Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Kowalewski: Czas Czerwonych Khmerów

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Czerwoni Khlamerowie

Najwieksze Luedobujstwo to bomba atomowa na Japonskie miasta

autor: MM, data nadania: 2006-12-22 12:57:04, suma postów tego autora: 490

Jednostronne oceny

Artykuł - oględnie mówiąc - jest dość jednostronny.
Autor całkowicie pomija, na przykład, fakt kluczowy dla zrozumienia fenomenu Czerwonych Khmerów. Otóż ich liderzy (Pol Pot, Ieng Sary i reszta) kształcili się w Paryżu w okresie, kiedy wpływami w tamtejszym szkolnictwie wyższym dysponował tzw. lewy brzeg. Do tej grupy należeli skrajnie lewicowi intelektualiści ( m.in. Jean-Paul Sartre, Michel Foucault, Louis Althusser), nie ukrywający nienawiści do Oświecenia, liberalizmu i demokracji. Sartre twierdził na przykład, że jeśli - pod dowolnym pretekstem - terrorysta zabija "burżuja", to dzięki temu, burżuj jest martwy, a jego zabójca - wolny.
Poważniejszy wpływ na kształtowanie się poglądów Czerwonych Khmerów mieli chyba jednak Foucault i Althusser. Ten pierwszy nauczał, że burżuazja do zniewolenia proletariatu wykorzystuje nie tylko rynek, lecz i takie instytucje, jak szpital i szkoła. Wobec tego, niezbędne jest i "rewolucyjne zniesienie" tych ostatnich.
Althusser natomiast, będąc członkiem KC Francuskiej Partii Komunistycznej, odważył się na - chyba jedyną w historii tej prostalinowskiej i skrajnie prosowieckiej partii - polemikę z Moskwą. Komuniści radzieccy - głosił - nie mieli podstaw do krytyki stalinizmu, przeprowadzonej na XX Zjeździe KPZR. Stalin, według Althusssera, zbudował "ekonomiczne podstawy socjalizmu". A jego zbrodnie powinny dla prawdziwego marksisty być bez znaczenia, ponieważ "marksizm jest antyhumanizmem".
Mniej więcej w tym samym czsie, kiedy Pol Pot rozpoczął swoja krwawą rzeźnię w Kambodży, wyszło na jaw, że Althusser jest szaleńcem niebezpiecznym nawet dla najbliższego otoczenia (zamordował swoją żonę). W swojej autobiografii, ten "filozof marksistowski" przyznał się, że był szarlatanem, który nie czytał ani linijki z myślicieli (m.in. Kanta i Hegla), o których głosił, że są burżuazyjnymi kłamcami, nic nie wartymi w porównaniu z Marksem, a nawet Leninem, Stalinem czy Mao.
Zasadność moralna mordowania burżujów (Sartre), "zniesienie" służby zdrowia i edukacji (Foucault), jawne wychwalanie zbrodni Stalina i Mao, chorobliwa nienawiść do kultury intelektualnej i demokracji (Althusser)... Czy zachodnia skrajna lewica może się wyprzeć odpowiedzialności za Czerwonych Khmerów?

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-22 19:03:50, suma postów tego autora: 20871

