Poza tym wszystko się zgadza, niestety.
powiem przewrotnie, że niewiele się zgadza. Autorzy nie odrobili lekcji i zaserwowali w dużym stopniu liberalno-propagandową papkę nt PRLu. Powiem może o rzeczach najprostszych.
Po pierwsze struktura przemysłu. Jest prawdą, że hutnictwo i górnictwo było znaczącą branżą. ale do licha nie jedyną. Wbrew pozorom wartość produkcji tzw. "ciężkiego" przemysłu ani nie była dominująca, ani pod względem liczby przedsiębiorstw nie dominował przemysł ciężki. Można wymienić inne branże, jak elektrotechniczna, elektroniczna (choćby mera, elzab), odzieżowa (ZO Bytom), spożywcza, chemiczna (zakłady Opole), środków transportu i kilkadziesiąt innych. W samym Bytomiu było ponad 80 zakładów (w tym wytwórnia ceramiki użytkowej, zakłady odzieżowe, wytwórnia sprzętu medycznego, wytwórnia silników), a teraz została ledwo kilka.
PO drugie, nie jest prawdą, że rozwój był ekstensywny. Można to prosto udowodnić porównując liczbę zatrudnionych z produkcją sprzedaną czyli porównując wydajność pracy, która rosła. Gdyby rozwój był ekstensywny, to wydajność bądź to spadała, bądź pozostawała na niezmienionym poziomie.
Można spojrzeć na to od strony usprzętowienia. To właśnie PRL usprzętowił np. górnictwo, wprowadzając je do światowej czołówki pod względem.
Po trzecie, rozwój urbanizacyjny; czy panowie widzieli jak wyglądały takie miasta jak Dąbrowa Górnicza, Tychy, Sosnowiec, Katowice, Bytom przed PRLem, a jak wyglądały (w całości) pod jego koniec? Przecież Katowice to była wiocha, podobnie Sosnowiec. Wystarczy przejechać się do (nie wyburzonych jeszcze) starych dzielnic, aby mieć wyobrażenie jak wyglądał w II RP CAŁY Śląsk.
Po czwarte, tempo rozwoju urbanizacyjno-gospodarczego. To, że Śląsk pod względem rozwijał się wolniej wynikało z przyjętej koncepcji wyrównywania poziomu rozwoju poszczególnych regionów kraju; dzięki temu powstała Warszawa i Gdańsk z gruzów a inne stały się miastami w prawdziwm tego słowa znaczeniu: Kielce, Lublin, Bydgoszcz, Starachowice itd.
"Wszystko za Brynicą to wieś" - ludzie, bez przesady, bez przesady. Owszem, Śląsk był bezsprzecznie największym ośrodkiem przemysłowym II RP, ale nie jedynym. Akurat Królestwo Polskie, czyli owo "za Brynicą", miało w skali wszystkich trzech byłych zaborów przemysł najsilniej rozwinięty, z czterema ważnymi okręgami przemysłowymi: Warszawą, Łodzią, Zagłębiem Dąbrowskim, Zagłębiem Staropolskim. Z czasem i inne rejony kraju dostąpiły industrializacji, w starych ośrodkach powstały nowe gałęzie przemysłu, a tym samym rola Górnego Śląska zaczęła siłą rzeczy ulegać zmniejszeniu. Dla przykładu, końcem lat 20. mamy powstanie, na bazie wcześniejszego przemysłu, kompleksu zbrojeniowego w tzw. trójkącie bezpieczeństwa (Radom, Skarżysko, Pionki). Druga połowa następnej dekady - gigantyczny plan budowy COP i cała masa nowo powstałych miast przemysłowych, rozbudowanych następnie po wojnie (Stalowa Wola, Starachowice, Kraśnik Fabryczny, Mielec - by wspomnieć tylko te). Jednocześnie przez cały czas II RP wielokierunkowo i prężnie jak na ówczesne realia rozwijał się okręg warszawski. A kolejna epoka, PRL, to już niemal masowe uprzemysłowienie, jak Polska długa i szeroka. Nie przesadzajcie więc drodzy Ślązacy z tą cywilizacją przemysłową, bo przemysł to nie tylko górnictwo i hutnictwo, ale dziesiątki innych, równie ważnych gałęzi. Choć przyznać trzeba, że dla przybysza z centrum kraju śląsko-dąbrowski konglomerat przemysłowy wciąż wygląda niezwykle imponująco.
