Bo wtedy łatwiej ich trzymać na smyczy.
Niewolnicy nie powinni narzekać, wszak sami tego chcą.
Ministerstwo Edukacji stwierdzilo juz, ze doniesienia Gazety Wzborczej o niestworzonym przesladowaniu uczennic w ciazy sa klamstwem.
Prawdziwy kapitalista wie że państwo nie wtyka w nos w cudze sprawy a to rodzice maja obowiazek sie opiekowac takimi dziewczynami. Ale wy lewacy segregujecie to co wam pasuje. Ale już ubezpieczenia spoleczne byscie przymusowe robili.
Jeszcze nie wiadomo o co chodzi, Michnik cos tam napisze, a cala lewica w Polsce szczeka tak, jak ten im kaze. Przydalaby sie odrobina niezaleznego myslenia i sztuka wydawania sadow, kiedy wiadomo o co chdzi w danej sprawie.
Michnik to lewica Dobre -Juz dawno sie tak dobrze nie ubawilem
Ano właśnie. Michnik to nie lewica. Może nawet przeciwnie. Alterglobalistów nazywa on, na przykład, faszystami XXI wieku. Ale ideologiem ruchu alterglobalistycznego w Polsce jest zaufany dziennikarz Michnika, A. Domosławski. Dziwne?
Ho, ho, ho, to jeszcze nie koniec. Kampania Gazety Wyborczej "Powstrzymać SLD" przyczyniła się do dyskredytacji lewicy oficjalnej. Ale lewica ta nadal prowadzi swe debaty programowe pod dyktando tej samej GW, ktora ją w swoim czasie niszczyła. Jeszcze dziwniejsze.
Wiadomo, że Gazeta Wyborcza prowadzi obecnie histeryczną kampanię, obliczoną na obalenie obecnej koalicji rządzącej i dojście do władzy PLatformy: partii skrajnie neoliberalnej. W tym celu zmyśla niestworzone brednie.
Kto wierzy w jej łgarstwa? Kto gorliwie włącza się do rozpętywanych przez nią kampanii propagandowych? Znowuż lewica. Najdziwniejsze.
Czym jest Polska, nie dojdzie rozumem, ją można tylko kochać - że tak powiem za wielkim rosyjskim poetą.
była czymś wyjątkowo żenującym. Żadna z trzech pań nie potrafiła wyjaśnić dziennikarzom niczego a przede wszystkim celu, w jakim ministerstwo nagle chce wiedzieć która uczennica, i ile ich, jest w ciąży. Najpierw pani wiceminister tłumaczyła, że celem jest pomoc tym ciężarnym. Ale za chwilę następna pani, na dociekliwe pytania, wyjaśniła, że mają to być dane z ubiegłego roku. Natomiast tak naprawdę to chyba nawet Giertych nie wie o co mu chodzi. To po prostu zupełnie bezmyślna szkapa bez wyobraźni.
Moi drodzy!
Radźcie, co robić. Wypadkiem przyuważyłem, jak Giertych jadł małe dziecko. Oczywista, od razu biegnę do Gazety, żeby mu tam skroili pewną część ciała. Ale po drodze żem się zreflektował. Może do tego zakutego końskiego łba coś dotarło? I, jedząc dzieci, przeprowadza on swego rodzaju spóźnione aborcje? To zaś byłoby cenną, choć może nieco ekscentryczną aktywnością dla społecznego dobra.
To jak: ułaskawiamy Giertycha czy go dobijamy?
Może się mylę, ale coraz częściej mam wrażenie, że nie ma co dociekać o co tak naprawdę im chodzi, bo oni sami nie wiedzą. "Tajemnice starożytnych Egipcjan były rownież dla nich samych tajemnicami" - jak powiada Filozof.
A mówąc dokładniej: patrząc z dystansu, jeśli chodzi o wyjaśnienie samego zjawiska,to mniej jest ważne CO aktualnie MEN wymyślił, lecz ŻE coś wymyśliił i JAK to rozgrywa pod kątem medialnym. Obowiazkowo musi to być kontrowersyjne i najlepiej żeby prowokowało "liberałów" czyli GW. Liczy się forma, nie treść.
