2008-09-05 10:40:01
Irackie władze oficjalnie zapowiedziały utworzenie na terenie opuszczonego więzienia Abu Ghraib muzeum poświęconego torturom.
Trudno o bardziej zaskakującą wiadomość. Jak to możliwe, aby rezydujący w przytulnej zielonej strefie, nowy suwerenny rząd, zdecydował się na krok, który ma równie małe szanse przypadnięcia do gustu wielkiemu przyjacielowi, co żądanie natychmiastowego wycofania wojsk?
W rzeczy samej, Amerykanie woleliby, jak najszybciej zostawić pamięć o całej sprawie daleko za sobą, a już na pewno, nie życzą sobie, żeby ktoś o niej przypominał, szczególnie, jeśli ten ktoś jest lokatorem apartamentów w zielonej strefie.
Torturowanie więźniów przez rozradowanych członków sił stabilizacyjnych, to oczywiście jeden z bardzo wielu aspektów ich pięcioletniej działalności nad Tygrysem, tyle że dość charakterystyczny i trudno go wyprzeć z pamięci.
Czyżby zatem, tak zwany, rząd iracki ośmielił się otworzyć muzeum tortur w miejscu, które z nich zasłynęło na cały świat i przypomnieć tym samym o dokonaniach stabilizatorów? I czyżby był aż tak pewny siebie, aby grać swym protektorom na nosie?
Wszystkich, którzy mogliby dojść do takiego wniosku po usłyszeniu o niespodziewanym projekcie, czeka niestety rozczarowanie.
Muzeum tortur w Abu Graib zostanie otwarte, ale będzie dokumentować zbrodnie reżimu Saddama Husajna, a nie „niewinne igraszki wyzwolicieli”, jak starali się to przedstawić, pytani w programie telewizyjnym o brak nowszej historii przybytku, przedstawiciele „rządu”.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie twierdzić, że rządy Saddama nie były zbrodnicze, co oczywiście nie znaczy, aby inwazja i okupacja nie uczyniły sytuacji znacznie gorszymi. Ofiary Saddama, jak najbardziej zasługują, aby pamięć o ich cierpieniach przetrwała.
Jednakże utworzenie tego muzeum właśnie w Abu Ghraib, które dla świata stało się symbolem zbrodni wojennych, popełnianych przez US Army, jest niczym innym, jak tylko niezdarną próbą zatarcia śladów i przypodobania się wasala seniorowi (Bush był mniej wyrafinowany, proponował aby zwyczajnie więzienie zburzyć), że już nie wspomnę o zwyczajnym braku poszanowania dla pamięci ofiar ostatnich użytkowników więzienia.
PS: Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, po pochwaleniu się przez bystry iracki rząd nowym pomysłem, to drugie, ideologicznie niesłuszne Abu Ghraib, ponownie znalazło się w centrum zainteresowanie. Niektórzy, widać, nigdy się nie uczą.
Trudno o bardziej zaskakującą wiadomość. Jak to możliwe, aby rezydujący w przytulnej zielonej strefie, nowy suwerenny rząd, zdecydował się na krok, który ma równie małe szanse przypadnięcia do gustu wielkiemu przyjacielowi, co żądanie natychmiastowego wycofania wojsk?
W rzeczy samej, Amerykanie woleliby, jak najszybciej zostawić pamięć o całej sprawie daleko za sobą, a już na pewno, nie życzą sobie, żeby ktoś o niej przypominał, szczególnie, jeśli ten ktoś jest lokatorem apartamentów w zielonej strefie.
Torturowanie więźniów przez rozradowanych członków sił stabilizacyjnych, to oczywiście jeden z bardzo wielu aspektów ich pięcioletniej działalności nad Tygrysem, tyle że dość charakterystyczny i trudno go wyprzeć z pamięci.
Czyżby zatem, tak zwany, rząd iracki ośmielił się otworzyć muzeum tortur w miejscu, które z nich zasłynęło na cały świat i przypomnieć tym samym o dokonaniach stabilizatorów? I czyżby był aż tak pewny siebie, aby grać swym protektorom na nosie?
Wszystkich, którzy mogliby dojść do takiego wniosku po usłyszeniu o niespodziewanym projekcie, czeka niestety rozczarowanie.
Muzeum tortur w Abu Graib zostanie otwarte, ale będzie dokumentować zbrodnie reżimu Saddama Husajna, a nie „niewinne igraszki wyzwolicieli”, jak starali się to przedstawić, pytani w programie telewizyjnym o brak nowszej historii przybytku, przedstawiciele „rządu”.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie twierdzić, że rządy Saddama nie były zbrodnicze, co oczywiście nie znaczy, aby inwazja i okupacja nie uczyniły sytuacji znacznie gorszymi. Ofiary Saddama, jak najbardziej zasługują, aby pamięć o ich cierpieniach przetrwała.
Jednakże utworzenie tego muzeum właśnie w Abu Ghraib, które dla świata stało się symbolem zbrodni wojennych, popełnianych przez US Army, jest niczym innym, jak tylko niezdarną próbą zatarcia śladów i przypodobania się wasala seniorowi (Bush był mniej wyrafinowany, proponował aby zwyczajnie więzienie zburzyć), że już nie wspomnę o zwyczajnym braku poszanowania dla pamięci ofiar ostatnich użytkowników więzienia.
PS: Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, po pochwaleniu się przez bystry iracki rząd nowym pomysłem, to drugie, ideologicznie niesłuszne Abu Ghraib, ponownie znalazło się w centrum zainteresowanie. Niektórzy, widać, nigdy się nie uczą.