2010-06-30 10:31:38
Wynik Grzegorza Napieralskiego w wyborach prezydenckich to z pewnością jego osobisty sukces. Być może przełoży się on także na podobny sukces SLD w najbliższych wyborach parlamentarnych. Ale czy jest to sukces lewicy- to już jest mocno wątpliwe. Twierdzę wręcz, że lewica w tych wyborach poniosła sromotną porażkę- a to dlatego, że Grzegorz Napieralski, wbrew powszechnym opiniom, wcale nie reprezentował w swojej kampanii programu lewicowego. Co najwyżej był to program liberalny, a i to jest mocno wątpliwe. Raczej starał się po prostu nie prezentować żadnych konkretnych poglądów, poza wygłaszaniem okrągłych formułek na temat polskiej demokracji, a główny nacisk w kampanii położony był na jego cechy osobiste, na czele z młodym na tle innych kandydatów wiekiem. To dlatego właśnie w grupie młodych wyborców uzyskał on nad-proporcjonalnie wysokie poparcie. Trzeba też zauważyć, że Grzegorz Napieralski miał duże wsparcie mediów, w tym mediów publicznych w których jego partia współrządzi razem z PiS, co ułatwiło mu dotarcie do wyborców ze swoją nie programową, ale „wizerunkową” kampanią wyborczą.
W kampanii Napieralskiego nie było żadnych postulatów socjalnych, które dla lewicy należą do kwestii podstawowych. Bo że „powinny być żłobki i przedszkola” to powie dzisiaj każdy polityk, podobnie jak Kaczyński i Komorowski w ostatniej debacie prześcigali się deklaracjach, kto bardziej chce pomóc biednym ludziom i regionom Polski… Nic konkretnego z takich deklaracji nie wynika, a lewica powinna powiedzieć konkretnie co w tej sprawie zrobi i przede wszystkim skąd na to weźmie pieniądze, a raczej- kto za to zapłaci, czy ma ochotę naruszyć interesy kapitału w tym zakresie…
Napieralski zabrał natomiast głos w sprawach światopoglądowych. Tu jednak należy poczynić dwie istotne uwagi. Po pierwsze, tematy te zostały wywołane nie przez niego, ale przez prowadzącą z nim wywiad Monikę Olejnik. To ona starała się go „przycisnąć” żeby określił swoje stanowisko w takich kwestiach jak religia w szkołach czy aborcja. Sam z tymi kwestiami w swojej kampanii nie występował, nie poruszał ich choćby w spotach wyborczych. Druga uwaga dotyczy tego, że wbrew opiniom które „poszły w świat”, Grzegorz Napieralski wcale nie zajął konkretnych, zdecydowanych, lewicowych stanowisk we wspomnianych kwestiach. Na pytanie, czy jest za liberalizacją ustawy antyaborcyjnej- odpowiedział jedynie, że „ustawę należy zrewidować”. Dodał jeszcze, że dlatego, „bo obecna nie jest realizowana”. I co to ma oznaczać? Co miał na myśli Napieralski? Nie powiedział ani w jakim kierunku, ani w jakim zakresie ustawa powinna być zmieniona… Skoro uważa, że problemem jest, że obecna nie jest realizowana- to może chce zaostrzenia jej egzekwowania, kto wie? Z innych wypowiedzi na ten temat wynika, że nie chodzi mu wcale o liberalizację ustawy antyaborcyjnej łącznie ze zgodą na tzw. „aborcję na życzenie” czy choćby „aborcję z przyczyn społecznych”- a jedynie o edukację seksualną w szkołach… Która przecież nie rozwiąże problemu niechcianych ciąż…
Z kolei na pytanie Olejnik, „czy należy usunąć religię ze szkół”- Napieralski odpowiedział, we właściwym sobie „pływającym” stylem, że „religia powinna być w salach katechetycznych”. Znowu, podobnie jak w sprawie aborcji- nic z tego nie wynika… Bo czy z tego, że religia powinna być w salach katechetycznych, wynika, że nie powinna być w szkołach i że Napieralski jest przeciwko jej obecności w szkołach? Wcale nie… Tak samo jak z tego, że polityk uważa, że „państwo powinno być oddzielone od Kościoła” nie wynika jeszcze, że ma on w planach jakieś konkretne ustawy które by to zapewniły… Bo może Napieralski oczekuje, że Kościół dobrowolnie zrezygnuje z nauczania religii w szkołach?