Zauważcie, że Giertych cały czas coś wymyśla (tzn. pewnie ktos mu to wymyśla) - ośrodki wychowawcze, mundurki, kamery, Sienkiewicza, lekcje patriotyzmu, segregację, dinozaury i smoka (ojciec), godzinę policyjną, sprawdzanie dziewictwa, a ostatnio filozofię na zmiane z religią. I najwyraźniej mało go potem interesuje czy z coś z tego będzie. Taki już jego sposób istnienia jako ministra.
Są dwie możliwośći: albo - mam nadzieję - są to tylko pomysły ad hoc i strachy na lachy, kolejne deski ratunku partii zżeranej przez PiS. Albo - w porozumieniu s PiSem, bo Kaczor musiał dać mu zielone światło - jest to sposób na oswojenie i odwrócenie uwagi od bardziej inteligentnych i cichych zmian, które za tym idą, a które nie są tak spektakularne. Wiążą się ogólnie z kilmatem panującym w szkołach i jej strukturami władzy:(auto)cenzura, inwazja symboliki, unikanie pewnych tematów, nadgorliwość, sposób "sprzedawania dzieciom świata". Właśnie dzięki tym podobnym wyskokom ludzie przełkną hegemonię prawicy w szkołach jako "mniejsze zło", bo w porównaniu z tym "mogło być gorzej".
Im dłużej o tym myślę, tym mniej rozumiem. Nawiązując do komenarza i zakładając dla odmiany, że sprawa jest poważna: oficjalny powód jest bzdurą, dziewczęta w ciąży są dobrze obwarowane (rzecznik praw ucznia), i żaden pracownik szkoły (zwłaszcza w dzisiejaszych czasach) raczej nie namawiałby ich do porzucenia szkoły, choćby ze strachu.
Czy chodzi o przymusowe USG? Jak oni to sobie wyobrażają?
Może faktycznie rządzi nimi logika kolektywnej kontroli plus chęć gromadzenia danych o aborcjach? Czy ktoś sobie wyobraża dziewczynę po aborcji, która idzie na takie badanie? Co to w ogóle jest? Chyba faktycznie wymyślili to tak, żeby było nierealizowalne. Może chodzi o odstraszenie od aborcji?
dyskretnie usuwano ze szkoły (moja koleżanka maturę robiła eksternistycznie), żeby uniknąć zgorszenia wśród młodzieży, szczególnie tej z legitymacjami uczniowskimi. Teraz na szczęście świat poszedł do przodu i ciąża to problem głównie dziewczyny, chłopaka i dziadków. Ostatnimi czasy nawet polska szkoła poszła po rozum do głowy i umożliwia naukę ciężarnej uczennicy wychodząc ze słusznego skądinąd założenia, że jest to stan ODMIENNY, a nie choroba psychiczna lub zakaźna. Traktuje te błogosławione stanem odmiennym jak dyslektyków lub ADHD-owców, czyli czasem ulgowo, jeżeli sytuacja lub stan zdrowia tego wymaga.
Niestety przyszedł Wielki Edukator i zawraca Wisłę kijem, chcąc wrócić do czasów swego dzieciństwa, kiedy wszystko było poukładane i proste, a nie skomplikowane jak w jego życiu dorosłym. Dzieciństwo Pana Ministra upływało na prostych zasadach - karać za wszystko, nagradzać za piątki, zachwycać się dziadami, nawet jeżeli durniami byli. Nad wszystkim czuwali mądrzy dorośli nawet jeżeli psychopatami byli. Nikt nie miał prawa wtrącać się do rodziny, a szkoła miała być przedłużeniem karzącej ręki tejże rodziny...
Pierwszy Nauczyciel IV RP przywraca więc polskiej szkole swoje czasy sielskie i anielskie. Czasy autorytetów, nawet wydumanych, czasy dyscypliny, strachu i traum zostających na całe życie.
