Przegląd tygodnia, czyli: Mielony z buraczkami
2013-05-20 09:31:02

Dzicz w natarciu


Petardami, kamieniami i świecami dymnymi zaatakowali bandyci-narodowcy „Paradę Równośći” jaka przeszła w sobotę przez Kraków. Atakowało około 70 chuliganów – policja, mimo imponującej mobilizacji (kilkadziesiąt pojazdów parkowało wokół Plant, użyto też śmigłowca), zatrzymała - trzech „narodowców”.
Na ten sam dzień zgłoszono w Krakowie aż 5 kontrdemonstracji przeciw „Paradzie” ale doszło tylko do przemarszu kibolopodobnych nacjonalistów. Tej „wycieczki” nikt kamieniami ani petradami nie atakował.

Święte bloki


Tajemniczy „deweloper” chce zbudować dwa dwunastopiętrowe bloki z podziemnymi garażami na liczącym niespełna 2 ha skwerku im. św. Wincentrego a Paulo (dawniej im. Adama Polewki). Władze miasta w osobie wiceprezydent Elżbiety Koterby zarzekają się, że do tego nie dopuszczą, ale w niedalekiej przyszlości może prezedentem Krakowa zostać jakiś Gowin i wtedy księża misjonarze, właściciele terenu postawią na swouim. Bloki postawią na swoim.


Komu - ile?


Najwyższa płaca minimalna w Unii Europejskiej to kwota 1874 euro, ale tak płacą tylko w Luksemburgu. Przodują także Belgia i Holandia. Najgorzej, bo zaledwie 157 euro, płaci Rumunia, podobnie wypadają Łotwa i Bułgaria. Polska sytuuje się na 12. miejscu - 377 euro. Wygląda na to, że przyjeliśmy do Unii Rumunie i Bułgarię, żeby poprawić polską średnią.

Ze skargą na Głódzia


Wykładowcą filozofii za Uniwersytetu kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, ksiądz Adam Świeżyński poszedł do nuncjusza apostolskiego w Warszawie ze skargą na arcybiskupa gdańskiego Sławoja L. Głódzia. Podobno rozmowa z nuncjuszem abp. Celestino Migliore była rzeczowa a ks. Świeżyński „przedstawił tylko i potwierdził znane fakty”.
Ks. Świeżyński w zeszłym roku habilitował się na podstawie pracy „Filozofia cudu. W poszukiwaniu adekwatnej koncepcji zdarzenia cudownego” i zaiste cudownym zdarzeniem byłoby, gdyby z tej wizyty coś wynikło!

Graś i sondaże straszą PiSem


Wedle ostatnich badań CBOS, PiS popiera 26 proc. Polaków, a PO ma 23 proc. poparcia. - Powrót PiS do władzy jest bardzo realny – komentuje rzecznik rządu Paweł Graś – a wraz z Kaczyńskim wrócą takie upiory, jak wykorzystywanie służb do rozgrywek politycznych, kłótnie i obrażanie się na naszych sąsiadów, podejrzliwość, zaściankowość i narodowe kompleksy.
- Kiedy władza olewa naród, to naród oleje władzę - komentuje prof. Radosław Markowski z ISP PAN i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Z kolei z cyklicznie prowadzonych badań prof. Janusza Czapińskiego „Diagnoza społeczna” można wywnioskować, że wyborcy Platformy, mogą w 2015 roku zostać w domu. Frekwencja może być niższa niż 40 proc., a jeśli spadnie jeszcze bardziej, to PiS, którego elektorat chodzi na wybory prosto z kościółka, może zdobyć większość i nawet rządzić samodzielnie!

„Usługi” i „wkład wspólnika”


PO, czy PiS, to różnica niewielka! Dowodzi tego metamorfoza jakiej podlega platformerski projekt ustawy o „związkach partnerskich”. W wyniku nacisków partyjnej prawicy z projektu znika pojęcie „związek” a zostaje tylko „partnerstwo” definiowane wedle przepisów dotyczących... spółki cywilnej - zawiązywanej w celach biznesowych, a nie wspólnego pożycia i wspierania się. Projekt wprost powołuje się na przepisy kodeksu cywilnego, które stanowią że: „Wkład wspólnika może polegać na wniesieniu do spółki własności lub innych praw albo na świadczeniu usług”.
- Co za „usługi”, jakie „usługi”? To poniżające - stwierdzają działacze LGBT.

