Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Strajki w Wielkiej Brytanii – garść refleksji

Komentarze

Dodaj komentarz

DO KOGO PIJESZ, CHŁOPCZE?

Nie upijaj się tym zanadto. Po pierwsze, konstrukcja OPZZ daleka jest od jednolitych związków zawodowych, w rodzaju "Solidarności", "Sierpnia'80", "Solidarności-80" czy niektórych związków branżowych. W OPZZ tak naprawdę o wszystkim decydują samodzielne organizacje zakładowe i zrzeszone w OPZZ federacje czy jednolite związki branżowe. OPZZ to nie CRZZ. To konsekwencja stanu wojennego. Tak kierownictwo PZPR zabezpieczyło się przed ewentualnymi strajkami, ubezwłasnowalniając związkową centralę. Próbował to zmienić Maciej Manicki, nie zdołał i zrezygnował, pozbawiając przy okazji wraz ze swoją fundacją OPZZ kasy. Nie mając władzy, ani kasy OPZZ może jedynie apelować i pertraktować z rządem i pracodawcami. Nawet nie stać ich na ekspertów. Co innego organizacje zakładowe i konkretne jednolite związki zawodowe zrzeszone w OPZZ. Wspomnijmy protest związku zawodowego z KGHM w roku 1992. Wówczas tylko przyśpieszone wybory i zwycięstwo Sojuszu Lewicy Demokratycznej skanalizowało sprawę.
Po drugie, a któż to w Wielkiej Brytanii ślęczy przy komputerach, a zatem pijesz bezpośrednio do nas. Do dwóch osób? To lepiej już pij do lustra. Zresztą nie raz już pisaliśmy, że z koalicji wokół PPP nas najzwyczajniej, podobnie zresztą jak i Ikonowicza wyproszono. W dodatku twój charyzmatyczny przywódca, lider GPR Florian Nowicki testował z połowicznym sukcesem pomysł na izolację ex-GSR i "Dyktatury Proletariatu". Do kogo zatem te pretensje? Widać daliśmy się wam we znaki.

autor: BB, data nadania: 2009-02-25 10:03:39, suma postów tego autora: 4605

UDERZ W STÓŁ...

Sprawa strajku brytyjskich robotników budowlanych jest jasna i pouczająca. Nie przekłada się jednak wprost na sprawy polskie. A zapewne nie tak prostacko, jak chce tego GPR.
Jak informuje lewica.pl: "Związki zawodowe działające w KGHM Polska Miedź S.A. od początku bieżącego roku rozmawiają z zarządem spółki o podwyżkach płac dla pracowników. Nic na razie nie wróży zakończenia sporu. Zarząd zaproponował zamrożenie płac, a związkowcy żądają 8-procentowych podwyżek. Jak tłumaczą działacze, w tych 8 proc. znajdują się 2 proc. tytułem obietnic składanych rok temu przez poprzedni zarząd KGHM, a 5 proc. to wskaźnik inflacji przewidywany na 2009 rok, więc rzeczywista walka o podwyżki dotyczy 1 procenta.
Wobec braku szans na porozumienie się, miedziowe związki zawodowe zapowiedziały podjęcie zaostrzonych działań. Największa organizacja, Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego zagroziła odejściem od negocjacji i zapowiedziała rozważenie wszczęcia sporu zbiorowego. Trzeba obudzić tych 'misiów' - powiedział Ryszard Zbrzyzny, szef ZZPPM i poseł SLD".

Znów posttrockiści przespali sprawę? Honor brytyjskiego "Militantu" w Polsce uratować mogą już tylko grantowcy i nasz "wielki dyktator", Piotr Strębski.



autor: BB, data nadania: 2009-02-25 12:36:22, suma postów tego autora: 4605

STRACH MA WIELKIE OCZY

"Jeszcze raz okazało się, że izolowanie się od ruchu robotniczego, krytykowanie go sprzed ekranu komputera, jest największym błędem, jaki mogą popełnić rewolucjoniści". Z tego co tu powiedziano wynika wprost lub pośrednio, że jesteśmy wręcz największą, błądzącą światową konkurencją GPR/CWI.

