Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Niektóre aspekty działalności Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski

Komentarze

Dodaj komentarz

świetny tekst

miło czytać prawde

autor: czerwony93, data nadania: 2009-07-07 20:04:26, suma postów tego autora: 2702

d

Mogłeś mniej napisać .

autor: konrad, data nadania: 2009-07-07 20:11:25, suma postów tego autora: 69

Zdrajcy Polski

nic tego nie zmieni.

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2009-07-07 20:40:31, suma postów tego autora: 2714

prawdziwi zdrajcy Polski

Prawdziwymi zdrajcami Polski są kapitaliści, którzy wyprzedają majątek narodowy zagranicznym koncernom. Mnie zatem także proszę , Dobrodzieju Zatrudnicielu dołączyć do grona tych "zdrajców", gdyż ja także w tym klasowym, nie zaś narodowym konflikcie na ich miejscu stanąłbym po stronie socjalizmu,po stronie wyzyskiwanych, a zarazem rzeczywistego interesu narodowego Polski i ja także wiedziałbym kto tu jest ofiarą, kto zaś napadniętym. Nawet kiedy byłem z dala od polityki miałem tego swiadomość. Porównanie potencjału zbrojnego ofiary i agresora coś mówi, a także statystyki dezercji z Wojska Polskiego, o czym media uparcie milczą.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-07 21:26:55, suma postów tego autora: 490

autokorekta komentarza

Szósta linijka od góry nie licząc tytułu, powinno być: kto jest ofiarą, a kto napadającym.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-07 21:47:58, suma postów tego autora: 490

rewolucjoner

"Mnie zatem także proszę , Dobrodzieju Zatrudnicielu dołączyć do grona tych "zdrajców""

nie ma sprawy, z tego co piszesz wynika że spełniasz wymagania

"gdyż ja także w tym klasowym, nie zaś narodowym konflikcie na ich miejscu stanąłbym po stronie socjalizmu,po stronie wyzyskiwanych, a zarazem rzeczywistego interesu narodowego Polski i ja także wiedziałbym kto tu jest ofiarą, kto zaś napadniętym. "

może wiesz, z może tylko wydaje ci sie ze wiesz.

"Porównanie potencjału zbrojnego ofiary i agresora coś mówi, "

co mówi?


"a także statystyki dezercji z Wojska Polskiego, o czym media uparcie milczą.'

a o czym mówią statystki dezercji z armii czerwonej?

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2009-07-07 22:28:40, suma postów tego autora: 2714

..

Szkoda, ze autor nie wyjasnia, czemu dziwnym trafem ludnosc nie poparla czynem owych dobroczyncow.

autor: wojtas, data nadania: 2009-07-08 08:38:59, suma postów tego autora: 4863

Radzę uważać.

Autor tekstu to zdeklarowany antybolszewik i antydżudżysta.

autor: Kim Ir Xian, data nadania: 2009-07-08 11:17:18, suma postów tego autora: 142

A do tego

antydżudoka.

autor: jra, data nadania: 2009-07-08 11:54:46, suma postów tego autora: 540

MIĘDZY NAMI TOWARZYSZAMI

Wbrew pozorom temat ten w dorobku portalu internetowego LEWICA BEZ CENZURY miał już swojego promotora - Przemysław Sieradzan "Julian Marchlewski i krótka historia PolRewKomu".
A zatem można go uznać za temat wywoławczy i sztandarowy - Atomowy Sieradzan i jemy podobni zapewne się odezwą. Nie będziemy ich zastępować - wyprostujemy tylko jedną ISTOTNĄ sprawę.
PolRewKom już na starcie uzyskał poparcie miejscowej, białostockiej organizacji Polskiej Partii Socjalistycznej (a nawet działaczy PSL-Wyzwolenie). W rezultacie organizacja ta została wchłonięta przez KPRP. Nie było bowiem mowy o koalicji czy koalicyjnym rządzie robotniczym. Takie propozycje po prostu nie padły, choć w ówczesnej PPS lewica rewolucyjna (i w ogóle lewica) miała sporo do powiedzenia. Jak widać byli działacze SDKPiL pokładali swoje nadzieje jedynie w Armii Czerwonej i WKP(b). To nie oni zatem zostali postawieni przez Armię Czerwoną przed faktem dokonanym, co sugeruje autor (bo się autobus zepsuł?!).
Działacze SDKPiL mieli zasadniczy wpływ na decyzję Lenina i bolszewików, należeli przecież do tej samej partii. Decyzja była z nimi konsultowana. Nawet Julian Marchlewski wyraził na nią zgodę. Prawda jest taka, że to oni postawili miejscowych działaczy robotniczych i rewolucyjnych przed faktem dokonanym.
Warto pamiętać, że trzon Polrewkomu stanowili emigracyjni działacze SDKPiL, nawet działacze PPS-Lewicy współtworzący KPRP nie mieli wówczas nic do powiedzenia w tej sprawie. Tak naprawdę nie odbyła się nawet konferencja połączeniowa SDKPiL z PPS-Lewicą. PPS-Lewica w rzeczywistości została wchłonięta przez SDKPiL, podobnie jak PPS-Opozycja Żarskiego i Maciejewskiej. SDKPiL-owcy do "socjalpatriotów" mieli delikatnie mówiąc stosunek pobłażliwy, o wierze twórców Polrewkomu w "czas, kiedy ich idee staną się własnością większości narodu polskiego, łącząc treści narodowe i społeczne w nowej jakościowo formie" nie było wówczas mowy. Nie było bowiem wówczas Polskiej Partii Robotniczej i genialnych wskazówek Stalina. Kwestia ta poniekąd i w innym kształcie i wymiarze zarysowana została nietrwale i dyskusyjnie dopiero na II Zjeździe Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, już po konferencji połączeniowej z tzw. grupami członków PPS Jerzego Czeszejko-Sochackiego, w trakcie której do KPRP przystąpił również towarzysz Tadeusz Żarski wraz z żoną, który jakoś wcześniej nie mógł się przekonać do Towarzyszy z dużej T.

autor: BB, data nadania: 2009-07-08 12:04:31, suma postów tego autora: 4605

DP!

Wyjaśnij mi dokładniej dlaczego uzależnienie od sąsiada wschodniego, ale pozostawienie własności gruntów i darów natury własnością Polski i Polaków, nazywasz zdradą, a uzależnienie Polski i Polaków od kapitalistów z krajów zachodnich sąsiadów, przy pozbawieniu Polski i Polaków prawa do gruntów i darów natury, jest w Twoim przekonaniu, wyrazem patriotyzmu? I jakiego narodu patriotyzmem?

autor: cetes, data nadania: 2009-07-08 14:21:53, suma postów tego autora: 633

dp

Zdrajcami to byli ci ktorzy nie przygotowali Polski do obrony w 1939, gdyz zajmowali sie swoimi przywilejami, jednoczesnie robiac sobie wszedzie wrogow. No ale po wojnie za to zaplacili.

autor: Bogusław_Siemiątkowski, data nadania: 2009-07-08 15:22:08, suma postów tego autora: 700

BB

Nie zupełnie tak. Czy nowy rząd rewolucyjny, w którego skład wchodziły tak ważne postacie z PPS-Lewicy, jak np. Feliks Kon, którego-jak wynika ze wspomnień ówczesnego pracownika polskiej ambasady w Moskwie -"ciągnęło do ambasady, która mimo wszystko jest również i moją, miał tworzyć rząd reformistów, w obliczu uwięzienia znacznej większości rewolucjonistów?
Przed podobnym dylematem stanął Fidel Castro, który będąc w Sierra Maestra wystawiał bardzo pochlebne wizytówki Manuelowi Urutii, typując go na prezydenta. Po rewolucji okazało się jednak, że Urutia i jego zwolennicy to ludzie o poglądach raczej zachowawczych, których jedyny dylemat to: zrobiliśmy już dużo, może jednak dosyć!
Co zadziwiające, ale TKRP miał poparcie nawet nielicznych lokalnych działaczy endeckich.
Prace Przemka Sieradzana na ten temat znam i bardzo wysoko cenię zarówno te teksty, jak i ich autora.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-08 15:37:35, suma postów tego autora: 490

SNY O POTĘDZE

Trafiliśmy jednak w sedno sprawy. Dla takich rewolucjonerów, jak ty, Dawidzie, pluralizm na lewicy rewolucyjnej jest chyba nie do pomyślenia. Skąd nagle ten "rząd reformistyczny"? Zapewne w twoim mniemaniu PPS w latach rewolucji i wojny polsko-radzieckiej była już ukształtowaną partią reformistyczną. Skoro jednak w Rosji na czele rewolucji mogła stanąć obok bolszewików partia Marii Spiridonowej (lewi eserzy), to niby dlaczego sytuacja taka nie mogła powtórzyć się w Polsce? Ba, dlaczego niby na czele rewolucji w Polsce nie miała stanąć rewolucyjna Polska Partia Socjalistyczna, mając za koalicjanta SDKPiL czy KPRP, PSL-Wyzwolenie i zrewoltowane partie socjalistyczne mniejszości narodowych?
Oczywiście w mniemaniu SDKPiL-owców nawet PPS-Lewica nie była rewolucyjna. Co ciekawe podobną ocenę PPS-Lewicy prezentowała również PPS-Frakcja Rewolucyjna. Możemy się zgodzić, że PPS-Frakcja Rewolucyjna, a zwłaszcza "starzy" działacze związani z Józefem Piłsudskim, będąc ludźmi czynu i walki zbrojnej swój demagogiczny czyn rewolucyjny widzieli w nieco innym świetle - niepodległościowym i państwowotwórczym z rewolucją społeczną niewiele mającym wspólnego. Rzecz w tym, że w dobie rewolucji wszystkie partie robotnicze, socjalistyczne i ludowe podlegały podobnym procesom radykalizacji i umasowienia, zaś grupa Piłsudskiego wysiadła właśnie z "czerwonego tramwaju". Dotyczy to zwłaszcza terenów objętych rewolucją, a zatem zaboru rosyjskiego. Choć nie tylko, o czym świadczy chociażby rozwiązanie przez nowe centroprawicowe władze partii "skomunizowanego" poznańskiego OKR pod wodzą Czesława Porankiewicza czy PPS-owskiej zrewoltowanej milicji robotniczej.
Nawet historycy w tym względzie są podzieleni - większość zakłada, że o przegranej lewicy w PPS przesądziło dopiero zjednoczenie organizacji socjalistycznych trzech zaborów. Co poniektórzy zauważają, że lewicę w PPS osłabiło wyjście z partii grupy Żarskiego i Maciejewskiej.
Co jednak byłoby gdyby Armia Czerwona po rozbiciu wojsk polskich nie weszła na rdzenne ziemie polskie i zatrzymała się na linii Curzona, czyli na linii demarkacyjnej opisanej w nocie z dnia 11 lipca 1920 roku, wystosowanej przez brytyjskiego Ministra Spraw Zagranicznych lorda Curzona do Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych RFSRR Gieorgija Cziczerina? Czy to nie wchodziło w rachubę?
Śmiem przypuszczać, że losy świata potoczyłyby się inaczej. W Polsce dojrzałyby wreszcie w przyśpieszonym tempie warunki do rewolucji. I to właśnie PPS na czele z innymi partiami rewolucyjnymi i lewicowymi sięgnęłaby po władzę - fraki wierzyły w swoją partię i nie oddałyby władzy zdziesiątkowanym SDKPiL-owcom, którym notabene nie śpieszno było do kraju, mieli co robić Rosji Radzieckiej i w ogarniętych rewolucyjną gorączką Niemczech.
No, cóż. Warto pamiętać, że wówczas w SDKPiL i wśród bolszewików obowiązywał propagandowy dogmat o jednej partii robotniczej i rewolucyjnej. W propagandzie bolszewickiej eserzy nawet ci lewicowi mogli co najwyżej reprezentować zrewoltowaną wieś rosyjską, robotników nie mógła reprezentować nawet grupa Martowa. Podobna linia propagandowa obowiązywała również w Polsce. Partyjniactwo ma głębokie korzenie. KAŻDY MOŻE ŚNIĆ O POTĘDZE. Nie każdemu jest ona dana. Czasem można ją wręcz wziąć własnymi rękami. Mogli bolszewicy, mogła i PPS. Mogła później KPP, KPRP szans nie miała.