A teraz historia

Oczywiście, skośnoocy wychowankowie Sartre`a, Foucaulta i Althusssera niewiele by dokonali bez sprzyjających warunków. Autor o indochińskich realiach lokalnych wspomina, lecz - swoim obyczajem - jednostronnie.
1. Jeśli Amerykanie walczyli, i to bezwględnie (na pohybel ich zbrodniom!), z Czerwonymi Khmerami, to ci ostatni nie daliby sobie rady bez pomocy z zewnątrz. W ówczesnym świecie, takiej pomocy mogli udzielić tylko radzieccy i chińscy komuniści. A w takim razie, Breżniew i Mao ponoszą znaczną część odpowiedzialności za zborodnie swego faworyta, Pol Pota, które ten popełnił po przejęciu władzy. Czy radziecki wywiad nie wiedział, kim jest PoL Pot? Czego nauczył się on od funkcjonariusza Francuskiej Partii Komunistycznej, a więc i radzieckiego agenta, Althussera? Wolne żarty.
2. Wcześniejsze czy późniejsze zdobycie stolicy Kambodży przez Czerwonych Khmerów nic by nie zmieniło. W ich ugrupowaniu istaniała Orwellowska "partia wewnętrzna" o kryptonimie Angkar, w której pełnię władzy mieli Pol Pot i Ieng Sary, a więc późniejsi ludobójcy. Notabene, autor myli się, twierdząc, że Pol Pot zaczął używać kryptonimu "Brat numer jeden" dopiero po klęsce w wojnie z Wietnamem i utracie władzy. Od początku był to jego kryptonim w Angar.
3. Ewentualne opanowanie Kambodży przez komunistów prowietnamskich, a tym samym promoskiewskich, ograniczyłoby przypuszczalnie liczbę ofiar, ale nie zmieniłoby natury systemu. Wystarczy przypomnieć, że po podboju Wietnamu Południowego przez komunistów rozpoczął się tam masowy terror (również rabunkowy). W efekcie, z tego kraju uciekały setki tysięcy ludzi na prymitywnie skleconych łódkach. Nawet entuzjasta mordowania burżujów, Sartre, apelował wtedy do władz Republiki Francuskiej, której skądinąd nienawidził, o pomoc dla ludzi z łódek (boat-people). Przed inwazją komunistyczną, Wietnam Południowy był, oczywiście, dość ponurą dyktaturą. Inwazja ta cofnęła go jednak o kilka epok historycznych, a nawet er cywilizacyjnych. To samo stałoby się z Kambodżą pd rządami spadkobierców wietnamskiego Stalina, Ho Chi Minha.

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-22 19:34:36, suma postów tego autora: 20871

Dalsze sprostowania

Autor z całym (naiwnym?) cynizmem wyznaje, że komunistom wietnamskim nie przeszkadzał - jak sama nazwa wskazuje - feudalny reżim księcia Norodoma Sihanouka. Czyli: mniejsza o to, że mieszkańcy Kambodży byli poddanymi człowieka, który miał prawo władać nad nimi tylko dlatego, że urodził się w rodzinie książęcej (która musiała bezwzględnie wyzyskiwać kambodżańskich chłopów). Furda!
Ważne - zdaniem autora, oczywista - że reżim Sihanouka nie przeszkadzał Związkowi Radzieckiemu oraz jego północnowietnamskiemu satelicie. Można by się uśmiać z takich poglądów. Niestety, tak rozumowano w sporej części lewicy XX wieku. Komuniści francuscy i brytjscy pokochali Hitlera, kiedy ten stał się sojusznikiem Stalina.
Można by jeszcze długo ciągnąć polemikę z autorem, ale nie zajmujmy już czasu userom.
Co jest ważne. Amerykanie popełnili w XX wieku monstrualne zbrodnie. Sprzyjał temu ich ustrój, liberalny kapitalizm.
I co z tego wynika? Czy - jak sugeruje Zbigniew Marcin Kowalewski - należy wykrętnie rehabilitować komunizm? Twierdząc, w szczególności, że komunistyczny zbrodniarz, PoL Pot, był w części przybyszem znikąd, a w części protegowanym Amerykanów? Niestety, to droga donikąd. Lenin, Trocki i Stalin popełnili na samej tylko Ukrainie znacznie większe, ilościowo i jakościowo, zbrodnie niż Czerwoni Khmerzy w swoim kraju.
Epigonom komunistycznego totalitaryzmu (jak autor powyższego artykułu) dziękujemy!
Ani liberalny kapitalizm, ani totalitarny komunizm, tylko uczciwa lewica!

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-22 20:26:41, suma postów tego autora: 20871

Koń by się uśmiał

Ale konia nie ma. Mam zagadkę a propos pewnych wpisów internetowych: czy wariat może UDAWAĆ wariata? Obawiam się, że to też jest możliwe. Tak samo jak może istnieć ktoś, kto POWAŻNIE mówi rzeczy, w które sam nie wierzy. I dlatego dyskusja z kimś takim naraża dyskutanta na śmieszność, więc ja sobie daruję...

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-23 02:44:45, suma postów tego autora: 1199

O kogo chodzi?

Prośba do ABCD o wskazanie wspomnianej "uczciwej lewicy" w działaniu na miarę stawianych do niej w opozycji liberalnego kapitalizmu i totalitarnego komunizmu. Bez tego będzie to jedynie celowaniem w niebo - z gwarancją trafienia.

autor: krik, data nadania: 2006-12-23 09:46:03, suma postów tego autora: 1649

Spoko, wyluzujmy!

