jak zwykle, po linii marksistowsko-leninowskiej wskazał na ideologiczne błędy i wypaczenia recenzowanego filmu.
nie zawodzi jako mój najwierniejszy Czytelnik.
Drogi Jarosławie Pietrzaku .Pańskie teksty jak zawsze są długie ,nużące - ale często nad wyraz inteligentne . Nie jest to żadna chamska krytyka , nie jest też z mojej strony naśmiewanie się. Po prostu, to, co pan w długaśny sposób opisuje - mógłby napisać krócej . Nie zawsze dużo znaczy lepiej ; czasami wychwalanie się znajomością słownika wyrazów obcych - nie jest mile widziane .
Ten sposób redagowania tekstów wśród lewicowych dziennikarzy ,jest za bardzo trwały - to taki styl .
Prawicowe media posiadają , tak wielką liczbę odbiorcy , bo są łatwe w odbiorze .Nie każe panu pisać tak prosto ,jak oni ;ale ciut łatwiejszy i zarazem tak samo inteligentny sposób , mógł by pan na przyszłość zastosować .
Tekst pana Pietrzaka bardzo mi się spodobał, choć mój kontakt z kinem chińskim ogranicza się w zasadzie do Hero Domu latających sztyletów. Przyczajonego Tygrysa.. nie oglądałem, bo takie skakanie po drzewach i ścinach wydaje się trochę tandetne. Tak jak Matriksowe uchylanie się przed kulami i zatrzymywanie czasu. Kiedy wyszło po raz pierwszy wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, a teraz zwykły dzień powszedni. Niemniej Matriks zmienił kino (może jest to nawet jakieś przeniesienie filmów Wuxiu na kulturę zachodnią). Wracając do tematu z Domu... zapamiętałem trzy rzeczy - kiedy jeden z bohaterów biega po lesie z nożem w plecach (ten zły kochanek), kiedy inny kochanek naszej niewidomej mimo jej nawoływań wyjmuje sobie sztylet z pleców i ciska nim w tego złego kochanka. Ostatnią rzeczą była radykalna zmiana pór roku z jesieni na zimę - taka trwająca kilkadziesiąt sekund. To kino klasy "B" śmiałem się w niezamierzonych przez twórców momentach, ale kiedy zobaczyłem na filmweb, że ten film ma dalej ocenę bliską 8 zaczynam się zastanawiać, czy nie jest to najlepszy film klasy B w historii.
Konradzie, przykro mi, że moje teksty Cię nudzą i męczą. Ale spójrz na ABCD - on nie może bez nich żyć. ;-)
J.K., nie zgadzam się, żeby Dom Latających Sztyletow był filmem klasy B, moim zdaniem estetycznie to jest coś po prostu olśniewającego. Ja wyszedłszy z kina (to było w Katowicach jeszcze w czasie studiów) o mały włos nie zawróciłem od razu na następny seans, tylko nie miałem potem autobusu powrotnego, więc się powstrzymałem. To właśnie Hero i Dom Latających Sztyletów przeniosły kino wuxia do innej kategorii wagowej (Tygrys i Smok zanudził mnie na śmierć).
Dom... jest inspitrowany starożytnym wierszem podobno i jest cały stylizowany na opowieść pochodzącą z folkloru, na ludową balladę, czy jaki oni tam mają w Chinach ekwiwalent. Stąd konflikt dramatyczny oparty na tak przerysowanych opozycjach charakterologicznych i zwrotach akcji o powiedzmy jedynie "pewnym" stopniu prawdopodobieństwa. I te pory roku to jest taki właśnie chwyt jak z ballady ludowej, że oni się zaparli i tak długo walczyli, że żeby pokazać tą determinację i tę długotrwałość i wytrwałość, posługujemy się takim obrazem, metaforą, czy jak to tam zwał, bardzo również foklorystyczną, nawiązującą do cykli przyrody.
No i to wszystko jest ujętę w naprawdę zapierającą dech w piersiach formę wizualną, scenografia, choreografia (walk i nie tylko), wspaniała kompozycja kadru, te cuda, jakie tam kamera wyczynia (no i ten Takeshi Kenashiro, ekhm... ;-)). Jak powiedziałem, uważam ten film za gest politycznej kapitulacji, ale jest on jednocześnie przepiękny. Oglądałem go co najmniej pięć razy w całości i parę razy fragmenty.