Może się nie martwić o posadę


Miłościwie nam panujący premier Donald Tusk, jak stwierdził szef frakcji chrześcijańsko-ludowej w PE Joseph Daul, jest jednym z silniejszych kandydatów na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Chadecy zapewne znów obsadzą stanowisko szefa KE, jeśli wygrają eurowybory w 2014 roku.
Wiele zależy to od tego, czy CDU/CSU utrzyma władzę w Niemczech, czy też wygrają socjaliści i jak te partie wypadną w wyborach europejskich.
Podobno Tusk może liczyć na kanclerz Niemiec Angelę Merkel – w końcu oboje mieli dziadków – Polaków z wermachtu.

Kłamczuszki z senatu


Nie udało się w sejmie, to zdominowany przez PO senat podjął jednogłośnie uchwałę oddającą hołd Przemykowi, młodemu człowiekowi pobitemu na komisariacie w czasie stanu wojennego. W wyniku pobicia chłopak zmarł dwa dni później w szpitalu. Uchwała stwierdza, że to „zabójstwo na polecenie partii” a tymczasem prawda jest banalna i akurat w tej sprawie żadnego polecenia być nie mogło! Przemyk nie obalał ustroju, tylko wygłupiał się po pijaku na Placu Zamkowym. Z opozycją związana była jego matka, o czym nie mieli pojęcia głupi zomowcy, kiedy chłopaka lali. Gdyby wiedzieli, to by go placem nie tknęli, bo by się bali, że wyniknie afera. I wynikła, a durny Kiszczak bronił nieudolnie swoich „organów”.

Nadmorskie konfitury


Paweł Adamowicz (PO), prezydent Gdańska zarobił w ub.r. z racji stanowiska, ponad 117 tys. zł netto i prawie drugie tyle, w radach nadzorczych Portu Gdańsk i Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Prezydentów miast obowiązują „ograniczenia w życiu gospodarczym” ale podobno, formalnie wszystko jest w porządku, bo do rad nadzorczych Adamowicza „skierowała” gmina, która jest udziałowcem w tych spółkach. Ciekawe do jakich spółek rząd skierował Komorowskiego (też prezydenta)?

Piecha ekskomunikuje Angelinę


Angelina Jolie (aktorka) postanowiła poddać się zabiegowi usunięcia gruczołów mlecznych w piersiach, gdy okazało się, że z powodu mutacji genu ma ogromną szansę zachorować na raka . Zastanawia się też nad usunięciem zagrożonych rakiem jajników. Takie prewencyjne operacje wykonuje się od wielu lat, także w Polsce.
Wpieniło to jednak pana lekarza senatora Piechę (PiS) i innych czarnych, bo oto jakaś kobitka ośmieliła się zrezygnować z (ewentualnego) macierzyństwa (na co przecież sam Pan Bóg ją skazuje) i woli pożyć jeszcze trochę!
Kto na prezydenta
TNS OBOP przeprowadził sondaż jak wyglądają szanse wybranych polityków na sukces w wyborach prezydenckich. Bronisław Komorowski dostaje 45 proc. poparcia, drugi jest Kaczyński, na którego chce głosować 18 proc. Na Ryszarda Kalisza oddałoby głos 10 proc., a na Palikota 8 proc. ankietowanych.
Kolejne miejsca zajmują Zbigniew Ziobro (7 proc.), Jarosław Gowin (6 proc.), Leszek Miller (3 proc.) i Janusz Piechociński (2 proc.).
A to ciekawe... Kalisz i Palikot to razem 18 proc. a gdyby dodać Millera to 21!

O taki Afganistan?


Afgański parlament zablokował w sobotę ustawę mającą na celu wzmocnienie praw kobiet, bo zdaniem konserwatywnych deputowanych niektóre jej punkty naruszają zasady islamu lub zachęcają do cudzołóstwa - pisze agencja AP.
Ustawa o eliminacji przemocy wobec kobiet obowiązuje od 2009 roku, ale tylko jako dekret prezydencki, obrończyni praw kobiet, deputowana Fawzia Kofi chciała umocnić ją za pomocą głosowania parlamentarnego, by tym samym uniknąć ewentualnego odwołania dekretu przez przyszłego prezydenta.
Ustawa kryminalizuje m.in. poślubianie zbyt młodych dziewcząt i wymuszone małżeństwa, a także delegalizuje tzw. baad, czyli zwyczaj wymieniania dziewcząt i kobiet w celu rozstrzygania sporów. Ponadto zapisano w niej, iż za przemoc domową grozi kara do trzech lat więzienia, a ofiar gwałtów nie należy oskarżać o cudzołóstwo.
No i rodzi się pytanie – czy o taki Afganistan walczą tam od lat nasi żołnierze?

