realizowanej przez Platformę polityki pełzającego powrotu etatyzmu jako podstawy polityki państwa.
LM przyznać decydującą rolę w likwidacji polskiego przemysłu lotniczego za co został uhonorowany "stypendium naukowym", jak się okazuje, jedynym zobowiązaniem USA podjętym w ramach offsetu przy zakupie samolotów F-16, z którego się wywiązali.
Wybór przewodniczącego to wewnętrzna sprawa SLD, ale jeśli zostanie nim LM, to jest wielce prawdopodobne, że agonia będzie krótsza i odblokuje się miejsce dla prawdziwej, a nie "kawiorowej" lewicy.
Zabawne, jak mało epigoni liberalizmu uczą się z historii. Wszak socjalizm zawsze najlepiej funkcjonował w warunkach maksymalnej demokratyzacji, natomiast wolny rynek przeciwnie - rozwija się "doskonale" a to w totalitarnych Chinach, a to w autorytarnych Chile...
obrażanie L.Millera nic nie zmieni. Media podrzucają sloganki, a naiwni ich - i nieświadomi - sługusi wygłaszają je w charakterze prawd objawionych.
Prawda jest taka, że nie dało się w polskiej polityce zrobić nic innego niż zrobiono. Czy to do Polaków nie dociera? Zniszczenie tego, co jest - bez przygotowania czegoś lepszego - pogorszy tylko sytuację. Najbardziej tym najbiedniejszym. Czy to nie jest zrozumiałe? Co daje bicie na oślep powietrza? Tylko się można przy tym zmęczyć, ale efekt żaden. Sytuację poprawić może tylko współpraca między ludźmi, obojętnie jakich ugrupowań i zapatrywań politycznych. Żyjemy w jednym kraju i musimy, czy chcemy czy nie, nauczyć się ze sobą współpracować, jeżeli ma kiedykolwiek nastąpić jakaś poprawa. By wytworzyć jakąkolwiek alternatywę do formacji obecnej ludzie muszą ze sobą rozmawiać, muszą się siebie uczyć, ze sobą współpracować i na tej bazie wytworzyć coś innego.
Czy Autor jest skłonny poświęcić wszystko, co ma, tylko po to, by L.Miller odszedł? A co potem? Czy Autor ma nadzieję, że to, co poświęcił zostanie mu potem z nawiązką wynagrodzone? Czy jak zamierza Autor dalej żyć? Jeżeli Autor ma nadzieję na jakieś korzyści poświęcając cokolwiek, to Autor tak naprawdę nic nie jest skłonny poświęcić, a jedynie wykonuje manewr taktyczny. Może robić to Autor, może i L.Miller. I w niczym nie jest to gorsze. A poza tym nie można wykluczyć, że L.Miller nie jest jednak w jakimś stopniu ideowcem.
Ależ LM jest ideowcem.
Jego ideę najlepiej przedstawia ulubione powiedzenie byłego trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej: "Kasa! misiu! kasa!"
no, kto by się spodziewał?
Jeżeli z góry zakładasz, że ktoś jest złym, chciwym człowiekiem, ale tego człowieka nie znasz, nie masz pojęcia jaki on jest, to wyobraź sobie, iż jest to tylko twoja projekcja - twoje obawy, lęki i skłonności, przetransponowane na daną osobę. Nie masz wystarczających danych, by móc ocenić uczciwie L.Millera. Bazujesz na tym, co gdzieś słyszałeś i czytałeś. Jednym słowem, dajesz wiarę obcym ludziom, których wiarygodności też sprawdzić nie możesz i na tej podstawie - według własnych skłonności i uwarunkowań - wyrabiasz sobie wizerunek L.Millera. Czy choć pobieżnie rozważyłeś możliwość, że być może krzywdzisz swoimi osądami człowieka, który nic ci nie zrobił, którego nie znasz i być może nigdy nie poznasz? Czy to nazywasz polityczną dalekowzrocznością? Czy może daje ci satysfakcję możliwość, iż L.Miller poniesie jako polityk porażkę, przez polityczne zawirowania ludziom jeszcze bardziej się pogorszy, ale za to ty będziesz mógł się cieszyć, że co do L.Millera miałeś rację i twoje najgorsze OCZEKIWANIA jednak się sprawdziły? Czyli, gdy idziesz do sklepu to jedynie po to, by cię tak rąbnęli na cenie i jakości zakupowanych produktów? I w tym celu wydajesz pieniądze? w tym celu wstajesz z rana, by twoje życie było do dupy? A u nas z leczeniem coraz gorzej i może cię nie przyjmą... choć z drugiej strony psychiatryki prosperują zawsze, niezależnie czy za Julka od Cezarów czy obecnie. Szkoda by cię było. Higiena psychiczna to rzecz ważniejsza niż codzienne mycie zębów. A NADZIEJA jest jednym z najlepszych wynalazków. Jak to mówią: zła wiadomość sama dopadnie cię wszędzie. Dobrej musisz sam poszukać. Możesz więc być bezwolną ofiarą złych wiadomości. Ale możesz być i twórcą dobrych.
