przekonują mnie tylko co do słuszności wyboru trzymania się z dala od ruchu LGBTcośtam i zajmowania głównie tematami ekonomicznymi, a nie światopoglądowymi.
Długaśny ten teks, ale warto przeczytać. Po raz kolejny okazuje się, że SLDziarze jedyne co potrafią dobrze zrobić to wykorzystać... Kilka lat temu jechałem do Niemiec, akurat dzień przed paradą miłość. W pociągu niemal wszyscy pasażerowie z Polski - a myślę, że było ich łącznie kilka tysięcy - jechali właśnie na tę imprezę. To był tylko jeden pociąg, przypuszczam, że kilak następnych także było wypełnionych po brzegi...
każdy ma prawo wybierać w której dziedzinie chce się realizować i którą uważa za ważniejszą od innych
mnie wybory innych ludzi zupełnie nie przeszkadzają, dopóki co najmniej zgadzają się z potrzebą reform, które ułatwią nam życie
Już dawno nie popełnił tak zarombiastego tekściora. Wszystkim dowalił, a nawet pochwalił, bo nawet jeżeli było ciulato, to jednak fajnie było. A jeszcze jak Niemiec wróci to bydzie kóól, a ja wtedy zostanę jego księgową i nawet Wandą w tym jego kościele, jeżeli wcześniej biseksem zostanę, rzecz jasna...
Uśmiałam się, Pałucki, we wszystkich językach jakie znam... a najgłośniej w łacinie kuchennej.....
.
A dlaczego lewica ma w ogóle walczyć o takie sprawy jak związki partnerskie?
Co to ma w ogóle wspólnego z lewicą?
Socjaliści od zawsze przywiązani są do haseł wolności i równości. Walka z dyskryminacją to nieodłączny postulat tego nurtu. Kwestie gospodarcze jak i światopoglądowe są tak samo ważne. Skala dyskryminacji nie stanowi o tym, że niesprawiedliwość jest mniejsza lub większa. Jest taka sama czy dotyka ona dwóch osób czy milionów, dotyczy geja czy pracownika najemnego itd. Niesprawiedliwy system nierówności społecznych i związana z nią niepewność egzystencji oraz bieda jest głównym powodem homofobii, a tylko lewica dostrzega problem dyskryminacji ze względu na orientację w sposób kompleksowy. Już Marks stwierdził, że "miejsce społeczeństwa burżuazyjnego zajmie nowe, w którym swobodny rozwój każdej jednostki jest warunkiem swobodnego rozwoju wszystkich". Wolność i równość to nierozłączne ideały lewicy, która staje po stronie pokrzywdzonych i dyskryminowanych z różnych powodów (ekonomicznych, rasowych, światopoglądowych czy orientacji seksualnej). W odróżnieniu od nurtów liberalizmu ekonomicznego, i światopoglądowego lewica dostrzega problem jednoczesnej przynależności do wielu grup poddanych dyskryminacji. Homofobia w znaczącym stopniu pochodzi z biedy, a tym samym ograniczonej edukacji etc. Lewica zwalcza negatywne zjawiska kompleksowo, a więc likwidując ich źródła. Jedynie w ten sposób można całkowicie wyrugować zjawisko homofobii.
lewica to coś więcej niż kapitał marksa
dlatego
Z faktu że państwo w jakiś sposób wspiera monogamiczne, zarejestrowane związki niespokrewnionych dorosłych kobiety i mężczyzny wcale nie wynika ze powinno w taki sam sposób wspierać inne związki (np. kobiety i kobiety, mężczyzny i pięciu kobiet, siostry i brata itp.).
Co zaś do homofobii to warto zauważyć, że środowiska homoseksualne najczęściej rozumieją pod tym pojęciem wszelki negatywny stosunek do homoseksualizmu, homoseksualistów, ich aktywności społecznej itp. a to jest oczywista nieprawda. Nb. w myśl tego coraz bardziej rozpowszechnionego podejścia Pałucki to homofob :-)
Moim zdaniem państwo nie powinno wspierać żadnych związków albo wszystkie, co byłoby wyrazem równości tak bliskiej lewicowcom.
1. argument o wspieraniu związków heteroseksualnych a i monogamicznych do tego (pewnie jeszcze dlatego że heterycy mają w związkach tych dzieci) już dawno nie wytrzymał krytyki i utrzymywanie go przy życiu jest ciekawą formą zaślepienia
dwoje ludzi decyduje się być razem niezależnie od tego czy chcą płodzić dzieci czy nie i niezależnie od tego czy chcą żeby to był związek monogamiczny, czy lubią seks grupowy czy tolerują sobie skoki w bok, ani czy zdradzają się nawzajem w tajemnicy na potęgę
z faktu że heterycy mają swoje rejestrowane związki w postaci małżeństw i oficjalnie rozpoznawanych za prawnie skutkujące konkubinaty właśnie wynika że my musimy być traktowani tak samo
2. homofobia nie jest propagandową sztuczką którą instrumentalnie się posługujemy, jest rozpoznaną, zdefiniowaną i dobrze zbadaną fobią, której mechanizm nie przyjmowania do wiadomości przez niektórych nigdy nie przestanie mnie zadziwiać
.
jest banalnie prosty. Związki heteroseksualne się reprodukują. Ulgi podatkowe i cała otoczka ekonomiczna ma na celu zachęcić je do wykonania pracy w postaci wychowania nowego obywatela aby ten po upływie czasu pracował i płacił podatki.
