Na żadnym ze znanych mi forów dyskusyjnych nie obowiązują tak sekciarskie reguły jak na firmowanym przez CIA.
Tylko o to, wedle jakich nieznanych mi pomysłów na rzeczywistość cenzuruje się wszystko jak leci, a puszcza taki szajs w takim momencie... i przy tym niezgodny z polityką redakcyjną CIA.
anarchia - anarchią, ale porządek musi być...a tak z innej beczki, to dziś o mało do ciebie nie zagadałem na spotkaniu w byłej cepelii... [powiedziano mi, że ty, to ty...]. no, ale może lepiej, że nie zagadałem...w każdym razie...sprawiedliwe wino z ameryki południowej było całkiem, całkiem [ponoć wyrób wprost od anarchistów...uwierzysz?].
żeby dostać głupawki. Jakoś mało wrażliwa jestem na cepelię, nawet i anarchistyczną.
głupawka dobra rzecz...podpytałbym, czy coś szczególnie cię rozbawiło, ale nie wypada. żałuj! wino było pierwsza klasa.
Po przejrzeniu innych tybetanskich enuncjacji na CIA (np. z gruntu anarchistycznego artykulu o tym, ze sportowcy nie sa od zmieniania swiata, lecz od startowania na olimpiadach, a polityka powinni zajac sie politycy...), dochodze do wniosku, ze juz wszystko wszystkim wypada. Chyba wysle na CIA polemike i zmieszam ich z blotem. Ciekawe, czy ocenzuruja.
A wino dobra rzecz. Pijac sprawiedliwe wino od anarchistow, oszczedzasz polska siarke.
wiesz, jak nie wstrzelisz się w regulamin, to może być ciężko...co do bojkotu olimpiady, to rzecz jest raczej oczywista...sportowcy dziś - mam na myśli zawodowców - nie różnią się zbytnio w swoim funkcjonowaniu na "rynku dóbr popkultury",od innych im podobnych bohaterów telewizyjnych, np. uczestników reality shows, gdzie zjada się robale na czas i popija koktajlem z przemielonych świńskich nóżek, oczywiście pięknie się przy tym uśmiechając...nie liczyłbym na jakiś polityczny gest wśród sportsmenów i spotsmenek. dziwi mnie tylko naiwność radykałów, którzy zdają się nie mieć pojęcia o jednej z najbardziej dochodowych gałęzi kultury, czyli sporcie zawodowy, i co z tego wynika, łudzą się co do jakiejś "apolityczności" samych igrzysk. śmiechu warte. a może nie, raczej żałosne.
Skandal... blabalabala... Skandal...blablbabla - tyle mi się udało wyczytać z tego wpisu. Oj, obniżyłaś swój poziom. Kiedyś przynajmniej próbowałaś ripostować merytorycznie, teraz została już tylko wątpliwa wodnista etyka.
A już oburzanie się na "cenzurę" pisząc jednocześnie bloga na portalu, który nawet nie ma zdefiniowanej polityki redakcyjnej i na którym komentarz może wylecieć z powodu "widzimisię" redaktora-redaktorki zakrawa na hipokryzję. No ale widać trzeba odrabiać nomen omen pańszczyznę i robić zły PR "konkurencji".
Słusznie Yak napisał pod tym tekstem na CIA - widzenie zero-jedynkowe świata jest szkodliwe.
Szczególnie w kontekście np. tego newsa na tym portalu:
http://cia.bzzz.net/petycja_do_komitetu_olimpijskiego_w_sprawie_tybetu
Xavier, nigdy nie byłeś dobry w czytaniu ze zrozumieniem (choć zwykle przekręcasz cudze wypowiedzi w dobrej wierze), ale kiedyś przynajmniej próbowałeś. Teraz zaś przyznajesz z góry, że nic "nie wyczytałeś".
