Czerwoni Kosynierzy Gdyńscy
2011-04-21 10:12:01
Słowo socjalizm budzi dziś niesmak. Tak samo jak przypisywana ludziom o społecznej wrażliwości etykieta „czerwoni”. I nie ma się co dziwić. Lata totalitarnego reżimu zrobiły swoje. Jednak zanim mniejszość zaczęła terrorem sprawować władze ogłaszając się dumnie- i o zgrozo- „władzą ludową”- na ziemiach polskich słowo socjalizm już istniało i miało zupełnie inne konotacje niż moglibyśmy to sobie dziś wyobrazić. Socjalizm jaki na przestrzeni dziejów reprezentowała PPS składała się z dwóch podstawowych czynników- walka o niepodległość i socjalizm. Pamiętam taką słynną międzywojenną anegdotę- „ pytanie do polskiego komunisty i socjalisty- Jaka powinna być Polska?- Komunista- „Socjalistyczna”!, Socjalista- „ Niepodległa”. Ten przykład pokazuje jaką wizję reprezentowały obie strony. I to się po wojnie nie zmieniło. Dlatego Ci mieniący(ale nie będący!) spadkobiercami najpiękniejszych humanistycznych tradycji niepodległościowego socjalizmu po wojnie kładli łapę na wszystko co piękne i ofiarne. Nie inaczej stało się z Gdyńskimi Kosynierami, którzy po wojnie poprzez biurokratyczną komunistyczną nomenklaturę zostali siłą rzeczy zepchnięci do rynsztoku. Tak bowiem ich historia została rozbujana i pakowana w umysły politruków, aż w końcu zwykłym ludziom wydała się mało prawdopodobna. Lektura książki „Czerwoni Kosynierzy Gdyńscy” Cezarego Miżejewskiego tylko potwierdza tę teorię.

Polska ma swoich bohaterów, którzy z dumą nieśli czerwony sztandar wolności. Byli nimi- bojownicy Organizacji Bojowej PPS z 1905 r. Stefanem Okrzeją, Henrykiem Baronem, Tomaszem Arciszewskim, Józefem Montwiłłem-Mireckim, Józefem Grzecznarowskim, Tadeuszem Dzierzbickim, Baruchem Szulmanem, Janem Kwapińskim, żołnierzami Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej z lat pierwszej wojny światowej Stefanem Krakiem, Ignacym Boernerem, Adamem Pragierem, Hermanem Liebermanem, Antonim Pająkiem, bojownikami Pogotowia Bojowego PPS z 1918 r. Antonim Purtalem, Tadeuszem Szturm de Sztremem, żołnierzami Robotniczego Pułku Obrony Warszawy w 1920 r. i innych oddziałów ochotniczych Aleksandrem Napiórkowskim, Adamem Ciołkoszem, Stanisławem Dubois, Józefem Dzięgielewskim, Rajmundem Jaworowskim, Antonim Pajdakiem, organizatorami i żołnierzami Robotniczej Brygady Obrony Warszawy Mieczysławem Niedziałkowskim, Zygmuntem Zarembą, kpt. Marianem Kenigiem, organizatorami i żołnierzami Gwardii Ludowej WRN, Milicji Robotniczej i innych oddziałów socjalistów w czasie II wojny światowej: Kazimierzem Pużakiem, Cezarym Uthke, Adamem Rysiewiczem, Konstantym Jagiełłą, Leszkiem Raabe, żołnierzami Powstania warszawskiego z batalionów Oddziałów Wojskowych PPS, kpt. Karolem Kryńskim, por. Romanem Dąbrowskim. Jak słusznie zauważa autor- ta lista chwały jest naprawdę długa.

Co wiemy natomiast o „Czerwonych Kosynierach”? To, że byli i stanęli na wysokości zadania w tragicznych dniach września wiemy na pewno. Ale skąd się oni w ogóle wzięli? Przed wojną Gdyńskie środowisko PPS nie było dość liczne, ale mimo to odnotowywało liczne wyborcze sukcesy. Ówczesne związki zawodowe wraz z PPS stanowiły silną strukturę niepodległościową, co często się zauważa w relacjach. W czasie 1 majowych akademii(dziś brzmi to humorystycznie panowie z SLD prawda?) w 1939 roku ślubowano: Członkowie PPS nie uchylą się od żadnej ofiary w obronie niepodległości i zawsze pozostaną wierni idei socjalizmu- najdumniejszej idei ludzkości.