Czegoś ja nie kapuję. Trzasnąłem trochę wpisów na forum (chyba wolno, skoro jest) i ktoś zaczął za mną chodzić z komentarzami ad personam. Może nie mam racji, ale warto by to pokazać, a nie mówić, ze ABCD jest brzydki. Jak są chętni, to założę bloqa, powklejam fotki i będzie można mnie pooceniać. Tutaj to chyba bez sensu.
A w temacie to mi się przypomniały dwie rzeczy. Otóż intelektualiści skrajnej lewicy prawie aż do upadku Phnom Penh szli w zaparte, twierdząc że Czerwoni Khmerzy nie popełniają zbrodni. Takim negowaniem kambodżańskiego ludobojstwa skompromitował się między innymi Chomsky. Później miał on tyle zasług, że można mu z czystym sumieniem wybaczyć bzdury, które wygadywał o Kambodży. Są one jednak ciekawe o tyle, że pokazują, w jaki kanał można się wpuścić, jak się widzi błędy tylko po jednej stronie. Chomsky twierdził, że uciekinierzy z reżimu Pol Pota kłamią na zamówienie Amerykanów. I bronił decyzji opróżnienia miast kambodżańskich, ktorą Czerwoni Khmerzy mieli podjąć według niego dla dobra mieszkańców.
Do takiej pułapki prowadzi każdy dogmatyzm. Widzi się tylko fakty dla siebie wygodne, a wszystkie inne pomija. Dlatego zaprotestowałem, widząc że autor textu za wszelkie zło w Indochinach i na świecie obwinia tylko Amerykanów. Jak na prawicowym portalu dyskutanci uznają Reagana i Pinocheta za supermenów, to też wtrącam swoje trzy grosze, żeby im pokazać, że świat jest bardziej skomplikowany.
I druga sprawa. Texty się pisze chyba po to, żeby kogoś przekonać do swego zdania. A takim językiem: "Zbrodnicze mocarstwo USA kręci i łże w imię swoich mocarstwowych interesów...", jakiego autor używa, to chyba do mało kogo się trafi. W PRL, Trybuna Ludu nieraz pisała prawdę o wyczynach Stanów czy Izraela. A kto jej wierzył? Teraz będzie podobnie, jak autorzy lewicy nie znajdą normalnego, żywego języka do wyrażania swych poglądów.
Sorewicz dla wszystkich, którym nie podobały się moje opinie albo też uważali, że za dużo się wcinam.
Życzyłbym wszystkim userom Weołych Świąt, ale się boję, ze mnie ktoś o klerykalizm posądzi.
Ale udanego Sylwka to chyba i na lewicy można życzyć?

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 10:32:19, suma postów tego autora: 20871

Do krika

Mogę wskazać, niestety, tylko grupy i jednostki. We Francji, na przykład, działała grupa Socialisme ou Barbarie, która miała radykalny program socjalizmu samorządowego, ale nie ładowała się - jak Sartre, Barthes, Foucault i reszta prominentów lewicy kawiarnianej - w kanał wychwalania Stalina, chińskiej rewolucji kulturalnej czy Khmer Rouge.
Po roku 1968, Adorno zauważył w polemice z Marcusem, że w Indochinach warto widzieć dwie strony medalu, a więc i bombardowania amerykańskie, i tortury Vietcongu.
Oczywista, jak ktoś w tym stylu probuje myśleć, to mu z jednego punktu przykleją etykietę faszysty, a z drugiego - komucha. Ale chyba warto. Co takiego wymyślili urzędowi marksiści-leniniści? Już ich nie ma. A neoliberałów też niedługo nie będzie.

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 10:52:07, suma postów tego autora: 20871

Zgadzam się z ABCD

ABCD pisał o wpuszczaniu się w kanał, komentując ludzkie postawy w przeszłości. A czyż nie mamy do czynienia z podobnymi postawami w teraźniejszości? Czyż i dziś nie brakuje ideologów skrajnej lewicy, którzy twierdzą, że terror i obozy koncentracyjne w Korei Północnej - ostatnim stalinowskim państwie na Ziemi - to wymysł imperialistycznej propagandy? Czyz nie są oni w stanie wygłosić każdą bzdurę, byle tylko nie zastanowić się nad tym, czemu to państwo jest zamknięte dla swobodnej turystyki? Czy i dzisiaj nie brakuje osób gotowych rozgrzeszać czy wręcz wspierac każdą dyktaturę, jeśli tylko jest ona antyamerykańska? Szukanie odpowiedzi na te pytania skłania nas z kolei do rozważenia kwestii podstawowej: czy można zbudować lepszy świat widząc go w kolorach czarno-białych?

