Towarzyszu!
Z polityką wam idzie dobrze, z ekonomią też jako tako, ale za kulture to wy sie nie bierzcie.
Mit chłopski w polskiej kulturze może i nie jest wyartykułowany i ułożony w narracje, ale jest ważnym komponentem tzw. kultury ludowej, mówionej i wszystkich form ludycznych które klasy panujące zwą brakiem kultury. Trzeba się pogodzić że w Polsce nie ma prawie proletariatu starszego niż 2, 3 pokolenia.
Nie zggadzam sie też z ahistoyczną a kluczową tezą jakoby powstała już gotowa kultura robotnicza. Tak jak nie powstało państwo prawdziwie robotnicze (chyba, że liczyć krótki przebłysk przedstalinowskiego Kraju Rad, i pare innych kilku miesięcznych eksperymentów), tak też i nie mogła sie wyłonic prawdziwie proletariacka kultura (zwłaszcza iż projekt Leninowski zakładał stopniowe dojście do niej po szczeblach spuścizny burżuazyjnej). Istnieją pewne przekazy kulturowe robotniczego buntu i walki klas, natomiast nie istnieje kultura proletariacka jako "wypracowany już przecież" system, grupa znaków i kod. I- co najważniejsze nie jest to kultura masowa, w sensie zasięgu odziaływania. A chłopska jest wrośnieta w nas.
Co do skandalicznych cen biletów zgadzam się, choć ja wszedłem za pół ceny na wejściówkę.
Natomiast spektakle grobowe i poważne to porażka. Realizm? Powrót do powieści produkcyjnej? Czy do pozytywistycznego ukazywania niedoli? Teatr nie może być dobrze przylegającym zwierciadłem rzeczywistości, bo to właśnie uniemożliwia myślenie widzowi. Przedewszystkim ma dawać przyjemność, impuls ludyczny i dionizyjski. Trzeba garściami czerpać z "kultrury niskiej", aż po gagi, musi być sztuczność sztuki, jej plakatowość. Cytując Brechta: "Nie idzie o to aby świat na scenia pokazać- ale o to by go zmienić".
Generalnie- jeśli już sięgać do klasyków- szukać teatr rewolucyjny raczej pod Brecht, lub nawet pod proletkult (notabene dziś 92 rocznica rozwiązania) niż pod Putrament.
REWOPZDR
Skoro już doszliśmy do tego, że "Mit chłopski w polskiej kulturze może i nie jest wyartykułowany i ułożony w narracje" to należy zadać sobie pytanie dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź jest prosta, i udzielona w tekście - mit chłopski nie jest mitem obowiązującym, bo nie dotyczy klasowej konstrukcji współczesnej Polski.
W 7 pokoleniu jestem Szwedem z Potopu, Hälsning!
Powstała kultura robotnicza bo stworzono przemysł, powstał i trwa proletariat i mamy w Polsce kapitalizm. Cała kultura PRL-u i nawet dzisiejsza kultura masowa są kulturą robotniczą, proletariacką, kulturą pracowników najemnych. Realny socjalizm był państwem robotniczym, w okresie formacji przejściowej, nie był utopią - lecz rzeczywistą próbą historyczną.
Projekt Leninowski zakładał przejście po szczeblach spuścizny burżuazyjnej nie bez powodu, m.in dlatego, że kultura mieszczańsko-burżuazyjna zgrabnie rozprawiła się z kulturą religijną.
Istnieje wypracowany już przecież system, tylko się go nie zna, albo nie chce znać, drogi rozmówco. Pooglądajcie sobie Wojnę Domową, Czterdziestolatka, Ziemię Obiecaną, Tryptyk Śląski, Celulozę, od groma książek, dramatów i dzieł uspołecznionej kultury. Wszystko jest, dwa metry od was.