autor: BB, data nadania: 2009-02-25 12:58:00, suma postów tego autora: 4605

BB

BB czy naprawdę masz aż takie dobre mniemani o polskich rewolucjonistach że uważasz że tylko BB i EB mogą być adresatami tego zdania. a może jest to trochę ogólniejsza konstatacja dotycząca miejsca rewolucjonistów jakie powinni zajmować w ruchu ruchu robotniczym.

autor: yoda, data nadania: 2009-02-25 18:27:36, suma postów tego autora: 141

TCHÓRZOSTWO POLITYCZNE

Znowu odwracasz kota ogonem. Nasza uwagi są dobrze adresowane - do tchórzy.

autor: BB, data nadania: 2009-02-25 19:38:16, suma postów tego autora: 4605

DROGA BIUROKRACJI ZWIĄZKOWEJ

Pod koniec stycznia w 20 ośrodkach wszystkich czterech stron Wysp Brytyjskich (w tym i Północnej Irlandii) wybuchły strajki, którym towarzyszyły manifestacje. Strajki liczyły ponad 15 000 robotników wykwalifikowanych zatrudnianych w miarę potrzeb przez przedsiębiorstwa podwykonawcze na budowach, renowacjach czy konserwacji – centrale elektryczne, rafinerie, przedsiębiorstwa chemiczne i hutnicze itp.
Od ponad roku, kiedy zatrudnienie chwieje się w wyniku kryzysu, po raz pierwszy zdarza się taka mobilizacja przeciwko wzrostowi bezrobocia. Tym groźniejsze jest, że ich inspiratorzy, przywódcy związków Unite i GMB zdecydowali się na to, by odwołać się do szowinizmu przyjmując za swoje hasło rzucone kilka miesięcy temu przez premiera Gordona Browna: „Brytyjskie miejsca pracy dla brytyjskich pracowników!”
Od trzech miesięcy Unite i GMB prowadzą kampanię wszędzie tam, gdzie skupieni są owi pracownicy. Pod pretekstem walki z bezrobociem zachęcają oni robotników do mobilizacji w celu narzucenia przedsiębiorstwom podwykonawczym tego, by kierowały się priorytetem zatrudniania Brytyjczyków zamiast sprowadzać pracowników z Europy kontynentalnej.
28 stycznia ta demagogiczna kampania doprowadziła do tego, ze 800 pracowników zakładu odsiarczającego rafinerii Total w Lindsey, na północy Anglii, zastrajkowało przeciwko obecności setki pracowników z Włoch. Od tego czasu ruch rozlał się niczym plama oleju i, w przeciągu nie więcej jak 48 godzin, jakaś dwudziestka ośrodków przyłączyła się do nich przez solidarność, chociaż wiele spośród nich nie miało wśród swoich pracowników cudzoziemców.
Ta skandaliczna polityka związków tylko jest wodą na młyn pracodawców, stawiając pracowników przeciwko sobie nawzajem i zatruwając atmosferę zamiast ich zjednoczyć w celu narzucenia jednakowej pracy i jej warunków dla wszystkich. Jest także wodą na młyn skrajnej prawicy, która nie powstrzymuje się od przechwycenia na własny rachunek haseł związkowych.
Ta reakcyjna polityka jest, niestety, zgodna z polityką aparatów związkowych od początku kryzysu. One to szczególnie wyróżniły się tym, ze milczały, kiedy pracownicy zagrożeni masowymi zwolnieniami potrzebowali perspektywy walki, a by sprostać ciosom wymierzonym przez pracodawców (zresztą, w tym koledzy robotników, którzy dziś strajkują). W zamian za to, można było ich widzieć, jak żebrali, w imieniu pracodawców, o subwencje rządowe w celu „uratowania przemysłu brytyjskiego”. Przenosząc gniew na obszar szowinizmu, przywódcy związkowi tylko kontynuują tę samą politykę udając, że coś robią, nie ryzykując interesów kapitału.
Jakie by nie były ograniczenia tego ruchu, Brown i jego ministrowie bardzo szybko pojawili się w telewizji, aby udobruchać strajkujących dzięki pokrzepiającym tyradom z oczywistą chęcią nie dolewania oleju do ognia.
Pracodawcy nie mają czego się obawiać ze strony takiego ruchu. Tymczasem, po raz pierwszy od bardzo dawna, jakiś ruch społeczny objął pracowników różnorodnych zakładów i gałęzi i rozprzestrzenił się niczym rozsypany proch po całym kraju pomimo antystrajkowego prawodawstwa, którym zresztą rząd nie groził. To stanowi samo w sobie precedens, którym inne sektory klasy robotniczej powinny się poczuć zainspirowane. A tego Brown i pracodawcy mogą się tylko obawiać.
Jest oczywiste, że taki ruch, aby mógł służyć interesom świata pracy powinien wziąć się za swoich prawdziwych wrogów – pracodawców i rząd, i zjednoczyć się w walce zamiast wprowadzać podziały, tak jak to zrobili przywódcy związkowi w obecnym ruchu.