Chomsky wyciągnął wnioski ze swoich wcześniejszych postaw i dziś jest zdecydowanym krytykiem dyktatur komunistycznych, za co z kolei jest atakowany przez część zwolenników skrajnej lewicy.

autor: Paweł Kończyk, data nadania: 2006-12-23 12:08:48, suma postów tego autora: 2157

Owszem można by było podyskutować

Owszem można by było podyskutować, gdybyś nie posługiwał się celowo wyssaną z palca demagogią. Najgorsze jest to, że jest mało prawdopodobne,abyś faktycznie wierzył w to,co piszesz w pierwszym poście. Świadczy to - delikatnie mówiąc - o lekceważeniu i to nie tytlko w stosunku do tych, którzy mieliby się nie zgadzac, ale i do tych, którzy nie dysponują wiedzą w tym temacie i mogliby się zgodzić z tym co piszesz. Właśnie ich traktujesz dość instrumentalnie licząc na poklask ze strony naiwniaków.

Na początek: mógłbyś jakoś chronologicznie i filozoficznie uargumentować w jaki to sposób Althusser i Folucault wpłynęli na czerwonych Khmerów? Tylko nie na takim poziomie jak powyżej.
Bo to, że jacyś inteletualiści na bieżąćo mogli się mylić w ocenie ich działań, to zupełnie co innego, jak sam pisze poniżej o Chomskym.

Jeśli chodzi o Althussera, dam małą próbkę, tak dla kontrastu:
Znam kogoś, kto znał osobiście Althussera. Ponoć bardzo sympatyczny człowiek, pełen kultury i atencji. Owszem miał kłopoty psychiczne, co jest przeciwko nie mu od dawna wykorzystywane propagandowo. Nie zmienia to w niczym faktu, że był człowiekiem wykształconym, może nie wielkim, ale poważnym myślicielem, zdaniem Zizka chyba jedynym marksistą, którego teoria pozwala na wyjaśńienie istnienia takich zjawisk jak stalinizm (teoria ideologicznych aparatów państwa). Szkaluje się go dlatego, że 1) uważał pojęcie "kultu jednostki" za "ideologiczne", tzn. nie zapewniające poznania zjawiska (do podobnej tezy skłądnia się chyba także Siemek, filozof o umiarkowanych poglądach który go bardzo ceni, czemu dał wyraz w swoim znakomitym eseju), oraz 2) zdecydowanie zwalczał antropologiczne rozmydlanie marksizmu, i opieranie teorii kapitalizmu na koncepcji homo oeconomicus (tzw. "teoretyczny antyhumanizm").

Jego historia życiowa jest od dawna w sposób dość żałosny wykorzystywana ku temu, aby zdelegitymizować jego pozycję teoretyczną. Cóż, obudził się któregoś dnia z martwą żoną obok siebie, uduszoną. Facet zadzwonił na policję, przyznał się, że to chyba on. Przyszli, na początek dali mu areszt domowy, a potem wzięli go do więzienia. Tam umarł, z tego co słyszałem.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-23 15:09:17, suma postów tego autora: 1199