No, ale specjalnie dla Ciebie, za przeproszeniem, abecadło:
a)Co myślisz o argumentach zawartych w polemice Schrei'a?
czy artykuł Parentiego swoją wymową, przekłamaniami i
przemilczeniami niektórych faktów nie narusza punktu 12b?
czy punktu 12d polityki redakcyjnej nie naruszają źródła wymienione w tekście Parentiego?
czy tekst Parentiego nie zawiera sformułowań naruszających punkt 12c?
czy Parenti (i Korzeniowski...) nie podpadają pod punkt 2 polityki redakcyjnej?
b)jak ma się cenzura personalna na poszczególne nazwiska do treści polityki redakcyjnej? Skądinąd nie powinnam w ogóle zamieszczać żadnych komentarzy na tym portalu, bo podpadam pod punkt 2 i 12b - więc dzięki za publikację moich komentarzy...
c)chwała CIA za to, że ma politykę redakcyjną - bez ironii. Postawiłam natomiast, przyjacielu, pytanie, o to, wedle jakich kryteriów jest ona realizowana, podając konkretne przykłady. Bo większą hipokryzją jest mieć polit.red. i jej nie realizować, niźli nie mieć wcale...
d)kiedyś polityka redakcyjna nie wydawała mi się konieczna do tego, żeby brać udział w redagowaniu czasopisma. Z racji przykrych doświadczeń zmieniłam zdanie i w życiu nie wkręcałabym się teraz w redagowanie czegoś, co opiera się na niejasnych i łatwych do naginania zasadach. Strata czasu. Wszelako redagowanie to nie to samo, co pisanie bloga na portalu. Jeśli nie miałabym bloga na lewica.pl, mogłabym go sobie założyć na onet.pl albo gazeta.pl. Czy to byłoby "hipokryzją"?
e)z tą "pańszczyzną" to przywaliłeś... Na taką sugestię mogę tylko współczuć albo się obrazić. Co wolisz?
f)chwała Wam za to, że zamieszczacie również newsy protybetańskie.
g) Yak - bardzo profesjonalnie... - stwierdził, że "skandal" robi im tylko reklamę. Więc i Ty powinieneś się cieszyć. Co tam Tybet, ważne, że włazi dużo osób!
Pozdrawiam.
Xavier krytykuje zero-jedynkowe widzenie świata - chyba umrę ze śmiechu. Jeden z największych fanatyków, sekciarzy i mentalnych talibów w lewackiej frakcji polskiego anarchizmu bawi się w moralizowanie na temat odejścia od zero-jedynkowego postrzegania świata. Lekarzu, lecz się sam! Facet, który wszędzie węszy faszyzm, apartheid, prawicę, przestrzega i ostrzega, grzmi i apeluje, nagle zrobił się miłośnikiem subtelnego rozróżniania, starannego ważenia proporcji i delikatnych ocen. A dlaczego? A dlatego, że jego koleżanka Laura została przyłapana na serwowaniu propagandy wspierającej chiński reżim faszystowsko-stalinowski.
Justyna, zawsze możesz napisać tekst polemiczny, albo przetłumaczyć ten który dałaś w linku, zamiast wylewać żółć, bo to naprawdę niezdrowe jest na dłuższą metę.
Czytałem ten tekst i nie widzę tam żadnego "wspierania". Pisze też o zbrodniach chińskich i raczej nie ukazałby się w chińskich mediach z tego powodu. Po prostu ukazuje fakt, że pod rządami tybetańskich feudałów nie było żadnego raju na ziemi, jak wypisują niektórzy zwolennicy starego reżimu. Śmiem twierdzić, że dla chłopa pańszczyźnianego wielkiej różnicy nie ma jaki pan nim rządzi. Dlatego anarchiści są przeciwko rządowi ChRL jak i Dalajlamy, tak samo jak podczas pomarańczowej pseudorewolucji byli zarówno przeciwko Juszczence, jak i Janukowyczowi. Czy to tak trudno zrozumieć?
Podobnie np. można być krytykiem PRL, ale to nie oznacza automatycznie że się chce powrotu II RP, jakby chcieli niektórzy fani Piłsudskiego.
Jakbyś czytała uważniej, a nie jedynie kierowała się chęcią dokopania znienawidzonym (być może z przyczyn personalnych) anarchistom, to byś zauważyła że na CIA panuje w sprawie Tybetu wielogłos.