Nasz drogi prezes



Newsweek rozpisuje się o milionowych wydatkach, jakie PiS ponosi na "obsługę" swego prezesa (ochrona, prawnicy, etc.). Nie rozumiem pretensji! Przecież mamy wolny rynek a to jego prywatna partia! Niech się PiSuary cieszą, że nie kazał się sklonować!
JD


__________________________________________________
Wieści z kruchty
__________________________________________________

Franciszek Chryzostom


Papież Franciszek skrytykował w czwartek polityków i finansistów, którzy lekceważą etykę dążąc do władzy i zysków. W przemówieniu do ambasadorów z Kirgistanu, Antiguy, Luksemburga i Botswany zapewnił, że kocha biednych i bogatych ale dodał, że „pieniądz ma służyć, a nie rządzić” światem, co szczególnie uradowało tych z Botswany. - Ideologie (jakie, chyba nie socjalistyczna?) promują absolutną autonomię rynków i spekulacji finansowej – stwierdził.
Franciszek mówił też o niewidzialnej, niekiedy wirtualnej tyranii, która narzuca jednostronnie prawa i reguły rynku. Wygląda na to, że najbardziej niepokoi go owa „niewidzialność” stanowiąca, póki co, jedyny rzeczywiście zauważalny atrybut katolickiego boga!
Trzeba walczyć, by żyć i to niekiedy choćby w niegodny sposób - dodał Franciszek. Jego zdaniem jedną z podstawowych przyczyn tego stanu rzeczy jest stosunek człowieka do pieniędzy, akceptowanie tego, że dominują one nad ludźmi i całymi społeczeństwami. - Stworzyliśmy nowe bożki. Adoracja złotego cielca znalazła nowy i bezlitosny wyraz w fetyszyzmie pieniądza i dyktaturze ekonomii bez oblicza i celu naprawdę ludzkiego - oświadczył nowy biskup Rzymu. Wyraził też opinię, że obecny kryzys finansów i gospodarki uwypuklił ich „wypaczenia oraz przede wszystkim poważny brak perspektywy antropologicznej, który sprowadza potrzeby człowieka tylko do konsumpcji”.
Jeszcze większy niepokój zdaniem papieża budzi to, że sam człowiek jest uważany za „dobro konsumpcyjne, które można wykorzystać, a potem wyrzucić”.
W efekcie, gesty solidarności wobec biednych uważa się często za sprzeczne z logiką finansową i ekonomiczną, a więc szkodliwe społecznie.
Wśród patologii wymienił „wszechogarniającą korupcję i egoistyczne oszustwa podatkowe o światowym zasięgu”, a także odrzucanie etyki, która niektórym przeszkadza i jest traktowana niekiedy jako zagrożenie, choć „prowadzi do Boga”, przypomniał też słowa św. Jana Złotoustego, czwartkowego patrona: Nie dzielić się z biednymi swoimi dobrami to znaczy ich okradać i odbierać im życie.
- Papież kocha wszystkich, bogatych i biednych, ale ma obowiązek, w imieniu Chrystusa, przypominać bogatemu, że musi pomagać biednemu, szanować go, popierać - podkreślił Franciszek.
- Jeśli papież dalej będzie głosił takie tezy, to chyba będę musiał się nawróć i zacznę truć d.. księdzu proboszczowi, żeby przygarnął mnie do owczarni – skomentował nasz współpracownik (JA), który podrzucił nam informacje o tym przemówieniu, ale aby go uspokoić zauważę, że przytoczone słowa były skierowane do ambasadorów protestanckiego Luksemburga, islamskiego Kirginstanu oraz Botswany i Antiquy które są położone tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Nie ma więc obawy, żeby przejęli się nimi banksterzy!
(Drat)


