Dziś lewica potrzebuje pozytywnych przykładów, a nie wspomnień rozczarowanych komunistów. Polecam Kim Philby, "Moja cicha wojna". Działać w interesie Kraju Rad można było także po wojnie.
Wywiadowca nietuzinkowy, ale różne nieprzyjemne historie za nim się ciągnęły, i posadzili go po wojnie nie za "politykę", tylko za nieprawidłowości finansowe ponoć...krótko mówiąc, nie wszystko było czarno-białe, to nie "Stawka większa niż życie"...