Owszem, kiedyś z Millerem piłem piwo. Szkolił się z moim kumplem na operatora radaru na okrętach podwodnych.
W latach '90. też kilka razy z nim się spotkałem osobiście.
Nie kontakty osobiste są jednak podstawą mojej negatywnej o nim opinii, ale fakty powszechnie znane, o których informowały media, a które nigdy nie zostały przez nikogo zanegowane.
Te fakty to zawarcie niekorzystnego kontraktu na dostawę samolotów F-16 i towarzyszący temu offset, jak również przyjęcie "stypendium naukowego" od fundacji finansowanej przez producenta tych samolotów.
Do tego dodaj konsekwentną odmowę zakupu na wyposażenie Wojsk Lotniczych polskiego samoloty I-22 Iryda, bo program jego budowy przez kilka lat pochłonął "aż" 20 milionów dolarów.
Zbudowano 17 egzemplarzy, każdy to rozwinięcie i udoskonalenie poprzednika.
Ten program pozwalał na utrzymanie potencjału produkcyjnego przemysłu lotniczego w Polsce.
Jego likwidacja oznaczała likwidację tego wymuszającego opracowywanie i stosowanie najnowszych technologii, przemysłu i "wygnanie" wysoko wyspecjalizowanej kadry pracowników z możliwości wykorzystania swoich umiejętności. Chyba, że za granicą Polski.
Ta decyzja jednocześnie cofnęła Polskę do grupy państwa mających dostarczać tanią, niewykwalifikowaną siłę roboczą.
Do tego polskie lotnictwo zostało z przestarzałymi /skonstruowane w latach '50. ub. w./samolotami szkolno-bojowymi TS-11 Iskra, a obecnie za zakup niezbędnego samolotu szkolno-bojowego trzeba będzie zapłacić co najmniej 25-30 mln dolarów za SZTUKĘ.
Czy do tego mam Ci przypomnieć jego wypowiedzi o "potrzebie poprawy sytuacji przedsiębiorców krępowanych Kodeksem Pracy" i o uwielbieniu dla podatku liniowego?
ponieważ media nigdy nie były obiektywne, a już w stosunku do SLD szczególnie, więc żaden to autorytet, na który można byłoby się powołać.
Z moich obserwacji wynika, że decyzje polityczne mają niewiele wspólnego z chęciami czy przekonaniami polityka, a znaczącą rolę odgrywają realne możliwości przeciągnięcia jakiegoś pomysłu.
Z jednej strony jest to dla nas, Polaków, tragedia, że dwa miliony młodych ludzi musiało wyjechać, by zarabiać na chleb. Z drugiej strony należy zapytać, co byłoby, gdyby oni w Polsce zostali? Gdzie pracowaliby, za co utrzymywali by siebie i swoje rodziny?
L.Miller uważał za swój sukces fakt, iż Polacy mogli na dobrych warunkach pracować za granicą. Ja mu wierzę, że tak jest.
Wyobraź sobie teraz sytuację, że nagle te dwa miliony ludzi wracają do Polski. I co dalej? Czy argument wysłania Polaków z powrotem nie ma swojej wagi w rozgrywkach unijnych? My siedzimy na cieńszej gałęzi, jak by nie patrzył.
