Wyobrażacie sobie likwidację emerytur i kodeksu pracy w PRL? Podziękujmy naszym antytotalitarystom.
który od lat jest w najgorszej sytuacji wśród wszystkich państw obecnie tworzących UE? Wyżej nerek nie podskoczysz, sam pan wisz.
ale boga w sercu to ty miej! przecie za komuny to wszyscy umierali w sowieckich łagrach i ich składano w ofierze Stalinowi, a robotnik był przymuszany do pracy przez biurokratę, który był jak Steve Jobs i Pol Pot w jednym, a do tego seksu nie było i internetu!!!
to po prostu program większości polskich partii politycznych.
:)
Osobiście najbardziej przekonywujące w sprawie emerytur było dla mnie stanowisko p. minister Fedak, klika dni temu w wywiadzie w TOK.FM
Najkrócej - przy systemie emerytur kapitałowych o zdefiniowanej składce, wiek przejścia na emeryturę nie zmienia bilansu. Ktoś przejdzie na emeryturę wcześniej, to dostanie mniejsze świadczenie.
Całą operacja z podnoszeniem wieku emerytalnego ma znaczenie wyłącznie dla OFE, bo one przetrzymają dłużej na swoich kontach składki wyżu demograficznego. OFE są jedynym beneficjentem, a rząd zapewne ma nadzieję trochę korzystniej sprzedać tegoroczne obligacje, jeśli w nagrodę za prezent dla OFE dostnie lepszy rating od światowych instytucji finansowych.
Wracając do efektów emerytur kapitałowych - jeśli obronimy obecny wiek emerytalny, to przy głodowych stawkach i tak wszyscy będą musieli "dorabiać" do emerytury. W efekcie pojawi się pokaźna grupa pracowników, którzy nie zdechną z głodu, bo mają emeryturę, za to pracować będą za pół darmo, bo inaczej nie starczy im na czynsz (albo vice versa).
Smutna to perspektywa, ale - jeśli będzie podniesiony wiek emerytalny to zyskają na tym OFE, a jeśli nie będzie podniesiony - to zyskają zatrudniacze (tzn "pracodawcy")
w społeczeństwie: "LIKWIDACJA PRZYWILEJÓW" ! Dwadzieścia lat likwidują przywileje i jeszcze nie zlikwidowali? To w tym PRLu musiał być chyba raj? Górnicy, nauczyciele, słuzby mundurowe, generalnie: każda praca na etat to nieuzasadnione przywileje!
Podobnie jest z prywatyzacją. Dwadzieścia lat sprzedają, dają katolom za darmo...i jeszcze jest?
I problem podstawowy: jak to jest, że w tym "idiotycznym PRLu", komedie Barei "ludziska" biorą za filmy dokumentalne...dawali sobie radę z bezrobociem!
NIE BYŁO BEZROBOCIA!
Może ci nasi wodzowie polityki, gospodarki, banków też to zrobią!? Jak sobie głupie komuchy dały z tym radę, to przy papieskiej, boskiej pomocy i modłach całego Narodu liberałowie też powinni sobie dać radę!
nie oszukujmy się, że bezrobocie i nędza to efekt uboczny kapitalizmu. Jest to zamierzenie celowe i wspierane przy udziale wielkich pieniędzy. Tak samo, jak nikomu nie dadzą przypadkiem kredytu z zerowym oprocentowaniem - a przecież mogliby!, tak samo nie zlikwidują bezrobocia, ponieważ kapitalizmowi jest ono zwyczajnie potrzebne do funkcjonowania.
Problemem jest na razie to, że ludzie wolą sobie wzajemnie wyrywać ten kawałek chleba, zamiast się nim dzielić.
Polakom już wiele się "przejadło", już nie lecą na te kapitalistyczne miody w postaci coraz to nowej bryki, coraz to "lepiej wyposażonej kuchni", "markowych ubrań" i innych pierdoł, jakimi nas omamili.
Trzeci dzień odśnieżam przy pomocy wielkiej, plastykowej szufli i wręcz wykrzyczeć chciałabym - tak we mnie radość z pracy fizycznej narasta: LUDZIE! PRACA FIZYCZNA JEST DLA WAS WYZWOLENIEM z obezwładniającego lenistwa, zabijania czasu bezsensownymi pornosami, oglądania w telewizji tego, czego tak naprawdę w ogóle nie chcecie oglądać, oszukiwania się, że jesteście słabi i nic nie możecie...