Stąd pewnie, drogi sal paradise, tęsknota Największego Z Ministrów za tymi różnymi gadżetami z minionej epoki, które On w szale reformatorskim modernizuje o kamery, lekcje patriotyzmu, segregację i inne...
Niestety takim swoistym déjà vu cechują się osobnicy niezrównoważeni emocjonalnie, którym się mózg lasuje w kontakcie ze zbyt szybko zmieniającą się rzeczywistością, a z taką ma do czynienia nasz ociężały Pierwszy Nauczyciel.
Dlatego matura na 29,9% (dawna pała), mundurki, grzebanie w fisiach uczennic (często pełnoletnich) i inne pomysły to dopiero początek pociągnięć i "osiągów" Naszego Największego Edukatora. Chyba, że ktoś w tym PiSdzielczym nie-rządzie zrozumie w końcu, że ma do czynienia z osobnikiem cokolwiek niezrównoważonym i kopnie go tam, gdzie już dawno powinien kopnąć. Bo nawet w tym rządowym panopticum taka "osobliwość" jak ten "frankenstein" jest zbyt wyrazista...
Wyobraźmy sobie, że resort edukacji nie interesowałby się uczennicami w ciąży. Wówczas, prędzej czy później, jakiś lewicowy publicysta napisałby o potwornym zakłamaniu prawaka Giertycha. Faszysta ten - przeczytalibyśmy - jest wrogiem aborcji na życzenie. A tu proszę: w ogóle nie próbuje pomóc młodym matkom. Precz! Precz!
Kochani koleżkowie, fellow userzy,, uwaga! Nienawiść zaślepia! Zbliża się Nowy Rok! Warto z tej okazji porzucić ideologiczne obsesje!
P.S. Cały horror ciążowy był omawiany na portalach komercyjnych kilka dni temu. Nie chce mi się już szukać linków. Dość, że cała afera jest w znacznym stopniu produktem fantazji wyborkowych dziennikarzy.
Wyraznie jest napisane ze chodzi o pomoc uczennicom i tyle. A Giertych jako wybitny zwolennik rozmnazania sie Polakow i zapewne dumny, ze mlodziez nie uzywa gumek, z pewnoscia faktycznie chce tym osobom pomoc, inna sprawa ze zapene inie bardzo wie jak.
Interesuje mnie inna sprawa - czy cala lewica.pl darlaby sie wnieboglosy wespol z Michnikiem i reszta gdyby taki pomysl wyplynal chociazby od min. Łybackiej???
Hyjdla> Giertychowi niewątpliwie tęskno do starego dobrego społeczeństwa dyscyplinarnego, gdzie wladza byłaby w miarę namacalna, a on sam mógłby się przechadzać incognito w centralnej wieżyczce panopticonu...Być może dlatego jego chora wyobraźnia jest aż tak aktywna. Faktycznie widać w tym pewną tęsknotę do idylli, i do świata prostych podziałów. Ale pamiętaj, że tak naprawdę to zwykły cwaniak. W swoim wywiadzie o Dmowskim w GW, pytany o antysemityzm Dmowskiego oedpowiedział: "Szczerze? Wynikał z cynizmu politycznego." A dalej dodał: "Politytkę dobrze się robi odwołując się do prostych podziałów". Innymi słowy: na łamach GW Giertych sam się przyznał, że jest manipulatorem, puszczając oko do czytelnika.
>ABCD 1) gdyby to był produkt GW, to musiałaby istnieć różnica między wersją GW a wersją Giertycha. Jaka? Przyszły ankiety, czy nie? Był w nich nakaz ustalenia dotychczasowych ciąż, czy nie? Nie tylko GW ale i Giertych lansuje się poprzez konflikty.
