słysząc radosne wypowiedzi i satysfakcję w glosie tej trudniącej się dobroczynnością młodzieży przepełniały mnie - złość i wstyd. Złość,że Polska jako Państwo tak "dba" o swoich obywateli i wstyd,że my nie nauczyliśmy swoich dzieci że żebranina to niehonorowe zajęcie.Dobroczynność to ochłapy rzucone słabszym... pomoc to równoprawne i wspólnotowe traktowanie, nie litość i protekcja.Po to utworzono systemy państwowe aby wspólnie organizować życie WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW-Obywateli.Jeśli jakiekolwiek dziecko,czy potrzebujący pomocy od państwowej instytucji jej nie otrzyma albo musi o nią błagać i narażać na podeptanie swej godności to to, jest PORAŻKA pAŃSTWOWYCH SŁUŻB i takie państwo nie spełnia podstawowego zadania do którego zostało powołane.
Centralnego Urzędu ds. Wspierania Bliźnich z delegaturami w każdej gminie.
Otóż - nie potrzebują.
Jak długo lewica tego nie zrozumie, tak długo wyniki wyborcze będą takie jak w tym roku.
że west to pokolenie sobków z buławą w plecaku.
West od czyścibuta do miliardera to bardzo stare czasy.
Onasis tak mógł ale Ty i Twoje pokolenie za Chiny Ludowe nie dożyjesz :)
Dzisiaj prawdziwych pucybutow juz nie ma:
Najmlodsi milionerzy:
http://listverse.com/2013/08/22/revised-10-self-made-kid-millionaires/
Najmlodsi milirderzy:
http://www.therichest.com/expensive-lifestyle/the-youngest-self-made-billionaires-in-2014/
WOŚP też jest be? czy już ok?
>Uważam bowiem, że wszelkie akcje charytatywne to dla państwa jeden wielki wstyd
no i PRL sie wstydziło akcji charytatywnych i w szpitalach nie było sprzętu. RP sie nie wstydzi i dzięki WOŚP w szpitalach sprzęt zaczął sie pojawiać.
Ile dzieci udałoby sie uratować gdyby nie wstydliwosć PRL?
W Katolandzie gdzie na Wigilie stawia sie pusty talerz dla "zblakanego wedrowca", gdzie jest przyslowie:
"Gosc w dom, Bog w dom"
charytatywnosc w stosunku do wlasnych wspolobywateli natrafia na tak wielki opor i krytyke
to powiększa jeszcze wrażenie głupot, jakie wypisujesz. Zwłaszcza tej ostatniej. Już dosyć dawno temu i to parokrotnie w RP dziennikarze wcielali się w "wędrowców" i pukali do drzwi w Wigilię. Nie wpuścił ich pies z kulawą nogą. Z drugiej strony, niekoniecznie się temu dziwię. W kraju bezprawia sprawdza się maksyma: "Obcy a wróg - to prawie jedno" (może pamiętasz, złociutki, z jakiej to książki cytata?)