O goszystach i tolerancji

salu, jesteś niezbyt słowny. Wyżej zapodałeś, że nie będziesz ze mną dyskutował, a teraz zmieniasz zdanie.
Ok, odpowiem. Intelektualiści z paryskiego lewego brzegu zazwyczaj gadali, co im ślina na język przyniosła, wiedząc świetnie, że w ich kraju nic się od tego nie zmieni. Ale Pol Pot i Ieng Sary, czytając ich przemyślenia, że zabójca burżuja staje się wolny (Sartre w przedmowie do książki Fanona Wyklęty lud ziemi), że wykształcenie jest narzędziem przemocy klas panujących wobec wyzyskiwanych itp. wyciągali z tego wnioski. Jakie? Okazało się w praktyce.
O tym, że poglądy Althussera mogą Zostać wykorzystane przez ruchy skrajnie totalitarne, pisał proroczo niedawno zmarły Adam Schaff (w Szkicach o strukturalizmie). Chodziło m.in. o tezę o antyhumanizmie marksizmu, z której sam Althusser wyprowadził określone konsekwencje polityczne, broniąc dokonań Stalina i potępiając jego, nawet komunistyczną krytykę (w tekście przedrukowanym u nas w antologii Drogi i zadania filozofii współczesnej). Na Althussera w tym punkcie zdążyli się powołać chińscy maoiści, stwierdzając że w ich kraju nie ma i nie będzie uznania dla praw jednostki.
Personalnie do Althussera oraz innych goszystów filozoficznych nic nie mam. Widzę jednak, że ich wpływ - również w dzisiejszej Polsce, choć tu, na szczęście, tylko w niszowej skali - owocuje przeświadczeniem o swej sekciarskiej jedynej słuszności, nienawiścią do do inaczej myślących oraz pogardą wobec wszystkich wartości, które nie sprowadzają się do po goszystowsku pojmowanej "emancypacji" i "przyjemności".
A zresztą! Wyobraźmy sobie, salu, że osobliwy życiorys Althussera, z problemami psychicznymi i morderstwem, miałby mysliciel ceniący np. kulturę, tradycję i jeszcze, nie daj Bóg, religię. Ktoś taki, kogo ty wspólnie ze swymi "Kameraden" ostemplowałbyś jako "prawaka". Jakbyście szczuli i znieważali ludzi ośmielających powoływać się na takiego "faszola"! Strach pomyśleć!
Dla siebie żądacie totalnej tolerancji. Ale dla ludzi mających choć minimalnie odmienne przekonania nie macie tolerancji ani odrobiny. Wstydźcie się swego zakłamania!

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 16:30:34, suma postów tego autora: 20871

No i wszystko pięknie

Tylko, że z oszalałego szarlatana A. nagle zmienił się w zwykłego "goszystę". Czyli co, zmieniasz wersję? Jednak Sartre? I sam widzisz - tyle jest prawdy i dobrych intencji w tym, co piszesz, co - nie przymierzając - w seksaferze. Uderzyć, byle możliwie najwięcej nawzbudzać skojarzeń, a jak się rozejdą, to potem można się już wycofywać, ostrzeliwując się strzępkami informacji.

Z tego co wiem, problematyczny stosunek A. do stalinizmu nie miał żadnego bezpośredniego związku z tzw. "antyhumanizmem". To tylko wygodna matryca propagandowa. "Ktoś, kto jest przeciw człowiekowi (sic!), musi chwalić Stalina". Cóż, Schaff przyłączył się do tej całej równie śmiesznej co ignoranckiej nagonki i nie jest tu żadnym auturytetem, dla ciebie pewnie zresztą też, tylko akurat ci przypasował. Tak czy inaczej - wciąż nie wyjaśniłeś na czym polegał wpływ A. i F. na Czerwonych Khmerów. A to dość ciężki zarzut.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-23 18:57:39, suma postów tego autora: 1199

michnikizmy

I taki jestr włąśnie twój sposób prowdzeniea dyskusji: np. "chorobliwa nienawiść do kultury intelektualnej i demokracji"
Jak można dyskutowac z kimś, kto w każdym zdaniu rzuca takie tezy? Wymaga to bardzo uciążliwego odkładmywania już na podstawowym poziomie.
Owszem, ALthusser - który zajmował się też klasyczną myślą polityczną, bardzo istotną dla demokracji (Machiavelli, Monteskiusz), wspóczesną epistemologią oraz psychoanalizą - wyrażał się dosyć gorzko o wpisywaniu sie kultury intelektualnej w porządek kapitalistyczny.
Tę gadkę o demokracji najlepiej puść do Wyborczej zamiast Andre Glucksmanna, nikt nie zauważy, że to nie on. Zabawne że coraz częściej sięgasz po michnikizmy. Czy np. twój stosunek do kościoła kat. rózni się czymś od Michnika?
A skąd wziąłeś te dane z autobiografii? Ciekawi mnie, bo to by było dość osobliwe z jego strony.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-23 19:39:53, suma postów tego autora: 1199

Proszę bardzo!