autor: BB, data nadania: 2009-07-08 18:00:45, suma postów tego autora: 4605

LUKSUS I PROBLEM

Coś nam się wydaje, że wszystko przez ten rzekomy "luksus" i "problem", tak zgrabnie opisany przez ciebie w poprzednim wątku dyskusji: "Lewica ma teraz ten luksus, że nie musi bać się uwięzienia, ukrywać, obawiać zesłania, represji - ma tylko ten problem, że nie potrafi się skonsolidować, bo czasami ma nieszczęście mieć w swoich szeregach ludzi, którzy są zainteresowani mnożeniem się przez podział".
Ten "luksus" wynika zapewne z utraty tożsamości, wyzbycia się robotniczej tradycji i wynikającej stąd bezsilności. Problem zaś nie rozwiąże twój manifest i postulowana przez ciebie konsolidacja. Wokół czego? Podziały czasem są nie mniej istotne. Dopiero otwierają nowe perspektywy.

autor: BB, data nadania: 2009-07-08 18:57:35, suma postów tego autora: 4605

Bohaterowie a nie zdrajcy:)

Hmmm, rozumiem, że jedynie słuszna Polska to Polska prawicowo- katolicka?

,,Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem...''?

Notabene dodam, że okolice Ciechanowa dlatego sprzyjały komunistom bo są wyjątkowo i przysłowiowo biedne i takie do dziś pozostały

Nie jestem komunistą ,ale dla mnie ci ludzie są bohaterami, podziwiam ich ideowośc i oddanie sprawie sprawiedliwości społecznej

Ludzie tacy jak rozstrzelani w Ciechanowie zgineli za wolnośc tak jak ją rozumieli- wolnośc od nędzy i upokarzającej pracy najemnej za która nawet nie można się utrzymac...

Dla większości ludzi na świecie wolnośc oznacza właśnie wolnośc od nędzy od upokarzającego niedostatku, od niepokoju czy jutro nie zabraknie chleba...

I jeszcze długo niestety tak będzie...

autor: Postsocjalista, data nadania: 2009-07-08 20:56:44, suma postów tego autora: 1953

@BB

Wyciągacie za daleko idące wnioski. Po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że gdyby Piłsudski nie najechał Białorusi, a w następnym roku gdyby nie było jego wojsk pod Kijowem, nie byłoby wogóle tej wojny. Po drugie, analiza tak naprawdę wewnętrznie podzielonej pod względem ideowym PPS ma znaczenie drugorzędne. Skoro już Armia Czerwona ( przypominam - przed TKRP! ) w ramach kontrofensywy znalazła się nad Wisłą i skoro to ona ustalała porządki, bynajmniej nie wchodząc w negocjacje dotyczące składu "koalicyjnego" rządu z PPS, należało utworzyć zalążek przyszłej polskiej TYMCZASOWEJ władzy. Oczywiście to, że jako języki urzedowe wprowadzono jidisz i rosyjski rugując polski, nie stanowi dla was żadnego problemu. Przecież miejscowi działacze PPS jakoś porozumieliby się z Armią Czerwoną i doszłoby to koalicji??
Uwaga - mówimy o sytuacji w warunkach już trwającej wojny, gdzie wchodzą w grę zjawiska takie jak głód, epidemie, ranni. Zdajecie się tego nie dostrzegać. Jestem daleki od tromtadractwa, czy antypluralizmu, czego dowodzę w praktyce mając trwale dobre kontakty nie tylko z osobami z mojej własnej organizacji. Mimo to niech Was głowa nie boli, osoby o poglądach tromtadrackich nazywają reformistami i mnie i Was, tak jak tytułują wszystkie partie i postacie polskiej lewicy. Jesteśmy wszyscy na jednym wózku i może pora się obudzić, zamiast wzajemnie sobie docinać i reinterpretować?


Odnośnie manifestu, który napisałem, zacytuję opinię jednej z osób, która go przeczytała:

"swietna robota!

edukowac,edukowac i jeszcze raz edukowac.swiadomosc spoleczenstwa niska a twoj test to tak jasno i systematycznie wyjasnia podstawowe procesy i pojecia".

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-08 22:57:08, suma postów tego autora: 490

ŚWIETNIE

Śmiać się czy płakać? Jeśli stać cię na taki świetny manifest, to czemu zwlekasz z jego publikacją? Przedstaw go wreszcie pod osąd krytyczny.
Na razie zajmujemy się twoim artykułem i świetnie nam idzie. Gdyby było tak, jak mówisz, nie byłoby o co kopie kruszyć. Nie byłoby "cudu nad Wisłą".

autor: BB, data nadania: 2009-07-09 01:50:33, suma postów tego autora: 4605

STRACHY NA LACHY

Gdyby sprawy były tak oczywiste, jak piszesz nic nie stanęłoby na przeszkodzie, by kwestię gruntownie wyjaśniła historiografia PRL-owska. Nie razi nas jidisz i rosyjski na wschodnich rubieżach Polski. Nie jesteśmy "żubrami kresowymi". Nie strasz nasz zatem rusyfikacją i żydokomuną.

autor: BB, data nadania: 2009-07-09 02:17:03, suma postów tego autora: 4605

...

"Po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że gdyby Piłsudski nie najechał Białorusi, a w następnym roku gdyby nie było jego wojsk pod Kijowem, nie byłoby wogóle tej wojny."


Mam rozumiec, ze wowczas Lenin nie probowalby wspierac rewolucji w Niemczech?

autor: wojtas, data nadania: 2009-07-09 08:42:12, suma postów tego autora: 4863

NIECH

ogień rewolucji ogarnie i zdławi cały kapitalistyczny świat!!!

autor: no pasaran, data nadania: 2009-07-09 10:13:33, suma postów tego autora: 329

KPRP /KPP

dzieje zdrady narodowej
ten artykul tylko to potwierdza

Do przebywającego jeszcze w Moskwie Edwarda Próchniaka wysłano depeszę, by drogą przez Rewel wysłał 2 mln rubli potrzebne na działalność TKRP.

autor: Wujek Włodek, data nadania: 2009-07-09 11:20:49, suma postów tego autora: 141

Zadziwiające

TKRP traktuje się jako bohaterów i bojowników słusznej sprawy, zaś ludzi, którzy mogli potencjalnie współpracowac z Hitlerem jako zdrajców. Aby było śmieszniej, na stronach prawicowych jest zupełnie na odwrót. I oczywiście każda strona twierdzi, że to właśnie ona ma tą jedyną, obiektywną rację.

Ludzie związani z TKRP jeżeli już, byli patriotami radzieckimi, nie polskimi. Zresztą jak w ogóle można mówić o patriotyzmie, skoro komunizm opierał się na idei internacjonalistycznej, w którym narodowość nie miała większego znaczenia (np. stosunek Trockiego do Żydów).

autor: Crystiano, data nadania: 2009-07-09 12:30:11, suma postów tego autora: 1590

cetes

"Wyjaśnij mi dokładniej dlaczego uzależnienie od sąsiada wschodniego, ale pozostawienie własności gruntów i darów natury własnością Polski i Polaków, nazywasz zdradą, a uzależnienie Polski i Polaków od kapitalistów z krajów zachodnich sąsiadów, przy pozbawieniu Polski i Polaków prawa do gruntów i darów natury, jest w Twoim przekonaniu, wyrazem patriotyzmu? I jakiego narodu patriotyzmem?"


A dlatego ze ci zdrajcy pomogli naszemu wschodniemu sąsiadowi narzucenie nam siłą swojej władzy i zwierzchności i do tego zrobili to bez poparcia Polaków. Przyszli tu mając za plecami rosyjskie czołgi i wymusili na Polakach poddaństwo sobie, a tak naprawde Rosjanom.
A także dlatego że ich zdrada przyniosła Polsce 40 lat mizerii i straconych szans.

Śmieszne jest takie gadanie "wtedy byliśmy uzależnieni od wschodu, teraz od zachodu - nic sie nie zmieniło", bo to jest g**** prawda.

Jak byliśmy uzależnieni od Rosji, a jak teraz jesteśmy od zachodu?

Czy zachód NARZUCIŁ nam stacjonowanie swoich wojsk na naszym terytorium? Czy zachód narzucił nam system polityczny i uniemożliwił jego zmianę w legalny sposób? Czy grozi nam militarną interwnecją w przypadku zmian politycznych? Czy dowódcą polskich wojsk jest Polak, czy obcokrajowiec? Czy ładują dziś do paki i odbijają nery za wypowiedzi o nastawieniu anty-zachodnim?

I wytłumacz mi dokładnie w jaki to też sposób Polacy zostali pozbawieni prawa do gruntów i darów natury?

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2009-07-09 16:18:29, suma postów tego autora: 2714

bogusław

"Zdrajcami to byli ci ktorzy nie przygotowali Polski do obrony w 1939, gdyz zajmowali sie swoimi przywilejami, jednoczesnie robiac sobie wszedzie wrogow. "


Bardzo chciałbym usłyszeć w jaki sposób można było realnie i skutecznie przygotować Polskę do napaści z dwóch stron przez Niemcy i Rosję. Zwłaszcza biorąc pod uwagę że nawet znacznie potęzniejsza od nas Francja uległa Niemcom, a mieli więcej czasu i środków na przygotowanie obrony i zostali zaatakowani tylko przez jednego bandytę.

Prawdziwymi zdrajcami byli ci co przeszli na stronę najeźdźcy który razem z nazistami zaplanował rozbiór Polski. Zdrajcami są ci co pomagali najeźdźcy zniewalać rodaków - tak samo kolaboranci z nazistami jak i z komunistami. We Francji po wyzwoleniu kolaboranci co pomagali naziolom kończyli marnie, niestety, do dziś wielu z tych co zdradziło Polskę nie zapłaciło i już pewnie nie zapłaci.


"No ale po wojnie za to zaplacili."

O tak, wielu AKowców usłyszało ze są zdrajcami bo bronili ojczyzny i rodaków przed najazdem. Iście lewacka etyka, gratuluję.