Ktoś mi kiedyś zarzucał, że mnie się podoba tylko realistyczne współczesne kino społeczne. Oto jeden z dowodów (jakby Bollywood to było za mało ;-), że jestem dość otwarty na różne propozycje estetyczne :-)
I bardzo bym prosił bez tego "panowania", na lewicowym portalu jesteśmy ;-)
Swoją drogą, nie wiem, czy Czytelnikom wiadomo, że zdjęcia do Domu Latających Sztyletów były w znacznej mierze kręcone na Ukrainie (te plenery w lasach). Kolejny znak nadchodzącej epoki chińskiego imperium przemysłowo-kulturalnego, ktore korzysta z usług podwykonawców i usługodawców na całym świecie.
Nie pisałem ,że nudzą mnie pańskie teksty . Po prostu są jak dla mnie zbyt długie - ALE CIEKAWE .
Co do filmów się zgadzam , opis ciekawy .
ogromną wiedzą o filmie, pasją rzadko spotykaną i tym "czymś", co każe mi Jego teksty czytać, chociaż nieczęsto zabieram głos z powodu tegoż onieśmielenia oraz faktu, iż moja znajomość kina jest prawie żadna...
Myślę konradzie, że "trudne" wyrazy to taka młodzieńcza maniera, by tekst "poważniej" wyglądał. Jarosław "wyrośnie" z tego... [hm, Jarosławie - "coś jest na rzeczy" (*_*)]...
Język Jarosława zdeterminowany jest także tą ogromną znajomością tematu, a długość felietonów chęcią podzielenia się czytelnikiem jak największą ilością faktów i spostrzeżeń. Ja czasem czytam Jarosława "na raty". A już z największą przyjemnością czytam Jego wpisy w dyskusji. Są takie ciepłe, radosne, spontaniczne, pisane językiem żywym i przemawiającym do wyobraźni. I niekiedy ciekawiej w dyskusjach opowiada, niż w artykułach...
.
Zgadzam się z tobą .Pietrzak jak komentuje komentarze , robi to , o wiele lepiej .W "NIE" pisał ciekawsze felietony albo eseje(nie znam się na tym ), a tu rozpisuje się ; jak by chciał wszystkim powiedzieć: spójrzcie nam nie jaki oczytany i mądry jestem .
Wole krótko i zwięźle .To nie jest ..., ale do jego inteligenci ,tylko ciut przynudza .
Podoba mi się, że niektóre filmy aż tak Cię poruszają estetycznie.
Ale czy spotkałeś kiedyś film, który by nie ściemniał ideologicznie, tylko wywalił imperialistom całą prawdę w oczy?
Dodać jeszcze muszę, że Dom latających sztyletów (w skrócie DLS) oglądałem po raz pierwszy na maratonie filmowym wraz z Hero i Old Boyem (akurat jest z Korei), przy czym był on pokazywany jako ostatni (była to premiera w Polsce). Hero mi się spodobał, bo końcówka w każdym zachodnim filmie byłaby inna, powiedziałem wtedy, że "oto zupełnie inna filozofia władzy", a może raczej powinienem powiedzieć, że pokazano nam zupełnie inną filozofię władzy celowo (zupełnie nie uwzględniłem kontekstu kraju, z którego film pochodzi), wszak pierwszy cesarz z dynastii Cin (mam nadzieję, że nic nie pomyliłem) był trochę jak ówczesny Stalin. Z kolei Old Boy zaskoczył mnie brutalnością. Ten film jest naprawdę jak na nasze standardy "chory". No i po tym był DLS. I w zasadzie podobał mi się, do momentu gdy zaczęli sobie wyciągać noże z ran i nimi rzucać i wtedy pojawił się zabójczy śmiech, gdy go tam być nie powinno. Nie wiem czy byłoby lepiej, gdybym go oglądał osobno, nie znając Hero, ale ten był świeży, a DLS wtórny. Twierdzenie widziałeś jeden, to tak jakbyś widział wszystkie, jest prostackie i niesprawiedliwe, ale jednak za dużo mamy w kinach gumy do żucia dla oczu, za mało treści. Widać przepaść kulturowa jest zbyt wielka, tudzież moja wiedza zbyt nikła.