Kultura chłopska nie jest w nas w żaden sposób wrośnięta. Jest odległa, historyczna, dotycząca wąskiej grupy ludzi walczącej [w przypadku Szeli] o własny kawałek ziemi, jest w dużej mierze asocjalistyczna i alewicowa. Przeskakujecie nad rozróżnieniem kultury chłopskiej/kultury robotniczej przez wygodny skrót "bo X pokoleń temu wszyscyśmy byli chłopy"... ale to tak towarzyszu nie działa. Jeśli kultura jest klasowa to funkcjonuje na bazie obowiązujących klas.
Widz współczesny nie myśli. O tym jest ten spektakl, w którym bohaterowie, gdy uzyskują "jeden dzień" wylatują na wczasy samobójców do Egiptu. Dlatego komediowa heca niczemu, poza przaśnością i sprzedaży nie służy. Powieść produkcyjna to tylko jedna z dziesiątek możliwości, realizm już jest, wystarczy zmiana języka.
Teatr dający przyjemność w kapitalizmie to teatr bourgeois. Pogrążony w ucisku lud pracujący nie śmieje się z wyzysku, ani go to nie bawi. Kultura niska nie oznacza automatycznie komedii, wręcz przeciwnie, LUD JEST PONURY.
"Nie idzie o to aby świat na scenie pokazać- ale o to by go zmienić" - otóż to, by go zmienić, trzeba uwypuklić to co się dzieje w rzeczywistości, a dzieje się niedola i wyzysk. Zakrycie tego słowotokiem ze streetartu rozbawi gawiedź, ale przesłoni żądzę zmian i nie da chwili do zastanowienia.
Pańszczyzna ma odniesienie do współczesnych realiów w Polsce, różnych form pracy za darmo nie brakuje. Tyle w temacie.
zdobył sie na pochwałę rabacji i rżnięcia szlachty przez chłopów!
Po raz pierwszy w Polsce!
Odwagi Autorom nie brakuje! Widły w plecy damie! Straszne! Nic dziwnego, że Gronkowiec woli otwierać mosty niz finansować takie teatry...:)
Z wielkim zainteresowaniem będę śledziła dalsze losy tej pary twórców! Oby nie odpuszczali :)
ma odniesienie do współczesnych realiów w Polsce, to ja jestem Hanna Gronkiewicz-Waltz, Papieżyca Opus Dei.
Ludzie chcąc zdobyć doświadczenie pracują za darmo czasami latami (a to praktyka nawet niekapitalistyczna, ale feudalna). Albo zarobki pozwalające co najwyżej na nędzne egzystowanie, a nie na odłożenie czy zainwestowanie czegokolwiek. No i pańska mentalność pracodawców / przełożonych. Pogarda dla "chłopów"... Na szczęście nie wszędzie i nie zawsze tak jest, ale w Polsce wiele jeszcze zostało z pańszczyzny. Co kraj to obyczaj.
Opisujesz typową dla kapitalizmu pauperyzację.
Wskazuje to na to, że masz jakieś zdanie na temat "prawdziwego kapitalizmu", który rzekomo miałby być lepszy.
Ale takiego nie ma.
Na dobrą sprawę prawie wszędzie na świecie był i jest kapitalizm (nawet ten nakazowo rozdzielczy, czyli kapitalizm państwowy republik sowieckich), bo podstawowe cechy kapitalizmu to pieniądz, akumulacja kapitału i praca najemna. Jednak kapitalizm kapitalizmowi (np. skandynawski polskiemu) nierówny. W Polsce wiele zostało z pańszczyzny, czyli płacy bez zapłaty. Przymusowej wprawdzie, ale dziś przymus zastępuje np. presja życiowa.
(Oczywiście pisząc, że /prawie/ wszędzie był i jest kapitalizm, mam na myśli czasy współczzesne z pominięciem różnych aberracji w rodzaju właśnie cofania się do czasów sprzed kapitalizmu, bo tego jeszcze nigdzie na dłuższą metę nie przeskoczono.)
własność prywatna, w realnym socjalizmie jej praktycznie nie było. Dlatego nie był to żaden kapitalizm, tylko forma socjalizmu.
