Kosowo należy połączyć z Albanią i stworzyć jedno państwo, enklawy zaś serbskojęzyczne (ewentualnie z jakimiś pomnikami Praserbów na terenie Kosowa) oddać Serbii. Konflikt międzyetniczny znączaco złagodnieje. A reszta tych dygresji, moim zdaniem, niepotrzebna. Prosimy o inne ciekawe teksty
Zawsze warto przypominać casus Kosowa. Pokazuje on bezprzykładny cynizm Zachodu w kwestii przestrzegania zasady integralności terytorialnej państw.
Dobrze chociaż, że Autor nie zaleca, tym razem, powrotu do komunizmu, jako panaceum na te wszystkie nieszczęścia towarzyszące ludzkości.
Si vis pacem, para bellum!
A kiedy już jesteś przygotowany, zepchnij przeciwników do narożnika, żeby nie mogli ci w przyszłości zagrozić.
To się może kiedyś zmienić jeśli będzie nas 10 razy mniej
ale na razie konkurujemy o wszystko - począwszy od osobistego statusu po dominację polityczną nad INNYMI.
I nie wystarczy odwrócić wektory "państw hultajskich", żeby zrozumieć o co tu chodzi.
Chodzi tu o to, by Ludzkość która osiągnęła tak wysoki stopień cywilizacji, przestała posługiwać się maczugą. Wojny bawią prymitywne ,nieodpowiedzialne jednostki, którym kategorycznie powinno się zabronić decydowania o losie innych. Do decyzji o życiu i śmierci są powoływane specjalne instytucje działające na jedynych dobrych fundamentach :PRAWIE,które Ludzkość wypracowała na skutek niezgody na niesprawiedliwość. Każda wojna to ZŁO. Każdy kto ją wznieca powinien być rozliczony z jej skutków przez Prawo. Zawsze powinno decydować CAŁE Społeczeństwo, a nie interes jednostki ,klanu czy korporacji. To my zwykli ludzie ponosimy WSZYSTKIE KOSZTY i to do nas należy decyzja. Jedynym sposobem na prawdziwe ucywilizowanie Ludzkości, to odebranie zawłaszczonej przez "krwiopijców" władzy nad dobrami ZIEMI. CAŁA Ziemia należy do NAS wszystkich. To,że przyznaliśmy sobie jakieś tereny na skutek przemocy nie daje nam prawa do zabijania. Prawo, jeśli jest NIEUCHRONNE jest najlepszą siłą i zawsze powinno stanowić naszą rękojmię sprawiedliwości. TEGO musimy uczyć naszych Obywateli,Ich dzieci, a nie opętanej rywalizacji za wszelką cenę.TO uznacie za utopię,ale bez tej perspektywy świat się rozpadnie,a właściwie już się rozpada, bo rządzi bezduszne prawo egoisty posiadacza,który ma milion kroć więcej niż mu potrzeba do godnego życia w spokoju. Wiem niestety,ze wahadło z pozycji kruchej równowagi lat 50-70 XX w. weszło w strefę skrajną,ale jeszcze jest szansa na wychowanie przyszłych pokoleń pokazując negatywne aspołeczne postawy takie chociażby jak Nikyty, Dobrodziej Rebel itp. PS. Czy bycie lewicowcem na tym forum to tylko dwa "tematy" walka z KK, i prawo homoseksualistów? bo sprawy ekonomiczno bytowe są jakoś dziwnie spłycane i szybko znikają. Poza tym komentarze "moderowane" po 2-3 dniach to śmiechu warte przy napływie zdarzeń...
Napisałem coś innego, a mianowicie że wojny stymulują rozwój cywilizacyjny. Indywidualnie wszyscy jesteśmy przeciwko wojnom ale splot czynników demograficznych i gospodarczych, przebranych najczęściej w szaty ideologiczne ( marksizm, protestantyzm przeciw katolicyzmowi, dzisiejszy dżihad przeciwko dominacji Zachodu, itd) popycha ludzi do wojen.
Nie lekceważę przy tym roli jednostki w historii ale taki Czyngis-chan nie podbiłby połowy ówczesnego świata, gdyby nie przeludnienie Wielkiego Stepu spowodowane trzystuletnią obfitością pożywienia, wywołaną wyjątkowo korzystnymi czynnikami klimatycznymi. Cezar nie podbiłby Galii, gdyby
Imperium Rzymskie nie potrzebowało złota tam wydobywanego
dla podtrzymania gasnącej gospodarki a także niewolników na których się ona opierała. Itd , itp...
Za każdym razem wojny są tzw. ostatecznym wyjściem w trudnej sytuacji państwa czy innej zbiorowości.
Rodzący się na naszych oczach nowy konflikt rosyjsko-amerykański nie wypływa ze złego charakteru Obamy czy Putina ale z obiektywnych przesłanek gospodarczych, w które uwikłane są oba państwa zabiegające o najlepsze z możliwych
warunki rozwoju. Marksista zaraz tu wtrąci, że najlepsze warunki życia to ma elita społeczna a reszta klepie biedę - ale bieda biedzie nierówna. Amerykańska bieda to dla sąsiadującego Meksyku dobrobyt. Nasza, polska bieda, to dla takiej choćby Ukrainy nieosiągalne na razie bogactwo.