Chętnie też usłyszę, na które to "poszczególne nazwiska" mamy zapis. Fakt, mamy zapis np. na Hitlera, czy Stalina na ten przykład. Przeszkadza ci to?
W moim przekonaniu to co robisz to czystej wody propaganda - przyczepiłaś się do jednego, wcale nie tak skandalicznego jak to przedstawiasz, tekstu, nie zważając na to że innych newsów jest znacznie więcej. Krytykujesz innych, a sama posługujesz się podobnymi metodami.
Durango:
Co ty masz z tym faszyzmem? Jakaś mania prześladowcza? Masz niezłą fiksację na punkcie faszyzmu i Gazety Wyborczej zauważyłem. A już ten reżim "faszystowsko-stalinowski" to mnie rozbawił. Dotąd myślałem że wiesz czym był faszyzm i na tym opierałeś swoją obronę, ale widać faszyzm w twoich rękach to taka pałka jak i w rekach twoich przeciwników.
W ostatnich latach to nie Stalin, ani nawet Mao jest mistrzem chińskich władz, ale Konfucjusz z pewną domieszką Friedmana.
A tak swoją drogą to miło widzieć redaktora Obywatela w jednym szeregu z Michnikiem. Ekstrema podobno się łączą :-D.
ciebie i twoich koleżków w jednym szeregu z Michnikiem widać od lat, w setkach spraw. Laura Akai, ty, Pankowski, Michnik - wszyscy żyjecie tym samym problemem tropienia straszliwego faszyzmu, który podobno czai się wszędzie, toczycie heroiczne boje z Ciemnogrodem itp. I w dodatku masz czelność zarzucać mi obsesję na punkcie faszyzmu - ty, który doszukałeś się apartheidu w pochwale różnorodności etnicznej, współtwórca portaliku, gdzie histeryczne donosy "antyfaszystów" zajmują znaczną część zawartości. Doprawdy, komiczne.
A co do meritum - owszem, chiński reżim ma wiele wspólnego z faszyzmem (monopartia, cenzura, zamordyzm, masowa propaganda), choć to oczywiste, że użyłem tego terminu w sposób symboliczny, a nie jako porównania Chin 2008 z III Rzeszą 1938. Natomiast to, że w jednej kwestii zgadzam się z Michnikiem, nie jest dla mnie problemem - w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem sekciarzem, który węszy spiski i infiltracje oraz wprowadza cenzurę na niewygodne treści.
Nie wiem jak ty, ale ja przede wszystkim żyję tym jak przeżyć do pierwszego. Czasem coś naskrobię tu i ówdzie, ale to dla mnie jednak sprawa marginalna. "Apolityczny" antyfaszyzm Pankowskiego akurat niespecjalnie lubię. Ale skoro ty możesz "symboliczne" nazywać coś jako faszystowskie, to pewnie i ciebie symbolicznie ktoś tak może nazwać. Dziwi cię to?
A co do tekstu o którym wspominasz, to on sam mówi za siebie.
nie schodź poniżej pewnego poziomu, dobrze? Bo nie chciałabym zacząć myśleć o Tobie tak jak Durango (z którym się nie zgadzam i nie popieram jego ataku na Ciebie). A po (wyjątkowo bezczelnej, po której właściwie powinnam skończyć dyskusję z Tobą) insynuacji o "pańszczyźnie" jedziesz dalej w tym samym stylu... Jak chcesz, to proszę bardzo - zaraz zacznę insynuować Ci intencje analogicznie do tego, co wypisujesz.
"zawsze możesz napisać tekst polemiczny, albo przetłumaczyć ten który dałaś w linku, zamiast wylewać żółć, bo to naprawdę niezdrowe jest na dłuższą metę."
