Nie znam osobiście pani Groszewskiej, ani nawet nie wiem kim jest z zawodu i z zamiłowania. Niemniej nie mogę zgodzić się z wygłoszonymi opiniami dotyczącymi kryteriów uzniania osoby za chorą psychicznie oraz celu leczenia.
Nie zamierzam tu czynić wykładów, ale wspomnę o dwóch ważkich sprawach.
Po pierwsze należy rozróżniać zaburzenia psychiczne od chorób psychicznych. Do tych drugich należą np. zespół maniakalno-depresyjny (tzw. choroba dwubiegunowa, popularnie zwana depresją), schizofrenia, padaczka, niedorozwój umysłowy. Do tych pierwszych należą zaburzenia nerwicowe oraz zaburzenia osobowości.
Są ścisłe kryteria uznania kogoś za chorego psychicznie. Podstawową sprawą jest występowanie np. omamów (np. słyszy się kogoś kogo nie ma, widzi się oczami coś np. postać, czego inni nie widzą) oraz urojeń (przeświadczenia niezgodne z rzeczywistością, np. że w Polsce wylądowali kosmici i są nimi np. Kaczyńscy) oraz zaburzeń afektu (nastroju w depresji). Zaburzenia nastroju polegają na przykład na tym, że chory jest całkowicie załamany, wyzuty jakby z sił życiowych, z chęci do pracy, do seksu, do relaksu do czegokolwiek, jednoczesnie odczuwa stałą gorycz, smutek i co ważne stan ten utrzymuje się dłuższy czas. Każdy miewa okresy w swym życiu przygnębienia, ale po pewnym czasie np. tydzień, dwa, trzy te symptomy ustępują i człowiek wraca do normalnego życia, natomiast nie jest tak w przypadku chorych.
Jeżeli chodzi o zaburzenia nerwicowe to jest złożona materia, ale takim wyróżnikiem nerwicy jest stałe występowanie tzw. lęku (w ujęciu psychiatrycznym), tzn. stanu napięcia emocjonalnego, które nie ustępuje, jest często niezależne od sytuacji i nie poddaje się nastrojom/ klimatom. Ważne jest to, że owy lęk uniemożliwia człowieku funkcjonowanie społeczne, np. pacjent nie może chodzić do pracy, bo panicznie obawia się przejazdu przez most.
Zaburzenia osobowści też są jednoznacznie zdefiniowane, choć tutaj granice nie są już tak ostre. Istotne jest to, że bez procesu psychologicznej rehabilitacji (leczenia nerwicy, leżącej u podstaw) osoby te nie są zdolne do typowego dla swojej płci, wieku, stanu zdrowia funkcjonowania społecznego itp tzn. nie są podatne na wpływy pedagogiczne i nie potrafią same modyfikować swego zachowania zgodnie z wyznaczonym przez siebie wzorcem/celem. Np. chorobliwa nieśmiałość w stosunku do kobiet może zniweczyć całkowicie możliwość założenia rodziny. Chorobliwy lęk przed postawieniem pracodawcy swoich oczekiwań płacowych może doprowadzić do degradacji ekonomicznej (wpadnięcie w biedę bez wyjścia przez długotrwałe godzenie się na płacę poniżej własnych kosztów utrzymania).
Odnośnie drugiej sprawy: leczenia. Leczy się nie dlatego, że chce się nagiąć osobowość takiej osoby do jakichś wzorców społecznych, ale chce się umożliwić tej osobie powrót do realizacji własnych pragnień, oczekiwań, powrót do odczuwania satysfakcji z wykonywanych zajęć (np. hobby), uwolnić je od nekających te osoby koszmarów sennych, dramatycznych przeżyć na jawie, itd. Nie oznacza to bynajmniej stępienia zmysłu społecznego, wrażliwości na otaczającą niesprawiedliwość.
Np. osoba która uprzednio biła i kopała napotkanych ludzi na ulicy nie wiedząc nawet dlaczego to robi, po leczeniu nie czuje nawet takiej potrzeby, bo nie czuje już trwającego non stop lęku i gniewu.
Leczenie psychiatryczne rozwinięto np. w PRLu, bo wcześniej było ono praktycznie niedostępne dla "pospólstwa".
zaczęto leczyć takie osoby nie dlatego, że system kapitalistyczny potrzebował tych ludzi jako bezrobotnych, ale dlatego, że w XX wieku wynaleziono leki działające antypsychotycznie oraz metody psychoterapii, które pomagają w wielu wypadkach uporać się z objawami manii, depresji, tików nerwowych, różnych dolegliwości cielesnych niezwiązanych z uszkodzeniem organicznym, trwałego lęku, napadów furii itd. Dodam, że np. wielkim sukcesem okazało się psychologiczne leczenie impotencji nieorganicznej (w przypadku mężczyzn) i oziębłości płciowej (w przypadku kobiet). Dzięki temu osoby dotknięte tymi przypadłościami uzyskały szansę (choć nie 100% pewność) powrotu do realizacji swoich potrzeb miłości, bliskości w związku.
Artykuł ciekawy, ale spóźniony we wnioskach. Rzeczywiście, E.Groszewska w pewnym stopniu słusznie twierdzi za Foucaultem, że stabilację porządku kapitalistycznego osiągano w swoim czasie, opatrując osoby do niego nieprzystosowane poręczną etykietką chorych psychicznie. Kapitalizm epoki absolutyzmu i purytanizmu, z którym walczył Foucault, od dawna należy jednak do przeszłości.
Czy tak samo odeszło do archiwum psychiatryczne etykietkowanie? Taka ocena byłaby przedwczesna. Tą metodą tłumienia sprzeciwu posługują się dziś wyznawcy "nowolewicowej" poprawności politycznej (Political Correctness = PC). Według ich propagandy, rozpowszechnianej przez wielkie media, "chore" - czyli, w ich żargonie, "autorytarne" - ma być, na przykład odróżnianie dobra od zła albo prawdy od fałszu.
Misjonarze politycznej poprawności głoszą ponadto, ze chore - czyli, jak to nazywają, "toksyczne" - są takie naturalne instytucje życia społecznego, jak rodzina czy naród.
Jak widać z powyższego, za nienormalne uważać należy przede wszystkim zasady PC oraz ich zwolenników. E.A. Poe napisał ciekawe opwiadanie (właśnie wykorzystany tu w tytule "System doktora Smoły..."), w którym szaleńcy opanowują szpital i zaczynają po swojemu "leczyć". Wobec katastrofy kulturowej, którą PC sprowadziła na Amerykę Północną i Europę Zachodnią, brzmi ono proroczo.