Do obrony ojczyzny jak wiemy przystępowali nie tylko żołnierze, ale także ochotnicy. Jednak brak ich uzbrojenia i jednoczesna chęć walki sprawiły, iż Dowództwo Lądowej Obrony Wybrzeża doszło do wniosku, iż bardzo pożądane będzie wykorzystać ich potencjał w kopaniu rowów strzeleckich na tyłach oddziałów. Na reakcję PPS nie trzeba było długo czekać. Jak pisze autor- „ Komitet Miejscowy Polskiej Partii Socjalistycznej od pierwszych dni września, zorganizował robotników wykonujących prace umocnieniowe w bataliony pracy tworząc Komendę Drużyn Robotniczych".

Formowanie się oddziałów Kosynierów wspomina ks. Józef Szarkowski "Dużą rolę w akcji pomocniczej wojsku spełniają związki robotnicze z przywódcą K. Rusinkiem na czele. Ma on jakby swój sztab w blokach tzw. Spółdzielni Mieszkaniowej na Grabówku, obok mleczarni, w odległości kilkuset metrów od naszego liceum, mgr A. Babiński, jeden z kolegów, u którego bywam, mieszka w tych blokach. Dzięki temu obserwuję bezpośrednią akcję organizacyjną Rusinka, obecnie już ppor. wojsk polskich. W porozumieniu z dowództwem organizuje brygady pomocnicze a około 10 września formalne oddziały Gdyńskich Kosynierów« wobec braku broni".

Nie trudno bowiem nie zauważyć, że PPS jako jedyna formacja polityczna w zorganizowany sposób potrafiła wystąpić w obronie ojczyzny, po Warszawie teraz Gdynia napotkała obronę przed nazistowskim najeźdźcą w postaci polskich socjalistów.

Bardzo interesujący wątek dotyczy kobiet. Nikt chyba nie zdaje sobie sprawy, iż to właśnie one zajmowały się oprawą kos! Były to członkinie Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Oprócz wspomniana oprawą kos zajmowały wiele funkcji o charakterze wartowniczym czy kwatermistrzowskim.

Ale zaraz usłyszymy, że kosynierzy nie mieli żadnych szans na walkę z Niemcami. Z kosami na czołgi? Spokojnie, to tylko wredna komunistyczna propaganda! Do takich starć bowiem nigdy nie dochodziło. Wspomina mjr Zaucha- „ Po powitaniu w przemówieniu do kosynierów podkreśliłem, że obecnie batalion toczy pomyślne walki z Niemcami na terenie leśnym, gdzie decydują przede wszystkim bagnety a nie ogień. Kosynierzy uzbrojeni w kosy na sztorc, mogą oddać cenne usługi, pod warunkiem, że wszyscy będą przepojeni duchem męstwa, ofiarności i poświęcenia. Zwyciężą, jeśli w razie potrzeby bez wahania i zdecydowanie uderzą na Szwabów. Niech pamiętają, że na czyny ich patrzeć będą duchy kosynierów racławickich z powstania kościuszkowskiego. Ich obowiązkiem jest dodać nowy liść wawrzynu do wieńca sławy kosynierów racławickich i powstańców 1863/64 r. Po przemówieniu dałem im następujące zadanie: jako odwód batalionu rozmieścić się grupkami w lesie na wschód od szosy Chylonia-Koleczkowo w miejscu, gdzie krzyżuje się szosa z drogą leśną do Łężyc”.

W książce znajdziemy wiele opisów bezpośrednich walk i akcji toczonych przez Czerwonych Kosynierów. Możemy dowiedzieć się jak upolityczniona została legenda bohaterów przez komunistycznych politruków. Przykre to tym bardziej, że czołowa postać Kosynierów, czołowa postać PPS na Wybrzeżu Kazimierz Rusinek po wojnie wpisał się w nurt stalinowskich przemian. Koniunkturalizm zwyciężył. Ale pamięć o Was nigdy nie zginie. PPS Wam tego nie zapomni!
Zachęcam gorąco do lektury tym bardziej, że książkę można nabyć zupełnie za darmo.


poprzedninastępny komentarze