rocznicy tego ważnego wydarzenia i faktów związanych z tradycją Wojska Polskiego.
Co do uprawianej dzisiaj polityki historycznej, napawa ona niesmakiem, a nawet odrazą choćby właśnie w kwestii zamalowywania na czarno tradycji Wojska Polskiego, której początek miał miejsce w Sielcach nad Oką z inicjatywy komunistów ZPP.
Warto się przy tym zastanowić nad rolą i dokonaniami IPN, jeśli jeden z profesorów z tegoż instytutu wygłasza pogląd, że:
*Ludowe Wojsko Polskie w żadnym okresie PRL nie było formacją polską*.
Komu potrzebny był IPN?
*Ustawa powołująca do życia IPN została przegłosowana w Sejmie 22 września 1998 r.
Za głosowała koalicja AWS-UW. Przeciw był SLD. Ludowcy głosowali przeciw lub wstrzymali się od głosu. Ustawa przeszła w Senacie, prezydent Kwaśniewski zdecydował się jednak na weto. „To arcyniebezpieczna ustawa dla państwa, bo jest niedemokratyczna”, argumentował wówczas prezydencki prawnik Ryszard Kalisz. Sprawa stanęła na ostrzu noża 18 grudnia. Centroprawicowa koalicja nie miała większości zdolnej do odrzucenia prezydenckiego weta. Z pomocą przyszedł PSL i jego głosami udało się prezydenckie weto obalić.*
https://www.tygodnikprzeglad.pl/ipn/
W zakończeniu autor pisze:
*Odchodzą już ci żołnierze, którzy przelewali krew na froncie wschodnim. Żyją jednak rodziny tych żołnierzy. Sponiewieranym przez prawicową politykę historyczną żołnierzom, dziękuję i składam głębokie uznanie.*
Przyłączam się do tych słów.
czy śmiać się , czy płakać.. bohater z drabinki odziera frontowców z ich prawdziwego bohaterstwa.
Dobry i potrzebny artykuł. Ci idący od Lenino do Berlina najdłużej siedzieli w łagrach i na zesłaniu. nie mieli szansy załapać się do armii Andersa. Szli w walce torując drogę do Polski, choć wielu z nich traciło własna ojcowiznę na Kresach. Wytrwali. Dziś kolejni niedouczeni i koniunkturalni politycy uczą ich patriotyzmu. Żądają i dostają wielotysięczne odszkodowania. i jeszcze mają czelność pouczać weteranów walczących na froncie. Warto pisać, jak Autor, prawdę o tamtych czasach.
PS. Polska dywizja, jak na ówczesne normy była nieźle wyszkolona i zaopatrzona. Regułą w tym czasie było rzucanie rekrutów po kilkudniowym przeszkoleniu z karabinem w ręce. Po trzech dniach jednostki traciły połowę składu. Nic dziwnego, że Wanda Wasilewska, kiedy poznała wysokość strat i interweniowała, zewsząd słyszała, że to normalnie. I o tym też warto wiedzieć i pamiętać. Wyszli z nienormalnego świata, który był realnym, by tworzyć inna normalność. Przez 45 lat utrzymali pokój. Żadne polskie pokolenie wcześniej tego od XIX wieku nie zaznało, slużąc w armiach zaborców.