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2009-07-09 16:34:01, suma postów tego autora: 2714

@wszyscy ostatni komentatorzy

Państwo B, żądacie ode mnie niekonsekwencji, to znaczy przerwy w publikacji cyklu poświęconego 1920.
"Cud nad Wisłą"??-to określenie stworzyli jako pierwsi politycy endecji z zamiarem ośmieszenia tego wydarzenia.

Mit Polski jako narodu, który zawsze był tylko najeżdżany, mieści się w siedmiu polskich grzechach głównych, które świetnie opisywał Zbigniew Załuski. Nota bene w czasie moich studiów okazało się, że nie był to człowiek frakcji partyzantów w PZPR -lecz o wiele bardziej niezależny - to przestroga przed etykietkarstwem, tropieniem agentur itd.

Nie jesteście "żubrami kresowymi" -dobrze wiedzieć:D, ale nie rozumiecie, że jeśli Armia Czerwona była już w Białymstoku ( nota bene wówczas nie należącym jeszcze formalnie do Polski), to jej intendentura skoro wprowadzała już takie a nie inne porządki, nie usiadłaby do okrągłego stołu z przestawicielami PPS. Ta wasza koncepcja z tego powodu jest po prostu nierealna.
Natomiast TKRP po krótkim okresie własnych rządów przewidywał oddanie władzy radom, wyłonionym z wyborów wśród polskiego proletariatu.

Nawiasem mówiąc, znacie jak sądzę "Tajną historię KPP według faktów i dokumentów" Jana Alfreda Reguły ( czyli Josefa Mutzenmachera. Przypominam dzieło prowokatora piłsudczykowskiej policji, potem może kolaboranta? - dobrze, ale chodzi o tematy, które autor, jako były członek kadry Komunizstycznego Uniwersytetu Mniejszości Narodowych Zachodu (KUMNZ) w Moskwie ( pierwszy rektor - J.Marchlewski) miał w małym palcu.

Otóż pisze on, że Marchlewski i Warski za swoją samodzielność myślenia zostali skompromitowani całkowicie przez Stalina - "jeden po cichu, drugi z trzaskiem i wrzaskiem". Mutzenmacher pisze, że ich publicystyka od lat 30tych znajdowała się na indeksie. Pisał to pomiędzy rokiem 1931 a 1934, a więc należy dodać, że kiedy kształtował się powojenny ustrój Polski ( jeszcze nie pod nazwą PRL ) instrumentalnie traktowany kult Róży Luksemburg, Marchlewskiego i wolniej - Warskiego zaczął się pojawiać jako korzenie ówcześnie rządzącej partii, przy nieustannym podkreśleniu błędów luksemburgizmu.

Zadajmy sobie pytanie, czemu Marchlewski wypowiedział słynne zdanie: "My zrobimy rewolucję lepiej niż wy".

Rozważając aspekt narodowy i rewolucyjny, przytoczę cytat wybitnego socjalisty francuskiego sprzed I wojny światowej Jeana Jauresa: "powierzchowny internacjonalizm oddala od ojczyzny, głęboki przybliża ojczyznę". W pełni zgadzam się z tymi słowami.

Na koniec lektura dwóch tekstów, dla wszystkich którzy jeszcze nie rozumieją istoty problemu:

http://zakorzenienie.most.org.pl/ns_lip/06.htm

http://zakorzenienie.most.org.pl/ns_lip/10.htm

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-09 18:00:13, suma postów tego autora: 490

BŁĄD CZY WYŻSZA KONIECZNOŚĆ?

Rugi bolszewickie i sztucznie udramatyzowana kwestia granic (kwestia spornej przynależności Białegostoku) w obliczu rewolucji światowej i społecznej, to rzeczywiście powalający argument na rzecz Polrewkomu. Argumentów na rzecz PPR jest więcej.
Coś nam się widzi, że jakbyś się nie gimnastykował i tak nie przekonasz nas do spadochroniarzy z PPR i Polrewkomu.

autor: BB, data nadania: 2009-07-09 21:29:55, suma postów tego autora: 4605

Nie przekonam także GW

Bardzo dobrze - nawet pomawiany o poglądy faszystowskie prof. Wieczorkiewicz, z którym skądinąd miałem bardzo dobre relacje, potrafił przyznać prawdę, że Marchlewski należał do tych, którzy się nie ześwinili. Nawet prawicowy historyk utrwalający kult Piłsudskiego dr Janusz Cisek, czytał moją książkę i nie wysunął tak absurdalnych zarzutów jak Wy pod adresem członków Polrewkomu. Zdziwliibyście się również co jest napisane jak byk w wydanej kilka lat temu monografii Allena Paula poświęconej zbrodni katyńskiej na temat wydarzeń roku 1920 i tromtadrackiej postawy Piłsudskiego, o czym tu jeszcze wspomnę. Jednak Wasza retoryka przypomina mi żywo linię polityczną Gazety Wyborczej - TKRP,KPRP i "spadochroniarze" z PPR nie - KPP i PPS oraz "krajowcy" z PPR tak, potem oczywiście panowie Szechter (ojciec) i Jaruzelski. Bardzo dziwna to linia zważywszy na to, że część członków tego krajowego KPP to byli jawni filostalinowcy. Dla mnie to tylko mitotwórstwo bez uwzględniania, że wartość ma tylko analizowanie indywidualnych postaw - reszta to dla mnie to, co Bożena Krzywobłocka słusznie określała jako działalność "lewicowych poprawiaczy historii".

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-09 21:46:42, suma postów tego autora: 490

STANĄĆ NA WYSOKOŚCI ZADANIA

Nasz brak sympatii do "spadochroniarzy" i "kalkomanii" ma inne korzenie. Po co więc te insynuacje i porównania? Bliższy nam jest Leon Lipski. Do PPR nigdy byśmy nie wstąpili. Spróbowalibyśmy powołać partię. Niekoniecznie musiałaby być to KPP, ale byłaby to jednak rewolucyjna partia robotnicza, która nie podporządkowałaby się Stalinowi i PPR. W ówczesnych realiach czekałby nas zapewne los Leona Lipskiego, internacjonalistów i trockistów. Ale byłby to nasz wybór i nasza rewolucyjna walka ze stalinowskimi oprawcami.
Mamy przecież za sobą jakieś doświadczenie historyczne i rodzinne, wyciągnęliśmy wnioski z tragicznej historii rewolucyjnego ruchu robotniczego. I nie zamierzamy udawać, że podporządkujemy się dowolnej partii-matce. "Stalin - otiec, Rodina - mać! Nie sliszkom mnogo dla dieckich serdiec?" - to głos naszej poetki i naszej poetyki.
Nieco inaczej postrzegamy również rok 1920. Nawet gdyby Armia Czerwona zdobyła Warszawę PPS nie zostałaby rozwiązana. Zapewne wówczas w tej partii wygrałaby lewica rewolucyjna. Rozwój sytuacji nie zagrażałby rewolucji światowej, wręcz przeciwnie. Mogłyby zatem ze sobą współpracować i konkurować różne organizacje robotnicze. Możemy domniemywać, że ówczesny sekretarz generalny PPS Jerzy Czeszejko-Sochacki nie wstąpiłby do KPP, a jego partia - Polska Partia Socjalistyczna stanęłaby na wysokości zadania. W tych okolicznościach nawet gdyby Lenin zmarł dyktatura proletariatu nie musiała być sprawowana przez jedną, wybraną przez Boga i Stalina partię, zwłaszcza w Polsce, gdy granice zostałyby zniesione. Język polski, rosyjski i jidisz miałyby wtedy duże wzięcie.

autor: BB, data nadania: 2009-07-09 23:47:41, suma postów tego autora: 4605

PARANOJA

BB, Wasze myślenie to wishful thinking, dziurawe jak ser szwajcarski - rewolucyjny odłam PPS wraz z Armią Czerwoną budująca pluralistyczne państwo polskie z równoprawnością wszystkich języków, wyznań, oparte na demokracji, w sojuszu z nie biurokratycznym ZSRR. Wówczas Czeszejko - Sochacki nie wstąpiłby do KPP. Cóż za mieszanina gdybologii i tromtadrackich pomysłów nie mająca nic wspólnego z realną sytuacją. Findera i Skonieckiego, prawdziwych spadochroniarzy NKWD za mord na Lipskim potępiałem już i nadal potępiam. Co nie znaczy, że tą samą miarą oceniam Nowotkę. Więcej, o ile już chcemy kręcić się cały czas wokół gdybologicznych hipotez, co zainicjowaliście, twierdzę, że gdyby NKWD nie sprzątnęło Nowotki i Gomułka poznał go, a nie kształtował swój późniejszy osąd o nim na podstawie cynizmu i agenturalności Findera, te dwie postacie, wspólnie z Lipskim mogłyby w tej dobie stworzyć silny, niezależny polski ruch komunistycznego oporu.

W 1920 bez TKRP, Armia Czerwona gospodarowała już po smarkaczowsku - to samo w republice Litewsko- Białoruskiej krytykował zaprzyjaźniony z Marchlewskim Vincas Mickieviczius - Kapsukas. Pod wpływem zwierzeń Mickievicziusa, Marchlewski zapisał wówczas w liście do żony znamienne słowa: "Rrrradykalizm, rrrrewolucyjność tych łbów zakutych może jeszcze dużo narobić biedy". Pisał to także wówczas pod adresem Leńskiego, ówczesnego zwolennika "wojny rewolucyjnej". Powiedzmy sobie szczerze, że nie wszyscy po stronie radzieckiej wyciągnęli właściwe nauki z leninowskiego programowego hasła o prawie narodów do samookreślenia, i o tym właśnie będzie traktowała kolejna część cyklu "Rozważań o wojnie 1920".

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-10 00:26:50, suma postów tego autora: 490

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !

"Gdybanie" w historii może być ze wszech miar uzasadnione, na co wskazywała już Maria Turlejska w swym "Sporze o Polskę". Zapewne jest nie mniej uzasadnione, niż spojrzenie przez pryzmat "indywidualnych postaw". Nie powiedzieliśmy złego słowa o Julianie Marchlewskim i Marcelim Nowotko, ale nie będziemy stawiać tego drugiego wyżej Pawła Findera. Nie chodzi tu o "indywidualne postawy". Stalin nie dałby mu i kierownictwu PPR wyboru! Likwidacja Leona Lipskiego nie kwalifikuje się pod postawy indywidualne - prikaz przyszedł z góry. W naszej ocenie ta decyzja i zależność dyskwalifikuje partię. Nie każdy godzi się na takie "historyczne kompromisy" dowodzi tego nawet życiorys Róży Luksemburg, Lwa Trockiego i historia IV Międzynarodówki, którą również postrzegamy krytycznie.
Do "indywidualnych postaw" zaliczyć możemy wszakże zamordowanie Nowotki przez braci Mołojców. Co do tego ma NKWD? "Twoją" tezę obalił już Ryszard Nazarewicz w pracy "Komintern a lewica polska. Wybrane problemy".
Nie strasz nas "paranoją", "gdybologią", "wishful thinking", "serami szwajcarskimi", "tromtadrackimi pomysłami" i filostalinizmem. Wiedz o tym, że tym ostanim wpisujesz się w nieco inny kontekst polityczny. Nie licz zatem na zmiłowanie.
W tradycji PPS budowanie czegoś "wraz z Armią Czerwoną" było raczej niepopularne. Tym zapewne różniły się wszystkie odłamy PPS od SDKPiL, że liczyły przede wszystkim na tubylców. Bez poparcia tubylców sprawowanie władzy nawet na Ukrainie musiało się skończyć leninowską polityką ukrainizacji Ukrainy lub zamordyzmem i wielkim głodem. W Polsce tendencje niepodległościowe i państwowotwórcze miały dużo szerszą podbudowę i zakorzenienie.
Nie twierdzimy również, że niemożliwa byłaby współpraca między KPRP a PPS. Twierdzimy jedynie, że zjednoczenie tych partii w coś w rodzaju PZPR nie wchodziłoby wówczas w rachubę. Czy KPP mogłaby być bez bolszewizacji wypadkową różnych rewolucyjnych nurtów? Naszym zdaniem do tego pasowała PPS pod wodzą rewolucyjnej lewicy.
Możemy oczywiście przypuszczać na podstawie doświadczeń braci Drobnerów, że powołanie kolejnej partii socjalistycznej i robotniczej nie znalazłoby uznania mas robotniczych, ale możemy także być pewni, że PPS miała już wówczas w polskim ruchu robotniczym mocną pozycję, na tym etapie mocniejszą od SDKPiL i KPRP.
Nie idealizujemy nikogo - ani Armii Czerwonej, ani Polrekomu. Nie idealizujemy również PPS. Faktem jest jednak, że w partii tej permanentnie ścierały się różne tendencje i nurty. To nie to samo co chorobliwe walki "mniejszości" i "większości" w KPP. Nie da się tego sprowadzić do "indywidualnych postaw". Byłoby to zresztą intelektualnie bezpłodne, jak żargon obowiązujący w KPP i MK. Ten zatrzut stawiamy również twojej pracy i a priori twojemu manifestowi.
Z działaczy SDKPiL-owskich bliżej nam do Róży Luksemburg i Leona Purmana - Róża miała własne zdanie i nie przejmowała się zbytnio nawet autorytetem Lenina. SDKPiL pod jej wodzą byłaby równorzędnym partnerem dla każdego, ale, co ważniejsze, nie nadawała się do bolszewizacji, a tym bardziej do stalinizacji. Nie twierdzimy, że Julian Marchlewski nie spełniłby pokładanych w nim przez ciebie nadziei. Nasze nadzieje spełnił już Leon Purman. Cześć jego pamięci.

autor: BB, data nadania: 2009-07-10 10:00:44, suma postów tego autora: 4605

W OTWOCKU LUB WĄCHOCKU

Najwidoczniej, podobnie jak Zbigniew Marcin Kowalewski i podobni mu trockiści, osiągnąłeś wreszcie stan nirwany, popierając Polrewkom i PPR. W związku z tym oczekujemy od was jasnej deklaracji i nawiązania do tej "rewolucyjnej" tradycji, choćby poprzez nazwę - Polska Partia Robotniczo-Komunistyczna.

autor: BB, data nadania: 2009-07-10 12:25:34, suma postów tego autora: 4605

REKOMENDACJA

Powoływanie się na poparcie zmarłego już prof. dr hab. Pawła Wieczorkiewicza stało się swoistą modą, uwiarygadniającą tzw. nową radykalną lewicę w światku jakże "obiektywnej nauki". Przepustką na salony pracy Urszuli Ługowskiej i Augusta Grabskiego "Trockizm. Doktryna i ruch polityczny" była rekomendacja zawziętego antykomunisty, który zoologiczną nienawiść do komuny przekuł na poparcie mniej lub bardziej indywidualistycznych postaw posttrockistów: "Temat wydaje się ważny, bowiem w piśmiennictwie polskim epoki peerelu traktowano go w sposób wyjątkowo zideologizowany. O niebezpieczeństwie płynących ze strony 'trockizmu' i potrzebie bezustannej z nim walki mówiła nie jedna rozprawa doktorska, a czasem habilitacyjna, powstała na tak cenionych wówczas uczelniach, jak Akademia Nauk Społecznych czy Wojskowa Akademia Polityczna. Bywały też uczelnie 'cywilne', które na wydziałach studiów politycznych podobne badania popierały. Tak czy inaczej w literaturze pozostały podobne prace i rzeczą pierwszej wagi, przede wszystkim z uwagi na studentów, jest uwolnienie ich od podobnych upiorów przeszłości".

Zważmy zatem "pomawianie", wszystkie za i przeciw, i uwolnieni od upiorów przeszłości doceńmy takie oto słowa Dawida Jakubowskiego: "nawet pomawiany o poglądy faszystowskie prof. Wieczorkiewicz, z którym skądinąd miałem bardzo dobre relacje, potrafił przyznać prawdę, że Marchlewski należał do tych, którzy się nie ześwinili".
To jest ten pryzmat "indywidualnych postaw" i ocen - wyjątek, który potwierdza regułę.

autor: BB, data nadania: 2009-07-10 15:07:23, suma postów tego autora: 4605

KARAWANA JEDZIE DALEJ...

Wieczorkiewicz był tym, który mnie przyjął na studia, doceniając zeszyty pełne notatek na temat komunizmu, szczególnie zainteresował go cykl poświęcony ludziom Stalina, który ze sobą przyniosłem. Potem miałem z nim trzy semestry ćwiczeń ( również kilkakrotnie zastępstwo prof. Poksińskiego, którego pamięć również ma dla mnie znaczenie), otrzymałem najwyższą ocenę z historii XX wieku.

Następnie tak samo ocenił moją pracę magisterską jako recenzent- sam go prosiłem, by zgodził się nim zostać. Pan profesor także już po studiach poświecił mi wiele czasu, dyskutując ze mną na temat wielu postaci i zagadnień-min.Bieruta i Wasilewskiej. Zakończenie dyskusji o Wandzie Wasilewskiej muszę przytoczyć, bo wspomnienie to wywołuje u mnie zawsze uśmiech ( każdy kto znał Wieczorkiewicza wie jak barwnego używa on języka )-wreszcie po długim sporze, który zaczął się w gabinecie profesora,a który zakończyliśmy na przystanku autobusowym padły słowa: "Wie pan co, a może i pan ma rację.Cholera babę wie-a trafił kto kiedy za babą." ;)

Jednak to nie był jeszcze koniec-gdyż po latach otworzyłem książkę Wieczorkiewicza Polska w latach 1939-1945-i nagle doznałem szoku, gdyż przeczytałem...niektóre zdania dokładnie w tym samym brzmieniu które wypowiedziałem kilka lat temu w tej rozmowie, poczynając od może najmniej ważnego,że Wasilewska nie była kobietą brzydką, tylko zaniedbaną, a kończąc na znacznie ważniejszych. Pan profesor rekomendował mnie też do konsultacji historycznej opublikowanej biografii Marksa pióra Francisa Wheena, gdy wydawnictwo WAB zapytało go kogo rekomenduje.Sam wtedy nie wiedziałem,że mam jakiekolwiek poglądy polityczne, dla mnie liczyło się miejsce jednostki w historii i kwestia odpowiedzialności, choć niejeden pogląd już wtedy miałem wtedy nie tak bardzo odbiegający od moich obecnych poglądów.

Wieczorkiewicz był także tym, który miał odwagę walnąć na zajęciach prosto z mostu, uderzając przy tym, jak miał w zwyczaju, pięścią w stół: "Proszę państwa, Stany Zjednoczone i Rosja to są dwa mocarstwa imperialistyczne".
Wiem, że popełniał błędy w ocenie rewolucji październikowej lub wchodząc w gdybologię, sojusz z którym z diabłów byłby lepszy dla Polski w 1939, lecz w porównaniu do cynicznego Gontarczyka i jego kolegów z IPN ten człowiek był arystokratą historii i wypominanie mu jego błędów z nienawiścią albo czepianie się jego prywatnych dobrych relacji jest bezmyślnym hienizmem ludzi, którzy nic w życiu nie dokonali poza wyciąganiem na wierzch mniej lub bardziej wyimaginowanych cudzych brudów, ludzi, którzy uważając się za sumienie lewicy zniżyli się do poziomu moich byłych zatrudnicieli -prawicowców, którzy podziękowali mi za współpracę motywując to moją prywatną znajomością z wartościową osobą i wybitnym naukowcem Bożeną Krzywobłocką, tylko dlatego, że za moim pośrednictwem podarowała im za darmo książkę o przeżyciach swoich i swoich rówieśników z okresu, gdy była dzieckiem lagru hitlerowskiego. Wasz zachwyt błędami każdej z postaci, którą bieżecie na celownik przypomina mi Paula Leviego wydającego "Rewolucję rosyjską" Róży bez krytycznej przedmowy - ona sama nie zdążyła niestety jej dopracować i była przeciwna jej wydaniu. Od dzisiaj nie jesteście dla mnie niczym więcej tylko -powracającą zgodnie z nauką Marksa jako farsa-przestrogą historii którą przedstawiacie w zaledwie szczątkowej formie- jesteście paradną polityczną reinkarnacją Paula Leviego, przeniesioną na nurt polskiego lewicowego piekiełka.

Czeszejko - Sochacki nie wystawiłby Wam dobrej rekomendacji - od marnych kastratów jego dorobku i pary politycznych nieudaczników, wyzywających ludzi, którzy naprawdę coś robią od "leszczy, którym mało deszczu", ten wielki komunista odwróciłby się na pięcie! To Wy jesteście leszczami , a może nawet kleszczami - gadajcie swoje, a karawana mówi: jechać dalej!