Czym mój stosunek do Kościoła katolickiego różni się od A.M. ? Ano tym, z grubsza biorąc, że A.M. solidaryzuje się ze swoimi kumplami establishmentowymi, "Józkiem" Życińskim czy "Tadkiem" Pieronkiem", a ja próbuję się solidaryzować z "moherami", wyszydzanymi przez papugi z establishmentu.

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 20:57:36, suma postów tego autora: 20871

Jeszcze o Khmerach

Chyba żadne źródło nie przeczy, że wszyscy liderzy Khmer Rouge przesiąknęli atmosferą intelektualną paryskiego lewego brzegu. Wyjątkiem - chyba tylko autor dyskutowanego artykułu, który ideologię Czerwonych Khmerów sprowadza do wtórnego, późno wyeksponowanego i w pewnym sensie przypadkowego (bo wynikającego z konfliktu z Wietnamem) wątku rasistowskiego. Jest to naiwna i demagogiczna próba przerzucenia nieapetycznie pachnących trucheł z własnego cmentarza na stronę "prawaków".
Ja nie twierdzę, że z gadek Foucaulta o szkole i szpitalu jako instytucjach burżuazyjnego nadzoru, Sartre`a o emancypacji przez przemoc, Althussera o antyhumanizmie itp. można wyciągnąć tylko takie wnioski, jak Khmer Rouge. Zauważam tylko, iż Pol Pot i spółka znaleźli jakieś uzasadnienie ideologiczne dla wypędzania nauczycieli i lekarzy na pola ryżowe. A gdzie je znaleźli - patrz wyżej. Khieu Samphan był nawet autorem rozprawy doktorskiej z marksistowskiej analizy kapitalizmu.
Uprościłem poglądy francuskich goszystów nie bardziej, ale mniej niż to robi skrajna lewica - również nasza, tutejsza - ze znienawidzonymi przez nią ideologami "konserwy", "patriarchatu" itp. Dla przykładu: poważne stowarzyszenie Nigdy Więcej obwieściło kiedyś, że autor Człowiek, który był czwartkiem był faszystą, a to na tej podstawie, że jakiś Chesterton - nie ten, tylko inny - założył ugrupowanie, według nich faszyzujące.

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 21:43:12, suma postów tego autora: 20871

o inteligentach i o stalinizmie

Aha, czyli tak sobie gadasz o atmosferze intelektualnej (znów w stylu Wyborki). Jak chcesz snuć domorosłe hipotezy odnośnie źródeł mysli C. Khmerów, to eyrsź wątplieść. Otóż nie sądze, aby studiując tam zdaje się w latach 50ych, znaleźli się pod wpływem Historii szaleństwa w dobie klasycyzmu, różnicy miezy widzialnym episteme a niewidzialnym itp., a ptaszki chyba jeszcze nie ćwierkały o Nadzorować i karac. Idea wypędania ludzi na wieś pochodzi twoim zdaniem z tego dziełka, tak?

A skoro już jesteśmy w temacie to ja wysnuje sobie inną błyskotliwą hipotezę: Jeżeli już, to chronologicznie rzecz biorąc, Czerwoni Khmerzy raczej mogli się naczytać np. słynnego "interpretatora Hegla", a w rzeczywistości intelektualnego błazna i agenta KGB, niejakiego Aleksanda K. Tegoż Aleksandra K. (znanego również jako Kojevnikov) jeszcze parę lat temu zdaje się wlaśnie TY wychwalałeś pod niebiosa na łamach polskich czasopism filozoficznych.
Dziwne. Nie przyszło ci wtedy do głowy, że "Napoleon" z wykładów Kojeve'a to po prrostu nikt inny, jak batiuszka Stalin? Para "Hegel-Napoleon", była po prostu megalomańską projekcją urojonej relacji "Ja(Kojeve)- Stalin" (plus Robespierre jako Lenin na dokladkę, "Napoleon" miał to rozpropagować po Europie, tym razem na czołgach). To był dopiero prostalinista i zarazem humanista par excellance w sensie Althussera.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-23 23:52:14, suma postów tego autora: 1199