Francois Rouleau

autor: EB, data nadania: 2009-02-26 21:26:29, suma postów tego autora: 856

W SYMBIOZIE Z BIUROKRACJĄ ZWIĄZKOWĄ

Nie od dziś GPR/CWI żyje w symbiozie z zaprzyjaźnioną z nią biurokracją związkową (w Polsce ostatnio z WZZ "Sierpień'80", wcześniej z "Metalowcami", Konfederacją Pracy OPZZ i związkami wspierającymi OKP). Stąd próżno szukać w ich relacjach z protestów robotniczych czy związkowych słów krytyki pod adresem tejże. Chyba, że chodzi o konkurencyjną centralę związkową (np. w Polsce OPZZ lub "Solidarność", wówczas GPR-owcy są nieprzejednani w swej ultralewicowej zapiekłości).
Według GPR/CWI wszystkiemu winne są przenikające do ruchu robotniczego "elementy reakcyjne czy wręcz faszystowskie", zewnętrzne wobec ruchu robotniczego oraz lata zaniedbań. Dbałość z jaką GPR/CWI wspiera biurokrację związkową przynosi czasem pożądane efekty. Niemniej z braku organizacji masowej, czy choćby "najmniejszej masowej partii świata" efekt ogólnokrajowy nie zawsze zgodny jest z lansowaną przez GPR linią propagandową. Trudno stanowisko Lutte Ouvriere zaliczyć do ultralewackich, niemniej to właśnie GPR/CWI taki zarzut stawia wszystkim swoim krytykom z lewa, nawet tym, którzy jak Lutte Ouvriere starają się zachować postawę neutralną, w miarę obiektywną.

"Ultralewicowi krytycy strajku (i Partii Socjalistycznej) nigdy nie zaangażowali się w dyskusje z robotnikami. Woleli wierzyć relacjom prasowym i potępiać strajk jako reakcyjny, rasistowski czy ksenofobiczny. Gdyby członkowie Partii Socjalistycznej nie brali aktywnego udziału w walce, takie postawy mogłyby się wzmocnić. Zamiast tego odniesiono wspaniale zwycięstwo, które daje podstawę do zorganizowania zagranicznych robotników w związki zawodowe i wzmocnienia jedności klasowej".
Taki zarzut wobec Lutte Ouvriere jednak nie przejdzie. Problem biurokracji związkowej pozostaje.



autor: BB, data nadania: 2009-02-27 13:52:18, suma postów tego autora: 4605

.

W. Brytania: Związki muszą bronić robotników imigranckich!
Precz z reakcyjnymi strajkami przeciwko zagranicznym robotnikom!
O uzwiązkowioną płacę za całą pracę!