Xavier, tak się składa, że w komentarzach na CIA, pospołu z bliżej nieznanymi czytelnikami, wyliczyłam argumenty przeciw tekstowi Parentiego. Nie będę pisać artykułów na CIA, bo, jak wspomniałam, nie mieszczę się w punkcie 2 i 12b polityki redakcyjnej i właściwie nie powinnam pisać tam też komentarzy (dzięki, że je opublikowaliście...) A tekst możecie sobie przetłumaczyć sami, nie zamierzam współpracować z CIA (jakimkolwiek CIA...)
"Czytałem ten tekst i nie widzę tam żadnego "wspierania". Pisze też o zbrodniach chińskich i raczej nie ukazałby się w chińskich mediach z tego powodu."
No to przeklejam z CIA czyjś post:
>„Wbrew popularnemu na Zachodzie przekonaniu — pisze jeden z >obserwatorów — Chińczycy starali się pokazać szacunek dla kultury i >religii Tybetu"
Fakt póki Chińczycy nie zbudowali lotnisk i dróg postępowali ostrożnie powód jest jasny jak słonce - koszty wojny w terenie pozbawionym nawet podstawowej infrastruktury były by bardzo duże a skuteczność działań partyzanckich wysoka.
dalej
>Obawiali się, że zaprowadzenie kolektywistycznych, egalitarnych >rozwiązań w Tybecie jest tylko kwestią czasu.
Piękny kwiatuszek - jeśli chiny to przykład egalitaryzmu i kolektywizmu to jest to egalitaryzm więźniów dostających jedzenie z jednego kotła i kolektyw ludzi zakutych jednym łańcuchem - nie trzeba także zapominać o strażniku który zawsze wynagrodzi szuje i donosiciela.
dalej
>„Wielu lamów i świeckich członków elity, jak również większość armii >tybetańskiej dołączyli się do powstania, ale większość ludności tego >nie zrobiła, zapewniając porażkę",
Porażka była by pewna nawet gdyby w powstaniu brali wszyscy - i starcy i dzieci - wystarczy spojrzeć na proporcje miedzy Chinami i Tybetem. Szczególnie kiedy Chińczycy wybudowali niezbędna infrastrukturę.
dalej
>Do roku 1961 Chińczycy wywłaszczyli ziemię będącą własnością lordów i >lamów i zorganizowali chłopstwo w setki komun. Rozdzielili setki >tysięcy akrów między dzierżawców i bezrolnych chłopów. Stada należące >kiedyś do arystokracji zostały przekazane kolektywom ubogich >pasterzy. Ulepszono jakość zwierząt hodowlanych, wprowadzono nowe >odmiany warzyw, pszenicy i jęczmienia, co wraz z ulepszoną irygacją >doprowadziło podobno do zwiększenia produkcji rolnej
>a następnie:
>Po powstaniu pod koniec lat pięćdziesiątych uwięziono tysiące >Tybetańczyków. Podczas „wielkiego skoku" narzucono chłopom przymusową >kolektywizację i uprawy zbożowe z katastrofalnymi skutkami.
Mamy wiec opisany mniej więcej ten sam okres raz pozytywnie drugim razem już bardziej negatywnie. choć jak czytamy uwiezienie to co najwyżej widzimy wiezienie itd... nic z tych rzeczy - były to regularne obozy koncentracyjne przy których rosyjskie łagry wydawać sie mogą sanatorium. gdzie czas wypełniała niewolnicza robota połączona z seansami nienawiści, przymuszaniu współwięźniów do wymierzania kar czy nawet zabicia współwięźnia. Dowiadujemy sie tez kilkukrotnie ze Chińczycy znieśli niewolnictwo - otóż nie uczynili je tylko powszechnym i totalnym. Nie kto inny wszak jak Bakunin doszedł już do tego ze socjalizm bez wolności to powszechne niewolnictwo. W tekście mamy tez powoływanie sie na relacje - otóż trzeba mieć świadomość ze wtenczas po komunistycznych chinach nie mógł podróżować bez kontroli i nadzoru żaden "turysta" nawet jeśli był z "bratniej partii" wszelkie relacje są w najlepszym wypadku recenzją ze spektakli które były przed nimi odgrywane - nie raz zaś czysta propagandą."