_____________________________________

Z listów do Józka
_____________________________________


Drogi przyjacielu. Tu u nas w Stanach nie jest źle, choć najlepiej oczywiście tym co mają sporo szmalu. Gorzej, albo całkiem kiepsko tym, co go nie mają.
Było ostatnimi czasy sporo hałasu ale... Zobacz sam co trzeba było zmienić, żeby na Wall Street wszystko zostało po staremu:
http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/analizy/podwyzka-bonusow-na-wall-street-wieksza-niz-rok-temu/
Firma konsultingowa Johnson Associates, która zajmuje się uposażeniami w korporacjach i sektorze finansowym, wyliczyła, że wartość bonusów na Wall Street będzie w tym roku o 15 proc. wyższa niż w 2012
U nas się mówi, że wynagrodzenia polskich bankowców - w porównaniu do amerykańskich - są skromniutkie. Ale i w Polsce występuje podobny trend -zarobki top-menadżerów szybują w górę.
Statystyczny szef spółki z WIG20 zarabia miesięcznie 180 tys. zł, czyli 2,14 mln rocznie. Włoski szef PKO SA Luigi Lovaglio, który jeszcze jako wiceprezes, miał więcej od swojego rzekomego szefa-paprotki Jana Krzysztofa Bieleckiego, w ubiegłym roku zarobił 4,56 mln zł. Niewiele mniej od Lovaglio, bo 4.3 mln zł w ubiegłym roku zarobił prezes BRE Banku Cezary Stypułkowski. tj ok 65 proc więcej, niż przed rokiem.
O zarobkach polskich bankowców tutaj
http://metromsn.gazeta.pl/Portfel/56,126512,13794227,Cezary_Stypulkowski___4_3_mln_zl,,2.html
oraz http://wyborcza.biz/biznes/1,100969,13790494,Portfele_prezesow_puchna__Milionowe_podwyzki_plac.html#BoxBizTxt
(JA)


___________________________________
Państwo na wygnaniu (22)

__________________________________________________

Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia



W sierpniu 1946 roku przestały istnieć Polskie Siły Zbrojne za Zachodzie, a dla polskich weteranów, którzy nie zdecydowali się na powrót do kraju, rozpoczął się trudny okres adaptacji na obcej ziemi.

5 lipca 1945 roku rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii nawiązały oficjalnie stosunki dyplomatyczne z utworzonym w wyniku rozmów moskiewskich Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej mającym w swym założeniu łączyć Polaków z rożnych politycznych środowisk z kraju i emigracji. Równocześnie też, USA i Wielka Brytania cofnęły uznanie dla emigracyjnego rządu w Londynie na czele z premierem Tomaszem Arciszewskim-kontynuatora działających przez całą wojnę na emigracji gabinetów-Stanisława Mikołajczyka i generała Władysława Sikorskiego. Kolejnym bolesnym ciosem dla emigracyjnego ośrodka władzy było pozbawienie go przez władze brytyjskie znacznego źródła dochodów, jakim były rezerwy złota pochodzące ze skarbca II RP ( historia polskiego złota opisana była szerzej we wcześniejszych odcinkach) oraz opłaty dzierżawczej z wyczarterowania Anglikom polskiej floty handlowej ewakuowanej z Polski w sierpniu 1939 roku. Duży wpływ na takie stanowisko Anglików miały naciski Warszawy, a zwłaszcza mającego doskonałe rozeznanie w meandrach brytyjskiej polityki-wicepremiera w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej S. Mikołajczyka.

Rząd emigracyjny na uchodźstwie pomimo utraty podmiotowości w stosunku do najważniejszych państw świta, był jeszcze honorowany przez kilkanaście krajów, między innymi Australię, Liban, Hiszpanię, Irlandię, czy Watykan. Jednak po lipcu 1945 roku, w jego przypadku nie można już mówić o realnym ośrodku sprawowania władzy, lecz raczej o depozytariuszu pewnych tradycji i wartości dawnej Polski.