Z zasady i z wyboru pisuję bardzo różne rzeczy i do źródeł mojej przyjemności należy samo zmienianie konwencji :-)
Seria artykułów w Nie dotycząca sytuacji w polskiej kinematografii powstała w celach interwencyjnych, z zasady pisze się takie coś inaczej niż np analizy utworów poetyckich, filmowych czy innych :-) Oczywiście Czytelnik gustujący w jednym ma święte swoje prawo być znudzonym drugim, i na odwrót. Ja jednak gustuję w pisaniu i jednego i drugiego, zesztą teksty w Nie wcale do krótkich z reguły nie należały :-)
Nie jest jednak tak, że oto kiedyś pisałem mięsiste teksty do Nie, a teraz się tu pindrzę ze słownikiem wyrazów obcych i piszę na metry ;-) Nigdy nie byłem pracownikiem ani nawet formalnie stałym współpracownikiem Nie - oni po prostu wyrazili żywiołowe zainteresowanie tematem, który chciałem opisać, podczas gdy inne tytuły prasowe zwlekały tygodniami z odpowiedzią, a czasem nawet ze strachu przestawały się do mnie odzywać. Paradny był przypadek Gazety Filmowej w Trybunie Kapitału, z ktorej Pan Red. Paweł F. napisał do mnie najpierw, że sprawy fałszowania list ekspertów przez Agnieszkę Odo w moim ukochanym instytucie na sto porcent nie wypuszczą - po czym zwlekał, a następnie literalnie przestał się odzywać. W momencie wstępnej deklaracji zapomniał chyba o osobistych i kapitałowych wpływach niejakiego Andrzeja W. w korporacji, dla której pracuje, o czym się pewnie wkrótce przekonał, gdy próbował temat wcisnąć do druku. Otwarcie go w pewnym momencie zapytalem (mejlem), czy to aby nie o to chodzi. Nie odpowiedział. A ostatni mój artykuł w Nie, tzn. kolejny odcinek serialu o ustroju pewnej prowincjonalnej kinematografii ukazał się kilka tygodni temu, a więc długo po założeniu tego bloga.
Takie rzeczy, jak te artykuły w Nie, pisałem z nieukrywaną przyjemnością (bez odrobiny adrenaliny - jak przy wkradaniu się na Tajny Zjazd Stowarzyszenia Filmowców Polskich - życie byłoby strasznie nudne), stanowią one jednak zdecydowaną mniejszość mojej aktywności. Zasadniczo w życiu pisałem/piszę głównie dwa rodzaje tekstów. Scenariusze filmowe (mniejsza w tym momencie o to, że mimo dość dalekiego zaawansowania przynajmniej jednego z tych projektow, ostatecznie wszystkie upadly) i teksty o kinie - albo eseje, albo też recenzje, z których prawie wszystkie są długie i rozbudowane. Tak się składa, że te dwie rzeczy mnie zawsze w pisaniu interesowały najbardziej.
Nie każdy wie, jak wygląda scenariusz filmowy. Zgrubsza wygląda on mniej więcej tak (wymyślam na poczekaniu):
---------
WNĘTRZE: POKÓJ ZUZY - DZIEŃ.
ZUZA wchodzi.
Zamyka za sobą drzwi.
Drapie się po głowie.
Wygląda na poirytowaną.
Zrzuca kota z wersalki.
ZUZA
Gdzie się tu pałętasz?!
Siada.
Blisko: patrzy w okno i mamrocze coś pod nosem.
Cięcie.
----------
Jeżeli ma to być pełnomerażowy film fabularny, to jest to średnio 120 stron napisane w ten sposób. Zdania proste, raz na pół strony jakieś podwójnie złożone, i proste komunikaty. Po napisaniu 120 stron w ten sposób mam potrzebę powydziwiać i pocudować i piszę jakiś esej, albo coś na bloga w sposób diametralnie odmienny ;-)
Niektóre plemiona Indian północnoamerykańskich (np Kwakiutlowie bodajże) były całe urządzone w ten sposób, w antropologii mówi się wówczas o homeostazie chwiejnej ;-) Oznacza to utrzymywanie stabilności struktury w długiej perspektywie przez krótkoterminowe popadanie z jednej skrajności w drugą ;-)
Rozumiem, że nie każdemu to się może podobać, ale ja własnie tak lubię :-) Pisałem takie rzeczy zanim o mnie w Nie usłyszeli, i publikowałem już wcześniej teksty filmoznawcze, i jest tego wszystkiego naprawdę więcej - książka by już z tego wszystkiego razem była spora. Takie teksty mają po prostu co innego do zrobienia. I chyba też jakiś pożytek z nich jest, bo np parę prac magisterskich o kinie indyjskim powstałych w ostatnich latach dość obszernie mnie cytuje, ktoś przy ich pomocy został więc magistrem :-)
Pisanie krótko i zwięźle to po prostu prawdopodobnie nie jest moja kategoria (co widać po tym komentrzu) :-) Jeden umie pisać wiersze, inny dramaty, jeszcze inny przekłady, może ale nie musi robić jednego, drugiego i trzeciego :-)
Ryzykuję, konradzie, że w ten sposób nigdy nie zostanę Twoim Naprawdę Ulubionym Autorem, ale musimy się chyba obaj z tym pogodzić - nie można mieć wszystkiego :-) Drobiazgowe analizowanie sposobu, w jaki poszczególne filmy budują znaczenie, zawsze mnie tak wkręcało między innymi dlatego, żeby się nauczyć konstruować własne. Wiem, na razie nic z tego nie wyszło, dlatego w końcu się spakowałem i wyjechalem do Londynu, ale ja jeszcze wrócę i walnę pięścią w stół w tej kinematografii ;-)
Poza tym ja np. średnio wierzę autorom, którzy coś zwięźle stwierdzają, nie przedstawiając mi dowodów na analizach i przykładach. Tak już mam :-)
@J.K.