Przepraszam, czegoś jednak dokonaliście. Jak mówił mi MN, to dzięki Wam zaczął czytać literaturę komunistyczną - stworzyliście jego - więc przestańcie mieć do niego pretensje - pomyślcie o zjednoczeniu.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-10 17:23:04, suma postów tego autora: 490

NIE PŁACZ

Zwłaszcza nie chlip po kątach, bo to żałosne.

autor: BB, data nadania: 2009-07-10 21:34:03, suma postów tego autora: 4605

DWIE STRONY MEDALU

Paweł Wieczorkiewicz bez wątpienia wiedział, co robi przyjmując Dawida Jakubowskiego na studia. Zasilanie "lewicy rewolucyjnej" ambitnymi idiotami, którzy na owej lewicy znajdują się tylko dlatego, że na tryumfującej dziś prawicy jest za duża konkurencja, aby zrobić karierę paranaukową, jest całkiem niezłym posunięciem taktycznym. Wystarczy tylko zagrać na megalomanii zżeranych osobistą ambicją młodocianych adeptów muzy Klio, dla których drobnomieszczańskie postrzeganie świata przez pryzmat jednostek jest tak naturalne, jak oddychanie.
Totalny brak kręgosłupa moralnego takich osobników, którzy w zależności od potrzeb albo wyzywają PPS od zdeklarowanego reformizmu, bez oglądania się na moment historyczny, albo deklarują przystąpienie bezkrytyczne do tradycji tego samego PPS, jest uzasadniony wyłącznie tą właśnie indywidualistyczną perspektywą. Osią odniesienia jest bowiem nie sytuacja całości, ale osoba idioty, który do siebie dostosowuje rzeczywistość. Najlepszy tego przykład podaje sam Jakubowski. Rozumiem, że można mieć "prawicowych pracodawców" (nawet IPN), jak Jakubowski. Zgodnie z jego indywidualistyczną postawą, przekazuje on, na jej prośbę, książkę Bożeny Krzywobłockiej (osoby, którą zna i ceni - ma prawo) owym "prawicowym pracodawcom". W dowód sympatii? Bo wszędzie, nawet wśród "prawicowych pracodawców", mogą być porządni ludzie? Jasne, choć, jak pokazali, nie przestali być przede wszystkim prawicowymi antykomunistami. Podobnie zresztą, jak profesor Wieczorkiewicz. Ale osobiście, całkiem fajni ludzie, w co nie wątpimy. Po prostu z kręgosłupem politycznym, a nie idioci czy może raczej karierowicze, jak Jakubowski czy jego rozliczni znajomi.
Próby dowodzenia przez Jakubowskiego, że wartościowe elementy polskiego ruchu rewolucyjnego dadzą się sprowadzić do polskiego patriotyzmu, a te mniej wartościowe można po prostu pominąć, bo i tak nikt się o nie nie upomina poza ogólnie na lewicy nie lubianymi i nie cenionymi troglodytami, są być może efektem działania polskiej szkoły historycznej. Trudno jednak nie zauważyć, że osiągnięcia wywodzących się z niej "historyków" typu Jakubowskiego są wobec tez prawicowych wtórne i nie proponują żadnego oryginalnego wkładu, żadnej odkrywczej interpretacji.
Nie znajdują jednak żadnego przeciwdziałania na lewicy, ponieważ już od dawna, wraz z odejściem od marksizmu, myśl lewicowa nie ma niczego oryginalnego do zaproponowania. Zajęci zagospodarowywaniem terenu po socjaldemokracji posttrockiści nie zauważają, że teren po nich przejmuje właśnie prawicowa historiografia, której zresztą sami otworzyli drzwi na oścież. Nic w tym dziwnego, że broszurkę Jakubowskiego o Julianie Marchlewskim wydała Książka i Prasa. Między lewicowym ekstremizmem Michała Nowickiego a indywidualizmem Dawida Jakubowskiego nie ma różnicy merytorycznej, obie koncepcje łączy kult indywidualizmu i pogarda dla rzeczywistego ruchu robotniczego z jego sprzecznościami wewnętrznymi i oporem materii. Są to tylko dwie strony tego samego, wytartego od zużycia, medalu. Obie koncepcje są szkodliwe dla rewolucyjnej lewicy i obie są instrumentalnie wykorzystywane dla rozgrywek politycznych.

autor: EB, data nadania: 2009-07-11 09:26:38, suma postów tego autora: 856

DP!


cetes

"Wyjaśnij mi dokładniej dlaczego uzależnienie od sąsiada wschodniego, ale pozostawienie własności gruntów i darów natury własnością Polski i Polaków, nazywasz zdradą, a uzależnienie Polski i Polaków od kapitalistów z krajów zachodnich sąsiadów, przy pozbawieniu Polski i Polaków prawa do gruntów i darów natury, jest w Twoim przekonaniu, wyrazem patriotyzmu? I jakiego narodu patriotyzmem?"

DP napisał:

>>A dlatego ze ci zdrajcy pomogli naszemu wschodniemu sąsiadowi narzucenie nam siłą swojej władzy i zwierzchności i do tego zrobili to bez poparcia Polaków.>Przyszli tu mając za plecami rosyjskie czołgi i wymusili na Polakach poddaństwo sobie, a tak naprawde Rosjanom.>A także dlatego że ich zdrada przyniosła Polsce 40 lat mizerii i straconych szans.>Śmieszne jest takie gadanie "wtedy byliśmy uzależnieni od wschodu, teraz od zachodu - nic sie nie zmieniło", bo to jest g**** prawda.>Jak byliśmy uzależnieni od Rosji, a jak teraz jesteśmy od zachodu?>Czy zachód NARZUCIŁ nam stacjonowanie swoich wojsk na naszym terytorium?> Czy zachód narzucił nam system polityczny i uniemożliwił jego zmianę w legalny sposób? Czy grozi nam militarną interwnecją w przypadku zmian politycznych?>Czy dowódcą polskich wojsk jest Polak, czy obcokrajowiec?>Czy ładują dziś do paki i odbijają nery za wypowiedzi o nastawieniu anty-zachodnim?>I wytłumacz mi dokładnie w jaki to też sposób Polacy zostali pozbawieni prawa do gruntów i darów natury?

autor: cetes, data nadania: 2009-07-11 11:23:11, suma postów tego autora: 633

OOOO!!! "coś"

mi "ocenzurowało" posta adresowanego do DP.
No to spróbujmy jeszcze raz.
Gdyby nie wyzwolenie Polski przez Armię Czerwoną, to Polacy jako Naród by nie istnieli. Resztki jego uczone byłyby czytania i pisania na poziomie podstawowym oraz rachunków, by mogły być robotnikami. I znaków drogowych, by za często nie wpadały pod Mercedesy, co przeszkadzałoby Niemcom.
Poczytaj sobie pamiętniki Hansa Franka.

ZPP miał poparcie nie tylko Polaków, ale również Anglików i Amerykanów.

Napisz co zbudowano w III/IV(?)RP i co "sprywatyzowano" aby przedłużyć agonię "Najjaśniejszej".
Tylko oszczędź sobie i mnie idiotyzmów w postaci "długów Gierka".
Gierek wziął 40 mld usd pożyczek, oddał 50 mld usd i zbudował zakłady produkcyjne rozkradane od 20 lat przez agentów zachodnich wywiadów zwanych /dla śmiechu pewnie/ "rządami polskimi".
Pod tymi rządami "jedynie słusznej" ideologii neoliberalnej zadłużenie zagraniczne Polski wynosi ponad 240 mld usd i dochodzi do tego dług wewnętrzny, którego "za Gierka" nie było.

Masz rację, że śmieszne jest gadanie,że w uzależnieniu Polski nic się nie zmieniło. Zmieniło się: Rosjanie nas szanowali, a Amerykanie nami gardzą.

Jak myślisz: "tarczę antyrakietową" obsługiwać będą Polacy, czy amerykanie? A ośrodki wywiadu elektronicznego armii amerykańskiej, to kto obsługuje? Krasnoludki?

Poczytaj traktat akcesyjny do NATO i Traktat Lizboński. Nie wolno nam nawet oddychać bez zgody Zachodu.
W razie czego udzielą nam "bratniej pomocy".
To rzeczywiście nie jest dobry argument z mojej strony, bo ZSRR też udzielało "bratniej pomocy".

Ani Kuroń, ani Michnik, ani Wałęsa nie narzekają na nerki.
Fakt: bandyci w III/IV(?)RP mają lepiej niż w PRL-u. np. stawka żywieniowa w więzieniach jest wyższa niż w szpitalach. W PRL-u było odwrotnie.

Nie słyszałem aby Jaruzelskiemu odebrano polskie szlachectwo. Zresztą Feliksowi Dzierżyńskiemu też go nie odebrano.
W PRL-u dowódcami wojska byli Polacy. Ministrami spraw zagranicznych też. Obecnie jest nim Anglik.
Wojskami NATO dowodzi Amerykanin, a my armii nie posiadamy. Jest co prawda, na naszym polskim utrzymaniu, kilka oddziałów gwardii papieskiej, ale nie stanowią one realnej siły bojowej. Są jedynie rezerwuarem "mięsa armatniego" dla toczonych przez Amerykanów wojen w Iraku i Afganistanie.
Tak nawiasem mówiąc Rosjanie Polaków w charakterze "mięsa armatniego" do Afganistanu nie zabierali.

Jakie tam jeszcze miałeś zastrzeżenia? bo zapomniałem.
Aha! Już wiem.
Sprzedając /za bezcen/ polskie zakłady produkcyjne zachodnim kapitalistom z gruntem na którym są posadowione, pozbawiamy się, jako Naród, kontroli nad częścią swojego terytorium. Proste i jednocześnie niezgodne z Konstytucją RP. Wystarczy pomyśleć.

autor: cetes, data nadania: 2009-07-11 12:43:43, suma postów tego autora: 633

BARDZO ŚMIESZNE

Przeczytałem i naprawdę szczerze się uśmiałem. W czasie studiów nie byłem działaczem politycznym. Nigdy nie uważałem tego, co określacie jako patriotyzm za sprzeczny z internacjonalizmem -i nie jestem w tym odosobniony.
Jednak Wam się chyba myli piłsudczykowski czy pisowski hurrapatriotyzm z poszanowaniem uczuć narodowych.

To w Waszym rozumowaniu pełno jest sprzeczności, zdecydowana większość PPS nie realizowałaby programu internacjonalistycznego moje dzieci! Wy zaś udzielacie "krytycznego poparcia" nawet współczesnej PPS, do tego przyznaliście się do krytycznego poparcia wobec jawnych antykomunistów.

I kto tu jest konformistą bez rusztowania moralnego?

Co do książek -moim płatnym zadaniem było dostarczanie mojemu zatrudnicielowi książek -reakcji nie byłem w stanie przewidzieć. Nic nie jest takie jak się wydaje.

Dla mnie pogarda w Waszych ustach stała się komplementem.
Jesteście nikim i to Wy powinniście płakać. W tej dyskusji jak również pod wątkiem Marksizmu w Londynie pokazaliście Waszą prawdziwą twarz - twarz reformistów z ciągotami ku rewizjonizmowi. Kastrujecie nawet dorobek przodka W.B.
Pa pa.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-11 15:55:33, suma postów tego autora: 490

Moja książka

Moja książka nie jest broszurą. To co w niej napisałem błędnie, wierząc że Lenin był okrutnym dyktatorem, prostuję nieustannie -i nie zmieniam konformistycznie linii jak to sugerujecie. Co do PPS - także nie zmieniam linii - tylko oddzielam ziarno od plewy - nawet Józef Montwiłł Mirecki o którym pisałem, zresztą również posługując się wypowiedziami Dzierżyńskiego mimo, że był w nie internacjonalistycznym odłamie PPS, nie zginął za taką Polskę jaką zgotowali nam jego partyjni towarzysze. Wszędzie widzę ludzi wartościowych - również w krytykowanych przez W.B. i E.B pariach współczesnych - to tytułem wyjaśnienia bzdur tej parki manipulatorów, by nikt przypadkiem im nie uwierzył.

By the way - bardzo jestem ciekaw co mają do powiedzenia ci słabi konformiści o Dzierżyńskim - czy powiedzą coś odkrywczego, czy powtórzą jakieś banały i kłamstwa?

