Część Polski pewnie żałuje, że nie miała własnego Hitlera, który wytępiłby czerwonych, komunę... Byłoby już "po kłopocie". Oczywiście nie ujawnia się głośno z tymi opiniami (chociaż pewien historyk twierdził, ze z Hitlerem można było "pójść na Moskwę"), tak jak nie ujawnia niewygodnej prawdy o klerze dla którego Hitler jako "mniejsze zło", które nie dopuściło "czerwonej zarazę" do władzy, mogło przynajmniej na pewien czas być "gwarantem pokoju społecznego" i "scalić naród"...
Zachowanie kleru w czasach sanacyjnej junty i okupacji, tłumaczy niechęć komunistów do watykańskich funkcjonariuszy po wojnie.
w piątki już można jeść mięso bo kościół to zniósł po za tym jeden dzien bez miesa przyda się
Ze "słowem bożym" jest tak, że nigdzie (ani w szkole, ani w budynku organizacji wyznaniowej) nie ma obowiązku go słuchać.
to komuniści, Andrzeju Kot., uznali Hitlera za mniejsze zło, bo zawarli z nim pakt o nieagresji i popierali go w latach 1939-41.
Masz na myśli tych samych komunistów, którzy w 1938 r. zostali skróceni o głowę? No a sojusz Stalina z Hitlerem chyba powinien być ci bliski - twoje wolty są podobnego gatunku i nawet w podobnym kierunku.
Stalin czyścił szeregi ruchu komunistycznego m.in. z ekstremistów, których fanatyzm uważał za potencjalnie niebezpieczny dla siebie.
Węgierskiej partii komunistycznej, w przeciwieństwie do polskiej, na czas nie wyczyścił. W efekcie, Węgrow po II wojnie światowej zginęło znacznie więcej niż Polaków, mimo że mają kilkakrotnie mniejszą ludność.
Żaden to więc, sam z siebie, powód do chwały czy rehabilitacji - zginąć w czystkach stalinowskich.
A Hitler i Stalin inspirowali się wzajemnie i naśladowali.
Co mają z nimi wspólnego przeciwnicy totalizmu?
Od kiedy to katechizm Kościoła Rzymsko-pedofilskiego został natchniony przez Boga?
@ABCD totalitaryzm z naukowego puntu widzenia to pojęcie zbyt powierzchowne i w ramach porównań III Rzeszy oraz ZSRR tak naprawdę więcej gmatwa niż wyjaśnia. Więcej o tym przekonaniu historyków badających temat pisze Ian Kershaw w "Hitler, Niemcy i ostateczne rozwiązanie".
A co ciebie łączy z Hitlerem? Przede wszystkim antykomunizm i rusofobia.
Nie piszę, że śmierć w czystkach to powód do chwały, chociaż ofiary Katynia są czczone niczym bohaterowie. Skoro jednak napisałeś, że w 1939 r. komuniści dogadali się z Hitlerem, to pytam, czy chodziło o tych, którzy zginęli w 1938 r.
Nie wiem też o co chodzi z Węgrami: zdaje się, że trochę ofiar pochłonęła tam radziecka interwencja, a niekoniecznie zbrodnie węgierskich komunistów.
I o jakich przeciwnikach totalizmu mówisz?
"mlody straszny" :). Bury skomentowal pod wpisem na innym bolgu, ze nie ma sie co obruszac na socjalizm uzywany w negatywnym kontekscie. Bo to tylko etykietki, a chodzi nie tyle o sam termin w sensie scislym i niechec do niego, co pewna retoryczna, emocjalnana formule, ktorej mowiacy uzywa czesto bez zrozumienia lub w ogole zainteresowania samym terminem. Wiec czy to sie nazywa szatan, Bill Gates, Bank Swiatowy,czy Jozek mniejsza.
Byc moze ten pan, ktory po krotkim opisie juz budzi moja sympatie, mowiac ateizm, mial na mysli nie tyle ateizm jako taki, ale byla to dla niego wlasnie taka etykietka emocjonalna, ktora okreslal to co budzi jego zywa niechec. Moze wlasnie cos w kierunku takiej bezwzglednosci, ktora jest niezbedna, zeby w sytuacji kiedy personel ulubionej kawiarnii wyprosil zebzaca cyganke w ciazy w ogole wpasc na to, iz moze popsulo sie mila atmosfere gosciom kawiarnii.
Niewierzacy powie na to brak humanizmu, wierzacy ateizm, ale z tym mniejsza, bo obojgu o to samo chodzilo bedzie i to samo beda pod tymi przeciwstawnymi terminami rozumiec.
Odnosnie nowszego wpisu o zebractwie do ktorego sie odnosze, zeby nie byc zrozumiana. Tez jestem przeciwna zebractwu i za jego zlikwidowaniem. Takim mianowicie, zeby bylo niepotrzebne bo kazdy mialby gwarantowany od panstwa i dach na glowa i dochod umozliwiajacy godne zycie. Dopoki prawo to nie jest przez nasze liberalne panstwo realizowane nie mozna uznac zebractwa za niekonieczne. Owszem jak nie chcesz dac to nie dawaj, ale zostaw w spokoju.