Żeby mieć lepszy pogląd na chińskie kino, poszukaj teraz "Żegnaj, moja konkubino" i "Zawieście czerwone latarnie". Przynajmniej ten drugi na pewno jest wydany w Polsce na DVD. Naprawdę warto! :-)
@ABCD
Wyobraź sobie, skarbie, że widziałem niejeden.
@Hyjdla
Zarumieniłem się... :-)
Spoko , wszystko już rozumiem , każdy ma swój styl .
Teraz mój scenariusz .
Zadymiona knajpa, dużo ludzi ,hałas
Do stolika pod chodzi dziwny , niechlujnie ubrany mężczyzna . Woła gestem obsługę.
Siada,proś obsługę baru o coś mocniejszego .
OBSŁUGA ( moda kobieta)
Tak , mamy wódę , lub tam coś innego . Nie znam się na tym . Alkohol - to alkohol.
MĘŻCZYZNA
(lekką poirytowany)Naleje mi pani 100 .
OBSŁUGA
Dobra . Zaraz podam .(od chodzi w stronę baru)
(Do baru wchodzi ,starsza kobieta . Ogląda się , tak jakby kogoś szukała . Przechodzi przez całą knajpę.
Zauważa dziwnego mężczyznę . Przez chwile patrzy się na niego . Z lekkim strachem podchodzi do niego .)
STARSZA KOBIETA
(Spokojnym stonowanym głosem ) Przyszłam jak chciałeś .
MĘŻCZYZNA
( Pokazuje na krzesło ) Usiądź .
STARSZA KOBIETA .
( Odsuwa krzesło i siada) . No dobra , jestem jak chciałeś . ( Wyciąga portfel .Trzyma go w prawym ręku ) Tu masz kasę. Forsa jest twoja . Tu jest więcej niż ( spogląda się na niego)- ty możesz przez cały rok zarobić .
MĘŻCZYZNA
( Lekko się uśmiecha) . Pani na prawdę myśli , że mnie zadowoli te parę kłaków .( Wyciąga z wewnętrznej kieszeni marynarki papiery i kładzie je na stolik . .
STARSZA KOBIETA .
( zdenerwowana )Co to jest ? ( Wskazuje palcem ) Ty chcesz mnie zniszczyć za pomocą tego gówna .( na jej twarzy pojawia się uśmiech ) Jesteś żałosny .
MĘŻCZYZNA
( Wzrusza ramionami) Jeśli pani nie ma zamiaru cieszyć się wolnością . To proszę bardzo .
( Patrzy się na jej oczy) Pani Ztyd . Pani myśli , że ja jestem kretyn( pokazuje na leżące papiery ) i to są wszystkie moje dowody na pani winę .
( Zapala papierosa ) Mam tego więcej .
Czyżbyś sugerował w swoim scenariuszu, że STARSZA KOBIETA to Agnieszka Odo, natomiast MĘŻCZYZNA to nasz Blogger? Rany bosh, strzeż pan niektórych od parania się scenariuszami...
(*_*)
:-D
AO jest niewiele starsza ode mnie, tylko się stylizuje na "starszą kobietę" ;-)
Ten niby scenariusz wymyśliłem na żywca , wiec bohaterowie są na prędko wymyśleni .
Mężczyzna - to nie Pietrzak ,a starsza kobieta - to nie Odo.
Po za tym ,walorów twórczych to pisania dzieł nie posiadam .
