"...robił rzeczy słuszne i niesłuszne, dobre i złe." - to dosc lagodne okreslebue wychwalania pod niebiosa Stalina, i mysle, ze tego "malutkiego bledy" wielu nie wybaczy mu nigdy
Prof. Chwedeńczuk jest filozofem analitycznym i powinien wiedzieć, że brak powszechnej akceptacji i niekonkluzywność, to nie to samo. W filozofii nie panuje na szczęście demokracja większościowa i dlatego wręcz przeciwnie - bywa ona "konkluzywna". To tylko sceptyczna maniera Hume'a uniemożliwia dostrzeżenie rozmaitych i nader ważkich konkluzji filozoficznych. Łącznie z tymi które określają myśl Marksa.
W gronie uczniów i przyjaciół Adama Schaffa znaleźli się również jego nowolewicowi i alterglobalistyczni spadkobiercy. Wielki wpływ Schaffa na nową lewicę odnotował zatem nie tylko były sekretarz KC PZPR Andrzej Werblan ("Adam Schaff, jakim go znałem"), ale również portale "prawdziwej lewicy" - lewica.pl: P. Kisling i K. Kretkowski ("Adam Schaff nie żyje"), Bartosz Machalica ("Pogrzeb Adama Schaffa") oraz LBC: Helmund ("Pamięci Adama Schaffa") i M. Nowicki (autor okolicznościowej klepsydry). "NIEUTOLONYM W ŻALU" odpowiedzieliśmy m.in. na łamach "Dyktatury Proletariatu". Kropkę nad "i" w korespondującym z nami artykule ("Łaskawy strażnik świętego ognia") zechciał postawić na łamach "Trybuny Robotniczej" Przemysław Wielgosz. Przy czym, nie przypadkiem pominął on nowolewicowe i alterglobalistyczne przełożenie Schaffa. Publikacja wspominków nie marksisty Bohdana Chwadeńczuka i obrona Schaffa przez autora "Marksizmu po Abu Graib" świadczą jednak o trwałości tych związków. Problem pozostał zatem otwarty.