A zadne organizacje, gdzie mozna uzyskac jedzenie nie sa rozwiazaniem tego problemu. Bo prosze zauwazyc, ze zebrzacy jest to dorosly czlowiek, ktory ma prawo do tego, zeby miec srodki na utrzymanie i sam zdecydowac na co je przeznaczy. Czy wlasnie na zupe, czy cos innego, bo nie jest glodny i zupy nie lubi.
Inna sprawa, ze autor ma zasadniczo racje e zwracajac uwage na fakt, ze dawanie pieniedzy zebrzacym dzieciom moze spowodowac, ze beda za skuteczne i to one beda zmuszone utrzymywac w ten sposob rodziny. Tu rzeczywiscie lepiej byc ostroznym.
Jednak sposob ujecia tej mysli przez autora jest dla mnie cokolwiek szokujacy. Szegolnie chodzi mi o to "nieroztropne plodzenie". Co to znaczy w ogole? Rozumiem, ze ateim prawa reprodukcyjne rozumie tylko jako prawo do aborcji, lub ewentualnie jesli w druga strone to in vitro dla bogatych, ale biedni maja prawo do posiadania dzeici tak samo jak bogaci Rowniez do posiadania takiej ilosci dzieci ile chca. A rodziny wielodzietne powinny byc przez panstwo wspierane i to skutecznie. Np niezly jest w tym sensie system w Niemczech. Pieniedze na rozsadnie splodzone dzeici (do 2) sa mniejsze, ale jak zaczniesz "nierozsadnie" plodzic to na kazde kolejne od 3 poczawszy dostaniesz wiecej.
zbrodnie reżimu Rakosiego i Goere pochłonęły na szczupłych ludnościowo Węgrzech być może nawet milion ofiar.
Przebiłeś nawet Czarną księgę, który na wszystkie demoludy "przydziela" milion ofiar. Popadasz w komizm.
Węgrzy musieli mieć, żeby jesienią roku 1956 udekorować budapeszteńskie drzewa funkcjonariuszami i współpracownikami legalnego państwa Węgierska Republika Ludowa.
@ABCD Chyba zapomniałeś z kim Węgrzy trzymali w czasie wojny. A przynajmniej elity oraz drobnomieszczańska stolica Budapeszt. Przypomnę więc, z faszystami, a przecież nie wiele lat minęło od końca wojny. Nie dziwi więc nienawiść niegdysiejszych faszystów do socjalizmu.
A dziś? Prawicowy węgierski premier likwidując zasiłki dla bezrobotnych walczy z bezrobotnymi zamiast z bezrobociem, a Węgrzy marzą o powrocie Kadara.
Chyba nie ci, którzy kartką wyborczą prZegonili od władzy "socjalistów", bedacych spadkobiercami partii zdrajcy Kadara, który wezwał czołgi Związunia do Budapesztu.
@ABCD zależy z której strony sceny politycznej na tą kwestie spojrzeć; dla lewicy zdrajcami są ci co zaprzęgali Węgry w rydwan III Rzeszy i nie pogodzili się z porażką. I nie wiem co niby miałoby tak złego w wezwaniu Armii Czerwonej, w końcu ona miała największe doświadczenie w gromieniu faszyzmu.
A Kadar (nie mieszajmy do tego socjaldemokratycznych neofitów) wraca do łask, bo na Węgrzech nie ma dziś pracy i nie będzie jutro.
na Węgrzech jest niepodległość, czołgi sąsiada odjechały za góry, za lasy, a w gospodarce nie ma ideału, ale rząd Orbana daje nadzieję na jej rozwój.
Za Kadarem i "wuereelą" (węgierskim odpowiednikiem peereli) tęsknią AVO-sze, którym udało się przeczekać powstanie z jesieni 1956 u szwagra za szafą.
@ABCD niepoważne jest mówienie o niepodległości Węgier (i innych państw, może poza kilkoma) w świecie w którym warunki dyktują państwa imperialistyczne. Rząd Orbana póki co walczy z bezrobotnymi zabierając zasiłki i trzeba naprawdę oryginalnego poczucia humoru aby nazywać to "nadzieją na przyszłość". A tęsknota za brakiem strachu przed jutrem i pewnością zatrudnienia jest zbyt wielkim pragnieniem ludzkości aby strywializować je do tęsknot pracowników byłych służb bezpieczeństwa. Tęsknota ta będzie żywa dopóty dopóki panuje kapitalizm.
ta tęsknota jest żywa, to dlaczego nie powstają nowe "zdeformowane państwo robotnicze"?
@ABCD na tym polega urok upadku ustrojów i powstawania nowych, że nie zdarzają się co 4 lata, to zbyt poważna sprawa, obawiam się tylko, że kiedy przeleje się czara goryczy tęsknota ta może wybuchnąć ze zdwojoną siłą, nie tylko w prawicowych Węgrzech dyskryminujących ludzi bezrobotnych.
A zdeformowane państwa istnieją, ale są to państwa burżuazyjne.