2) Jeśli chodzi o "horror matek", to nie dam głowy, ale akurat czysto symboliczny status "matki" (byle ślubnej) jest dziś w Polsce na tyle duży, że nikt jej raczej nie podskoczy. Pytałem się nauczycielki, która mówi, że Rzecznik P.U. w tych wypadkach w zupełności wystarcza.
3) Ale załóżmy nawet, że byłoby to potrzebne. Po co takie srodki? Przecież wystarczyłoby, że wydałby odpowieni ukaz i walnął pięścią w telewizorze: "od tej pory czapa dla każdego dyrektora i wychowawcy, co pozowoli usunąć matkę ze szkoły". Wszyscy by się przestraszyli, młode matrony nabrałyby jeszcze więcej matczynej dumy i byłoby po krzyku. Więc po co mu te dane??? Ano pewnie i w tym wypadku forma też jest treścią, czyli oficjalne wytłumaczenie to pic, a istota sprawy kryje się w SPOSOBIE w jaki to przeprowadza. Usiłuje poddać społecznej(państwowej) konroli intymne życie kobiet za pośrednictwem jedynej instytucji, którą trzyma w łapach. I jeszcze ram pytam: co z dziewczynami po aborcji?
Forum lewica.pl to jak wiadomo więcej niż wymiana poglądów. To misja. W Forum uczestniczą ludzie ucywilizowej elity, żyjący w kraju jeszcze nieucywilizowanym - kraju szalejącej ciemnoty, zacofania, ksenofobii i nietolerancji. Hyjdlowie pragną ów zacofany kraj ucywilizować poprzez dawanie mu dobrych rad i przykładów do naśladowania. Hyjdlowie posłuszni swej misji, w każdej sprawie muszą wyraźnie wskazać, po czyjej stronie jest słuszność. Naród jest dumny z Hyjdli, a szczególnie jej subtelna kobiece podejście do uczennic z "brzuchami".
Ja bym proponował na mini-aferę ciążową spojrzeć jako na przykład - opisanej przez Slavoja Zizka - "logiki wiktymizacji", którą posługuje się współczesna lewica. MEN podobno rozesłał ankietę, w której nie bardzo wiadomo, o co chodziło (wiadomo natomiast, że GW swoim zwyczajem zrobiła widły z igły). Mniejsza. Lewica natychmiast stwierdza, że w Polsce - po nie od dziś "represjonowanych" Szczuce, Nieznalskiej, Środzie, Najsztubie, Pacewiczu, Rapaczyńskiej etc. - pojawiła się nowa kategoria "ofiar": uczennice w ciąży. Następnie, ludzie lewicy skrzętnie z tymi domniemanymi "ofiarami" się utożsamiają. A do czego im to potrzebne? Ano do tego, żeby przyznanym sobie statusem męczennika uzasadniać posiadane przywileje lub się ich domagać. Ludzie, patrzcie tylko, jak potężne w tym kraju są Ciemnogród i faszyzm!!! Czy do walki z nimi wystarczy jedno stowarzyszenie Nigdy Więcej? Jasne, że nie! Trzeba tworzyć nowe, wybornie opłacane i to najlepiej w euro, fronty i posterunki walki, nie zapominając naturalnie o tych, którzy - jak NW - już walczą.
Obrona "ofiar" daje ponadto zakonom lewicowych męczenników świetny pretekst do rozprawiania się swymi inkwizytorskimi metodami z niedobitkami, którzy ośmielają się jeszcze myśleć niezależnie od politycznej poprawności (PC).
Epokę współczesną można określić jako ponury czas udawanego męczeństwa faktycznie męczącej skrajnej lewicy.
Nie pomyliło ci się coś? Zizek chyba właśnie pisał, że to skrajna PRAWICA stosuje logikę wiktymizacji. Ludzie tacy jak Bush (w tym kontekście pisał też coś o "polskich fundamentalistach") usprawiedliwiają przemoc wobec innych (krajów, współobytwateli) stawiając siebie w roli ofiar (ofiar "terroryzmu", "politycznej poprawności", rzekomej hegemonii "zgniłych" wartości europejskich, lobby homoseksualnego, feministycznej inkwizycji, liberałów chcących likwidować staruszki w domach starców etc. etc.). Logika "kopać i krzyczeć że się jest kopanym".
