Nie powiedzialbym, ze skrajni konserwatysci (obyczajowi, jak rozumiem) to znikoma grupa w calej populacji. To ich mobilizacja przesadzila o wyborze conajmniej kilku prezydentow w USA. I nie sadze, aby akurat Bush byl dla nich bozyszczem. Mysle, ze kandydatka na wiceprezydent cieszy sie u nich znacznie wiekszym poparciem.