Obiektywnie oceniając, z punktu widzenia ewolucji, celem najważniejszym dla zbiorowości jest dostatek pożywienia a nie lepszy samochód i z tego punktu widzenia kapitalizm spełnia swoje zadanie znakomicie skoro od początku ery przemysłowej ludność świata zwiększyła się siedmiokrotnie a niebawem osiągnie 9 mld.
I to jest ta pułapka rozwoju - ten relatywnie wysoki dobrobyt doprowadził już do przeludnienia a w niedalekiej przyszłości może spowodować Wielkie Wymieranie Ludzkości.
Bo nie ma nieograniczonego rozwoju a szybko wyczerpujące się surowce popychają ludzkość do nowych wojen, co i tak nic nie da - dla zwycięzców odsunie upadek jedynie w czasie.
I dlatego pierwszym działaniem antywojennym jest zahamowanie przyrostu demograficznego a potem spadek zaludnienia Ziemi.
Zawsze w dyskusji nad tym problemem pojawia się argument, że jakże to, przecież w starożytności ludzi było bardzo niewiele ( w początkach n.e. nie więcej niż 400 mln, a u schyłku średniowiecza nawet mniej) a wojny były.
Tu trzeba rozpatrywać ten problem relatywnie, tzn liczebność zaludnienia w stosunku do sił wytwórczych.
Siły wytwórcze , głównie żywności, postępowały zawsze w niewielkim opóźnieniu do zaludnienia, tzn. zawsze więcej było gąb do wyżywienia niż można było jej wyprodukować.
To popychało wówczas ludzi do wojen.
Ta sytuacja zmieniła się z nadejściem ery przemysłowej, kiedy to dzięki nowym technikom umożliwiono wysoką produkcję żywności a z drugiej strony rozwój cywilizacyjny ( higiena, medycyna,lepsze mieszkania, ograniczenie czasu pracy itd,) przedłużyły znacznie długość ludzkiego życia. Na początku ery przemysłowej w Anglii żyło się przeciętnie 40-45 lat, obecnie około 80.
Wszyscy doskonale wiedzą o obecnym przeludnieniu Ziemi ale ( z wyjątkiem Chin) nic nie robią.
I dlatego, jeśli okoliczności ( a może Opatrzność?) pozwolą, dożyjemy takiego chaosu, jakiego świat nie widział, po którym rzeczywiście przetrwa tyko ten, kto lepiej włada maczugą.
Proszę jednak rozważyć,czy cywilizacja i dobrobyt NA PEWNO są powodem nadmiernej rozrodczości. Największy przyrost naturalny notuje się w najbiedniejszych regionach świata,a za to ciągle ubywa ludności w całej Europie i Ameryce północnej.Wojny nie są wcale potrzebne do wysiłku umysłowego który korzystnie stymuluje naukowców. W USA nie ma wojny a laboratoria działają,chyba,że wojna jest potrzebna do swobodnego i niekontrolowanego "testowania wynalazków".
To nieprawda, że ludności ubywa w całej Europie i Ameryce Płn.: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/rankorder/2002rank.html?countryname=Niger&countrycode=ng®ionCode=afr&rank=7#ng
Najmocniej ubywa w Syrii i...Europie wschodniej.
Problem niekontrolowanego przyrostu ludności świata jest tylko pośrednio związany z dobrobytem Zachodu.
To pomoc żywnościowa i medyczna Zachodu utrzymuje przy życiu setki milionów ludzi. Czy Zachód świadom skutków takiej polityki powinien wstrzymać tę pomoc i pozostawić ludy afrykańskie samym sobie, tzn. darwinowskiej zasadzie, że przeżyją tylko najsilniejsi?
NIE !
Życia ludzkiego powinnyśmy bronić wszelkimi metodami, unikając wojen i przeciwdziałając epidemiom ale powinnyśmy też wdrożyć program przeciwdziałania rodzeniu się kilkunastu dzieci w rodzinie, co w tych krajach, o których piszę jest normą.
Dam tu taki porażający przykład: dolina Nilu w starożytności mogła wyżywić maksymalnie 5 do 6 mln ludzi i nigdy , aż do czasów rewolucji przemysłowej, więcej nie liczyła. Dziś żyje tam 80 mln co stwarza niewyobrażalne skutki ekonomiczne i polityczne. Tych ludzi trzeba wyżywić
(bo niehumanitarnie byłoby pozwolić im umrzeć z głodu), więc trzeba importować żywność zamiast inwestować w gospodarkę, wskutek czego najedzone 80 mln Egipcjan spłodzi następne miliony przy braku jakichkolwiek widoków na poprawę życia. Ostatnia rewolucja egipska doprowadziła jedynie do zamiany jednej autokracji na drugą, bo nie ma żadnego dobrego wyjścia z tej matni.
I to jest ten problem, ale kto zabroni muzułmanom posiadać po dziesięcioro dzieci, skoro taka jest tam tradycja?
Błędne koło, które jednak politycy, sowicie opłacani z naszych podatków, powinni jakoś rozwiązać, bo w przeciwnym wypadku będzie ogólnoświatowa tragedia.