Summa summarum

Khmer Rouge, według własnych deklaracji, chcieli wyzwolić się od "systemu światowego" i ustanowić "społeczeństwo bezklasowe". Do ich głównych celów należało zniszczenie kultury elitarnej, tradycji, religii i pamięci zbiorowej (w tym językowej). Tą drogą zamierzali osiągnąć "rewolucyjną emancypację".
Ich ludobójcze metody wywołały zapewne obrzydzenie wśród zachodniej skrajnej lewicy. Stało się tak zresztą dopiero wowczas, gdy nie można już było przeczyć faktom, co lewica ta wcześniej robiła, uważając Khmer Rouge za ofiary burżuazyjnej propagandy.
Czerwoni Khmerzy są karykaturami lewactwa (goszyzmu), ale - niestety - jak każda karykatura, ujawniają związki z oryginałem. W tym sensie go demaskują.
Skrajna lewica Zachodu jest mniej groźna od swych naśladowców z Trzeciego Świata w tym sensie, że pozwala się jej działać tylko w sferze ideologii, izolując ją dość skutecznie od praktyki społecznej. Gdyby jednak wyrwała się kiedykolwiek z tej klatki... Horror! Horror!
Warto pamiętać, że zawsze może nadejść czas, kiedy "natura obudzi szczury, by umierały w szczęśliwym mieście".

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-23 23:52:41, suma postów tego autora: 20871

Dwa łyki polemiki

Salu. Nie kto inny, tylko twój ulubieniec Foucault twierdził, że jego studia (m.in. Historia szaleństwa...) miały służyć jako przygotowanie do rewolty przeciw "represyjnemu" społeczeństwu mieszczańskiemu. Oczywista, rewolta rewolcie nierówna. Obawiam się jednak, że nieodpowiedzialne gadki Foucalta oraz innych goszystów mogły tylko doprowadzić do czegoś znacznie gorszego niż (dość odpychający) stan zastany. Negacja - uczył wiadomo kto - jest zniesieniem (czyli zarazem zachowaniem), a nie infantylnym piskiem: Be! Precz!
Ciekawe, jak ty, wróg fundamentalizmu religijnego w Polsce oceniasz jednoznaczne poparcie, jakiego Foucault udzielił rewolucji islamskiej Chomeiniego.
Potem zdążył on sie jeszcze przekwalifikować na znawcę Hayeka i von Misesa. Szkoda, że nie dożył transformacji ustrojowej w Europie Wschodniej, bo miałby w niej ważną rolę do odegrania.
Kojeve`a cenię, bo był wielkim badaczem ludzkiej myśli, co najmniej równorzędnym z Heideggerem i Lukacsem. Podoba mi się też, że gardził goszystami oraz ich śmiechu wartą "rewolucją" z roku 1968.
Zobacz, jacy wy, skrajni lewicowcy, jesteście. Jak ktoś zaczepi waszego idola (np. Foucaulta), krzyczycie: Gwałtu! Rety! A nielubianych twórców bez skrupułów wyzywacie od błaznów, agentów itp.
Patrz dalej. Autor powyższego artykułu bezkrytycznie wychwala proradziecki Wietnam Północny. Tobie to nie przeszkadza. Czyli co? Kiedy Wietnamczyk współpracować z Moskwa, to dobrze, a jak Kojeve (być może) to robić, to on być wredna agent!?
Nagle lustrację polubiliście?
Widzisz, do czego prowadzi politykierstwo!?

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-24 01:46:45, suma postów tego autora: 20871

O Geniuszu Mao

En passant: Althusser był powszechnie uważany we Francji za ideologa tamtejszych maoistów. Z tego względu, miał przez pewien czas kłopoty w stalinowskiej FPK. W licznych tekstach o Marksie, wyrażał entuzjazm dla Mao, ktory - jego zdaniem - był jedynym dialektykiem, który wyzwolił się spod wpływu Hegla. Dodajmy, że dla Mao to wyzwolenie bylo łatwe o tyle, ze Hegla znał (najwyżej) z nazwiska.
Althuseer - maoizm - Khmer Rouge... Blisko, coraz bliżej...

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-24 02:30:00, suma postów tego autora: 20871

o inteligentach i o stalinizmie

Aha, czyli tak sobie gadasz o atmosferze intelektualnej (znów w stylu Wyborki). Jak chcesz snuć domorosłe hipotezy odnośnie źródeł mysli C. Khmerów, to eyrsź wątplieść. Otóż nie sądze, aby studiując tam zdaje się w latach 50ych, znaleźli się pod wpływem Historii szaleństwa w dobie klasycyzmu, różnicy miezy widzialnym episteme a niewidzialnym itp., a ptaszki chyba jeszcze nie ćwierkały o Nadzorować i karac. Idea wypędania ludzi na wieś pochodzi twoim zdaniem z tego dziełka, tak?

