jaką autor wyprodukował na temat przeciętnego filmu kryminalnego.
Obiecuje że przeczytam .
Fascynuje Cię bełkot? Straciłeś pieniądze na bilet? A ja mniej wiecej zrozumiałem, że na ten film ideolo nie trzeba iść, przynajmniej dla rozrywki. Mnie też niekiedy wkurza strata czasu na oglądznie reklamowanego mocno gniota. Pozdro.
natomiast prawdziwą historię Dillingera (bez marksistowskich, katolickich, postmodernistycznych czy seksistowskich interpretacji) znam z literatury. Tyle w temacie.
kiedy piszesz o "Męskości specyficznej, umiarkowanie świadomej postmodernistycznych dekonstrukcji kodów seksualnej tożsamości" to mnie się "męskości" odechciewa i seksualność omija mnie szerokim łukiem...
Kiedy stwierdzasz, że "męskość (ale także kobiecość, jako dopełnienie/przeciwieństwo konieczne dla odegrania do końca przez podmiot męski swojej męskiej tożsamości) jest skonstruowana tak, że gdyby go (Ją!!!, kurde!!!) analizować w odizolowaniu od jego miejsca w procesie historyczno-kulturowym, byłaby w znacznej mierze ponadczasowa....." to ja powątwiewam w swoją kobiecość...
... "ideologiczna warstwa filmu przekuwa w pretensję do „uniwersalności” takiej konstrukcji i interpelacji męskości".
Ona, ta warstwa, do mine nie przemówi, nigdy, przenigdy, sorry...
Te "ideologemy" to skąd "wzionłeś". Takiego "ideologemicznego" facia, to posunęłabym bez skarpetek...
Bo mnie się filmu i seksu odechciewa, jak czytam: "interpelacja męskości wpisana w najnowszy film Manna jest bardzo podobna, to jest tu ona jednak zupełnie inaczej skonfigurowana z całością treści ideologicznych tego filmu, z bardzo konkretnym „tu i teraz”... Szczególnie ta "konfiguracja" mnie dobija, bo to "kolos na gliniabych nigach jest...kurde...
Pisz dla "hyjdel" i "szczupaków", proszę..., proszę, przynajmniej na lewicy...
Przecież Ty potrafisz "godać", więc mów, a niy "fandzol"
(*_*)
;-)
Przed kim ?