Poza tym straszny z ciebie bohater z tą polityczną poprawnością. Nie zauważyłeś jakoś, że już od paru lat (zwłaszcza w tym kraju) etykietka ta n trwałe złączyła się z lekceważeniem, jeżeli nie pogardą? I odwrotnie: "polityczna niepoprawność" stanowi coś w rodzaju wyznacznika przynależności do elity. Z jednej strony "my niepokorni, samodzielnie myślący", z drugiej - wiekszość skłądająca się z lewaków. A jest dokładnie na odwrót. Porządek symboliczny odzwierciedla na opak rzeczywisty układ sił. Łatwizna.
Zizek twierdzi dokładnie, że ekipa Busha przejęła logikę wiktymizacji od wyznawców Political Correctness, których skadinąd nie lubi. Po 11 września, przyznała ona Amerykanom to samo miejsce, które PC przyznaje np. kobietom czy też mniejszościom rasowym bądź seksualnym. Powiedziała tak: nas, Amerykanów, męczy AL-Kaida (bedąca w światopoglądzie Bushowskim odpowiednikiem patriarchatu czy hegemonicznego dyskursu kolonialnego w PC), a więc my mamy prawo do nieograniczonego męczenia innych, w tym zwłaszcza stronników AL-Kaidy.
Jak widać, Bush papugował z PC. Pokazuje to chyba, kto nadal ma hegemonię.
http://facet.wp.pl/kat,1007823,wid,8663189,wiadomosc.html?rfbawp=1167413959.745&ticaid=12f23
"Niech się pan przyjrzy tak zwanym nowo narodzonym, czyli amerykańskim chrześcijańskim fundamentalistom. Z liberalnych pozycji bardzo łatwo jest ich dezawuować jako nietolerancyjnych, ultrakonserwatywnych, fanatycznych zwolenników Busha. Ale jeżeli przyjrzymy im się bliżej, możemy zobaczyć, że w biednych regionach Stanów Zjednoczonych – takich jak Kentucky czy Alabama – ruch ten zajął miejsce starego Frontu Ludowego jako głównego reprezentanta klasy niższej w walce przeciwko nadużyciom klasy wyższej. W Europie mówimy o walce amerykańskich liberałów z Nowego Jorku, Bostonu, Kalifornii przeciwko fundamentalistom z Zachodu. Patrząc z daleka nie umiemy dostrzec, że jest to ukryta, perwersyjna forma starej walki klasowej. Nie przypadkiem liberałowie zwyciężają głównie w najbogatszych stanach, a populiści i fundamentaliści w biedniejszych. Amerykański chrześcijański fundamentalizm tak zwanych red-necków (czerwonokarkich) to w dużej mierze wyraz społecznej rozpaczy i wściekłości spychanej coraz niżej klasy pracującej. Nie cierpię fundamentalizmu, ale w sensie społecznym jestem po stronie red-necków. Nie po stronie bostońskich intelektualistów wciąż narzekających na niedostatki tolerancji i multikulturalizmu."
Panowie z Sojuszu Liberalnych Ddupków coś komentuja?
Przecież ich jedyne zainteresowanie to kochajacy sie inaczej!!!
A o kondonach to własnie nikt, tylko ONI pierwsi zapomnieli!!!
Bo panicz Olejniczak to przykładny katol- sam to przeciez publicznie na swojej promocyjnej konferencji powiedział.
Chyba sie nie mylę?
Tylko czy coś wyjaśnia w tej dyskusji? Dla mnie tojest oczywiste, co pisze Z. i wcale mi się ten układ nie podoba.
Można nie lubić lewicy, choć jeśli piszesz o "Gazecie Wyborczej" i konkretnych osobach, to raczej powinieneś pisać o liberałach, po co jednak z góry przypisywać jej złe intencje.
