Można się było tego spodziewać. Było oczywiste, że jedna ze stron debaty (uczniowie) nie ma żadnych szans na to, że zostanie potraktowana poważnie. Bo jak inaczej? W Polsce? Tym większy szacunek dla uczniów!
j.w.
strategia działania w tego typu sytuacjach "na poważnie" nie jest właściwa. Z krzyżami w szkole powinno się walczyć nieformalnymi środkami.
Ja przypuszczam, że ksiądz działał pod presją oczekiwań wpływowej części swojego otoczenia. Bo przecież to on wcześniej mówił na łamach GW, że nasłuchał się tyle złego o tych uczniach, że teraz staje w ich obronie, a także dodawał, że on jako katecheta nie upiera się, żeby te krzyże za wszelką cenę wisiały bo nie jest mu to potrzebne. Jak więc inaczej niż presją kościelnego czy katolickiego otoczenia można wytłumaczyć nieroztropne zachowanie księdza podczas debaty?
Zachęcam do przeczytania mojego komentarza na temat tejże debaty:http://www.redakcja.pl/Tekst/Spoleczenstwo/533951,Zwienczenie-sporu-o-krzyze-we-wroclawskim-liceum.html
No cóż, z osób o "nieprawomyślnych" poglądach zawsze próbowano robić "nienornamalnych". Sytuacja jest przykra również dlatego, że do mediów przebija się przekaz, że usunięcia krzyży ze szkół domaga się tylko troje "rozwydrzonych" uczniów wrocławskiego liceum - jak to niewybrednie określił były minister oświaty (a może raczej ciemnoty?) - prof. Legutko. Podczas gdy np. w sondzie przeprowadzonej przez "Newsweek" ok. 22 % ankietowanych poparło pomysł usunięcia symboli religijnych, w tym krzyży, z urzędów państwowych. 44 % odpowiedziało "zdecydowanie nie", a 25 % "raczej nie" (łącznie 65 %). Jak na "Klechistan", to całkiem niezły wynik na korzyść państwa świeckiego. Dziwię się, że lewicowe organizacje nie zabrały w tej sprawie w Polsce głosu (poza europosłanką prof. Senyszyn).
Bardzo dobrze, tylko powtarzam moje zdziwienie: czemu kogoś takiego traktują ci uczniowie w ogóle poważnie, zamiast jedną ręką napisać pozew, a drugą napisać szydercze oświadczenie?
..potrząsa kaduceuszem. Nie jest w stanie uwierzyć jeszcze, że to nie TEN kaduceusz...to, taka choroba niektórych krakowian.