Ciekawe, jak taki egzamin będzie wyglądał. Pisemny czy ustny? Kto zasiądzie w komisji egzaminacyjnej? Katecheta, dwóch katechetów? Ksiądz i dyrektor szkoły? A może będzie ona jednoosobowa? I ciekawe, czy gdzieś w Europie jest to praktykowane? Osobiście nie jestem ani za, ani przeciw temu przedmiotowi (?) na maturze, w zasadzie jest mi to obojętne, ale jakoś trudno sobie wyobrazić egzamin z religii (pytania ze znajomości Biblii, z dziejów Kościoła, z encyklik papieskich, z katechizmu, z żywotów świętych?).
Warto, przyszli maturzyści, gromadzić cykl dodatków pt "Cuda Ojca Świętego"- będzie jak znalazł na egzamin maturalny. Proponuję też podzielić egzamin na część radiomaryjną i łagiewnicką.
Bury, doskonale wyobraziłeś sobie egzamin z religii. Na egzaminie z fizyki, trzeba wiedzieć, jakie prawa mechaniki ułożył w XVII wieku Newton, a na egzaminie z religii, na przyklad - co trochę wcześniej stwierdził Sobór w Chalcedonie o jednej osobie i dwóch naturach, boskiej i ludzkiej, w Chrystusie. Nie ma tu jakiejś zasadniczej różnicy. Powiedziałbym nawet, ze teologia jest ciekawsza niż fizyka, bo dotyczy ludzi, aniołów, diabłów itp., a nie przedmiotów martwych.
Wszyscy rasowi SLD-owcy na to czekali.
Przecież religia w szkołach to min. ich dzieło?
Więc dajcie se wreszcie panowie pseudoliberałowie teraz siana, i skończcie wreszcie tę swoją obłudę!
Bo tak naprwadę to ani zwas liberałowie, ani tym bardziej lewicowcy!!!
A jedynie takie proste (coby nie powiedzieć prostackie) przykruchtowe włazidupki, i nic więcej!
TFU!!!
Maturę z religii można zdawać m.in. w Anglii.
Przypuszczam, że jest to możliwe również w innych krajach UE.
Jestem za dopuszczeniem egzaminu maturalnego z religioznawstwa, bowiem posiada ono wszystkie cechy dziedziny naukowej. Ale religia jako taka nie jest nauką, religii się nie bada za pomocą warsztatu naukowego, religii się jest wyznawcą. Ewentualne rozważania w tej dziedzinie mają wymiar filozoficzno-moralny, ale nie naukowy. Poza tym powstaje pytanie: skoro religia rzymskokatolicka na maturze to dlaczego nie religia wyznawców Hare Krishny?
Zadałeś Bury pytanie jak ten egazmin miałby wyglądać i napisałeś możliwość "z dziejów Kościoła" sądzę że takiej możliwości nie ma. Kościół przecież musiałby wtedy by się przyznać do pogoni za zyskiem, mordowaniem w imieniu Boga czy dbaniem tylko o siebie. Brak jest przecież jasnych kart z historii kościoła może z wyjątkiem jego początków. Dalsze "sukcesy" miały z zasady dwie strony z tym że z zasady ta ciemniejsza była mocniejsza. Egamin widzę tylko ze znajomości Bilblii lub też wojtylologii.
"Powiedziałbym nawet, ze teologia jest ciekawsza niż fizyka, bo dotyczy ludzi, aniołów, diabłów itp., a nie przedmiotów martwych". -------------------------------------------------- Może i jest jak mówisz, ale ta matura ma być przecież z religii, a nie z teologii?
Ale teologia jest tą częścią religii - obok np. historii Kościoła - z której można egzaminować w szkole. Trudno wyobrazić sobie egzamin z postępowania moralnego według zasad religijnych.
P.S. Oczywiście, tam gdzie zbierze się dość chętnych, można by było przeprowadzić egzamininy z innych religii niż katolicyzxm. W tym - i z teoretycznej części Hare Krishna.
Wpajanie niedorosłemu człowiekowi treści religijnych to gwałt na jego psychice, moralności, światopoglądzie- uniemożliwienie nieskrępowanego i wolnego rozwoju tych cech umysłu. Tak tak, moralności także nie można wpajać dziecku- co innego szacunek do drugiego człowieka- to nie są wartości moralne ale zwykła ludzka przyzwoitość.
A równania drugiego stopnia? Nie uczymy się, jak je rozwiązywać, pod przymusem?
Niestety, kultura zostaje narzucona wkraczającym do niej jednostkom ludzkim.