Minister Edukacji "zabłysnął" tyloma pomysłami, że teraz już się i na zimne będzie dmuchać. I nic w tym dziwnego.
MEN zbiera o uczennicach w ciąży tylko dane statystyczne, a nie osobowe (por. informacja z portalu o2.pl). Jak widać, nie warto wierzyć mediom znanych z tendencyjności ani podchwytywać ich wezwań do nagonki propagandowej.
żeby do MENu szły dane osobowe: "Ania Kowalska, zamieszkała, lat tyle i tyle - poroniła". Przecież nikt nie mówił, że zbiera dne osobowe, lecz tego W JAKI SPOSÓB zbiera dane statystyczne. Zdaje się nie w postaci anonimowej nakiety wśród uczniów, tylko wywiadu. "Macie ustalić które były w ciąży" - co prawda nie wiadomo jak, ale nauczyciele zdaje się pytali się o aparaty USG? Chyba że TO jest wymysł GW. W tedy jestem skłonny się zgodzić, że to manipulacja.
Nieokreślony charakter dyrektywy MENu to skądinąd dość sprytny sposób na zapewnienie warunków dla oddolnej incicjtywy w sprawowaniu władzy nad uczniami. To chyba dość dobrze koresponduje z Foucaltowską teorią władzy?
A wracjaąc do feminizmu i skrajnej prawicy: Zizek zdaje się napisał coś takiego - jak zwykle - na zasadzie "błyskotliwego paradoksu". Nie jest alfą i omegą i jest gadatliwy, wątpię czy istnieje w tym jakiś głębszy sens. Nie ma co dzielić włosa na czworo u doszukiwać sie tu jakiegoś esencjalnego związku. Dyskurs amerykańśkiej prawicy od dawna produkuje zagrożenie "real Americans" przez "obcych". Począwszy od krwiożerczych Indian, poprzez robotników chińskich , Japończyków, brudnych emigrantów z Europy(zaleją nas i zniszczą nasz amerykański sposób życia), a skończywszy na "communists" i "terrorists". Urządając krawawe zabawy w Ameryce łacińskiej Amerykanie wzorowali się na dyskursie feministycznym? A pomysł zamykania Chińczyków w obozach sto lat temu zapożyczyli od sufrażystek?
Salu, wrogość do obcych istotnie nie jest wynalazkiem dzisiejszej skrajnej lewicy. Tym, co ta lewica wymyśliła, jest płaczliwe prezentowanie siebie jako ofiary (wiktymizacja), które tym bardziej wzmaga jej agresję. I ten chwyt neokonsi z administracji George`a W. zapożyczyli od goszystów (nie było to trudne, bo sami nie tak dawno byli goszystami).
Propaganda wiktymizacyjna przynosi niezłe efekty. Większość studentów amerykańskich czy francuskich uważa, że lewicowi ekstremiści (komuniści, goszyści), którzy w XX wieku mieli na sumieniu ok. 100 mln zamordowanych przez nich ludzi, byli ofiarami takich "ludobójców", jak senator Joseph McCarthy (odpowiedzialny za represje wobec kilkuset osób, które utraciwszy przez niego jedną pracę, natychmiast znajdowały inną).
Tak, słyszałem, że ponoć niektórzy radykałowie z otoczenia Busha byli kiedyś trockistami. Ale to trochę co innego niż feminizm. Poza tym: jezeli nawet feministki wyrażają się często w formi ideologicznie skrajnej - np. "oni chcą kontrolować nasze ciała!" - to ma to odniesienie do faktów (np. ustawodawstwa). Jeżeli zaś Bush mówi "oni chcą nas zabić, bo nienawidzą tego czym jesteśmy", to przeocza fakt, że "oni" są przez "nas" bezustannie atakowani we własnych domach. W pierwszym wypadku można się czuć jako ofiara, w drugim - nie bardzo.
Bush powoływał się również na taką bagatelkę, jak 9/11.