LONDYN - Przez przeszło tydzień tysiące robotników budowlanych w rafineriach ropy naftowej i elektrowniach w całej Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej urządzały serię strajków, domagając się „brytyjskich miejsc pracy dla brytyjskich robotników”. Strajki te nie zamierzały zapewnić więcej miejsc pracy czy w ogóle jakichkolwiek zdobyczy dla klasy robotniczej jako całości, ani bronić istniejących miejsc pracy. Chodziło w nich o podział istniejącej puli miejsc pracy według narodowości robotników. Te reakcyjne strajki, nastawiające robotników brytyjskich przeciwko zagranicznym i imigrantom, są szkodliwe dla interesów wieloetnicznej klasy robotniczej w W. Brytanii i robotników Europy jako całości. Główne hasło strajkowe, „brytyjskich miejsc pracy dla brytyjskich robotników”, długo kojarzone z faszystami, zostało niedawno, na konferencji Partii Pracy z 2007 r., poparte przez labourzystowskiego premiera Gordona Browna. Strajki spotkały się z wylewną sympatią np. jadowicie antyimigranckiego i antyrobotniczego „Daily Mail” i były aktywnie wspierane przez faszystowską BNP, która produkowała masowo rasistowskie bzdury, włącznie z twierdzeniem, że brytyjscy robotnicy przegrali z cudzoziemcami.
Fala strajkowa koncentrowała się na rafinerii Lindsey w hrabstwie Lincolnshire, będącej własnością Totalu, francuskiego giganta naftowego. Część projektu budowlanego została zlecona IREM, kontrahentowi włoskiemu, który sprowadził włoskich i portugalskich robotników, a nie zatrudnił żadnych robotników brytyjskich. Podobna sytuacja jest w elektrowni Staythorpe w hrabstwie Nottinghamshire, gdzie hiszpańscy podwykonawcy sprowadzili własne załogi. Według tego, co głosi porozumienie, zostało stworzonych w Lindsey przeszło 100 „nowych” miejsc pracy w budownictwie z przeznaczeniem dla robotników brytyjskich. Jednakże rzeczywisty wynik zwróci się przeciwko robotnikom zagranicznym i imigranckim, szczególnie w miejscach budowy takich jak projekty olimpijskie na 2012 r., gdzie przeszło jedną trzecią robotników stanowią imigranci i skąd w ostatnich miesiącach jakichś 200 robotników rumuńskich zostało usuniętych podczas zdecydowanych kroków przeciwko „nielegalnym” robotnikom zagranicznym. W szerszej skali trucizna protekcjonistyczna, emanująca z tych strajków, wysyła mrożące krew w żyłach przesłanie dla wszystkich imigrantów i mniejszości, rozpalając rasizm i umacniając podziały narodowe między robotnikami w W. Brytanii a ich klasowymi braćmi w innych krajach europejskich.
Odpowiedzialność za tę socjalszowinistyczną krucjatę spoczywa na labourzystowskim kierownictwie związków „Jednoczmy się” oraz GMB, które popierają tę patriotyczną krucjatę w sposób tak oczywisty, jak poparły rasistowską wojnę labourzystów „z terrorem”, która jest wymierzona przeciwko muzułmanom. Szczególną hańbą okryła się Partia Socjalistyczna Petera Taaffego, która miała jednego członka w komitecie strajkowym i była autorką jego kluczowych żądań, równocześnie wybielając jego szowinistyczny charakter. Na cały ten strajk, który Partia Socjalistyczna nazywa „jedną z najbardziej znaczących fal strajkowych w ostatnich czasach”, włoscy robotnicy migranccy zaszyli się na rdzewiejącej barce w Grimsby, obawiając się o swoje życie, i nie bez przyczyny: według „Timesa” z 31 stycznia 40 strajkujących robotników budowlanych z rafinerii ropy naftowej w Lindsey w hrabstwie Lincolnshire - gniazda tego rasistowskiego strajku - odwiedziło robotników włoskich, by powiedzieć im: wracajcie do własnego kraju”. Uogólnione poczucie braku bezpieczeństwa i obawy o utratę miejsc pracy, spowodowane przez recesję gospodarczą o światowym zasięgu, dostarczyło żyznej gleby dla tego rodzaju szowinizmu, który spuściła ze smyczy ta fala strajkowa.