Starsza kobieta to pewna biznes - kobieta . Wredna baba idąca po trupach do kariery . Zdobyła duży majątek na przekrętach .Jej "największym osiągnięciem" jest kupienie podupadających fabryk i sprzedanie ich, za wielokrotną większą sumę .
Swoim osiągnięciem wychwalała się , każdemu z "branży".Los ludzi , pozbawionych pracy a zatem godnego bytu . Nic jej nie obchodzi . Pewnego dnia , jednak w beztroskim życiu pojawiły się kłopoty .
Z jej domu zniknęły dokumenty :opis przekrętów , łamania praw . Ten wyciek, mógł by zniszczyć ,wszystko co posiada .
więc jeżeli piszesz, że ona >>tylko się stylizuje na "starszą kobietę"
wklejam:
Jarosławie... wiem ile "caryca" ma lat, pogrzebałam w necie...
więc jeżeli piszesz, że ona >>tylko się stylizuje na "starszą kobietę"
To ile caryca ma lat ?
.
To taka stara nie jest.
że caryca od dawna - czy to świadomie, czy nie - starała się wyglądać na starszą niż jest/była. Żeby ie było na pierwszy rzut oka widać, że robi taką błyskotliwą karierę przez protekcję. W jaki inny sposób można w Polsce w wieku 30 lat być Sekretarzem Stanu w Ministerstwie? Kiedy się wygląda na 5 czy 10 lat więcej, to się tak nie rzuca w oczy. Metoda kamuflażu.
Jak ona ma teraz 35 lat , a wygląda na 45 . To mając 70 będzie wyglądać - na 120 lat .
Prośba do użytkowniczki Hyjdli o nie wysyłanie wciąż tego samego uciętego komentarza.
o czym w prasie nie pisano, a ja jedynie komentuję?
.
Cały czas wysyłasz taki oto post:
Jarosławie... wiem ile "caryca" ma lat, pogrzebałam w necie...
więc jeżeli piszesz, że ona >>tylko się stylizuje na "starszą kobietę"
Puszczałaś dokładnie taki post jaki przytoczyłem, ani o jeden znak dłuższy. Przykro mi, ale to coś u Ciebie widać szwankuje.
a posty są o wiele dłuższe.
No, cuda-niewidy...
.
Pisałeś , że masz kilka swoich projektów scenariuszy . Gdzie można się zapoznać z treścią . Może są gdzieś opublikowane .
Nie publikowałem ich nigdzie.
A to szkoda . Chętnie bym zobaczył , jaką tematyką się zajmujesz .
W PISF'się ci nie dali nakręcić żadnego filmu ;wiadomo z jakiego powodu ,i nie trzeba się mocno domyślać . Ale czy , nie próbowałeś zadziałać ,w innych firmach produkcyjnych - mieszkasz w Londynie - a tam ,prawdziwy obraz Polski, chętnie by ktoś nakręcił .
ucina komentarz jesli wpiszesz w tekscie: >>
Myślałem już o tym, ale najpierw muszą zostać przetłumaczone na ang. :-) Poka szto, jak mawiają nasi sąsiedzi, osobiście nie miałem na to czasu, brakowało mi też środków, żeby to zorganizować przez zlecenie komuś. Londyn to cholernie drogie miasto, a przyjechałem tu na krawędzi bankructwa, po tym jak mi Odo nie przyznała pewnych pieniędzy, które powinna mi była przyznać, gdyby nie fakt, że w instytucie rządzi głównie jej widzimisię. Przez pierwsze pół roku się miotalem trochę bez ładu i składu tutaj, zanim znalazłem stabilną i sensowną pracę. Potem z kolei strasznie dużo pracowałem i siły nie miałem ani czasu i tak zeszło. Potrzebowałem się tu najpierw jako tako ustabilizować. Ale zobaczymy. Może do końca roku zacznę już coś gdzieś wysyłać.
Co mnie kiedyś rozbawiło, skoro tak wracamy do tego tematu ;-), to to, że jeden z tych projektów, które mi uwaliła (ten co to miałem na niego dostać kasę na dokumentację itp., zanim wyjechałem do Londynu, wcześniej jeszcze blokowała go w procedurach na półtora roku, uniemożliwiając mi robienie z nim czegokolwiek innego - ! - a na 3 oceny ekspertów miał dwie dosłownie enztuzjastyczne), to potem PISF, żeby sobie podbijać statystyki, ile to się filmów dzięki jego cudownemu poczęciu nie kręci w Polsce, wymieniał go na bezczela jako jeden z projektów, nad którymi (w domyśle dzięki PISFowi!) trwają prace. Uniemożliwiwszy mi nad nim prace, wymieniają go wraz z SFP jako jeden z projektów, które dzięki nim się rozwijają. Paradne! Notkę o tym, że prace nad takim projektem trwają, do dzisiaj można znaleźć np. na stronie bazafilmowa.pl:
http://www.bazafilmowa.pl/pl/bpf/projektyscenariuszowe?film=158&typ=fab
Jakkolwiek nie jest to wcale dramat psychologiczny, jak oni tam twierdzą, a coś w rodzaju epickiej sarkastycznej krytyki kapitalizmu na jego obecnym etapie, ze szczególnym uzwględnieniem jego peryferyjnego szczepu między Wisłą a Bugiem.