Co do tego, że według Ciebie L.Miller robi wszystko ze względu na kasę, to na moje oko tak nie jest. Znałam parę osób, które za kasę życie by oddali i było to zwyczajnie po nich widać. Miller nie jest obwieszony złotem, nie ma specjalnych ubrań itd. Wygląda zwyczajnie. Czy miałby gromadzić kasę po to, by jej nie wydawać? Na to jest on - według mnie - za normalny.
Będę trzymał się przykładu przemysłu lotniczego, a o innych tylko wspomnę.
Mieszkam obok bazy F-16.
Tutaj jest mnóstwo ludzi, dla których lotnictwo to nie tylko kawał życia, ale i pasja.
Mają informacje nie tylko z publikatorów, ale również od byłych podwładnych, czy kolegów.
F-16 nie ma całego uzbrojenia, ani systemów ochrony radioelektronicznej. Technologicznie to /poza awioniką/ przełom lat '60/70 ub. w.
Drogi w eksploatacji, a najmniejsza usterka musi być naprawiana za, jak mówią, Wielką Wodą.
Koszty tego ogromne.
Lokheed Martin, producent F-16, jest również współkonstruktorem i współproducentem koreańskiego T-50.
To ten samolot chcą nam sprzedać, chociaż jeszcze nie istnieje poza prototypami. Jak I-22.
T-50 nadaje się do szkolenia pilotów tylko na F-16.
Po co go kupować? Ano po to, by Polacy nie mogli, nawet po zestarzeniu się "efów" kupić innych bojowych, nowszych, albo będą musieli płacić ogromną kasę na zmianę nie tylko samolotów bojowych i szkolno-bojowych, ale również całego systemu szkolenia pilotów.
A więc: "kasa! misiu! kasa!"
Smutkiem napawa mnie fakt, że też przyjęłaś neoliberalny sposób patrzenia na Polskę.
Cieszysz się, że podobno Polacy mają na Zachodzie przyzwoite zarobki, bo tak powiedział LM.
To kłamstwo: Polacy wykonują tam pracę, której nie chcą się podjąć tubylcy. W dodatku za połowę stawki jaką oni otrzymywaliby.
Większość tych ludzi nie wyjechałaby z Polski za chlebem, gdyby mogła znaleźć przyzwoicie płatną pracę w kraju.
I-22 chcieli kupić Hindusi i RPA, ale zrezygnowali, bo jak Polska ich nie chce kupić, to widocznie ma jakieś głęboko ukryte wady.
I miał. Tą wadą było utrzymanie w Polsce przemysłu lotniczego, a więc wymagającego wysoko kwalifikowanego personelu i wymuszającego stosowanie najnowszych technologii.
Tysiące tych fachowców potrzebowałoby mieszkań, ubrań, żywności itd. Na ich zaopatrzenie pracowałoby tysiące ludzi. Wyjeżdżać z Polski by nie musieli.
Ale co tam! LM powiedział: lepiej Polakom "na zmywaku".
ale...
nie wiemy, dlaczego L.Miller zrobił jak zrobił a on tego nam powiedzieć nie może.
Wszyscy wiemy tak z grubsza, co to jest to F-16. To poza tym czasem tu nad nami lata i hałasuje okropnie! Ale może to i co innego?
Oczywiście, że mieliśmy doskonały przemysł lotnictwa wojskowego, świetnych fachowców, bazy itd. No ale teraz tego już nie ma i nie zrobił tego L.Miller.
Wiadomo było, że żadne normalne państwo nie zechce nas wyposażyć w broń, nad jaką nie miałoby ono samo kontroli. Wałęsa robił, co mógł, by tak się stało, to znaczy, byśmy zostali z opuszczonymi gaciami i by nam jednocześnie kazano biegać.
Fajnie piszesz tak konkretnie o naszym lotnictwie. Takie coś to można częściej czytać i to z chęcią.
Co do Twojego zwrotu "kasa" zrozumiałam to tak, że L.Miller jest na kasę łasy. Stąd to "kwa pro kwi, jako rzecze kaczka do prosiaczka" (taki to antymęski rym:)
Ja nie przyjęłam żadnego sposobu patrzenia na Polskę, a już na pewno żadnego zdeklarowanego. Sama pracowałam jako sprzątaczka czy kelnerka na obczyźnie i znam to z autopsji, więc tu mogę o tym konkretnie coś powiedzieć.