Przywódcy związków zawodowych cynicznie powoływali się na dyskryminację brytyjskich robotników. Derek Simpson, współprzywódca związku „Jednoczmy się”, zajął się „narastającym problemem robotników Zjednoczonego Królestwa, wykluczanych z ważnych projektów inżynieryjnych i budowlanych” i domagał się, żeby „spółki zaangażowane w projekty inżynieryjne i budowlane dały robotnikom Zjednoczonego Królestwa równie szanse na budowanie infrastruktury W. Brytanii” (oświadczenie „Jednoczmy się” z 30 stycznia). Wzruszająca troska labourzystowskiej biurokracji o „równe szanse” dla brytyjskich robotników stoi w ostrym kontraście do ich obrzydliwych zdrad walk klasowych wieloetnicznej klasy robotniczej W. Brytanii, od strajku Azjatek w 1976 r. w Grunwicku poprzez wbicie przez labourzystów noża w plecy wielkiemu strajkowi górniczemu z lat 1984-85 do sprzedania w 2005 r. strajku w porcie lotniczym Heathrow na znak solidarności z przeszło 600 Azjatkami, które zostały zwolnione.
Twierdzenie biurokracji, że brytyjscy robotnicy są „dyskryminowani” przez zagranicznych kontrahentów, opiera się na dyrektywie o „wysyłaniu” robotników w prawie Unii Europejskiej, na mocy której podwykonawcy mogą dostarczać „własnych” robotników do pracy przy krótkoterminowych projektach w innych krajach UE. Żadni brytyjscy robotnicy nie zostali zwolnieni ani w Lindsey, ani w Staythorpe. Dopóki robotnicy nie przejmą władzy, nie jesteśmy w stanie martwić się o przypływy i odpływy migracji robotniczej, ani bardziej ogólnie o gospodarkę światową. Ruch związków zawodowych nie może walczyć o to, kogo kontrahenci zatrudniają, lecz za jaką stawkę zapłaty, i na jakich warunkach pracy. Drogą do podcięcia przez związki usiłowań kapitalistów, by „równać w dół” płace i warunki pracy wszystkich robotników, włącznie ze standardami bezpieczeństwa, przez rozgrywanie jednej narodowości przeciwko innym, jest żądanie: O pełną uzwiązkowioną płacę przy jak najwyższych stawkach za całą pracę, niezależnie od tego, kto ją wykonuje! O równą płacę za równą pracę! To stawia potrzebę międzynarodowej współpracy między robotnikami budowlanymi we wszystkich krajach europejskich.
Szowinistyczna natura kampanii za „brytyjskimi miejscami pracy” jest mocno oczywista, oglądana oczami robotników zza Kanału La Manche. Rzeczywiście, protekcjonizm jest obosieczny: robotnicy włoscy (włącznie z robotnikami IREM), którzy pracują obecnie wraz z brytyjskimi robotnikami budowlanymi w północno-wschodnich Włoszech, mogliby łatwo zemścić się strajkami i mobilizacjami domagającymi się „włoskich miejsc pracy dla włoskich robotników”, które niewątpliwie uzyskałyby poparcie włoskich faszystów. Według danych z Komisji Europejskiej w 2006 r. zostało czasowo wysłanych do innych krajów UE 47 tys. brytyjskich robotników, czyli trzy razy więcej niż 15 tys. zagranicznych robotników wysłanych w tym samym czasie do W. Brytanii („Financial Times”, 3 lutego). O brytyjskim strajku rzecznik Powszechnej Konfederacji Pracowników Włoskich (CGIL) Guglielmo Epifani powiedział: „musimy być ostrożni, ponieważ jeśli bezrobocie będzie wykorzystywane przeciwko robotnikom z innych krajów”, będzie to oznaczało, że „Włosi mogliby pracować jedynie we Włoszech, Anglicy w Anglii, a Francuzi we Francji” (Reuter, 5 lutego).
System kapitalistyczny jest oparty na brutalnym wyzysku wszystkich robotników i klasa rządząca rozpala wrogość rasową i etniczną, by utrzymywać klasę robotniczą podzieloną i w ten sposób zapewnić większe zyski. Kiedy budownictwo rozkwita, opiera się na imigrantach, którymi w W. Brytanii w przeszłości byli Irlandczycy, ale obecnie są ściągani w dużej liczbie z Europy Wschodniej. Wraz z nadejściem poważnej globalnej recesji wyścig do zmniejszającej się liczby miejsc pracy staje się bardziej intensywny. Ten wyścig jest szczególnie ostry w budownictwie, gdzie praca na kontraktach czasowych i brak bezpieczeństwa miejsc pracy są endemiczne i gdzie system podwykonawstwa spycha płace coraz niżej w dół i zwiększa możliwości dzielenia i rządzenia przez kapitalistów.

