Jakaż to, bowiem "arystokracja pracy", jakoby "sprostytuowana z imperializmem", wychodzi na barykady, walcząc z kapitalistami?
Arystokracja pracy nie może walczyć o swoje partykularne interesy na barykadach?
Robotnicy mogą "wyjść na barykady" pod rewolucyjnymi, komunistycznymi hasłami, albo pod zachowawczymi, czysto płacowymi hasłami. Arystokracja pracy jako warstwa względnie uprzywilejowana jest skłonna raczej do walki o własny status i płace w ramach kapitalizmu, a nie ogólnoklasowy robotniczy interes, znajdujący wyraz w socjalizmie, który mógłby wręcz naruszyć ich uprzywilejowany status i uderzyć, w partykularny interes grupowy. Krótko mówiąc walka robotników może być rewolucyjna, gdy zmierza do wywłaszczenia kapitalistów i zmiany stosunków społecznych, albo zachowawcza, gdy celem są tylko wyższe płace, bez zmiany stosunków społecznych.
cała rzecz nie tylko w rzeczywistych interesach, ale w świadomości klasowej. Chyba nie kupujesz tezy trzecioświatowców, że wszyscy robotnicy poza trzecim światem są w stosunku do kapitału sprostytuowaną arystokracją pracy? Robotników cały czas się straszy i przestrzega przed myśleniem klasowym, dowodząc, że prowadzi ono nieuchronnie do opresyjnego systemu, gwałcąc dowolnie wszystkie fakty i konteksty, uprawiając skrajnie zideologizowaną wizję. Poza tym robotników się skłóca, tłumacząc, że wrogiem robotnika jest drugi robotnik, którego praca stanowi konkurencję dla niego. Stąd wywłaszczenie z świadomości klasowej, a nie dlatego, że rzekomo wszyscy robotnicy są arystokracją pracy. De facto ta arystokracja to wciąż mała kadra wyróżniona wyższymi stanowiskami, które są zapłatą, by powstrzymywali od wywrotowego myślenia całą resztę poprzez wywłaszczanie ze świadomości i atomizację.
Na zdjęciu widać dziecko, a dzieci mają tendencję do ekspresyjności i pewnej przesady. Jeszcze się wyrobi młodzież.
Nie odnoszę się do arystokracji pracy w rozumieniu trzecioświatowego maoizmu. Odnoszę się do błędnego argumentu, że "wyjście na barykady" oznacza, że robotnicy nie są arystokracją pracy.
Maoiści uważają, że robotnicy Pierwszego Świata są "przepłacani" czyli otrzymują płacę wyższą od wartości siły roboczej. Kapitaliści przepłacają robotników za pomocą wartości dodatkowej, która pochodzi z imperialistycznego wyzysku robotników Trzeciego Świata. W ten sposób robotnicy w Pierwszym Świecie są arystokracją pracy, a robotnicy Trzeciego Świata proletariatem. Arystokracja pracy nie wytwarza wartości dodatkowej zatem nie jest wyzyskiwana. W jej interesie leży utrzymanie takiego sposobu produkcji, który gwarantuje jej uprzywilejowany status, czyli utrzymanie kapitalizmu i imperializmu, ponieważ socjalizm oznacza likwidację kapitalistów jako klasy społecznej oraz arystokracji pracy, jako jej agentury w klasie robotniczej. Arystokracja pracy jest więc zachowawczym, stojącym po stronie imperializmu skrzydłem w ruchu robotniczym, a rewolucyjny potencjał posiadają tylko wyzyskiwani robotnicy - proletariat Trzeciego Świata.
Jeśli autor postawił sobie za cel obalenie teorii maoistów to musi się zmierzyć z tym zagadnieniem. Trzeba zbadać jak przebiega transfer wartości dodatkowej z Trzeciego Świata do Pierwszego i w jaki sposób klasa robotnicza Pierwszego Świata czerpie z tego korzyści.
