i de facto bardzo przygnębiający. Brakuje mi tu jednak stosownego rozwinięcia. Po lekturze tego artykułu zdawać by się mogło jakoby to cierpienie, te demoniczne korporacje i cały ten aparat był czymś zewnętrznym do lokalnego, Polskiego człowieczeństwa.
A tu popełnia się błąd.
Polacy, są ofiarami z wyboru. I nie chcę tu przedstawiać totalistycznej wizji historii, chcę stwierdzić po prostu iż brak w kraju wrażliwości która nakazywałaby dokonywać zmian systemowych tylko dlatego że około 30 procent społeczeństwa cierpi całkowite wykluczenie. A GDZIE TAM, większość jeśli nie dobrze to ma się jako tako a rekompensuje im całą resztę obietnica dostępu do globalnego rynku pracy [brak dostępu do niego był powodem zgonu PRL], słowem żyjący w głowach obraz zostania milionerem WYSTARCZA i ZADOWALA przytłaczającą większość.
Geopolitycznie i ekonomicznie Polska nie ma szans na stworzenie świadomych społecznie mas będących nastawionymi choć w najdrobniejszej części egalitarnie. To państwo jest opóźnionym bytem po euforii, zupełnie rozbitym organizacyjnie. Gdzie mity o Solidarności maskują całkowity upadek Związków Zawodowych na dzień dzisiejszy. Nie ma u nas pieniędzy by wytworzyć socjalizującą odmianę demokratycznego rynkowego państwa jak to się ma w Skandynawii wobec tego pozostaje tylko ideowa walka, która w rzeczywistości nie ukonstytuuje się bez bardzo głębokich i wstrząsających przemian jakie musiałyby się dokonać.
nie zgodziłbym się z tym że nie ma u nas pieniędzy, bo te są, co prawda w mniejszej ilości niż w krajach bogatych,a le sztuczka w tym, aby je inwestować według innych kryteriów, skandynawskie rozwiązania są przede wszystkim organizacyjne i wykazują się inną niż hołubioną w naszych mediach filozofią
z jęczeniem, że w Polsce nie ma pieniędzy. Są pieniądze na huczne obchody rocznic historycznych (tak jakby bez pompatycznej oprawy historia była niczym). Są pieniądze aby wspierać banki w sytuacji kryzysu. Są pieniądze aby inwestować w stadiony na Euro 2012, które będą stały później w większości puste. Nawet w biedniejszych miastach są pieniądze na całą masę absurdalnych gadżetów typu grające fontanny, podświetlane pomniki, ławki grające Chopina itd. itp. Zawsze uważałem, że jeśli ktoś nie ma pieniędzy to nie chodzi na wystawne obiady do najdroższych restauracji i tak też powinno być w przypadku państwa czy też miasta. Jeśli ludzie nie mają gdzie mieszkać, to za publiczne pieniądze buduje się budynki mieszkalne, a nie stadiony, zwłaszcza że te pierwsze są dużo tańsze.
W tym wypadku mówiąc o pieniądzach miałem na myśli pieniądze w ręku warstw uciskanych i najbiedniejszych czyli u zainteresowanych ew. zmianami. Kapitał w Polsce funkcjonuje w obrocie przede wszystkim klas najbogatszych i rynków zagranicznych a niezamożnym tak jak opisałem wystarcza choćby iluzoryczna [w rzeczywistości najczęściej żadna] szansa na wzbogacenie się.
Upraszczając - "Głupi bo biedni a biedni bo głupi"
I nie mówię tu o potocznej głupocie, tylko świadomości klasowej i funkcjonalnej jakichkolwiek warstw. Na co na moje oko, by dokonały się w tym polu zmiany nie zanosi się.
Ja bym do tego dodał jeszcze 721miliardów długu który kiedyś bedzie trzeba spacić bo przecież nikt go nam niepodaruje!
I jak to bedzie jak polska wejdzie do strefy euro(podobno UE jest gotowa iść na ustepstwa aby tylko przyspieszyc wejście polski do strefy euro)Czy będzie u nas tak jak w grecji?
Czy będziemy musieli zaciągac wielomiliardowe pozyczki aby niezbankrutować?