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-11 16:03:56, suma postów tego autora: 490

GÓRA ŚMIECI

A czego Ty dokonałeś? A jakie wielkie są dokonania wspaniałej "radykalnej lewicy"? Oczywiście, chodzi nam o dokonania dla sprawy, a nie dla lansowania swojej osoby przez tego, czy owego megalomana. Tyle bredzisz o zjednoczeniu, a czy zdołaliście się zjednoczyć choćby na gruncie podzielanej nienawiści do nas? Nie bądź śmieszny. Kryteria krytycznego poparcia, wyobraź sobie, są uwarunkowane kontekstem politycznym, a nie - jak u Ciebie - wyobrażeniem, mniej lub bardziej słusznym, o tym, że ktoś Cię ceni albo nie. Byli tacy, co w swoim czasie bardzo cenili i Michała Nowickiego, i wybitności doszukiwali się u koleżanki "zużytej żarówki". Są i tacy, co Twoje wypracowania wydają jako książki naukowe - czysty i bezinteresowny zachwyt? Zużycie żarówek na scenie politycznej jest większe niż w przeciętnym gospodarstwie domowym. Od Olimpu do śmietnika blisko, bliżej niż sobie wyobrażasz.

autor: EB, data nadania: 2009-07-12 09:33:34, suma postów tego autora: 856

PŁOMIENNY REWOLUCJONISTA

Nie będziemy ukrywać, że tak ubóstwiany przez LBC i propagandę stalinowską Feliks Dzierżyński nie jest bohaterem naszej bajki. Nie kwestionujemy oczywiście jego ideowości i odwagi. To jednak za mało, by przykryć jego wady. Nie chodzi o działalność w Czeka czy widoczny brak gruntownego wykształcenia. Raczej o to, że zabrakło mu mądrości politycznej, w rezultacie w walkach frakcyjnych w RKP(b) postawił na Stalina. Podobnie jak Julian Marchlewski, żył on jednak zbyt krótko, by się ześwinić, ale jednak nie uniknął licznych wpadek, za "wielkoruskie zamaszki" krytykował go nawet Lenin. Nie każdą wpadkę i odsiadkę da się wpisać w panteon sławy, zwłaszcza te, gdy był już wysokim funkcjonariuszem państwowym.
Jeszcze większe pretensje można mieć do jego żony (ona żyła wystarczająco długo, by się ześwinić), której wkład w historię polskiego ruchu robotniczego, a nawet KPP i PPR krytycznie ocenił nawet Ryszard Nazarewicz.
Z wymienionych przez ciebie działaczy Biura Polskiego przy RKP(b) z punktu widzenia KPP na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza Edward Próchniak. Próchniak to wszak nie Próchnik - nie ma towarzystwa jego imienia.
Oddajmy mu zatem hołd cytując słowo wstępne z pracy Pawła Samusia:
"Edward Próchniak był rewolucjonistą z przekonania. Żarliwie wierzący w słuszność idei socjalizmu, od wczesnej młodości uczestniczył w ruchu robotniczym i pozostawał w nim do końca swego przedwcześnie i tragicznie przerwanego życia. Żył niespełna 49 lat, z tego siedem spędził w więzieniach. Urodzony wtedy, gdy w twierdzy szlisselburskiej dogorywał Ludwik Waryński, idee przez niego zapoczątkowane realizował należąc do kolejnych generacji polskich rewolucjonistów. jego bogaty życiorys stanowił cząstkę dziejów pokolenia, któremu przyszło żyć i działać w epoce burzliwych wstrząsów społecznych i politycznych w świecie.
Należał do wybijających się młodych działaczy Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. Odegrał wybitną rolę w Komunistycznej Partii Polski, będąc obok Marii Koszutskiej, Adolfa Warskiego i Maksymiliana Horwitza-Waleckiego współtwórcą nowatorskiej koncepcji polskiej rewolucji, sformułowanej na II Zjeździe partii. Był utalentowanym organizatorem. Wyszedł z małego miasteczka w szeroki świat, uczestniczył w międzynarodowych kongresach, cieszył się uznaniem w międzynarodowym ruchu komunistycznym. Swą pozycję zawdzięczał niepospolitym zdolnościo i samokształceniu, uczył się bowiem przez całe życie i zdobył niemałą wiedzę, wyrastając nieustannie w działaniu.
Postać jego nie doczekała się dotąd biografii, jest więc mało znana poza środowiskiem historyków-specjalistów i garstką żyjących dziś jeszcze jego współtowarzyszy walki. 'Sewer' - bo taki pseudonim przylgnął do niego na całe życie - przez znajomych nazywany 'rycerzem bez skazy', był człowiekiem prawego charakteru, odznaczającym się odwagą cywilną, ujmującym swą prostotą i skromnością. Niestrudzony w działalności rewolucyjnej był też swoistym romantykiem rewolucyjnym, choć również realistą, który - jak wielu jego towarzyszy - chciał zmienić świat na lepsze. Wieczny tułacz, żył po spartańsku, gotów do najwyższych wyrzeczeń dla idei, której się poświęcił, uważając, że inaczej żyć ani nie może, ani nie potrafi".

autor: BB, data nadania: 2009-07-12 12:33:20, suma postów tego autora: 4605

Mam pracę Samusia

Moi mili, ja mam 4 tys. książek - cenię Próchniaka i tę pracę Samusia. Właśnie w niej czytałem wiele na temat tego, co wielokrotnie opisujecie jako konflikt między internacjonalistami a socjalpatriotami, lecz to Was właśnie widzę jako popierających owych socjalpatriotów

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 14:24:21, suma postów tego autora: 490

NIE BAWIĘ SIĘ TAK JAK WY

Ja się normalnie ani nie wywyższam tak jak Wy ani nie bawię tak jak Wy z licytacje kto więcej dokonał i wojenki podjazdowe na poziomie piaskownicy. Boli mnie tylko, że niektórzy lewicę traktują jako właśnie taką piaskownicę, gdzie dobrze jest sypnąć przeciwnikowi piaskiem w oczy by poczuć się lepszym. Nie rozumiem też czemu z uporem traktujecie mnie jako zbłąkanego trockistę który zaczął profanować trockizm - nie mieści się w Waszych głowach, że można przyjść do ruchu jak ja 4 lata temu z poglądami zupełnie niezależnymi?- niekoniecznie trzeba być trockistą by solidaryzować się z ideą rewolucyjną. Mam też uczulenie na psycholstwo na lewicy, bo zetknąłem się z tym. Nie cenię ani socjalpatriotyzmu, ani reformizmu, ani rewizjonizmu, ani hurrapatriotyzmu, ani sekciarstwa ani psycholstwa - jest mi bardzo przykro, gdy stykam się z tymi chorobami na lewicy. Podobnie jak Alain Badiou uważam, że tylko komunizm uratuje lewicę i napewno nie będzie to trockizm.

Dzierżyński poparł Stalina dlatego, że podobnie jak połowa Politbiura bał się Trockiego. Stalin był dobrym aktorem -dlatego wygrał.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 15:01:37, suma postów tego autora: 490

Brak wykształcenia Feliksa czy kogo innego??

Jego prace z dziedziny ekonomii nawet wysokiej klasy ekonomiści jak prof. Otto Łacis uważali za wybitne. Na niektórych stronach internetowych jego myśli są cytowane obok Platona, Woltera i innych wybitnych filozofów i postaci, bywa też nazywany intelektualistą. Poczytajcie jego prace ekonomiczne, pamiętnik więźnia ( będący jedynym tego typu dziennikiem przeżyć carkiego więżnia tej doby ), jego listy a potem się wypowiadajcie. Ja natomiast nie popieram Dzierżyńskiego ani z punktu stalinowskiej ani lbcowskiej propagandy, ale właśnie wartości jego osobowości i samodzielności wyborów -kto nic nie robi nie błądzi -stąd poparcie Stalina -w 1926 r. to on pierwszy nazwał go grabarzem rewolucji ( nie Trocki ) i zapłacił za to otruciem - niedawno udowodniono, że dokonano sekcji zwłok innego człowieka, nie badając mózgu i nie znajdując śladów gruźlicy ( jedną ze specjalności prof. Abrikosowa były choroby płuc).

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 15:12:41, suma postów tego autora: 490

dla przejrzystości zagadnienia

dodam, że to prof. Abrikosow kierował tą sekcją podmienionego ciała rzekomo należącego do Dzierżyńskiego.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 15:15:29, suma postów tego autora: 490

Jaki

Jaki inny komunizm poza trockizmem ma dziś szanse w Polsce? Ten "KPPowski"? Bez jaj...

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-07-12 17:53:20, suma postów tego autora: 1002

ZAZDROŚĆ CZY MEDYCYNA?

4 tysiące - tyle książek ma Dawid Jakubowski, który się z nikim nie licytuje, po prostu zazdrości nam księgozbioru.

autor: BB, data nadania: 2009-07-12 18:10:48, suma postów tego autora: 4605

komunizm jako komunizm

Pawle, KPP to jedno z nielicznych miejsc, gdzie słyszałem o potrzebie nie sekciarskiego jednoczenia lewicy. Nie są ważne etykietki. Ja mam dobre kontakty również z trockistami, mniej lub bardziej ortodoksyjnymi - Ciebie, by może nie zdziwiło gdzie poza KPP usłyszałem o potrzebie odrzucenia sekciarstwa - ale sekciarzy z różnych innych firm i firemek owszem. Gdybym dalej kierował RLK nie byłoby działu antytrockizm - z tego powodu tam pisano o mnie jako o trockiście. Wystarczy Ci to? - ja nie odnoszę się z zoologiczną nienawiścią do trockizmu - jestem po prostu wobec niego krytyczny, doceniając to z czym mogę się zgodzić - jeśli chcesz podeślę Ci nigdy nie opublikowaną recenzję "Rewolucji rosyjskiej" którą robiłem, bo jak ją tu opublikuję nazwą mnie trockistą różni "sprawieliwi" i "sprawiedliwsi", do których żeby było jasne Ciebie nie zaliczam.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 18:12:39, suma postów tego autora: 490

KTO SIĘ LICYTUJE

Acha, czyli dalej siedzimy w piaskownicy - to nudne. Przestanę chyba tracić czas na odpisywanie Wam.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 18:17:03, suma postów tego autora: 490

GÓRY, NASZE GÓRY

A teraz przejdźmy do rzeczy. Jeśli w tej dyskusji wspominaliśmy internacjonalistów, to w nieco innym kontekście, którego Edward Próchniak nie przypadkiem nie dożył. Chodziło o genezę Polskiej Partii Robotniczej, w której ów KPP-owski internacjonalizm był na cenzurowanym. Zabójstwo Leona Lipskiego to tylko wierzchołek góry lodowej.

autor: BB, data nadania: 2009-07-12 18:23:20, suma postów tego autora: 4605

Dawidzie,

Ile ty masz lat? Nie musisz odpowiadać. To taki wiek durny.