Zrób tak :wybierz swój najlepszy projekt , pójdź do dobrego , cenionego producenta . Walni na stół scenariusz . i powiedz: to jest na miarę dzieła - prawda w między oczy.
Żadna firma w Polce , nie zrobi filmu o , prawdziwym polskim , zaściankowym kapitalizmie . Nie masz dziś , o tym najmniejszych wątpliwość . Taka jest prawda !
Ale kto powiedział , że świat nie może się dowiedzieć - o cudzie , Balcerowiczu i tym podobnym frazesach apologetów neoliberalizmu .
Dla cywilizowanego świata , Polska to tajemniczy kraj , a to, oznacza mniej więcej tyle co - nic.
Niech zobaczą obraz :nędzy , wyzysku , styku między biznesem a zwykłą gangsterką ; zaściankowego kato - faszysty polaka , homofoba i ksenofoba .
Na "carycę" nie licz, bo jej podpadłeś... (więcej nie napiszę, bo mnie znowu chlasną)
.
Dziękuję. Kadencja carycy dobiega końca za rok z hakiem :-) Bądźmy dobrej myśli, że polskie kino nie będzie skazane na drugą taką kadencję. Paru takich carów już polskie kino miało i nikt ich dzisiaj już nie pamięta ;-) Może te 5 lat obecnego caratu podziała na PISF jak świnka czy różyczka na młody ludzki organizm - uodporni na cięższe choroby (czy cięższy przebieg tej samej choroby) w przyszłości. A te posty, Hyldlo, ucinało tylko i wyłącznie z powodu tych niefortunnych znaków dwóch wskazanych przez yonę :-)
z powodu niefortunnych znaków dwóch wskazanych przez yonę, znowu jestem na wyższym stopniu wtajemniczenia technicznego (*_*), co nie zmienia mojej opinii, że komputer (zainstalowany program?) i tak jest głupszy ode mnie (*_*). Niefortunne znaki dwa i szlag trafia konwersację, kurde...
To ja spróbuję jeszcze raz wkleić, co Ci napisałam, bez tych niefortunnych znaków dwóch, ok? Bo nie mogę sobie odmówić przyjemności obgadania Carycy:
Jarosławie... wiem ile "caryca" ma lat, pogrzebałam w necie... więc jeżeli piszesz, że ona *tylko się stylizuje na "starszą kobietę"*, to ja mogę jedynie spaść ze stołka z podziwu nad Twoją kindersztubą (*_*).
Ja nie muszę być miła dla innych pań więc powiem, że na wygląd trzeba sobie "zapracować" lub "zasłużyć" - złymi genami (to można usilną pracą zminimalizować), albo hulaszczym trybem życia, albo zapuszczeniem się...
Sądzę, że te trzy czynniki uzupełniają się u "carycy" równomiernie.
"Ideałem bliskim ideału" (*_*) jest, kiedy wygląda się na tyle lat, ile się ma. "Ideałem idealnym" (*_*) kiedy wygląda się o kilka lat młodziej...
Dlatego masz poniekąd rację... "caryca" jest IDEALNIE wystylizowana na STARSZĄ KOBIETĘ, przez samą siebie...
A tak napisałam do konrada:
konradzie... to nic, że scenariusz wymyśliłeś na żywca czyli ad hoc. Jeśli nad nim popracujesz (dot. to szczególnie OBSŁUGI - młodej kobiety, która bezwzględnie powinna znać się na wódzie, alkoholu, a nawet
gorzale!), to masz szansę przedstawić swój scenariusz samej carycy. Jej firma nie takie dzieła finansowała i sponsorowała. Tytuł już mam: "Krulowa drzrzownic". Powodzenia!!!(*_*)
.
To miał być prztyczek , czy miły komplement .
Przecie nie "klaps" jeszcze, nomen omen...
.