I mój:
"Podstawowym kontrargumentem jest niewiarygodność i jednostronność źródeł, na których opiera się Parenti. Przyjrzej się bibliografii - kto, kiedy i na jakiej podstawie to napisał. Jeśli potrzebujesz paru innych źródeł - polecam książki wydane przez Fundację Helsińską. Ciekawe, czemu był tak jednostronny?
Wystawa tybetańskich narzędzi tortur - opisana przez ludzi jadących do Tybetu na początku lat sześćdziesiątych - mogła przedstawiać prawdziwe narzędzia tortur, powszechnie i często stosowane, ale nie musiała. A stwierdzenie o tym, że Chińczycy zabronili stosowania tortur wobec uwięzionych (w zestawieniu z enuncjacjami o torturach), podobnie jak oględny tekst o "więzieniach", jest zwyczajną manipulacją w zestawieniu z liczbą uwięzionych i torturowanych w lao-gai. Ciekawe, po co?
Aby zdyskredytować buddyzm tybetański, Parenti pisze o Sri Lance, Birmie, Korei i Japonii. Ciekawe, jaki to ma związek z Tybetem?
Szukając "niepokojowych" wydarzeń politycznych w Tybecie, musi cofnąć się do XVII wieku... Ciekawe, po co?
Co do agenta CIA, Dalajlamy... Pomijając kwestię wysokości pomocy CIA i samej obecności CIA w Tybecie (raczej w Nepalu) - równie dobrze można byłoby dyskredytować Solidarność z tej racji, że była wspomagana przez CIA."
I dalej Twój post:
"Po prostu ukazuje fakt, że pod rządami tybetańskich feudałów nie było żadnego raju na ziemi, jak wypisują niektórzy zwolennicy starego reżimu."
Napisz, proszę, kto i gdzie twierdzi, że był raj? Bo ja nikogo takiego nie znam.
"Śmiem twierdzić, że dla chłopa pańszczyźnianego wielkiej różnicy nie ma jaki pan nim rządzi."
Śmiem twierdzić, że gdyby nie było, Tybetańczycy nie byliby tak przywiązani do swojej kultury, tradycji i religii - mimo wszystkich wad. Śmiem twierdzić, że Dalajlama na emigracji nie miałby wiele do gadania. Śmiem również twierdzić, że Tybetańczycy nie wywołaliby powstania.
"Dlatego anarchiści są przeciwko rządowi ChRL jak i Dalajlamy, tak samo jak podczas pomarańczowej pseudorewolucji byli zarówno przeciwko Juszczence, jak i Janukowyczowi. Czy to tak trudno zrozumieć?"
Nie. Tylko trudno zrozumieć, dlaczego, np. publikują teksty opierające się WYŁĄCZNIE na maoistowskich źródłach... Albo teksty o tym, że politykę powinni robić politycy, a nie sportowcy. I dlaczego sądzą, że Dalajlama ma zamiar restaurować teokrację?
"Jakbyś czytała uważniej, a nie jedynie kierowała się chęcią dokopania znienawidzonym (być może z przyczyn personalnych) anarchistom,"
Kiedyż to i gdzie wyrażałam ową "nienawiść do anarchistów", jeszcze w dodatku "personalnie motywowaną"? Rozumiem, że to Ty jesteś tym nieszczęsnym personalnie znienawidzonym, kopanym i prześladowanym anarchistą? To jest kolejna sugestia, po której masz do wyboru współczucie i obrazę. Nie odpowiedziałeś mi dotąd, co wolisz.
Co do "motywacji personalnych" - u mnie mogą wpływać na niechęć do współpracy lub kontaktów, nie na światopogląd. Ty masz inaczej? To by naprawdę wiele tłumaczyło w Twoich ewolucjach światopoglądowych...
"to byś zauważyła że na CIA panuje w sprawie Tybetu wielogłos."
Zauważyłam i dałam temu wyraz, choćby w komentarzu powyżej. Gdybyś czytał to, co napisałam, zamiast się "mścić" za krytykę CIA, to byś to zauważył. Ale to nie zmienia faktu, że publikujecie szajs.