A skoro już jesteśmy w temacie to ja wysnuje sobie inną błyskotliwą hipotezę: Jeżeli już, to chronologicznie rzecz biorąc, Czerwoni Khmerzy raczej mogli się naczytać np. słynnego "interpretatora Hegla", a w rzeczywistości intelektualnego błazna i agenta KGB, niejakiego Aleksanda K. Tegoż Aleksandra K. (znanego również jako Kojevnikov) jeszcze parę lat temu zdaje się wlaśnie TY wychwalałeś pod niebiosa na łamach polskich czasopism filozoficznych.
Dziwne. Nie przyszło ci wtedy do głowy, że "Napoleon" z wykładów Kojeve'a to po prrostu nikt inny, jak batiuszka Stalin? Para "Hegel-Napoleon", była po prostu megalomańską projekcją urojonej relacji "Ja(Kojeve)- Stalin" (plus Robespierre jako Lenin na dokladkę, "Napoleon" miał to rozpropagować po Europie, tym razem na czołgach). To był dopiero prostalinista i zarazem humanista par excellance w sensie Althussera.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-24 03:11:32, suma postów tego autora: 1199

Załosne

A Fryderyk Nietzche odpowiada za nazizm. Do Gazety!

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-24 03:22:01, suma postów tego autora: 1199

P.S.

Nie pytałem o twoje polityczne sympatie wśród frakcji polskiej prawicy (Pieronek -PO, Rydzyk -PiS). Pytałem czym różnią się twoje POGLĄDY na temat roli katolicyzmu w życiu publicznym, w sferze wartości, w definiowaniu wspólnoty politycznej - OD POGLĄDÓW MICHNIKA (tylko nie ścmieniaj, że ich nie znasz). Bo tak na moje oko to NICZYM - co najwyżej jakimiś niuansami.

autor: sal paradise, data nadania: 2006-12-24 03:32:06, suma postów tego autora: 1199

ABCD

Jesteś ciekawym pismakiem.A co tam w Kambodży robili Twoi przyjaciele z USA.Dlaczego nic na ten temat się nie wyrażasz?Czy pracodawca za to nie chce płacić? Co tam mieli do roboty jankesi?Czy musieli nadmiar wyprodukowanych bomb,koniecznie spuścić na biedny Naród,na dodatek bezbronny?A kto poparł akces reżimu Pol-Pota w ONZ?Kto wspomagał zbrojnie tego bandytę?,ano,Kto???.Nie bądż jednostronnym moherowcem mimo, że żyjemy już w Rydzykowie.

autor: stanislaw1, data nadania: 2006-12-24 10:11:50, suma postów tego autora: 220

Repliki

Salu, tak to przebijać piłeczkę można w nieskończoność. 1.Wyraźnie ci napisałem, że Michnik, podejmując - tak przez siebie zwany - dialog z katolikami, chce porozumienia różnych odłamów elity, "europejskiej" frakcji w Episkopacie z redakcją Wyborki. A ja szanuję religię polskich mas plebejskich, które - w odróżnieniu od biznesmena Krystiana Legierskiego czy barona medialnego Urbana - nie gardzą postaciami Chrystusa czy Maryi.
2. Nietsche, siłą rzeczy, nie mógł poprzeć nazizmu. Część jego dorobku została zawłaszczona przez propagandzistów III Rzeszy. Nartomiast Sartre, Barthes, Althusser doskonale wiedzieli, że rewolucja kulturalna w Chinach oznacza eliminację warstw wykształconych przez terror (widać to z ich tekściorów, Sarte np. plótł coś o przywróceniu "mobilności społecznej"), co jednak nie zmniejszyło ich uwielbienia dla Mao. Ideologowie goszyzmu wiedzieli, co popierają. Bo też rewolucyjny terror był da nich cymesikiem.
3. Stanislawie, pisze tu bardzo krytycznie zarówno o sowiecko-stalinowskim Wietnamie Północnym, jak i o goszystowskich Khmer Rouge czy wreszcie o interwencji w USA w Indochinach. Fakty, do których nawiązujesz, są mi doskonale znane.

autor: ABCD, data nadania: 2006-12-24 11:34:07, suma postów tego autora: 20871

Dodaj komentarz