autor: BB, data nadania: 2009-07-12 18:42:29, suma postów tego autora: 4605

ROZCZULACIE MNIE

30 stycznia skończę 32 -bardzo durny wiek - Fidel mając 33 przewodził rewolucji, Guevara był nieco młodszy pomagając mu, już nie wspominając o męczeństwie Chrystusa. Dzierżyński był już w tym wieku kilkakrotnie uwięziony i zsyłany. Jednak to nie wiek ma znaczenie. Ja jeśli udzielam poparcia dawno przebrzmiałej formacji PPR, poparcia raczej historycznego robię to jak sądzę z większym krytycyzmem niż Wy popierając PPS czy MS - jak już wspomniałem mimo młodego wieku i kilkuletniej zaledwie działalności, zdążyłem już doświadczyć wielu absurdalnych zachowań na lewicy - mam uczulenie również na hurrarewolucjonizm. O ile nie nauczymy się równoważyć racje, myśleć współcześnie, nie przekreślać się wzajemnie, bo "powiedział to i to i to jeszcze 10 lat temu", albo skrzywił na mnie nos, będziemy dalej niezrozumiali dla ludzi pracy, którzy wykończeni kilkuzmianową robotą nie marzą o niczym innym tylko, by się spokojnie wyspać i nie mają nawet czasu by dowiedzieć się że istniejemy ani kim jesteśmy. Dla mnie mnożenie się poprzez podział, wypominanie sobie "różnic programowych" w momencie, gdy kraj już doświadcza skutków największego od lat 30 kryzysu jest nieporozumieniem, świadczącym bardzo źle o wielu samozwańczych uczestnikach tej debaty. Ja nigdy i nigdzie nie odrzucałem internacjonalizmu. Niemniej uważam, że właśnie "realny socjalizm" ZSRR po 1924 skompromitował to pojęcie czyniąc z niego legitymację dla imperialistycznych ingerencji w wolność innych krajów. Dopóki tego nie zrozumiemy i nie pokażemy, że internacjonalizmu nie należy się bać, możemy go sobie wszyscy wsadzić w kieszeń, a na wygranej pozycji są właśnie socjalpatrioci, dla których socjalizm to muzeum powstań narodowych, nawet bez uwzględnienia jak wielką rolę odgrywały w nich treści socjalistyczne - mam na myśli szczególnie powstanie styczniowe i rewolucję 1905 - nieprzypadkowo wielu uczestników tych powstań okazało potem własny internacjonalizm -nieprawdaż? -i wyzwolenie społeczne w ich programach miało niebagatelne znaczenie.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 19:47:38, suma postów tego autora: 490

Dawidzie

Nie zrozumieliśmy się. Ja Cię o antytrockizm nie oskarżam. Ty mówisz o sekciarstwie, a mnie chodziło o doktrynę. Osobiście uważam, że wspólcześni marksiści w Polsce muszą zgodzić się co do pewnego faktu - stalinizm był kontrrewolucją; Zdobycze społeczne polskiego stalinizmu wynikały z jego wewnętrznie sprzecznej natury; nie można już dłużej firmować jako modelu pozytywnego państwa stalinowskiego, ani nazywać "kontrrewolucyjnymi" np. rewolcuji węgierskiej z 56r. Przez to moja uwaga o "KPP", jako o partii, która zupełnie nie przystaje do obecnej sytuacji; kiedy czytam ich pismo jestem w szoku, jak można pisać takie bzdury. Do tego dochodzi kwestia zachwycania się Chinami oraz stalinowskimi partiami Rosji... By nie musieć w kółko tłumaczyć się z cudzych zbrodni, lewica komunistyczna w Polsce musi radykalnie odciąć się od stalinizmu, bo to on jest jednym z głównych źródeł naszej obecnej sytaucji politycznej. Dlatego też uważam, że jedynie taka postawa - trockistowska - może przynieść pozytywne owoce. Każdy antystalinowki marksista jest dzisiaj poniekąd trockistą, niekoniecznie popierając późniejszą ewolucję IV M. Dlatego mówienie, że lewicę odbuduje "komunizm" (jaki?) a nie trockizm, jest wg mnie błędne.
Ja również jestem krytyczny wobec różnych elementów tradycji trockistowskiej, nie jestem jej ślepym apologetykiem.

A teraz druga sprawa, równie ważna jak pierwsza. Ten odrodzi lewicę w Polsce, kto opracuje pozytywny program gospodarczy, prosty w zrozumieniu a jednocześnie sensowny i praktyczny. Taki, z którym można wejść na pole liberałów i tam walczyć o młodzież (przyszłość kazdego ruchu politycznego) oraz robotników, oczekujacych konkretów "jak to ma wyglądać w moim zakładzie". Zdecydowania większość społeczeństwa jest zaczadzona liberalizmem, jeżeli nie będziemy mieć programu który BĘDZIE W STANIE wygrać na polu liberalizmu, to nic sie nie uda czy to trockistom czy innej lewicy marksistowskiej. Co to jest "pole liberalizmu"? Chodzi tutaj o ekonomiczną racjonalność socjalizmu, systemu rad pracowniczych i komitetów w fabrykach. Siła liberalizmu to jego domniemamy "racjonalizm i nie spucie gospodarki". Tylko stworzenie odpowiedniego programu może nam pomóc.

Co do publikacji recenzji: czego się boisz? A co Cię jakieś dziwolągi ala hoxhystowskie RLK obchodzą? Forum jest do wymieniania poglądów. Odwagi :-)

Sekciarzem nie jestem, moja partia miała nieraz sojusz z "KPP" (wybacz ten cudzysłów, ale nie mogę nazwać Komunistyczną Partią Polski partii, która wychwala zbrodniarza, który dokonał masakry historycznej KPP!) i nie mam nic przeciwko wspólnemu działaniu róznych nurtów lewicy robotniczej oraz marksizmu. Czy to w ramach jednej partii czy we froncie jednolitym.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-07-12 19:58:46, suma postów tego autora: 1002

:)

Pawle, wiele z tego co powiedziałeś ma sens i bardzo szanuję Twoją gotowość do współpracy, jednak nie chciałbym, by cała partia ponosiła odpowiedzialność za niesłuszne stanowisko jednostek. Zapewniam Cię że na zebranich mówiliśmy i mówimy zarówno o Chinach jak i o Stalinie w zdecydowanie negatywnym kontekście. Wszędzie zdarzą się aberracje - jednak ważniejsze czy umiemy wyjść na prostą. Dlatego cieszę się, że nie przekreślasz raz na zawsze KPP. Jaki komunizm?-oczywiście antystalinowski ( o czym przeczytasz w manifeście Czerwonego Sztandaru, ale właśnie po pierwsze oparty na tym programie gospodarczym o którym mówisz - jeśli masz wiedzę i chęć by go współtworzyć mogę Cię z kimś skontaktować - do mnie kontakt masz przecież -choćby na jednym z portali i na portalu Cz.Sz.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 20:47:45, suma postów tego autora: 490

Z KPP

Z KPP jest taki problem, że ta partia praktycznie nie istnieje. Odkąd działam słyszę idee destalinizacji partii i jak narazie nic z tego nie ma. Ostatniego reformatora M. Radziechowskiego wywalono za "rewizjonizm", a on chciał tylko ją ucywilizowac i pozbyć się tej stęchnizny stalinowskiej jaka tam się zagnieździła. Nie widzę pozytywnych działań partii, zaś wielu jej młodych członków ma dziwne sekciarskie zapędy (ostatnia afera z powoływanie "Postępowej Młodzieży Polski") oraz sentymenta (post)stalinowskie, a na tym jak wiemy wiele nie zbudujemy. Dla tych towarzyszy bardziej ważne od realnego udziału w walkach klasowych jest szyld i dobre samopoczucie z przynależności do "partii komunistycznej". Niestety, ale już od lat nie widzę zaangażowania członków KPP w wspólpracę z PPP i Sierpień 80.
Nie ma inicjatywy, a jest za to "Brzask" robiony przez inteligentną osobę, ale za to zupełnie bezwolną wobec kierunku pro-(post)stalinowskiego.
Na dodatek partia sama sobie szkodzi - kiedy weszła do KPLu, inni sygnatariusze kazali ukryć szyld KPP, bo to był "wstyd", co kierownictwo posłusznie zrobiło. Kiedy to się stało PPP już wtedy nie było w KPL, za to wiem, iż nasi ludzie byli wcześniej przeciwko ukrywaniu szyldu komunistycznego. Widzisz, głupio coś... Dlatego też dopuszczam współpracę z KPP, ale nie wierzę w te partię ani trochę. Nie mam najmniejszych przesłanek. KPP zniknie, tak samo jak zniknęła, a mówiąc nie do końca kulturalnie, wymarła w moim mieście...
Taka jest smutna prawda...

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-07-13 01:07:06, suma postów tego autora: 1002

Pawle

Takie relikty funkcjonują widocznie lokalnie. Teraz już nikt nam nie każe ukrywać sztandaru w KPL. Co do PMP, KMP to osobna organizacja, która istnieje nadal - parę osób dokonało puczu zmieniając nazwę i to ich problem. Wstydzić się jak widać trzeba nie za partię, tylko za obecnych niemal w każdej partii ludzi, którym odbija i arbitralnie próbują przeforsować swoje stanowisko jako oficjalne i jedynie słuszne - myślę, że w prawie każdej partii i organizacji ( KMP to stowarzyszenie ) znajdziesz takich ludzi - prawda jest taka, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-13 01:54:17, suma postów tego autora: 490

Co to wcięło mój komentarz?

Odpowiadałem na temat KPP - jeśli chodzi o centralę, to w kontekście tego co piszesz nie mam się czego wstydzić.
Jeśli chodzi o KPL, sytuacja KPP w nim zmieniła się diametralnie. PMP to tylko absurdalny przewrót zrobiony w stowarzyszeniu KMP, którego nie rozumie ani zagranica ani kraj - mały pucz dokonany za plecami pozostałych. Ot co. A to,że nie był dokonany w imię lepszej sprawy, wystarczy sprawdzić wchodząc do ich galerii reliktów PRL ze zdjęciami Stalina trzymanymi przez post radzieckich demonstrantów, albo wczytać się w język jakim ławrientij ( chyba nie trzeba mówić po kim to) pisze o PKWN i o wrogich mu "śmieciach".

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-13 07:54:53, suma postów tego autora: 490

BEZ TARYFY ULGOWEJ

A wydawałoby się, że mamy do czynienia z gówniarzerią. A tu proszę - 32 lata. W takim razie o taryfie ulgowej w ogóle nie ma mowy, zwłaszcza, że parać obroną historią zacząłeś według własnych słów w wieku 16 lat.

autor: BB, data nadania: 2009-07-13 10:42:47, suma postów tego autora: 4605

DUŻO WCZEŚNIEJ

Ten wiek 16 lat to okres, kiedy zapisywałem zeszyty. Interesowałem się historią, w tym ruchem robotniczym jeszcze wcześniej.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-13 11:09:12, suma postów tego autora: 490

relikty

Relikty występują przede wszystkim w organie prasowym partii. Zaprzeczysz?