Trockiści popierali ruch feministyczny, starając się po swojemu o entryzm i fuzję. Wiktymizację stosują zresztą wszystkie odłamy skrajnej lewicy, nie tylko feministki.
Nikt nie myśli poważnie o "kontrolowaniu ciał". Chyba, że tak spojrzymy na skrajne formy inkwizytorskiego tępienia tzw. molestowania seksualnego.
Ograniczenia dopuszczalności aborcji nie służą kontrolowaniu ciała matki (tak się tylko wydaje fanatycznym zwolennikom zabiegu przerywania ciąży), tylko ochronie dziecka - istoty ludzkiej całkowicie odrębnej i autonomicznej wobec matki.
Ofiar ludzi w rodzaju Mac Carthy'ego należy szukać głównie poza granicami USA. Chyba że chcesz się licytować "ile ludzi w XX wieku wykończył kapitalizm, a ile komunizm".
Cóż, jak już powiedziałem, niektorzy ppolitykierzy pewnie się naczytali quasi-heglowskich nihilistów, których (pewnie nie przypadkiem) również ty wielbisz. Naroiło im sie "końców historii" we łbach, "homogenicznych państw" i teraz mamy - jak nie z lewej to z prawej strony.
Bo wpływu poważnych teorii społecznych na zjawiska masowe ja bym nie przeceniał. To tylko megalomania typowa dla intelektualistów. Ale pewnie i tak zaraz będziesz krzyczeć,ze jakiś F. poparł Chomeiniego, albo coś w tym stylu. Dla ciebie myślenia zasadniczo sprowadza się do ideologii - stąd demagogiczna etykietka "goszyści" rościągnięta na wszystkich możliwych "wrogów".
Nie będę po raz n-ty wdawał się w subtelności teologiczne. Już wyjaśnilem co o tym sądzę - proponuję abyś do postanowień noworocznych dołączył regularene wizyty na niedzielnej mszy. Kontrolowaniem ciał można również spokojnie nazwać propagandę anty-antykoncepcyjną, przymiarki do przymusowych badań USG czy wpajanie zdeformowanego obrazu seksualności wśród młodzieży i niszczenie kultury seksualnej tysięcy polskich(sic!)rodzin.
" Salu, wrogość do obcych istotnie nie jest wynalazkiem dzisiejszej skrajnej lewicy. Tym, co ta lewica wymyśliła, jest płaczliwe prezentowanie siebie jako ofiary (wiktymizacja), które tym bardziej wzmaga jej agresję. I ten chwyt neokonsi z administracji George`a W. zapożyczyli od goszystów (nie było to trudne, bo sami nie tak dawno byli goszystami)."
(Chodziło o figurę wroga zewnętrznego jako stały element języka politycznego w USA, a nie o nbieokreśloną "wrogość do obcych")
Ale do rzeczy: gdzie tu logika?
Mogę się nawet zgodzić, że niektóre odłamy dzisiejszej lewicy stosują logikę wiktymizacji, a nawet, że ludzie Busha perwersyjnie też ją stosują po 9/11 ( to właśnie mówi teza Zizka).
Jednak nie widzę tu żadnych zwiazków przyczynowo-skutkowych, po pierwsze dlatego, że ci byli trockiści pracują tam chyba już od czasów Reagana i od tamtej pory raczej nie czytają feministek, a zatem należałoby wykazać że gdzieś w trockizmie tkwi ta logika (Tymczasem wydaje się raczej że, formalnie rzecz biorąc, trockim był raczej - na odwrót - nastawiony ekspansjonistycznie, tak jak neoliberałowie "sprzed" 9/11, czy nie?). A jeżeli lewica stosuje dziś tę logikę, to robi to z prostego powodu - jest SŁABA, co stanowi chyba naturalny odruch, nawe jeżli to błąd strategiczny, napędzajacy tylko agresję prawicy.
