Według marksisty, członka LCR, M. Hussona "główną osią walki powinno być skrócenie czasu pracy wszystkich, połączone z rozszerzeniem bezpłatnego zaspokajania potrzeb społecznych". Dochód gwarantowany powinien być zatem wprowadzany równolegle ze skracaniem czasu pracy dla wszystkich przy stosownym wzroście zatrudnienia.
Rzecz w tym, że w warunkach polskich, przy gwałtownej deindustrializacji, w sytuacji kolonialnej typowej dla bliskich peryferii, postulat ten ma niewielkie szanse stania się OSIĄ MOBILIZACJI SPOŁECZNEJ. Spiętrzenie problemów przesuwa oś mobilizacji społecznej w kierunku rozwiązań rewolucyjnych - wprost w kierunku walki o socjalizm, pełne zatrudnienie, 8-godzinny czas pracy i wreszcie o uprzemysłowienie kraju.
Skądinąd wiadomo, że sposobem na bezrobocie strukturalne nie jest przenoszenie wzorów zachodnich, kalkomania i dochód gwarantowany (w peryferyjnych krajach kapitalistycznych, takich jak Polska, nie ma takich środków i takich gwarancji), lecz zmiana struktury społecznej - ZMIANA USTROJU. To było oczywiste nawet dla Adama Schaffa. Rzecz w tym, że właśnie tutaj widział on dylemat typowy dla socjaldemokratów i stalinowców: "my już próbowaliśmy z ustrojem socjalistycznym i wcale lepiej nie było" (patrz: wywiad K. Kretkowskiego z Adamem Schaffem z 32 nr "Przeglądu"). Kłania się dogmat o zacofanej strukturze społecznej i w efekcie odrzucenie rewolucji socjalistycznej w zacofanych krajach, takich jak Rosja 1917 r. czy Polska w sytuacji kolonialnej (typowe dla Schaffa i socjaldemokratów obiektywne uzasadnienie stalinowskich zwyrodnień w budowie socjalizmu!). A zatem abstrahowanie od rewolucji światowej czy permanetnej. Stąd zapewnienie Schaffa, że "powtórzenie tej próby [budowy socjalizmu] skończyłoby się katastrofą".