autor: Roux, data nadania: 2009-02-27 14:55:24, suma postów tego autora: 180

.

Labourzystowski reformizm a protekcjonizm

Zamiast prowadzić walkę o miejsca pracy dla wszystkich robotników budowlanych, która wymaga perspektywy internacjonalistycznej, i bronić praw imigrantów, reformistyczna biurokracja związków zawodowych sprzyjała reakcyjnemu żądaniu „brytyjskie miejsca pracy dla brytyjskich robotników”, mimo że potępiała wtrącanie się BNP w strajk. W imieniu związku „Jednoczmy się” Derek Simpson wydał oświadczenie twierdzące, że ta akcja strajkowa „nie była na tle rasowym ani imigracyjnym, ona była na tle klasowym”, i mówiące:
„Związkowcy występują przeciwko wszystkiemu, za czym występuje BNP. Przestrzegaliśmy członków związku na placach budów, aby pozostali czujni, jeśli chodzi o pijawki ze skrajnie prawicowego skrzydła”.
Jednak wszelka mobilizacja robotników na bazie protekcjonizmu jest trująca dla świadomości klasowej i jest na rękę faszystom. Służy to umacnianiu antyimigranckiego rasizmu i osłabia zdolność klasy robotniczej do obrony własnych interesów. Biurokracja wykorzystuje protekcjonizm jako przykrywkę dla odrzucania walki klasowej na korzyść kolaboracji klasowej. Tym, co jest potrzebne, jest mobilizowanie wieloetnicznej klasy robotniczej przeciwko labourzystowskiemu rządowi kierowanemu przez Browna, o pracę dla wszystkich. To wymaga walki politycznej, by zastąpić obecnych złych przywódców związkowych - robotniczych pomagierów kapitału - kierownictwem oddanym walce klasowej. Związki zawodowe muszą przeciwstawiać się antyimigranckiemu rasizmowi! Precz z protekcjonistyczną trucizną!
Większości lewicy labourzystowskiej udało się zająć elementarne stanowisko sprzeciwu wobec tych reakcyjnych strajków. W oświadczeniu z 31 stycznia Socjalistyczna Partia Robotnicza (SPR) słusznie zauważyła, że te strajki „są oparte na niewłaściwych hasłach i biorą na cel niewłaściwych ludzi”, dodając że „ci, którzy zachęcają do tych strajków, igrają z ogniem”. „Workers Power” „bezwarunkowo sprzeciwiła się” tym strajkom, mówiąc: „strajkujący biorą na cel nie swoich pracodawców, ale 100 robotników włoskich i portugalskich”. („Workers Power”, luty 2009 r.) Ulotka (niedatowana), wydana przez Gerry'ego Downinga, członka organizacji Walka Socjalistyczna (WS), mówi:
„Walka Socjalistyczna niedwuznacznie przeciwstawia się tym «dzikim» strajkom i ich wynikowi, ponieważ zostały one ogłoszone na reakcyjnej bazie «brytyjskich miejsc pracy dla brytyjskich robotników». (...) To na tej ksenofobicznej bazie były one rozpowszechniane z pomocą prawicowych mediów i na tej bazie były one milcząco popierane przez całe kierownictwa «Jednoczmy się» i GMB, I na tej bazie zakończyły się porozumieniami”.
Jednak Partia Socjalistyczna, której zwolennicy byli kluczową częścią kierownictwa strajku i która zaproponowała postulaty, przyjęte przez komitet strajkowy, była unurzana po szyję w tej haniebnej kampanii. Postulaty strajkowe, które dla pozorów obejmowały „uzwiązkowienie wszystkich robotników imigranckich, nie broniły prawa do pracy dla zagranicznych robotników. Obejmowały one żądanie „kontrolowanej przez związek rejestracji bezrobotnych miejscowych wykwalifikowanych członków związku, z prawami nominacji, gdy praca stanie się dostępna”. Innymi słowy miejsca pracy miałyby być zajmowane przez „miejscowych” (to jest brytyjskich) kandydatów - ”brytyjskie miejsca pracy dla brytyjskich robotników”. W przeciwieństwie do leninowskiej partii awangardowej, walczącej przeciwko wszelkiego rodzaju szowinizmowi, Partia Socjalistyczna jest w nim pogrążona.
W ramach walki o kierownictwo oddane walce klasowej związki zawodowe muszą przeciwstawiać się „wojnie z terrorem” i rasizmowi przeciwko imigrantom i mniejszościom, My przeciwstawiamy się wszystkim antyimigranckim ustawom i regulacjom burżuazji, włącznie z ograniczeniami pracy dla robotników z krajów UE w Europie Wschodniej. Domagamy się pełnych praw obywatelskich dla wszystkich imigrantów! Kierownictwo związków oddane walce klasowej domagałoby się miejsc pracy dla wszystkich przez krótszy tydzień roboczy bez utraty zarobków i podjęłoby związkową kampanię organizacyjną, by wciągnąć do swoich szeregów wszystkich robotników, włącznie z tymi na niebezpiecznych i nisko opłacanych miejscach pracy.