W kręgach marksistowskich można by się spodziewać trochę wiedzy teoretycznej i to nie od święta tylko właśnie przy okazji takich analiz kulturowych.
Feudalizm to przede wszystkim fakt nie posiadania przez chłopa swojej siły roboczej. ON nie może o niej decydować i nie może się sprzedawać... ani ofiarowywać /jak woluntariusz w kapitalizmie /. Robotnik jest właścicielem swojej siły roboczej, chłop pańszczyźniany nie!
PROLETKULT...Brecht... lubię, lubię!
Ale utożsamianie ludowości z chłopstwem jest cechą krajów zacofanych z dużym procentem ludności wiejskiej. Dlatego w PRLu i ZSRR wiejskie zespoły pieśni i tańca miały wsparcie i powodzenie. W XXI wieku w zurbanizowanych społeczeństwach ludowe/proletariackie/robotnicze to prędzej Rage Against the Machine niż oberek czy krakowiak, bardziej Hendrix, Zappa ...
TERAZ lud to robotnicy, prekariat...te 99%!
W tym sensie Dorota Masłowska i film Żuławskiego lepiej to rozumieją i analizują kulturę blokowisk i speedu...
ALE Autorom spektaklu należy sie cześć i szacunek! Otworzyli wielką sprawę i wielką problematykę, tylko gratulować ..zwłaszcza odwagi!!!
Nie ma "czystych" formacji gospodarczych, zazwyczaj są mieszane. Mogą być przechylone bardziej w tą czy w tamtą stronę, ale z reguły są one w swojej bazie kapitalistyczne (lub ew. prekapitalistyczne, a więc feudalne jak pańszczyzna).
Formy własności nie są decydujące. Podstawowym kryterium jest akumulacja kapitału, wymiana towarowo pieniężna i praca najemna. Nawet w realnym socjalizmie zdawano sobie sprawę z tego, że to nie jest to ani tak do końca socjalizm ani komunizm (m.in. Chruszczow mówił o tym, że trzeba dopiero przejść drogę do komunizmu, to zresztą zgodne z teorią Marksa, który uważał państwo ludowe za drogę przejściową do komunizmu, w którym o stanie posiadania miały decydować wyłącznie jednostki czasu pracy, a pieniądz miał zostać wyeliminowany).
Tak już zupełnie na marginesie, co to był za realny socjalizm, skoro mimo oficjalnie kolektywnych form własności była ona bardzo często de facto własnością aparatu partyjnego i lokalnych watażków, którzy również wyzyskiwali pracowników (nierówności majątkowe i dochodowe były b. znaczące, polecam np. "Nową klasę wyzyskiwaczy" Dżilasa Milovana)? Oczywiście, był to system bardziej "socjalistyczny", niż to co teraz mamy, być może nawet bardziej przyjazny "szaremu człowieczkowi" (?), ale był to system wciąż także kapitalistyczny.
Nazwa "socjalizm" bywa często używana umownie na określenie rozwiniętego kapitalizmu, który jest poddany jakimś zewnętrznym ramom, społecznej kontroli czy zasadom redystrybucji. Bądź też na określenie realnego socjalizmu (jw.), czyli również de facto kapitalizmu, tyle że państwowego. Z kolei praca bez zapłaty (np. pańszczyzna) to relikty feudalizmu. Tyle w temacie.
Towarzyszu Kochan! W imieniu ludu roboczego apeluję: zgólcie te chłopskie wąsy! Styl Waszego zarostu przywodzi na myśl zdegenerowaną kulturę ludową i ma się nijak do wyglądu miejskiego proletariusza, którego twarz musi być gładka, aby zarost nie wkręcał się w tryby fabrycznych maszyn!