Pary homoseksualne przy założeniu, że nie mają prawa do adopcji możliwości reprodukcyjnych nie mają. Nie ma zatem żadnego powodu aby im cokolwiek ułatwiać w tym zakresie.
I szczerze nie do końca rozumiem jak osoba lewicowa mogłaby domagać się zniesienia ulg dla rodzin wielodzietnych czy wogóle rodzin. Czyli domagać się obniżenia standardu życia tychże rodzin w imię sztucznej równości.
Chyba, że praktyka lewicowa już ostatecznie przegrałaby z teorią.
Nikt, z piszących na tym portalu, nie popiera dyskryminacji kogokolwiek ze względu na to z kim sypia.
Swoją drogą czekam tylko na moment gdy zaczniesz agitować na rzecz legalizacji poligamii. Bo takie pary przecież też są dyskryminowane, bo one także powinny mieć swoje prawa.
Przy okazji mógłbyś zająć się czymś pożytecznym, bo jeśli myślisz, że grupka gejów/lesbijek z klasy średniej zacznie sympatyzować z Tobą i Twoją organizacją, to się grubo mylisz.
"Pary homoseksualne przy założeniu, że nie mają prawa do adopcji możliwości reprodukcyjnych nie mają. Nie ma zatem żadnego powodu aby im cokolwiek ułatwiać w tym zakresie."
nie przesadzajmy zwiazki lesbijskie moga sie wcale dobrze reprodukowac :)homoseksualistom jest rzeczywiscie pod tym wzgledem mocno pod gorke :)
powszechny argument o dzieciach w heteroseksualnych małżeństwach jest nielogiczny, fałszuje rzeczywistość i wynika z niewłaściwych założeń i świadczy o wybiórczym postrzeganiu związków między ludźmi
twierdzenie że nie możemy mieć związków partnerskich bo małżeństwa rzekomo istnieją z innego powodu jest śmieszne
reprodukcyjna rola par małżeńskich to mit wytworzony jako próba zamknięcia możliwości rejestrowania związków partnerskich, zresztą nawet gdyby to nie był mit, to i tak nie zdawałby ten argument egzaminu
małżeństwa cieszą się wszystkimi przywilejami przypisanymi prawnie tej instytucji niezależnie od tego czy mają dzieci, a cokolwiek przez prawo przewidziane dla dzieci ma miejsce tylko w przypadku zaistnienia dzieci - również dzieci poza małżeństwem - dzięki czemu wyraźnie widać że dwie sprawy, rozrodczość i życie razem jako para są traktowane nierównoważnie
twierdzenie o dziecioróbnej jedynie roli małżeństwa jest trochę pruderyjne - nie jest to nawet główna funkcja małżeństwa, a zwyczajnie popularna - główną funkcją małżeństwa jest zwyczajne bycie razem w pewnej określonej sytuacji prawnej - rodzice znajdują się w innej sytuacji prawnej, obowiązek alimentacyjny jest niezwiązany z faktem życia w związku małżeńskim
gdyby małżeństwa zaś rzeczywiście zawdzięczały swoją sytuację prawną tylko i wyłącznie faktowi płodności (już nawet machnę ręką na casus bezpłodności, czy nie rodzenia dzieci z wyboru), to związki partnerskie w żaden sposób nie zmieniałyby sytuacji prawnej małżeństw, które dalej funkcjonowałyby tak jak dotąd, a sama instytucja związku partnerskiego byłaby "skrojona" na potrzeby społeczne naszej właśnie grupy społecznej (no bo przecież heteroseksualni zgodnie z logiką obrońców dziecioróbnego małżeństwa nie mieliby zainteresowania w związkach partnerskich)
mamy dzieci jeśli tego chcemy - jeśli małżeństwa istnieją z powodu posiadania dzieci to dlaczego miałyby przysługiwać tylko osobom heteroseksualnym?
"Swoją drogą czekam tylko na moment gdy zaczniesz agitować na rzecz legalizacji poligamii. Bo takie pary przecież też są dyskryminowane, bo one także powinny mieć swoje prawa." - Napisałem w poprzednim wpisie, że powinny być legalne również takie związki albo żadne.
mit. Chyba, że za mit uznamy też fakt iż pracujący wypracowują emerytury dla niepracujących. Dalsze mity to solidaryzm społeczny i państwo opiekuńcze w myśl logiki. Jak kolega się trochę zainteresuje to zobaczy też ku swemu zdziwieniu, że pomoc państwa wobec rodzin jest jednak zróznicowana w zależności od ilości potomstwa. I czy to w pułapie zasiłków czy ulg podatkowych jest wyższa dla rodzin posiadających większą liczbę dzieci niż dla rodzin 2+1.
Nie wiem więc to co tu nie wytrzymuję krytyki bo tak po prostu działa 99% cywilizowanych państw czyli takich gdzie państwo uznało jednak za sensowne wtrącać się w ekonomie społeczną.
Posiadanie potomstwa jest głównym powodem dla którego i ludzie i zwierzęta łączą się w pary a wszelkie instrumenty począwszy od praw spadkowych przez alimenty do wspólnego rozliczania mają na celu zabezpieczenie istoty społecznie najsłabszej czyli dziecka.
I jest to o tyle logicznie, że związki heteroseksualne są w stanie w postaci pracy potomstwa zwrócić tą pomoc społeczeństwu w upływie pewnego czasu. Związki homoseksualne nie. Dlatego, żadne przywileje ekonomiczne się takim parom nie należą od pozostałych podatników.
A co kolega sądzi za pruderyjne a co konserwatywne to kwestia kompletnie wtórna na szczęście.