Nie znam dobrze Śląska, ale znam problem skądinąd. Wiem, że Śląsk to nie tylko kopalnie, ale jednak jest to w sumie najbardziej znacząca gałąź gospodarki tego regionu.
Problemem jest konieczność stopniowej redukcji wydobycia poprzez likwidację nierentownych kopalń.
Dlatego obawiam się, również czytając powyższy artykuł, że obecnie w związku z lepszą koniunkturą i przejściowym kryzysem energetycznym na świecie politycy odsuną ten problem na potem.
>Czarne złoto< się kończy tak czy owak i to odsunięcie problemu odbije się wkrótce czkawką.
Ten region potrzebuje oprócz dobrego pomysłu jeszcze trzech rzeczy, money, money, money, tylko że takich regionów które tego potrzebują jest wiele w Polsce.
Na razie nie słyszałem jeszcze o dobrym pomyśle dla Śląska.
Górny Śląsk, to obecnie ziemia nieszczęśliwa. Wyzyskiwany przez wszystkie kolejne rządy, co jakiś pajac tu przyjedzie, coś obieca, a głupcy się cieszą. Mieszkam tu już 28lat i cholera mnie bierze patrząc na bezsilność potężnego regionu. Mamy w sejmie 56 p'osłów kompletnie nie umiejących się ze sobą dogadać, 13 senatorów, a jak trzeba patrzeć interesu tej ziemi to ci głosują jak im centrala partyjna nakazuje. Efekt mamy jaki mamy. Porównywalny region Mazowsze, o wiele już bogatszy, a jak premier dzielił obiecankami to dla Warszawy 700 mil euro na drugą linię metra, dodatkowo kompleks sportowy na 55-50 tys. widzów. Kraków 350 mln euro, a Katowice 30 mil euro. Nie chcę być żebrakiem, nie potrzebuję zabierać pieniędzy innym, boli mnie to że Region w którym mieszkam jest wykorzystywany. PRZED II WOJNĄ ŚLĄZACY BYLI MĄDRZEJSI, MIELI AUTONOMIĘ, WŁASNY SEJM I SKARB.
Choć nie jestem Ślązakiem, żądam autonomii Śląska.
Józef Brzozowski Żory.
teraz ty nie przesadzaj z wielkim zapleczem i rozwojem przemysłu w II RP. Co to za rozwój, gdy w 1938 poziom produkcji przemysłowej nie przekroczył tego sprzed wybuchu I wojny światowej? O jakim przemyśle mówimy, gdy wielkość produkcji energii elektrycznej wystarczyłaby ledwo na oświetlenie ówczesnych mieszkań jedną żarówką! O jakim przemyśle mówimy, gdy liczba firm o zatrudnieniu powyżej 250 pracowników wynosiła ledwo 350 (dla porównania, w 1989 - 11 tys.) A COP? TO był przecież projekt rządowy budowy przemysłu w kraju, gdy wcześniejsza koncepcja rozwoju w oparciu o prywatne zasoby i zagranicznych inwestorów nie powiodła się. Owszem istniały pewne okręgi jak staropolski (który już w II RP miał w zasadzie charakter historyczny), białostocki, łódzki, ale te dwa ostatnie to w olbrzymiej większości "przemysł" chałupniczy, rzemieślniczy jak dziś byśmy powiedzieli (silne rozdrobnienie, brak kapitału, wyposażenia techincznego, małe zatrudnienie po 5-15 pracowników, produkcja ręczna nierzadko bez podziału i specjalizacji pracy pracowników). Nie można oczywiście twierdzić, że w II RP przemysłu nie było, ale skala zatrudnienia, skala inwestycji, wreszcie poziom produkcji był niewielki w skali kraju jak i w porównaniu z innymi krajami, jak choćby Francja, Hiszpania, czy nawet Irlandia, że nie mamy o czym mówić. Choć były sektory, np. spożywczy (głównie cukrowniczy i ziemniaczany), które były rozwinięte, choć niestety już wtedy przestarzałe. A to, że powstawały pojedyncze projekty na światowym poziomie (jak lotnictwo) to już inna działka, tyle że ich produkcja znów była manufakturowa, niskoseryjna, niemalże protypowa.
