Jakbyśmy się umówili! W czasie, kiedy ja formatowałem mój tekst, ten się ukazał.
ostatni film Tarantino. Fajnie, że ktoś o nim napisał, ale moim zdaniem to z tym happy endem, to jest nie do końca tak.
Tarantino bardzo lubie. I bardzo lubie te jego standardowe bajki z happy endem. Ku pokrzepieniu serc milo zobaczyc plastyczna alegorie gdzie chlopaki w smiercioodpornych maszynach dostają za swoje w Libanie (chocby i w Tennessee;)), stara murzynka przechytrza gangstera i bardzo cwanych we wlasnym mniemaniu dobrego i złego glinę itp.
Gdy ktos kogo juz zobaczylismy sila stereotypu w roli ofiary z niego wychodzi, to jakby zlamanie schematu łzawej dobroczynnosci i litosci, ktora tez jest swoistym nadużyciem. To upodmiotowienie tego ktorego skolnnibylibysmy widziec jedynie jako dostarczajcego nam wzruszen biedaka. I faktycznie to jest standardowy chwyt Tarantiono, z tym że .... akurat nie w tym filmie.
Bo Ingloriuos Bastards, to film dla Tarantino bardzo nietypowy. Prawie takie gadanie do lustra -dialog Tarantino z samym sobą. Jest kilka takich momentow, gdzie mozna sie zlapac liczac na standardowe dla niego rozwiniecie. Zreszta daje to swietny efekt.
1) Poczatkowa scena, kiedy Waltz zaczyna ogdrywac klasyczny czarny charakter z filmow klasy B, wyrazajacy sie w zabawny sposob przemadrzale, jakby nieudolny scenarzysta chcial w ten sposob podkreslic inteligencje postaci. Przez ten manieryzm postac oczywiscie raczej smieszy, niz przeraza. Na tym schemacie zbudowany byl np. monolg Billa o komiksach w Kill Bill 2 ( i oglonie postac Billa). Rozpoznajac schemat zaczynam sie smiac i 'cala sala smieje sie z nami'. Waltz oznajmia, ze na tym konczy sie jego francuski i przechodzi na angielski- przezabawne. Ale w miarę rozmowy karykatura rysowana jest coraz grubszą kreską, staje się coraz bardziej nachalna. Zaczyna drażnić, w momencie kiedy postac wyciąga ogroma fajkę juz pozostaje jedynie wrażenie, że to wszystko to bardzo kiepski żart.
A potem kamera pokazuje przerażone spojrzenia ukrywających sie pod podłogą. Dowiadujemy sie czemu nazista mówi po angielsku. Resztki juz pelnego zazenowania smiechu więzną w gardle. Jest strasznie.
I własnie to 'strasznie' jest dla Tarantino bardzo nietypowe. To jedyny jego film, w ktorym sa autentyczne realistyczne, nieśmieszne, nieslapstickowe elementy przemocy. Zazwyczaj przemoc u niego jest komiksowa, zabawna, nierzeczywista. To cos w rodzaju rozwyki jaką 10 latkowi dostarcza potajemnie, pomimo zakazu rodziców obejrzany Triller typu 'Piły 3'. Bez refleksji, bez empatii, 'bez odbioru'. W Ingloriuos Bastards już od początku jest inaczej.
2)Mimo ostrzeżenia na wstepie dalam sie zlapac na kolejny taki moment. Ogladamy sale kinową, nazistow, ktorzy ogladaja film propagandowy o dzielnym slodkim chlopcu, ktory wszstkich powystrzelal. Strzał, smierc, zblienia na Hitlera. Hitler sie smieje. Obrzdliwie rechocze. Za chwile sytuacja sie zmienia. Wpadaja 'nasi' i zaczynaja swoja zemste. I to jest juz klasyczna tarantinowska scena. Zabawna jak bitwa z armia 88. Gra muzyka, napięcie jak przy scenie z poscigiem, jest fajnie, jest smiesznie. Rechoczemy. ...Jak przed chwila Hitler.