Imperializm to wyzysk taniej siły roboczej i eksploatacja surowców naturalnych krajów Trzeciego Świata. Dzięki wartości dodatkowej zagarniętej z Trzeciego Świata kapitaliści mogą obniżyć stopę wyzysku w Pierwszym Świecie. Uzyskują w ten sposób pokój społeczny, ponieważ łagodzą antagonizm klasowy i osłabiają walkę klasową. Klasa robotnicza, która osiągnęła względny dobrobyt traci zainteresowanie rewolucją socjalistyczną. Potencjał rewolucyjny zostaje zneutralizowany.
Zwycięstwo antyimperialistycznych rewolucji w Trzecim Świecie pozbawiłoby imperializm zaplecza taniej siły roboczej i surowców oraz wartości dodatkowej z ich eksploatacji. Straty kapitaliści musieliby odbić sobie w Pierwszym Świecie przez podniesienie stopy wyzysku. Uderzyłoby to w klasę robotniczą, co sprawia, że w jej doraźnym interesie jest utrzymanie imperialistycznego wyzysku Trzeciego Świata, bo dzięki niemu kapitaliści mogą utrzymywać wyzysk w Pierwszym Świecie na niższym poziomie. W ten sposób imperializm skomplikował relacje wewnątrz światowej klasy robotniczej przeciągając klasę robotniczą Pierwszego Świata na swoją stronę, bo gdzie walczy ona przeciw wyzyskowi Trzeciego Świata? Gdzie te strajki i wystąpienia? Gdzie robotniczy ruch przeciw kolejnym imperialistycznym agresjom, których celem jest grabież i eksploatacja Trzeciego Świata?
Zdobycie zaplecza siły roboczej i surowców w Trzecim Świecie pośrednio przyniesie korzyści robotnikom z Pierwszego Świata, więc po co się buntować? W imię międzynarodowej solidarności robotników?
Ta jakże piękna, rewolucyjna idea wyraźnie przegrywa z doraźnym interesem, uprzywilejowanej warstwy światowej klasy robotniczej - robotników Pierwszego Świata. Partykularny interes tak rozumianej arystokracji pracy przeważa nad interesem klasowym światowego proletariatu.
A może to lepiej, że młodzież zamieniała zabawę w trockizm i anarchizm w maoizm? Z młodego trockizmu i anarchizmu wyrasta później dojrzały owoc konserwatystów i neoliberałów, nie tylko w USA ale i w Polsce. Z drugiej strony mamy pewien przykład na forum gdzie z maoizmu wyrósł zgniły owoc papizmu.
wyrósł Jose Manuel Barroso.
jw.
http://trzeciswiat.wordpress.com/2011/10/12/iwanow-trockizm-przeciwko-rewolucyjnej-nauce-czyli-o-krytyce-p-sieminskiego/
nie czytałem, bo to doktrynerskie gówno, ale obrazek uroczy
ten ostatni obrazek jest mojego autorstwa: http://chrzescijanskianarchista.blogspot.com/2011/07/efemeryczna-hybryda-nacjonalmaoizmu.html Polemizowałem z OCG (przynajmniej próbowałem, ale nie da się. Moja odpowiedź - na ich odpowiedź w postaci całego artykułu pt. "O pewnym anarchistycznym krzyżowcu" (łał!) - nie została umieszczona. Ileż się napisałem, a tu nic. Moje posty były mocno ocenzurowane lub w ogóle się nie pojawiały. Kiedyś tak przerobiono moją wypowiedź, że - koniec końców - sam się jej wstydziłem. Cóż, nie warto z nimi polemizować, guzik z tego wychodzi, na końcu nazwano mnie socjalfaszystą. Banda dzieciaków, która robotnikowi będzie zarzucać "arystokrayczność pracowniczą". Kurka wodna, w syfie, brudzie pracuję, fizycznie, a gówniarz będzie twierdził, że jestem (socjal)faszystą. Jeden tydzień w mojej brygadzie i dzieciak wysiada, nie przetrwa tego gówniarstwo. Nie ma opcji!