A kiedy już ma się pewien zasób wiedzy, zaczyna się mysleć samodzielnie. Nawet jeżeli ktoś wykuje ze strachu przed katechetą, że Bóg jest w trzech osobach, to potem łatwo przyjdzie mu do głowy, że tych osób może być więcej albo mniej.
ezoteryki, astrologii, teorii spiskowych, spirytyzmu, jasnowidztwa, itp... itd...
Jeśli byłoby to wykładanie wielu religii, w dodatku z zastrzerzeniem że to czy są one prawdziwe czy nie to kwestia indywidualnej wiary- to by uszło. A tu ksiądz, katecheta czy rodzic przekonuje, że tylko jedna religia jest uprawniona i że jej bóg istnieje naprawdę. To bazuje na emocjach, szczególnie młodego człowieka (instrumentami perswazji jest strach, lęki itp), trafia to potem do podświadomości i każdy psycholog Ci powie, że w 90% nie da się całkowicie wymazać wiary u dorosłego człowieka, nawet jak tego chce... Nie na darmo religia atakuje od najmłodszych lat, kiedy umysł i psychika człowieka są najbardziej podatne na manipulację. Matematyka i nauka nie bazują na emocjach... Religia dla dziecka jest jak pornografia- odwołują się do emocji i instynktów...
Rzeczywiście, powinno się mocniej zaznaczać, że religii jest wiele. Katecheci pewnie rzadko to robią.
A z tymi emocjami, to jest bardziej skomplikowane. Naukowcy mają zwykle bardzo emocjonalny stosunek do swych teorii. Einstein na pewno przeżywał uczuciowo swoją teorię względności. Pitagorejczyk, który odkrył liczby niewymierne, popełnił samobójstwo z rozpaczy itp.
Ogolnie rzecz biorąc, teorie naukowe mogą w nas wywoływać estetyczny podziw dla swojej spójności, rozległego zakresu - a to już emocja.
A jeśli idzie o wartość poznawczą religii. Weźmy diabła. Czy nie jest on racjonalną hipotezą, tłumaczącą wiele faktów (np. gwałty w szkołach, tortury w Iraku), które świadczą niezbicie, iż czlowiek sklonny jest czynić zło, czasami nawet nic na tym nie zyskując albo i tracąc? Takich "racjonalnych jąder" w religii jest sporo.
jak dzisja wygląda lekcja religii w polskiej szkole? Bo tyle się o tym mówi, a ja w końcu nie wiem czego tam uczą. Istnieje jekaś spójna kocepcja programowa, kto organizuje kursy dlla nauczycieli? Ile jest w tym religioznawstwa, ile o chrześćijaństwie, ile indoktrynacji katolickiej tak w procentach? Jest duże pole manweru? Ile procent świeckich katechetów i ile księży uczy? W ilu procent szkół prowadzi się w ogóle etykę? Jeżeli ktoś się orientuje, byłbym wdzięczny.
bo z "religią" w polskich szkołach jest jak w czeskim filmie... Tylko, że "Rodzina Homolków" albo "Sąsiedzi" przynajmniej zabawni są...
Chyba nie tłuką ich tam po buziach, żeby nie zdradzały rodzicom szczegółów programowych :)
zakladzie pracy powinno sie przed praca i po pracy odmawiac wspolne modly pod kierunkiem kapelana zakladowego / oczywiscie na etacie/. W koncu jestesmy krajem katolickim. Czlowiek jak chodzi do pracy codziennie to nawet pomodlic sie nie ma kiedy.
by pracownik na miejscu mogl sie od razu wyspowiadac. Rzogrzeszenia udzielal by dyrektor na zmiane z zakladowym kapelanem.
jest katecheta, wuefista i pan "od techniki" w jednym. Przy wprowadzaniu "religii" do szkół miało ponoć takich sytuacji nie być - A SĄ... I chociaż facet jest fantastyczny - kochany przez dzieci, szanowany przez rodziców (no człowiek o wielkim sercu i dobroci nieskończonej po prostu), to nie zmienia to faktu, że w ŚWIECKIEJ, PAŃSTWOWEJ SZKOLE czegoś TAKIEGO MIAŁO NIE BYĆ...
Znajomość tych "szczegółów programowych" ma się polskich szkołach bardzo źle, sal paradise. Dzieci nie potrafią wymienić nawet imion dwunastu apostołów. Dorośli zresztą też. Najwyższy czas, aby (zanim te "wielka" religia zniknie z powierzchni ziemi) zapoznać się z tym zbiore "baśni i klechd" jak z "mitami greckimi"...
Zygmuncie, też jestem za modłami w robocie, ino nie po szychcie. Może by tak jakiś strajk w obronie "wartości? Ogólnopolski?
Każdy akt prawny nizszego rzędu musi byc zgodny z Konstytucją. Nie wiem, w jaki sposób taka maturemozna by pogodzić z zasadą niedyskryminacji.