3. Happy end.
Happy end faktycznie byl. choc jak opisalam w 1 i 2 moim zdaniem, polegal na czyms innym, niz na tym, ze Zydzi sie zemscili. To Tarantino bardzo relatywizje, dysansuje sie do swoich dawnych motywow.
Ale byl tez iscie Tarantinowski bajkowy happy end. Taki w stylu jak bysmy to sobie wymarzyli. I tym happy endem, byla swastyka na czole nazistow. Symbol, który krzyczy - rozpoznam cie wszedzie. O co chodzi? otoz moim zdaniem o to, ze zdecydowana wiekszosc, poza skrajnymi idiotami i parama pozerami, pojela czm byla 2 wojna swiatowa i do czego prowadzil antysemitym. To jest wojna rzeczwiscie wygrana. Niezaleznie od tego, czy przez zemste dzielnej Shoshany, cyz inaczej. Nie ma potrzeby zaklamywac tego happy endem. To wojna wzgrana rowniez z grubsza jesli chodzi o zrozumienie czym byla. I od to chodzi.
Ale w dalszym ciagu na niejednej mównicy, cytujac Chaveza, 'przemawia diabel'. Wciaz to, co o Zydach kiedys oficjanie mowi sie o np. Arabach. Wciaz zborniarze, pomimo, a raczej dzieki swoim zborniom zyja 'kulturanie' i wygodnie. I to jest wlasnie te bajka ktora opowiada Tarantino na dobranoc smutnym doroslym dzieciom. To 'rozpoznam cie wszedzie i wszyscy cie rozpoznają. Wszyscy juz beda wiedziec kim ty jestes. Owszem, czasem to faktycznie oplaca sie pragmatycznie z toba dogadac. I sie dogadujemy, ale zostanie ci na zawsze ta swastyka na czole.'
Pam Grier wcale nie była stara w tamtym filmie, bardzo fajnie wyglądała:)
No oczywiscie, że nie :). Po prostu tak mi sie zapamietało, bo kiedy ten film wszedl do kin mialam 19 lat i wowczas kazdy troszkę wzwyż- nawet ludzie w wieku, w którym jestem teraz wydawali mi sie straaasznie starzy.
Teraz wiem, że to było oczywiście mylne, durne i błędne wydawanie ;)
Przede wszystkim, w filmie został przedstawiony ruch oporu- a nie żadne "owieczki, które nie sżły, jak barany, na rzeź.". Takie owieczki idące na rzeź zostały zresztą pokazane w pierwszej scenie... Która notabene całkowcie mnie zaskoczyła tym, że Niemiec-SS-man świadomie zrezygnował z zabicia ucieającej Żydówki... Pomte to zostało wyjaśnione- Niemiec grał na dwa fronty... To jakby usprawiedliwia Nazistów- robiąc z nich zwykłych oportunistów...
A ruch oporu, nieraz bardziej heroiczny od tego z "Bękartów Wojny", był przecież już nie raz pokazywany... I to nawet taki, który odnosił sukcesy- choć nie tak spektakularne, jak w filme Tarantino- ale jednak sukcesy, i nie kończyli jak "baranki, które szły na rzeź".
Reasumując- nie jest to jakiś wyjątkowy film o wyjątkowym przeciwstawieniu się nazistom, o zachowaniu godności mimo potęgi i agresji przeciwnika- kilku bohaterów pozytywnych filmu przecież ginie tragicznie... Nie jest to więc taki pełny happy end.
Różnica jest tylko w zabiciu głównych nazistów- ale przecież Norymberga też tego dokonała, a wcześniej jeszcze końcówka wojny (Hitler).
Cóż, interpretacja autorki tekstu jest raczej kolejną "nadinterpretacją" :)
to właśnie ogólna "infantylizacja" jaką niesie ze sobą popkultura, w tym przypadku także tematu wojny, nazizmu, ofiar, itd... itp...
Uważam że jednak tematu wojny nie powinno się tak traktować. Te sceny z waleniem bejzbolem w Nazistę to co, miały pokazać że jesteśmy tacy jak oni???????