W sumie nie dziwię się, że Napieralski nie prezentował lewicowego programu w tej kampanii wyborczej. Gdyby głosił lewicowe hasła, prawdopodobnie osiągnąłby znacznie gorszy wynik. A może jednak warto by było zaryzykować? Tylko czy SLD i Napieralski w ogóle rozumieją lewicowość? Być może właściwym rozwinięciem tego skrótu byłby „Sojusz Liberalno-Demokratyczny”, bo już dawno nie jest on lewicowy… Czasem można odnieść wrażenie, że nawet mainstreamowi media i prawicowi politycy są już zniecierpliwieni brakiem lewicy w Polsce, stąd przypisywanie socjalnych poglądów Napieralskiemu, kiedy ten ich wcale nie głosił… Niezmiennie rozśmiesza mnie, kiedy słyszę, jakie to socjalne warunki postawi Napieralski kandydatom, albo przyjęcia jakich socjalnych ustaw zarząda SLD od PO, za cenę poparcia lub przyszłej koalicji. Bo przecież żadnych takich postulatów SLD od dawna nie zgłasza… Co najwyżej- coś o edukacji seksualnej lub związkach partnerskich. Ale to za mało, by mówić o odradzaniu się lewicy w Polsce. Póki co, te wybory pokazały, że jest ona w głębokim kryzysie…
W kampanii Napieralskiego nie było żadnych postulatów socjalnych, które dla lewicy należą do kwestii podstawowych. Bo że „powinny być żłobki i przedszkola” to powie dzisiaj każdy polityk, podobnie jak Kaczyński i Komorowski w ostatniej debacie prześcigali się deklaracjach, kto bardziej chce pomóc biednym ludziom i regionom Polski… Nic konkretnego z takich deklaracji nie wynika, a lewica powinna powiedzieć konkretnie co w tej sprawie zrobi i przede wszystkim skąd na to weźmie pieniądze, a raczej- kto za to zapłaci, czy ma ochotę naruszyć interesy kapitału w tym zakresie…
Napieralski zabrał natomiast głos w sprawach światopoglądowych. Tu jednak należy poczynić dwie istotne uwagi. Po pierwsze, tematy te zostały wywołane nie przez niego, ale przez prowadzącą z nim wywiad Monikę Olejnik. To ona starała się go „przycisnąć” żeby określił swoje stanowisko w takich kwestiach jak religia w szkołach czy aborcja. Sam z tymi kwestiami w swojej kampanii nie występował, nie poruszał ich choćby w spotach wyborczych. Druga uwaga dotyczy tego, że wbrew opiniom które „poszły w świat”, Grzegorz Napieralski wcale nie zajął konkretnych, zdecydowanych, lewicowych stanowisk we wspomnianych kwestiach. Na pytanie, czy jest za liberalizacją ustawy antyaborcyjnej- odpowiedział jedynie, że „ustawę należy zrewidować”. Dodał jeszcze, że dlatego, „bo obecna nie jest realizowana”. I co to ma oznaczać? Co miał na myśli Napieralski? Nie powiedział ani w jakim kierunku, ani w jakim zakresie ustawa powinna być zmieniona… Skoro uważa, że problemem jest, że obecna nie jest realizowana- to może chce zaostrzenia jej egzekwowania, kto wie? Z innych wypowiedzi na ten temat wynika, że nie chodzi mu wcale o liberalizację ustawy antyaborcyjnej łącznie ze zgodą na tzw. „aborcję na życzenie” czy choćby „aborcję z przyczyn społecznych”- a jedynie o edukację seksualną w szkołach… Która przecież nie rozwiąże problemu niechcianych ciąż…
Z kolei na pytanie Olejnik, „czy należy usunąć religię ze szkół”- Napieralski odpowiedział, we właściwym sobie „pływającym” stylem, że „religia powinna być w salach katechetycznych”. Znowu, podobnie jak w sprawie aborcji- nic z tego nie wynika… Bo czy z tego, że religia powinna być w salach katechetycznych, wynika, że nie powinna być w szkołach i że Napieralski jest przeciwko jej obecności w szkołach? Wcale nie… Tak samo jak z tego, że polityk uważa, że „państwo powinno być oddzielone od Kościoła” nie wynika jeszcze, że ma on w planach jakieś konkretne ustawy które by to zapewniły… Bo może Napieralski oczekuje, że Kościół dobrowolnie zrezygnuje z nauczania religii w szkołach?
W sumie nie dziwię się, że Napieralski nie prezentował lewicowego programu w tej kampanii wyborczej. Gdyby głosił lewicowe hasła, prawdopodobnie osiągnąłby znacznie gorszy wynik. A może jednak warto by było zaryzykować? Tylko czy SLD i Napieralski w ogóle rozumieją lewicowość? Być może właściwym rozwinięciem tego skrótu byłby „Sojusz Liberalno-Demokratyczny”, bo już dawno nie jest on lewicowy… Czasem można odnieść wrażenie, że nawet mainstreamowi media i prawicowi politycy są już zniecierpliwieni brakiem lewicy w Polsce, stąd przypisywanie socjalnych poglądów Napieralskiemu, kiedy ten ich wcale nie głosił… Niezmiennie rozśmiesza mnie, kiedy słyszę, jakie to socjalne warunki postawi Napieralski kandydatom, albo przyjęcia jakich socjalnych ustaw zarząda SLD od PO, za cenę poparcia lub przyszłej koalicji. Bo przecież żadnych takich postulatów SLD od dawna nie zgłasza… Co najwyżej- coś o edukacji seksualnej lub związkach partnerskich. Ale to za mało, by mówić o odradzaniu się lewicy w Polsce. Póki co, te wybory pokazały, że jest ona w głębokim kryzysie…