"Chętnie też usłyszę, na które to "poszczególne nazwiska" mamy zapis. Fakt, mamy zapis np. na Hitlera, czy Stalina na ten przykład. Przeszkadza ci to?"
Nie lubię, Xavier, rzucać nazwiskami publicznie, zresztą starałam się tego uniknąć, krytykując CIA - jeśli sobie życzysz, mogę przesłać na priv.
"W moim przekonaniu to co robisz to czystej wody propaganda - przyczepiłaś się do jednego, wcale nie tak skandalicznego jak to przedstawiasz, tekstu, nie zważając na to że innych newsów jest znacznie więcej. Krytykujesz innych, a sama posługujesz się podobnymi metodami."
Po pierwsze, przyczepiłam się do więcej niż jednego tekstu - jak chcesz, to mogę się przyczepić do kilku innych, ale wtedy już nie uniknę jazdy po nazwiskach, a chciałam uniknąć...
Po drugie, przyjacielu, zamiast tej insynuacji, byłbyś mi łaskaw odpowiedzieć na poprzednio postawione pytania o politykę redakcyjną (wiarygodność źródeł...) i Twój stosunek do argumentów Schrei'a? Bo nadal mnie ciekawi, w jaki sposób się ją realizuje.
Zabawne są zarzuty pod adresem Justyny, że "przyczepiła się do jednego tekstu" i na tej podstawie, olaboga, szarga dobre imię portalu CIA . Ciekawe, czy nasz kolega Xavier protestował, gdy w jego środowisku wielokrotnie na podstawie jednego tekstu wyciągano znacznie dalej idące wnioski i organizowano nagonki np. na pisma, które taki lub inny tekst pozwoliły sobie zamieścić wbrew kwękaniu "wolnościowych" Pań Dulskich.
o ile mnie pamięć nie myli to podczas "pomarańczowej rewolucji" przynajmniej część anarchistów wspierała Juszczenkę. A co zapisów na nazwiska to co z niejakim J.T. :)?
mnie przez wiele lat nazywano faszystą - robiła tak m.in. twoja koleżanka Akai i nie przypominam sobie, żebyś przeciwko temu protestował. A tak się jakoś dziwnie składa, że - w przeciwieństwie do rządu Chin - nie jestem zwolennikiem cenzury, nie uważam, że należy trzymać za mordę miliard ludzi, nie postuluję siłowej "modernizacji" tych "zacofańców" z Tybetu, nie uważam, że Partia ma monopol na prawdę itp. Więc skoro mnie można nazywać faszystą, to rząd Chin można, a nawet należy określić mianem ultra-hiper-faszystowskiego, czyż nie?
Nie sadze, zebys sie doczekal odpowiedzi, podobnie jak ja - toz Xavierovi chodzilo tylko o to, zeby wylac troche zolci na moj tekst i udowodnic, ze CIA ma zawsze racje a jakakolwiek krytyka to zamach stanu. No, chyba, ze sie myle...
Sory Justyna, ale nie mam czasu przesiadywać i prowadzić niekończące się dyskusje z marginalnymi frustratami z Obywatela, bo mam ważniejsze teraz rzeczy do roboty, a weekend doszły represje naszych towarzyszy/ek do tego.
Co do tego jakie Dalajlama ma wpływy to nie jest takie jasne - w kółko nawołuje do zaprzestania walk, ale jakoś tybetańczycy go słuchać nie chcą. Sprawy tłuczenia sie mnichów buddyjskich o których pisał autor mają wskazać, że buddyzm wcale nie musi być religią pokojową, jak to jest lansowane na zachodzie, a przypadek o którym pisał był nagłaśniany nie tylko w maoistowskich mediach (pamiętam taki dokument gdzie jedna grupa mnichów walcząca o wpływy zrzuca swoich przeciwników współbraci z drugiego czy trzeciego piętra w dół).