Na moje oko nałożyłeś po prostu tezę Zizka na historyczną tezę niejakiego J.T. i wyszedł ci z tego propagandowy zlepek zaetykietkowany "goszyści". Marnujesz się, bo brzmi to całkiem efektownie: "goszyści"= feminizm-librałowie-marksizm-neokonsi etc. wszystko to "jedno i to samo". Nie przypadkiem po drugiej stronie zostają już chyba tylko Swojaki (Samoobrona)i Ziomale (LPR).
Psychanalitycy ze szkoły Lacana twierdzą, że seks z prezerwatywą jest jak prysznic w nieprzemakalnym płaszczu.
I co, czy Kościół dzięki swej długowiecznej mądrości nie wie, co dla ludzi dobre?
Dodam jeszcze, że historycznie rzecz biorąc źródeł logiki wiktymizacji u prawicy amerykańskiej, zwłąszcza skrajnej, nie trzeba szukać daleko. Prezypuszczam, że wystarczyłoby pogrzebać w jej podłożu historyczno-kulturowym. Dzisiejszy kapitalista-republikanin przemawia do ogłupionych współziomków głosem purytańskiego kaznodziei, wietrzącego wszędzie spisek "filistynów", którzy chcą zniszczyć nas - "uczciwych i bogobojnych ludzi pracy". Duch wspólnoty religijnej anglikańskich i protestanckich pionierów unosi się nad gruzami WTC itd.
I właśnie w takich momentach najlepiej wyłazi, że ta cała prawicowa powaga świętości życia to tylko maska dla siermiężnej, prowincjonalnej pogardy wobec praw kobiet. Quod erat demonstrandum.
Niezależnie od tego, czy rzeczywiście MEN i Giertych chcą pomóc uczennicom w ciąży,to czy nie ma jakiegoś innego sposobu, by się tego dowiedzieć bez wiedzy szkoły?
Goszyści określają wszystkie rzeczy, które uważają za niezbędne dla siebie, jako swoje "prawa". Stąd biorą się między innymi gadki o "prawie" do aborcji.
A co będzie, jeśli pewna grupa mężczyzn stwierdzi, że do jej "praw" należy gwałt? I powie, że gwałt może i jest aktem przemocy, ale nie pociąga za sobą śmierci?
Równie dobrze mógłbym uznać posiadanie złotego wodotrysku za swoje prawo. I co z tego wyniknie? W najgorszym razie, zyskam podstawy do zionięcia nienawiścią przeciw "systemowi". A w najlepszym - wymuszę na państwie, zeby zapewniło mi złoty wodotrysk.
Tym właśnie jest goszystowski żargon "praw": uzasadnieniem nienawiści albo środkiem do wymuszania przywilejów dla własnej grupy.
piętnować roszczeniowy partykularyzm!
P.S. Gdy się mówi o prawach, to ma się na myśli coś inmnego: mianowicie konieczność uznania, iż inni mogą inaczej postrzegać świat, że mój sposób widzenia rzeczy nie jest jedynym uprawnionym. To się nazywa Oświecenie, nowoczesnośc, czy jakos tak. Ale tacy jak ty nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Każe ci ktoś usuwać ciążę?
... żył dzisiaj, to by głosił, że Holocaust jest wolnym wyborem jego subkultury. Krytyków Holocaustu nikt nie zmusza do brania w nim udziału. Dlatego też, potępiając Holocaust, ludzie ci opowiadają się za ograniczeniem prawa Hitlera i jego fanów do wolnego wyboru, przez co okazują się fundamentalistycznymi wrogami demokracji.
dywaguje o Hitlerze uprawiając tzw. gdybologię stosowaną. Jak się nie ma nic sensownego do powiedzenia, to jak królika z szapoklaka wyciąga się Hitlera. Na to hasło wszystkim opada szczęka i koniec dyskusji. A fiutaśnik myśli, że jego na wierzchu...
Pod innym newsem (nieważne o czym) pojawi się Adolf ponownie, albo Benito, albo Jósef. I znów fiutaśnik będzie ukontentowany, że pokonał dyskutantów...