Praca fizyczna przynosi natychmiastowe efekty, dobra praca fizyczna daje także prawdziwe zadowolenie, prawdziwe zadowolenie powoduje zwiększenie poczucia wartości własnej, to z kolei poprawia zdecydowanie zdrowie psychiczne, a co za tym idzie - i fizyczne.
Zamiast czekać na to, że jakąś pracę wykona ktoś inny, organizujcie się ludzie! - odśnieżajcie, sprzątajcie, sadźcie drzewa, zakładajcie skwerki i parki, pomagajcie sobie nawzajem, dzielcie się tym, co macie.
Kapitaliści nauczyli was przeliczać wszystko na pieniądze. Ale życia nie da się przy pomocy pieniędzy wycenić. Ono jest bezcenne i tak wartościowe, jak wartościowym my sami je uczynimy.
Żaden kapitalizm nie byłby ludziom straszny, gdyby najważniejsze dla nich było ich człowieczeństwo, a nie pieniądze, które kapitaliści dają ludziom jedynie na bardzo krótki czas i jak najszybciej je od nich wyciągają pod każdym możliwym pozorem.
Ostatnio na nowo odkrywam starych pisarzy. Mirosław Żuławski w "Ucieczce do Afryki" napisał taką ciekawą rzecz:
"Zwątpiłem w istnienie Boga, ale nie wątpię ani przez chwilę, że jeszcze nikomu nie zaszkodziło żyć tak, jakby On istniał naprawdę.
Opuściła mnie wiara w niebo, ale wiem, że piekło jest, doświadczyłem go na sobie wielokrotnie. Jestem niemal pewien, że nie ma w nim żadnego diabła - my sobie sami zupełnie wystarczymy".
Można to w te piękne, zimowe dni, poważnie wziąć pod uwagę.
ale nie w obozach o obostrzonym rygorze.Takie relacje panują w kraju.
o to chodzi kapitalistom, by każdy marzył o nicnierobieniu, marzył o tym, by na niego pracowali inni. To właśnie na nas się mści, bo nie tylko, że nie pracujemy mniej, to jeszcze pracujemy więcej niż za PRLu, a zarabiamy zbyt mało, by za to przeżyć. Praca jest czymś dobrym. Sposób, w jaki kapitaliści ludzi wykorzystują jest zły. To należy rozgraniczać, by lenie i obiboki nie narzuciły wersji "dolcze wita", bo witać to się będziemy, ale z coraz większą biedą.
To, co ja chciałam podkreślić to to, że nie należy bać się wysiłku. Dobrze jest pracować sensownie, coś z siebie dawać, choćby tylko sobie samemu.
Bezczynność, na jaką skazani są bezrobotni sprawia, że nie potrafią oni już nawet zrobić i tego, co zrobić mogliby. I to jest ich totalną porażką, ponieważ z racji posiadania niskiej samooceny nie są w stanie stawić czoła problemom.
Na przykład, zamiast narzekać na brud na klatce schodowej lepiej wziąć szczotkę i szmatę i posprzątać. Nie patrzeć na to, czy ktoś to uszanuje, lecz konsekwentnie sprzątać, by było choć trochę czyściej. Po jakimś czasie ludzie sami będą się złościć na tych, co brudzą i wówczas cel zostanie osiągnięty.
By coś zmienić trzeba coś robić. Najlepiej w ramach własnych możliwości, bez oglądania się na innych i bez oczekiwania na oklaski z ich strony. Rzecz przeanalizowałam na bazie nie tylko własnych doświadczeń, ale głównie na tym, co o działaniu stoi w "Vivekanada" - taka książka jednego Hindusa o filozofii życia itp.
Dlaczego należy samemu coś zrobić, gdy oczekujemy zmian?
No bo wówczas mamy w tych zmianach swój udział - nie jesteśmy poza nawiasem, w razie co.
Dlaczego nie należy oglądać się przy tym na innych?
No bo opinie innych wiążą nasze działanie, krępują nas, w efekcie osłabiają, bo każdy z reguły chce inaczej.
Dlaczego nie należy oczekiwać "oklasków", czyli uznania za wykonaną pracę?
No bo wówczas uzależniamy własne dzianie od cudzych poglądów i humorów: gdy nas pochwalą - to się cieszymy, gdy nas nie pochwalą - to jesteśmy smutni.
Natomiast gdy pracę wykonaliśmy dla samego efektu, jaki ona przyniosła, mamy czystą satysfakcję i poczucie wartości własnej.
Człowiek działa według pewnych schematów i dobrze mieć je pod kontrolą, a także przynajmniej od czasu do czasu je rozumieć.