Ale to nie jest tak dla mnie istotne, istotne jest to że rozkręcasz nagonkę w stosunku do redakcji CIA, czyniąc z niej niemal jakąś agenturę ChRL, nie zważając na to, że od lat informujemy o zbrodniach chińskich władz:
http://cia.bzzz.net/search/node/chiny
ukazują się też teksty nawołujące do wspierania tybetańskiej walki, np. ten napisany przez członka redakcji CIA:
http://cia.bzzz.net/wspierajmy_walczacych_tybetanczykow
To jest mało ważne, bo ukazał się jeden krytyczny tekst na 50 innych i to jest doskonała okazja żeby dokopać całej redakcji CIA i każdemu redaktorowi z osobna.
Nie wiem czy ty tak świadomie, czy po prostu ktoś znowu cię podpuścił, a widząc kto komentuje twój blog pozytywnie nie trudno się domyślić, kto macza w nakręcaniu tej histerii palce.
Co do domniemanego zapisu na JT, to proszę bardzo, jeden z wielu redaktorów CIA przedrukował nawet i tego autora:
http://cia.bzzz.net/ostateczny_koniec_wszelkiej_wolnosci
Xavier, że po raz pierwszy udało ci się mnie zaskoczyć. Tym niemniej słyszałem, że inny tekst tego autora - "Ideologie czy ludzie" - który nie podpadał pod żaden punkt polityki redakcyjnej, został jednak usunięty.
Dyskusja z Toba ograniczyla sie do tego, ze walnales mi chamskimi insynuacjami (na to jakos miales czas), zamiast stwierdzic po prostu, ze tekst jest do d... O meritum nie wypowiedziales sie w ogole. Takie cos nazywa sie zazwyczaj trollowaniem i zrobilam blad, ze Ci odpowiadalam.
Po co ci to bylo? Jezeli idziesz w zaparte na kazda krytyke i bronisz tego, co nie jest warte obrony, to nie zwiekszasz tym swojej wiarygodnosci. I wyrzadzasz swemu CIA niedzwiedzia przysluge.
Teraz natomiast masz czas na to, zeby wysylac wyzwiska o marginalnych frustratach... No fakt, dzieki "skandalowi" z Laura Akai i Parentim CIA przestalo byc marginalne.
Zalosny jest tekst o tym, ze ktos mnie "znowu podpuscil", bo swiadczy o tym, ze gotow jestes nawet krytyke maoistowskiego szajsu uznac za "nagonke". Nie przyszlo Ci przypadkiem do glowy, zeby sie zastanowic nad tym, co napisalam, zamiast rzucac obelgami? Za malo czasu?
Nie wyobrazam sobie, jak ostroznie musialabym napisac krytyke CIA, zeby nie bylo to oburzajaca kontrrewolucja i nagonka, ktora trzeba stlumic, najlepiej prewencyjnym atakiem. Nie masz aby zlych skojarzen z taka postawa?
Gdybys nie traktowal tego, co napisalam (i wielu innych wypowiedzi na temat tego tekstu, tekstu Korzeniowskiego czy Akai) jako nagonki, byc moze nikomu nie przyszloby do glowy robic z tego "nagonki"...
Nie podejrzewam Was o swiadome wspieranie ChRL. Mysle, ze mozliwosci sa trzy:
- reklamujecie sie, wsadzajac kij w mrowisko (zgodnie z tym, co napisal Yak)
- nie macie ochoty isc ramie w ramie z mainstreamem, wiec publikujecie byle co, zeby sie tylko "odroznic" (zgodnie z inna wypowiedzia Yaka)
- nie czytacie tego, co publikujecie i nie umiecie sie przyznac do pomylki (zgodnie z tym, co napisales).
Cos pominelam?
Tekstow antytybetanskich pojawilo sie na CIA co najmniej kilka. Jesli chcesz, to prosze, moge naskrobac jeszcze krytyke Laury Akai i Korzeniowskiego, czy jakie tam badziewie jeszcze opublikowaliscie. I nie bede sie wysilac specjalnie, zeby uniknac "nagonki". Ja tez mam malo czasu.
Bez odbioru, nie mam czasu na takie dyskusje.