"A gdyby tak każdy chciał zabierać głos?" - czyli autokracja lokalna.
2012-01-31 22:03:46
Niemal każda wizyta na sesji samorządu utwierdza mnie w nienawiści do radnych, ludzi, którzy w większości sądzą że reprezentują społeczność lokalną i lepiej wiedzą jak zarządzać miastem, dzielnicą, gminą od jej mieszkańców.

Jednak to co zdarzyło się na dzisiejszej Radzie Dzielnicy Wola m. st. Warszawy było już skrajnym popisem arogancji.

Może jednak po kolei

Rada Dzielnicy zaczęła się... od krótkiego wstępu i przerwy.

Po półgodzinnej przerwie radni zabrali się do pracy na jakieś 15-20 minut, aby ponownie udać się na przerwę. Ponieważ specjalnie wcześniej zwalniałem się z pracy aby zdążyć na obrady (co będę musiał odpracować) moja wściekłość rosła.

Razem z ludźmi z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów przygotowałem krótkie wystąpienie w sprawie lokatorów, których zaniedbania urzędników naraziły na eksmisję. Oczekiwaliśmy na punkt wolne wnioski, aby wygłosić wystąpienie.

Tutaj niespodzianka - w przerwie wychodzi do nas Przewodniczący Rady Dariusz Puścian z partii miłościwie nam panującej.
Przewodniczący stylem a la późny Gomułka, sekretarz powiatowej struktury PZPR tłumaczy, wiecie, rozumiecie, procedowanie, zastanawiamy się, itd. itp. Zapytany o to dlaczego nie chce udzielić głosu odpowiada "zastanowię się" oraz "co by było gdyby każdy tak zabierał głos" (w tym momencie przypomniała mi się kwestia z Misia - "A gdyby tu wasz synek z grupą stuosobową odlatywał i każdy z rodziców chciałby wejść, to jaki byłby tłok, sami widzicie i nie mówcie, że nie macie synka, bo w każdej chwili mieć możecie".

Tłumaczył nam również, że "komisja musi się z tym zapoznać" nie zwracając uwagi na nasze stwierdzenia, że toczy się już sprawa eksmisyjna i rodzina, która wpadła w kłopoty przez zaniedbanie urzędników (przekazanie prywatnemu kamienicznikowi lokalu, który w myśl prawa pozostaje komunalnym) może do czasu zapoznania się ze sprawą przez komisję może trafić na bruk.

Przewodniczący Puścian dzielnie doprowadził sesję do punktu "wolne wnioski". W ramach tego punktu zignorował radnego który pytał się o jego spotkanie i rozmowy z przedstawicielem firmy deweloperskiej, twierdząc, że każdy może przyjść na jego dyżur porozmawiać (po raz kolejny "Miś" - - Przechodziliśmy, po prostu i wpadliśmy.
Jak to – przechodziłaś?!!! Z tragarzami?
Taa!! Przechodziliśmy. Z tragarzami.
)

Następnie Przewodniczący stwierdził, że kończy obrady, na co w odpowiedzi przypomniałem mu jako głos z sali, że to on jest dla mieszkańców, a nie oni dla niego i po raz pierwszy spotykamy się z tym, że odmawia się głosu przedstawicielom lokalnego stowarzyszenia (jak się później dowiedzieliśmy od radnych taka "wolność słowa" przy zabieraniu głosu w tej radzie dzielnicy to norma).

Przewodniczący Puścian postąpił bardzo głupio demonstrując swoje autorytarne zapędy. Nie chciał rozmawiać po dobroci, to następnym razem będzie musiał rozmawiać nie z przedstawicielami stowarzyszenia, ale z większą grupą lokatorów, którzy przyjdą na obrady.

Już teraz zachęcam wszystkich czytelników do udziału w sesji Rady Dzielnicy Wola 14 lutego - urządźmy Panu Puścianowi i jego kolegom odpowiednie Walentynki!

poprzedninastępny komentarze