Oczywiście w zamian za pozyczki bedziemy musieli obnizyc emerytury i renty np.o20%zlikwidowac pensje minimalna obnizyc zarobki np o 20%podwyższyć wiek emerytalny np do 68roku zycia zlikwidować przywileje emerytalne słuzba mundurowym górnikom itp,wszystko sprzedac szkoły szpitale itp.
I co bedzie wtedy?
Niech ktos mi na to pytanie odpowie?
giskard, państwo zapomniało o swojej redystrybucyjnej roli, powiem oczywistość: część wzrostu powinna być kierowana na zwiększanie poziomu bezpieczeństwa socjalnego i "obsługę" społeczeństwa, część w inwestowanie w biedniejsze warstwy, żeby zamiast marnować energię w darwinowskiej grze o przetrwanie mogli realizować się z większą korzyścią dla siebie i innych
antyliberał: euro to moim zdaniem świetny pomysł, ale dlatego może tak uważam że dość dużo podróżuję, problemem euro jest brak fakt, że stoi za nią tyle strategii ile rządów się nim posługuje, gdy powinna być jedna waluta i jedna za nią polityka
No włąśnie bo to dla takich ludzi jak ty głównie jest korzysnte te całe euro!
no i dla róóóóżńych biznesmenów itp
Ale to garstka ludzi zdecydowana wiekszość ludzi dostnie w dupe i to mocno jak wejdziemy do strefy euro.
Aż trudno sobie wyobrazić że standard życia i tak juz niski może byc jeszcze niższy!
ue jest jedna coraz scislej wspolpracujaca gospodarka, jeszcze nam daleko do postrzegania jej w taki sposob ww jaki postrzegamy gospodarki w granicach panstwowych, co jest widoczne przy okazji zachowania politykow w czasie kryzysu ktory teraz przechodzimy, ale dla ulatwienia rozwoju z ue kontaktow gospodarczych z krajami poza ue wprowadzono to euro i ono generalnie zdaje egzamin, chociaz jest blednie zaprojektowane
fakt ze stopa zyciowa w strefie euro opadla przy wprowadzeniu w zycie euro wynikal z chciwosci kapitalistow, ale to nie jest argument przeciw euro, to jest argument za scislejsym kontrolowaniem kapitalistow przy wrpowadzaniu nowej waluty
System jest wspaniały, tylko obecne kierownictwo popełniło wiele błędów i wypaczyło wspaniałe perspektywy jakie ma nasz naród pod warunkiem, że nie patrząc na chwilowe trudności będzie z uporem podążał drogą wskazaną przez wielkiego B.
Zmieni się kierownictwo i okres błędów i wypaczeń zostanie szybko przyćmiony, gdy jakiś kupi sobie największy na świecie jacht, albo uda się w podróż kosmiczną.
Tylko qrva gdzieś już to słyszałem i nie kojarzy mi się to przyjemnie.
przeszkodą przy ustalaniu sposobu działania wspólnej waluty były egoizmy państwowe, euro nie opiera się na jednolitej polityce, każde państwo bije swoje własne euro, choć powinna być jedna mennica pod wspólnym zarządzaniem międzyrządowym - byłoby to trudne w działaniu ale lepsze rozwiązanie
dziś istnieje waluta która działa jak sznurek wiążący wszystkie dzielące się nią państwa, gdzie wszyscy i tak muszą się pilnować i zabezpieczać nawzajem, bo jak jedno padnie to pociągnie za sobą w przepaść wszystkie
więc de facto w działaniu mamy radę rządów doraźnych, które mobilizują się jak w przypadku grecji - łatwiej by było mieć taką radę działającą bez przerwy ze wszystkimi uprawnieniami jakie są potrzebne do prowadzenia rozsądnej i jednolitej polityki - tyle że to się szybko nie stanie, bo to już byłoby wyposażeniem ue w jeden z podstawowych atrybutów państwowości, kosztem państw członkowskich
nie wiem z czym się kłócisz ceres, pewnie sam nie bardzo wiesz, ze współpracą firm odległych od siebie o tysiące kilometrów i tirami które między nimi kursują przekraczając kilka granic po drodze? nie trzeba być wyspecjalizowanym ekonomistą, żeby widzieć te powiązania, wystarczy w wakacje sobie stopem pojeździć
euro ułatwia tworzenie jednolitego rynku i zdaje egzamin, po nim będą jeśli dobrze pójdzie kolejne kroki
Popełniasz jeden, ale wielki błąd!