autor: Roux, data nadania: 2009-02-27 14:56:31, suma postów tego autora: 180

.

"Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!"

W obliczu światowej kapitalistycznej recesji protekcjonizm rośnie. Stąd Barack Obama włączył do swego pakietu "ratunkowego" dla amerykańskiego przemysłu przepis o "kupowaniu amerykańskich produktów". Dla burżuazji "wolny handel" i protekcjonizm są wyborem, o którym mogą oni dyskutować, ale dla proletariatu protekcjonizm jest trucizną. Jest to klasyczny mechanizm kanalizowania niezadowolenia z powodu utraty miejsc pracy we wrogość wobec zagranicznych robotników i imigrantów, równocześnie budujący złudzenia co do dobrej woli "własnych" kapitalistów. Globalny kryzys ekonomiczny zaostrza napięcia między rządami kapitalistycznymi wewnątrz UE, które przepychają się, by "ratować" własne gospodarki. Dyrektywa UE, która umożliwia kontrahentom działającym w innych krajach nie zatrudniać miejscowych robotników, rozpala sprzeciw wobec UE wśród robotników budowlanych. Wbrew obietnicy biurokracji związków zawodowych, że prawa UE można poprawić, by służyły interesom robotników, równanie w dół płac i warunków pracy dla robotników jest częścią celu UE. Jako rewolucyjni, proletariaccy internacjonaliści przeciwstawiamy się UE, imperialistycznemu konsorcjum przeznaczonemu do poprawiania konkurencyjności wobec amerykańskich i japońskich rywali kosztem klasy robotniczej w Europie, włącznie z jej mniejszościowym komponentem. Naszym programem są rewolucje robotnicze, prowadzące do Socjalistycznych Stanów Zjednoczonych Europy.
Nasz program jest zupełnie przeciwstawny nacjonalistycznej opozycji "małej Anglii" wobec UE, kojarzonej ze starym labourzystowskim reformizmem, któremu oddane są i SPR, i "Workers Power", i taaffowcy. Dawne pretensje starej Partii Pracy na "socjalizm" - podtrzymywane przez byłego przywódcę górniczego Arthura Scargilla i Tony'ego Benna - są nieodłącznie protekcjonistyczne. Obszerne nacjonalizacje przemysłu, przeprowadzone za labourzystowskiego rządu Clementa Attleego w okresie powojennym, nie miały nic wspólnego z socjalizmem, raczej były one "pakietem ratunkowym" dla brytyjskiego przemysłu, który był w głębokiej zapaści w porównaniu ze swymi rywalami.
Dalsze rozszerzenie imperialistycznego bloku handlowego UE na dawne zdeformowane państwa robotnicze Europy Wschodniej zapewniło europejskiej burżuazji olbrzymią podaż bardzo tanich wykwalifikowanych robotników. To rozszerzenie zostało umożliwione przez serię kapitalistycznych kontr-rewolucji, które między rokiem 1989 a 1992 ogarnęły Europę Wschodnią i Związek Radziecki. Ta historyczna porażka dla robotników i uciskanych była popierana przez Partię Socjalistyczną, SPR, "Workers Power" i rozmaitych innych reformistów. My trockiści z Międzynarodowej Ligi Komunistycznej przeciwnie, walczyliśmy by mobilizować klasę robotniczą w obronie zdobyczy, które te państwa ucieleśniały.