Kiedy Anglicy rozwiązali problem polskiej dwuwładzy, kosztem bądź co bądź, swojego sojusznika, to koleją przeszkodą w kwestii polskiej, z którą musiał zmierzyć się Londyn była obecność 230 tysięcy żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Już 3 sierpnia stało się to, czego polskie środowiska bardzo się obawiały -władze brytyjskie odebrały prezydentowi Władysławowi Raczkiewiczowi zwierzchnictwo nad polskim wojskiem. Kiedy było już jasne, że w najbliższych latach nie dojdzie do konfliktu państw zachodnich ze Związkiem Radzieckim, wojsko polskie, które przez lata wojny wiernie wykonywało rozkazy alianckiego dowództwa, stało się niebezpiecznym balastem mogącym znacznie pogorszyć stosunki angloamerykanów z Moskwą. Dlatego też polscy żołnierze, którzy nie zdecydowali się na powrót do kraju zostali zdemobilizowani musieli sposobić się do niełatwego życia na obczyźnie. W całą sprawę włączyło się również warszawskie MSZ, oskarżając Brytyjczyków o utrudnianie polskim żołnierzom powrotu do ojczyzny oraz niewypłacenie im żołdu. W odpowiedzi Foreign Office (brytyjskie MSZ) stwierdziło, że kwestia PSZ należy wyłącznie do władz brytyjskich.

15 marca 1946 roku doszło do rozmów brytyjskich władz z dowództwem polskiej armii, których założeniem była likwidacja PSZ. Rozmowy odbywały się na najwyższym szczeblu, stronę brytyjską reprezentowali: premier Clement Attlee, szef MSZ Ernest Bevin oraz marszałek Alan Brooke. A ze strony polskiej w tych negocjacjach nazwanych przez Andersa „ marcowymi idami” uczestniczyli między in. generałowie: Stanisław Kopański, Stanisław Maczek, Klemens Rudnicki i oczywiście Władysław Anders. Początkowo Brytyjczycy, co było najwygodniejsze z ich punktu widzenia, zachęcali żołnierzy do powrotu do Polski, w celu rzekomego wspomożenia czynników demokratycznych. Jednak polscy oficerowie uzasadniali, że po powrocie do kraju żołnierzy- głównie z II Korpusu gen. Andersa-mogą spotkać szykany ze strony tamtejszych władz, a odpowiedzialność za sytuację PSZ ponoszą sygnatariusze układów jałtańskich, których naród polski nigdy nie uznał, a decyzję o demobilizacji rząd brytyjski podjął jednostronnie, tym samym biorąc na siebie odpowiedzialność za los żołnierzy. Ostatecznie uchwalono, że brytyjskie władze powołają specjalną organizację, która zajmie się polskimi żołnierzami zdecydowanymi pozostać na Wyspach Brytyjskich, zaś Polacy, którzy postanowili wróć do kraju, będą informowaniu o panującej w Polsce sytuacji politycznej i grożących im z tego tytułu konsekwencjach. Ostatecznie 24 czerwca dekretem króla Jerzego VI powołano Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który miał być pomostem między wojskiem a życiem cywilnym.

Kolejnym istotnym zadaniem był wybór dowódcy PKPR. Dla polskich środowisk naturalnym kandydatem był cieszący się niezwykłą estymą wśród żołnierzy-generał Anders. Jednak wielka niechęć, jaką rząd w Warszawie żywił wobec tego żołnierza-polityka sprawiła, iż Anglicy postawili na mniej kontrowersyjnego generała Kopańskiego. Warto też wspomnieć, że TRJN specjalnym dekretem z 27 września 1946 roku, pod zarzutem niepodporządkowaniu się najwyższemu dowództwu Ludowego Wojska Polskiego oraz utrudnianiu polskim żołnierzom powrotu do kraju i nakłaniania ich do służby w obcych formacjach zbrojnych, pozbawił Andersa oraz innych wyższych oficerów PSZ polskiego obywatelstwa. Pod tym kontrowersyjnym dokumentem widniał między innymi podpis byłego premiera emigracyjnego rządu Stanisława Mikołajczyka.