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-07-13 16:14:06, suma postów tego autora: 1002

Owszem zaprzeczę

"Brzask" jest składany przez osoby odpowiedzialne, ale często na ostatnią chwilę, członkowie redakcji nie zawsze są w kraju albo pod mailem czy telefonem równocześnie. Te osoby nie mają poglądów stalinowskich -po prostu skład redakcji nie jest duży. Pismo nie odpowiada za poglądy autorów - nie zawsze ma to dobre skutki. Mimo to nawet 1 maja pani nie wyglądająca na miłośniczkę stalinizmu chciała koniecznie dostać nowy numer tego pisma. Ja zresztą nie znalazłem niczego takiego w wielu numerach - może to dotyczy mocno archiwalnych. Jak nie, pogada się z kim trzeba i uczuli się redakcję na takie kwiatki.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-13 17:44:57, suma postów tego autora: 490

SKALA PORÓWNAWCZA

My również zaprzeczymy - Feliksa Dzierżyńskiego trudno wszak uznać za symbol mądrości politycznej. Nie da się go porównać z Różą Luksemburg. Jedynie na tle Dawida Jakubowskiego może uchodzić on - człowiek czynu - za partyjnego intelektualistę.

autor: BB, data nadania: 2009-07-14 07:57:44, suma postów tego autora: 4605

DZIERŻYŃSKI... PRZYKRE, ALE PRAWDZIWE

Wiedzy niestety macie za mało - przykre, ale prawdziwe. Dzierżyński miał własne poglądy również na ekonomię - piszą o tym nawet Mleczin i Roniker. Mleczin przywołuje wypowiedzi dr. Otto Łacisa, który napisał kilka lat temu książkę poświęconą działalności ekonomicznej Dzierżyńskiego na niwie gospodarczej.

Oto co pisze ów ekonomista: Dzierżyński przyszedł do RNGN, [Najwyższa Rada Gospodarki Narodowej (WSNCH)]niczego nie umiejąc, ale zaczął słuchać ludzi znających się na rzeczy, uczył się, był dociekliwy. Wszyscy się spodziewali, że oto przyszedł czekista, żelazna ręka, wszystkich rozpędzi. A on zebrał ludzi stojących u steru przemysłu i powiedział: Pomóżcie, przyszedłem się uczyć.

Jeszcze wcześniej jako ludowy komisarz komunikacji swoim zastępcą uczynił człowieka, który zajmował podobne stanowisko jeszcze w okresie przedrewolucyjnym, a do pracy ściągnął wszystkich przedrewolucyjnych specjalistów.

Podobnie jako przewodniczący WSNCH zapraszał do współpracy specjalistów ( nawet z zagranicy), nie upatrując w nich wrogów, których trzeba zwalczać. Przeciwnie, cieszył się, że dostrzegają oni i doceniają sukcesy władzy radzieckiej.

Na zebrania zapraszał często robotników, gdyż uważał, że znając sytuację swojej pracy, często mają ulepszające ją pomysły.

Ufundował tzw. instytuty praktykantów, mające na celu stworzenie kadry wykształconych ekonomistów. Każdy wstępujący doń student otrzymywał stypendium od Dzierżyńskiego.

To Dzierżyński przestrzegał tzw lewicową opozycję ( Zinowiewa i Kamieniewa) wysuwających hasło "pięścią do wsi", odpowiadając, że jeśli będziecie zadzierać z chłopami, wszystko padnie.

Otto Łacis powiedział Mleczinowi pół żartem pół serio:
Jeśli ktoś zaproponuje postawić pomnik Dzierżyńskiego na Warwarce, gdzie kiedyś mieściła się siedziba Rady Najwyższej Gospodarki Narodowej, obiema rękami podpiszę się pod takim wnioskiem. W pełni na to zasłużył. Jeśli ktoś zechce odbudowywać jego pomnik na Łubiance, osobiście pójdę go zwalać...

Napisałem na ten temat Dzierżyńskiego dwa teksty, które tu się ukażą -napisałem więcej, lecz mowa o tym, co nadaje się już do publikacji z mojej obszernej publicystyki na jego temat. W KiP wciąż czeka duży artykuł liczący 30 stron wymagający korekty. Mam też obszerną kolekcję cytatów pochodzących z różnych źródeł, w tym z pism wybranych ( oczywiście pomijam temat mojej biblioteki, mówię tylko o tym co można zaprezentować on line ).

Nie można ignorować inteligencji Dzierżyńskiego tylko na podstawie "Mojego życia" Trockiego i faktu, że Feliks przerwał edukację. Odebrał solidne wykształcenie domowe, nadto wiele czytał i sporo dziedzin go interesowało.

Trocki wielokrotnie wyrażał o ludziach niesprawiedliwe oceny motywowane tylko i wyłącznie ich postawą polityczną - Mienżyńskiego, posiadającego spory zasób zarówno w dziedzinie wiedzy humanistycznej jak nauk ścisłych i znającego kilkanaście języków, których sam się wyuczył nazywał "miernotą i cieniem człowieka".

Oczywiście nie twierdzę, że intelektualista o samodzielnym twórczym sposobie myślenia i umiejętności słuchania innych a teoretyk marksizmu to z definicji dokładnie to samo. Dzierżyński zwyczajnie nie miałby na to czasu, gdyż był i tak przytłoczony obowiązkami ponad wytrzymałość( Mimo to znajdował też czas na spotkania z Konstantym Ciołkowskim i zgłębiał wiedzę na temat lotów międzyplanetarnych ).Co nie oznacza, że teoretyk ma prawo czuć wyższość wobec takiej postaci, bo nie o to w tym chodzi, by się wzajemnie sprowadzać do parteru, tylko o to, by umieć współpracować.
Twierdzę, że Trocki był ciężkim partnerem do współpracy, bo właśnie nie umiał docenić nikogo poza sobą.

Stąd Dzierżyński i szereg innych działaczy zrobili błąd popierając Stalina - błąd za który drogo zapłacili.
Dzierżyński był bodaj pierwszym który to sobie uświadomił i pierwszy użył jakże proroczego określenia grabarz rewolucji w jednym ze swoich ostatnich listów.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-15 01:49:26, suma postów tego autora: 490

INNE WYZWANIA

Dalecy jesteśmy od tego, by niedoceniać roli samouków. Nie zamierzamy wykreślać Feliksa Dzierżyńskiego z panteonu sławy. Zasłużył sobie na to w latach poprzedzających rewolucję. Faktem jest również, że się nie ześwinił - w przeciwieństwie do Zofii Muszkat-Dzierżyńskiej. Zapewne w innych okolicznościach sprawdziłby się na nie jednym stanowisku i przy wykonywaniu nie jednego zadania. Oczekiwania i wyzwania były jednak dużo większe, okoliczności były bowiem dramatyczne. Zastanówmy KTO IM SPROSTAŁ? Lew Trocki? Nikołaj Bucharin? Józef Stalin?
W drugiej połowie lat 20. XX w. potrzebni byli działacze i rewolucjoniści innego formatu. Nie było już Róży Luksemburg, nie było Lenina. Julian Marchlewski i Feliks Dzierżyński by do nich dorosnąć szans i czasu mieli zbyt mało. Nie oni byli wielką nadzieją rewolucji i partii.
Julian Marchlewski i Feliks Dzierżyński w historii Drugiej Rzeczpospolitej i Komunistycznej Partii Polski nie zaistnieli, lub, jak kto woli, zaistnieli inaczej. Kolejne pokolenie rewolucjonistów musi to wziąć pod rozwagę.

autor: BB, data nadania: 2009-07-15 06:42:10, suma postów tego autora: 4605

CO MNIE INTERESUJE ...

Oczywiście wszyscy wiedzą kim był gen. Marian Kukiel i z jakich pozycji to pisał, niemniej w swojej pracy Dzieje polityczne Europy od rewolucji francuskiej wymienia Marchlewskiego jako czołowego polskiego komunistę ( bodaj pada określenie wybitny ). Zresztą podobny ton przebija w pracy Daviesa Biały orzeł, czerwona gwiazda, niemniej zostawmy to, bo nie wiem, czy interesuje Was co myślą nasi przeciwnicy.

Mnie ciekawi co innego - i nie ukrywam, że chętnie uzyskałbym odpowiedź - w wydanym w PRL lat 70/80 podręczniku do historii dla klasy 7 szkoły podstawowej ( a może w innym podręczniku bądź źródle, nie pamiętam dokładanie, bo było to dawno temu ) rzuciła mi się w oczy taka informacja, że Róża i Julian aktywnie współpracowali z Międzynarodową Ligą Obrony Praw Człowieka i Obywatela.
Czy jako znawcy wszystkiego, co dotyczy Róży, możecie mi tę wiadomość zweryfikować ( nigdzie indziej nic nie znalazłem na ten temat ), albo najlepiej powiedzieć coś więcej na ten temat? Nie ukrywam, że ta sprawa mnie interesuje. Wiem natomiast, że Lenin zasilał peiniężnie krakowski Komitet Obrony Więźniów Politycznych, jak również tworzył własny fundusz pomocy represjonowanym przez carat. Według niektórych źródeł podobną działalność prowadził także Maksym Gorki, który pomagać miał w ten sposób między innymi Dzierżyńskiemu.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-15 16:08:04, suma postów tego autora: 490

W "BRZASKU" O ZMIERZCHU

Bardziej nas interesuje, że omawiany artykuł Dawida Jakubowskiego ukazał się już drukiem w lipcowym "Brzasku".

autor: BB, data nadania: 2009-07-27 13:03:04, suma postów tego autora: 4605

Do Komentatorów i publicystów lewicy.pl

KOMU I CZEMU SŁUŻY BICIE PIANY NA PRZEBRZMIAŁYCH I ZAKŁAMANYCH CYTATACH?
"Trzeba z żywymi naprzód iść. Po życie sięgać nowe. A nie w uwiędłych LAURÓW LIŚĆ z uporem skłaniać głowę" .
Wy i wasi nauczyciele zastygliście psychicznie w konfabulacjach z przełomu XIX/XX wieków i nie jesteście w stanie zrozumieć jak NIC NIE ROZUMIECIE. Cytaty w waszych wypowiedziach i przekonaniu mają moc oszałamiającą. Niestety w zestawieniu z realiami biegu dziejów są one tylko ośmieszającym pustosłowiem. Jeżeli chcecie BYĆ aktywnymi na niwie twórczej to WYARTYKUŁUJCIE dokąd zmierzacie i jaki cel i metody jego osiągania widzicie. Co dzisiaj znaczy: KOMUNIZM, SOCJALIZM, PROLETARIAT, KAPITALIZM czy też IMPERIALIZM. Jak wy możecie mówić o MARKSIZMIE, nie mając zielonego pojęcia o sztandarowym dziele Marksa: Historia Rosji i Europy. Studium epoki imperializmu? Historyczna wiedza jedynie ma sens jedynie w procesie analizy stanów aktualnych oraz prognozowania i programowania stanów przyszłych bytu doczesnego.
Czy to jest POPRAWNOŚĆ z Waszej strony, obdarzanie epitetami i wyzwiskami ludzi epoki na podstawie eklektycznych cytatów z wątpliwej wiarygodności publikacji? Czy nie jest stanem psychopatycznym, pouczanie 80-ciolatka przez trzydziestolatka, jak było 60 lat temu. A różnica jest zasadnicza: Wy czytaliście a ja on widział i słyszał. Skonfrontował i wielekroć przeanalizował oraz empirycznie przetestował swoje spostrzeżenia. Pozdrawiam i ku rozwadze przekazuję. Deklaruję odpowiedź w miarę inteletualnych możliwości na konkretnie sformułowane zagadnienia.

autor: Boleslaw, data nadania: 2009-08-04 01:19:26, suma postów tego autora: 87

Dodaj komentarz