Traktujesz pieniądz jak towar, który się produkuje i im więcej go wyprodukujesz, jak robią to banki udzielając kredytów, tym lepiej się żyje.
Zgoda. Lepiej się żyje, ale komu? Właścicielom banków, gdyż przejmują w ten sposób produkcję całych narodów.
Tymczasem pieniądz to jest tylko wygodne narzędzie ekonomiczne ułatwiające przeprowadzenie transakcji kupno/sprzedaż. No! jeszcze wygodne w statystyce i planowaniu.
Jego ilość w obiegu powinna rosnąć zgodnie ze wzrostem PKN, ale np. rząd polski planuje, że w przyszłym roku do obiegu wprowadzone zostaną pieniądze wartości około 12 % PKB.
I to jest system, a nie błąd kolejnej ekipy.
a ile znasz nowo zbudowanych stadionów które stoją puste? Polecam ci zwykłą prasówkę i raport finansowy polskiej ekstraklasy zanim odpowiesz:)
teraz klocisz sie z pogladami ktorych nie powiedzialem, zadna z rzeczy do ktorych sie odniosles odpowiadajac na mojego posta ma sie do tego co napisalem jak piesc do nosa
Jak rozumiem, to wszyscy mający na jakąś sprawę nieco inny pogląd niż Ty, to się kłócą.
Więc nie ma sensu Ci niczego tłumaczyć, bo Ty po prostu niczego zrozumieć nie chcesz.
Może więc chociaż zapamiętaj, że euro nie zostało wprowadzone po to, by zwykłym ludziom żyło się lepiej, ale po to, by banki, a tak naprawdę ich właściciele, mogły łatwiej ich ograbiać.
więc najpierw komentujesz mój tekst, ja odpowiadam, po czym w odpowiedzi piszesz jakbyś mojej odpowiedzi wogóle nie przeczytał, kłócisz się z poglądami których nie napisałem i kiedy zwróciłem ci na to uwagę, napisałeś, że jak powyżej...
heh...
Ano! heh.
Ja się nie lubię kłócić i bardzo rzadko to robię.
Z tobą się też nie kłóciłem, ale skoro tak uważasz, to świadczy, że nie znosisz, gdy ktoś ma inne zdanie niż Ty.
Więc żyj nadal w swoim zamkniętym na inne poglądy światku, ale może zmień forum?
a może zwyczajnie zaczniesz odpowiadając na moje posty odpowiadać na moje posty?:)
bo ja po raz trzeci już mówię - kłóciłeś się z poglądami których nie napisałem :)
Po raz n-ty Ci odpowiadam, ze ja się z nikim i z niczym nie kłóciłem.
Przedstawiłem swoje poglądy i cześć!!
Nie widzisz idiotyzmu swoich wypowiedzi i dlatego nie pojąłeś ironii mojej wypowiedzi, ale żeby zrobić z tym raz na zawsze porządek, to wytłumaczę Ci o co chodziło.
Otóż Twoje zachwalanie obecnej sytuacji gospodarczo-finansowej Polski jest dokładnym powtórzeniem uzasadnień zmian personalnych i rozpoczęcia niby nowej polityki społeczno-gospodarczej dokonywanych po kolejnych buntach pracowniczych w PRL-u.
Jeszcze nie pojąłeś?
To wyjaśnię Ci dodatkowo, że "nie pomoże puder, róż, kiedy system głupi jest i już".
czy gdzieś w czasie pomiędzy tym co ja piszę a tym co się wyświetla na twoim ekranie zachodzi jakaś cudowna przemiana chleba w wino i na odwrót?
czy ja gdzieś napisałem cokolwiek co by pozwoliło ci stwierdzić że zachwalałem sytuację gospodarczą polski? jeśli tak to proszę mi wskazać gdzie
czy ja gdzieś napisałem cokolwiek co pozwoliłoby ci stwierdzić że traktuję pieniądz jak towar? i jeśli tak to chętnie własne takie słowa zobaczę
czy przypadkiem ta mała różnica zdań dla ciebie to nie jest raczej objaw faktu że żyjesz w świecie, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością do tego stopnia że czytasz posty nienapisane i się do nich odnosisz?