19 sierpnia 1946 roku generał Kopański objął stanowisko Inspektora Generalnego PKPiR, co było równoznaczne z likwidacją Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W kolejnych miesiącach do Wielkiej Brytanii ściągały polskie jednostki dotychczas stacjonujące w pokonanych Niemczech, czy we Włoszech. Następnie rozpoczął się trudny proces demobilizacji i przygotowywania do normalnego życia na obczyźnie. W prawdzie ok. stu tysięcy żołnierzy zdecydowało się wrócić do Polski, jednak przynajmniej drugie tyle wybrało emigrację. Brytyjczycy, choć początkowo zapewnili polskim weteranom godziwe warunki bytowe, to jednak ich rynek pracy nie był wstanie wchłonąć tylu nowych pracowników, zwłaszcza, że na Wyspach przebywało według rożnych źródeł kilkaset tysięcy Polaków, których wojenne losy przywiodły do Zjednoczonego Królestwa. Problem z zatrudnieniem dotykał głównie wykształconych Polaków, którzy nie mogli liczyć na pracę w swoim zawodzie, gdyż oferty dotyczyły zwykle zajęć fizycznych. Z pomocą przyszła Belgia, Holandia oraz Francja, których rządy oferowały przyjęcie znacznej liczby Polaków oferując im pracę w odradzającym się po wojennych zniszczeniach przemyśle, głównie ciężkim. Dużym zainteresowaniem cieszyły się Stany Zjednoczone oraz Argentyna, gdzie wyjechało kilkadziesiąt tysięcy Polaków, mogąc wymiernie liczyć na wsparcie tamtejszej Polonii.

6 czerwca 1947 roku zmarł emigracyjny prezydent Władysław Raczkiewicz. Uroczysty pogrzeb odbył się na cmentarzu Lotników Polskich w Newark. W uroczystości udział wziął między in. angielski król Jerzy VI, który siedem lat wcześniej witał polskiego prezydenta przybyłego do Wielkiej Brytanii po klęsce Francji w 1940 roku. Śmierć tego zasłużonego dla polskiej emigracji polityka okazała się brzemienna w skutkach i bynajmniej nie tylko z powodu utarty samego prezydenta. Raczkiewicz bowiem, wkrótce przed śmiercią mianował swoim następcą byłego ministra spraw zagranicznych II RP i w rządzie Sikorskiego- Augusta Zalewskiego. Nominacja ta wywołała burzę w środowisku polskiej emigracji. Zwolennicy Zalewskiego powoływali się na artykuł 16 konstytucji kwietniowej w myśl której ustępujący prezydent wskazuje swojego następcę, a jego wyboru dokonuje Zgromadzenie Elektorów ( marszałkowie sejmu i senatu oraz 75 najbardziej zasłużonych posłów). Zważywszy, że w 1947 roku w polskim Londynie nie istniała instytucja Elektorów, wyboru mógł dokonać sam prezydent. Tej bardzo nieprecyzyjnej i raczej naciąganej interpretacji przepisów konstytucji sprzeciwiał się obóz premiera Arciszewskiego, gdyż to właśnie lider socjalistów miał wcześniej do Raczkiewicza przyrzeczone objęcie urzędu prezydenta. Ponadto obóz rządowy powoływał się na umowę paryską z 30 września 1939 roku ( Sikorski- Raczkiewicz), która nakładała na prezydenta obowiązek konsultacji z rządem przy podejmowaniu najistotniejszych decyzji.

Kontrowersyjna decyzja Raczkiewicza w wymierny sposób przyczyniała się do wywołania jednego z największych skandali, jaki dotknął polską emigrację Jeszcze przed pogrzebem starego prezydenta, 9 czerwca 1947 roku odbyło się zaprzysiężenie Zalewskiego na urząd prezydenta emigracyjnego państwa. A jedną z pierwszych decyzji Zalewskiego było zdymisjonowanie dotychczasowego premiera- Tomasza Arciszewskiego. Decyzji tej, co zrozumiałe, nie podporządkowała się rodzima partia premiera -PPS oraz Stronnictwo Narodowe, które z Zalewskim miało stare porachunki. Nie zrażony tym Zalewski misję tworzenia nowego rządu powierzył byłemu Komendantowi Głównemu AK Tadeuszowi „Borowi” Komorowskiemu. Nowy premier nie posiadający szerszego zaplecza politycznego, zdając sobie sprawę z zawiłości sytuacji, wiedział, że aby utrzymać się u władzy musi szybko pozyskać wpływowych koalicjantów. Znalazł takowych za oceanem w postaci Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia. Przez tej polonijnej organizacji-Henryk Kogut wystosował do Arciszewskiego pismo, w którym oskarżył PPS o prowokowanie największej od czasów Jałty politycznej katastrofy Polaków i dawani pożywki rządowi w Warszawie. W takiej to konstelacji polsko polska wojenka polityczna rozgorzała na dobre.

Paweł Petryka

pawel.pt@op.pl

poprzedninastępny komentarze