Praca za darmo nie wyczerpuje istoty gospodarki feudalnej, bo musi wiązać się jeszcze z przymusem, ale również jest jej cechą. Przymus + praca za darmo: feudalizm. Dzisiaj jednak przymus zastępuje np. presja życiowa bądź presja panująca na rynku pracy. W kapitalizmie robotnik chociaż jest wyzyskiwany, dostaje jednak jakąś zapłatę. A feudalny parobek (chłop pańszczyźniany) już z reguły nie. A formacje gospodarcze są najczęściej mieszane (jw.), także i w wyżej rozwiniętym feudalizmie, a nawet w niewolnictwie pojawiają się elementy quasikapitalistyczne czy protokapitalistyczne, i w niżej rozwiniętym kapitalizmie quasifeudalne czy przedkapitalistyczne. Nic nie jest czarno białe, ale w Polsce sporo jeszcze zostało i z mentalności, i z gospodarki pańszczyźnianej. Cóż, można by powtórzyć, że co kraj to obyczaj.
to napisz o tym doktorat, że u Marksa w formacjach społecznych formy własności nie są decydujące, potem zgłoś się z powrotem, pozdr.
A gdzieś napisałem, że opieram się wyłącznie i literalnie na Marksie? Nie wystarczy nazwać środki własności społecznymi, aby nimi były. Np. w Korei Płn. (skrajny przykład) własność jest w teorii społeczna, a w praktyce jest jednym wielkim, dziedzicznym 'feudum' dynastii Kimów i panuje tam właśnie raczej coś na wzór zacofanego feudalizmu, niż (jak chciałaby propaganda) nowoczesnego komunizmu. Oprócz oficjalnych lub nieoficjalnych form własności są również inne b. istotne wyznaczniki formacji gospodarczych (jw.), pozdr.
@Tak już zupełnie na marginesie, co to był za realny socjalizm, skoro mimo oficjalnie kolektywnych form własności była ona bardzo często de facto własnością aparatu partyjnego i lokalnych watażków, którzy również wyzyskiwali pracowników (nierówności majątkowe i dochodowe były b. znaczące, polecam np. "Nową klasę wyzyskiwaczy" Dżilasa Milovana)?
Aby nie opowiadać więcej takich kompromitujących bzdur wśród ludzi wykształconych polecam zapoznać się ze współczynnikiem Ginniego mierzącego nierówności społeczne i zróżnicowanie dochodów. Ile on wynosił w Polsce socjalistycznej a ile wynosi w Polsce kapitalistycznej.
@Np. w Korei Płn. (skrajny przykład) własność jest w teorii społeczna, a w praktyce jest jednym wielkim, dziedzicznym 'feudum' dynastii Kimów
Wiadomości podawane przez reżimowe media trzeba traktować z wielkim dystansem, są one elementem wojny kapitalistów przeciwko komunizmowi.
@Oczywiście, był to system bardziej "socjalistyczny", niż to co teraz mamy, być może nawet bardziej przyjazny "szaremu człowieczkowi" (?)
20 lat "dobrodziejstw" kapitalizmu i nawet antyautorytarni anarcho-trockiści potrafią to przyznawać, jest to zwycięstwo komunistów zza grobu.
@był to system wciąż także kapitalistyczny.
A tego nie powinniśmy mówić z dwóch powodów, raz że to zwyczajna nieprawda, bo w PRL własność prywatna była niszą, a dwa, że w takim wypadku osiągnięcia społeczne PRL przypisujemy.. kapitalizmowi, i to też byłoby nieprawdą.
w II Bruno Jasieński i jego "Słowo o Jakubie Szeli" było wyzwaniem wobec mitu szlachetczyzny i potępienia Szeli z pozycji szlachecko-inteligenckich.
Kultura robotnicza w II RP to inny temat, mieliśmy Teatry Robotnicze, uniwersytety robotnicze, "Pieśń o Okrzei" i inne upamiętniające rewolucje 1905 roku.
Przyszła II WŚ,dzielnica robotnicza Grzywno we Włocławku została spacyfikowana,rozstrzelana i spalona.Robotnicza Wola w Warszawie zmasakrowana przez SS podczas PW.Kolejny fakt , największe straty w PW ponieśli robotnicy, drobnomieszczanie a nie ziemiaństwo czy inteligencja.