Nigdzie nie pisałam o żadnych zarobkach Polaków za granicą, a już na pewno nie, że są one "przyzwoite". Chodziło mi o to, że w sytuacji, gdy nie byliśmy w stanie uratować naszego przemysłu, a tym samym miejsc pracy, możliwość wyjazdu młodych ludzi "za pracą" była najlepszym rozwiązaniem. I to nie unia musiała o nas zabiegać, bo mogła mieć pracowników skąd by chciała, ale to socjaldemokracja europejska poszła na rękę L.Millerowi, tak po linii politycznej, nie z sympatii. I tak się szczęśliwie składało, że mogła ona jeszcze wówczas mieć coś do powiedzenia. Dziś nie byłoby to już możliwe.
Wszędzie ludność napływowa wypełnia pracę, jakiej nie chcą tubylcy. A jak sobie to inaczej wyobrażasz? To jest reguła, podstawa, na jakiej pozwala się obcym przyjeżdżać.
Oczywiście, że lepiej byłoby, gdyby młodzi Polacy zostali w kraju. Ale "wolność" jaką przyniósł nam Zachód kosztowała nas pozbycie się naszego rodzimego przemysłu, a tym samym i miejsc pracy. Żeby nie grasowały u nas bandy bezrobotnych rozbójników - a tak mogłoby być, tak jest w Afryce! - należało coś z ludźmi bezrobotnymi zrobić. I oni "łaskawie" pozwolili nam sprzątać swoje sracze. Taka jest prawda, ale tak to jest, gdy nie broni się pazurami swojego dorobku i swojej Ojczyzny, swojej ziemi. Polacy chcieli zachodniego serka homogenizowanego pakowanego do wymionek i chcieli się psikać zachodnimi dezodorantami. No to się psikają i serek w wymionkach też maja. Istotne jest, czy wyciągnęli z tego nauczkę.
Czy L.Miller naprawdę powiedział, że Polakom lepiej na zmywaku? Słyszałeś to na własne uszy?
Sama napisałaś, że LM uważa za swój osobisty sukces możliwość pracy Polaków na Zachodzie. Więc uważa, że jest im tam lepiej niż w Polsce.
Poza tym, najwięcej na możliwości podjęcia tam pracy przez Polaków najlepiej wyszli tamtejsi kapitaliści, gdyż Polacy "robią" tam za "łamistrajków".
Oprócz tego pozbycie się z Polski milionów młodych, prężnych ludzi, bardzo ułatwiło likwidację polskiego przemysłu.
Nie ma kto walczyć o prawa pracowników, jak robią to inne narodowości, chociażby Grecy, czy Hiszpanie.
Tak więc twierdzenie, że to socjaldemokraci europejscy pomogli Polsce w wejściu do UE, to kolejny propagandowy mit.
Od 1971 roku, czyli od wycofania się SZA z porozumienia w Bretton Woods i tym samym rezygnacji z wymienialności dolarów na złoto, zajęli się Amerykanie wielce popłatną produkcją swojej waluty.
Tyle jej "drukują", że nie mają nic na pokrycie swoich zobowiązań walutowych. Ani złota, ani towarów/usług.
Te dolary zyskują trochę na wartości jedynie wówczas, gdy jakiś głupi rząd "sprywatyzuje" jakąś część majątku narodowego za dolary.
Dostają coś konkretnego i niewolników zmuszanych do pracy jedynie za przysłowiową "miskę zupy".
Dlatego tak atakują Łukaszenkę, że stosuje zasadę: wybudujcie swoje fabryki i konkurujcie z naszymi. Prywatyzować po to, żebyście to wy ściągali zysk, a nie my, nie będziemy.
No! się rozpisałem!
W każdym razie socjaldemokracja od "zawsze" zdradzała robotników i tak postępuje SLD od czasu objęcia po raz pierwszy przez LM jego przywództwa.
Ja odszedłem z SLD w 2003, może 2004 roku /nie pamiętam/ w proteście przeciwko polityce rządu kierowanego wówczas przez LM i dopóki fakty nie przekonają mnie o zmianie jego poglądów, to będę go uważał za zdrajcę interesu Polski i Polaków, już o zdradzie klasy robotniczej nie wspominając.
.