Protekcjonizm jest podwójnie szkodliwy, gdy jest skierowany przeciwko Chińskiej Republice Ludowej, gdzie W. Brytania, Stany Zjednoczone i inne imperialistyczne potęgi mają za główny cel restaurację rządów kapitalistycznych. Fakt, że kapitalizm został obalony w Chinach przez rewolucję z 1949 r., prowadzącą do budowy skolektywizowanej gospodarki, przedstawia sobą historyczną zdobycz dla klasy robotniczej w skali międzynarodowej. My kontynuujemy walkę o bezwarunkową obronę militarną Chin przeciwko imperializmowi i kapitalistycznej kontr-rewolucji oraz o proletariacką rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowską biurokrację i zastąpić ją rządami rad robotniczych i chłopskich.
Ruch robotniczy widział już wiele przykładów solidarności klasy robotniczej przeciwko usiłowaniom wykorzystywania przez kapitalistów nisko opłacanych robotników imigranckich jako pałki przeciwko związkom. W 2005 r. w Dublinie robotnicy z całej Irlandii demonstrowali przeciwko Irlandzkim Promom - i na znak solidarności z robotnikami imigranckimi - kiedy kapitaliści próbowali wynajmować wschodnioeuropejskich robotników jedynie za ułamek płacy robotników irlandzkich. Nasi towarzysze wydali ulotkę wzywającą do użycia potęgi klasy robotniczej w obronie imigrantów i głoszącą: „Związki muszą zorganizować robotników imigranckich! O pełne płace i świadczenia dla imigrantów!” Innym przykładem był strajk w 2005 r. na Heathrow, kiedy w reakcji na zwolnienie nisko opłacanych robotnic kateringu i zastąpienie ich imigrantkami z jeszcze niższymi płacami (do czego nie doszło na placach budów ani w elektrowniach!), załoga British Airways (BA) urządziła niezmiernie potężny dziki strajk, który sparaliżował międzynarodowe loty BA. Jednak kierownictwo związku zawodowego z Tonym Woodleyem na czele zamieniło zwycięstwo w porażkę, kończąc strajk bez uzyskania przywrócenia do pracy zwolnionych robotnic.
Już w 1866 r., za Karola Marksa, I Międzynarodówka przeszkodziła próbie londyńskich mistrzów krawieckich, którzy byli wielkimi kapitalistami, zastąpienia czeladników z Londynu werbowaniem czeladników we Francji, Belgii i Szwajcarii. Marks pisał o sekretarzach I Międzynarodówki:
"Opublikowali oni w belgijskich, francuskich i szwajcarskich gazetach ostrzeżenie, które odniosło pełny sukces. Manewr londyńskich mistrzów został udaremniony; musieli się poddać i spełnić sprawiedliwe żądania swoich robotników". ("Ostrzeżenie", 4 maja 1866 r.)
Nie ma rady na cykle rozkwitów i kryzysów kapitalizmu bez proletariackiej rewolucji socjalistycznej, która weźmie władzę z rąk irracjonalnej kapitalistycznej klasy rządzącej i zastąpi ją planową, uspołecznioną gospodarką. Dopiero osiągnięcie światowego porządku socjalistycznego może wyeliminować odwieczny problem niedostatku, biedy i nędzy. Dążymy do zbudowania wieloetnicznej rewolucyjnej partii robotniczej, wykutej w opozycji do labourzyzmu, by obaliła unurzany we krwi brytyjski porządek kapitalistyczny i zastąpiła go rządami klasy robotniczej. Precz z reakcyjnym Zjednoczonym Królestwem! O federację republik robotniczych na Wyspach Brytyjskich!

autor: Roux, data nadania: 2009-02-27 15:00:29, suma postów tego autora: 180

BB = agent

Czytając komentarze BB zastanawiam się jaki ma cel gdy pisze takie kłamstwa, że GPR/CWI wspiera biurokrację. Jeśli założymy, że BB to agent, wtedy wszystko jest jasne

autor: nimrod, data nadania: 2009-06-05 21:46:17, suma postów tego autora: 55

Dodaj komentarz