autonomia Śląska w II RP nie była wyrazem jakiegoś szczególnego uznania dla roli tego regionu w przemyśle ciężkim, lecz przyznana została wyłącznie na skutek sytuacji politycznej. Teraz nie ma jakichkolwiek podstaw dla autonomii. Żądanie jej dla Górnego Śląska jest tak samo ABSURDALNE, jak powiedzmy dla Lubelszczyzny.
chodziło mi tylko o pokazanie, że w II RP przemysł istniał nie tylko na Śląsku. A że w skali całego kraju było go niewiele, to już zupełnie inna sprawa. Mylisz się natomiast i to bardzo głęboko co do okręgu staropolskiego. W II RP nie był on "w zasadzie historyczny". Ba, dokładnie odwrotnie - właśnie wtedy nastąpił jego rozkwit, co związane było właśnie m.in. ze wspomnianymi inwestycjami państwa w przemysł zbrojeniowy. To właśnie wtedy powstały tam wielkie i nowoczesne na swój czas fabryki, późniejsze powojenne Łucznik w Radomiu, Mesko w Skarżysku, FSC w Starachowicach i in. Fabryki państwowe, pod specjalną troską, w których robotnikom zarabiało się dobrze, i które zostały mocno rozbudowane w Polsce Ludowej (nawiasem mówiąc, zakłady te silnie rozbudowywane były także przez hitlerowców, ale to inna sprawa). Przy fabrykach tych powstawały wzorcowe, ładnie zaplanowane osiedla dla pracowników, tzw. kolonie robotnicze, z zapleczem usługowym i mieszkaniami jakich z całą pewnością nie powstydziłaby się ówczesna inteligencja. A okręg łódzki to według ciebie chałupnictwo? Raczysz żartować. Ale oczywiście, co do ogólnej oceny przemysłu II RP masz rację. Prawdziwy rozwój tej gałęzi gospodarki nastąpił dopiero po wojnie. Tu nie może być żadnego porównania II RP z PRL.
Moje zdanie jest moim, i nic ci do tego. Oczekuję AUTONOMII DLA ŚLĄSKA bo chcę by pieniądze tu wypracowane zostały na miejscu. Nie chcę by Warszawa je zabierała i zgodnie ze starą rzymską zasadą 'divide et impera'je dzieliła. Bo te ich podziały są nie sprawiedliwe. A na temat ABSURDALNOŚCI zapytaj tego w lustrze, po co się wogóle odzywa.
niech mi wyrośnie jeżeli Śląsk wyszedł by dobrze dzisiaj na autonomii.
To nie jest ten dobry pomysł dla Śląska.
Dzisiaj Śląsk potrzebuje pieniędzy, a nie ma dobrych źródeł. Wystarczy popatrzeć na listy największych przedsiębiorstw w Polsce. W pierwszej dziesiątce firm nie ma ani jednej ze Śląska, a pierwsze trzy firmy ze Śląska mają wyraźnie ujemną dynamikę obrotów.
To zaprzecza tezie, że Śląsk jest okradany przez goroli.
Śląsk miał autonomię przed wojną i jakoś nie doszło do rozkwitu tego regionu, natomiast w pozostałej Polsce miało miejsce kilka spektakularnych osiągnięć rozwojowych.
Jeśli się mylę to proszę mnie sprostować.
czy cos sie dzieje w polityce i gospodarce co da szase Polakom wszelkich regionow na zblizenie sie do osiagniec PRLu w wysokosci wspolczynnika wynagordzeń-za-prace-do-jej-wydajnosci i odejsie od światowego trędu wynagrodzeń typu "przelewy druszlakiem"