Panie Chamala! Nie uważa Pan, że "becikowe" jest najbardziej kuszące dla biednych rodzin? Jaki interes ma lewica w tym, by rozwarstwienie społeczne i nierówności szans jeszcze się pogłębiały? I niech mi Pan powie - nie lepiej przypadkiem, by pieniądze na becikowe, które trafiają zarówno do biedaczki, jak i milionerki, lepiej były przeznaczone na np. przedszkola?
Nie uważam by jednorazowo wypłacana, "zawrotna" kwota 1000 zł była dla kogokolwiek kusząca. Jednocześnie uważam, że podstawowym zadaniem lewicy jest właśnie wspieranie biednych rodzin. Milionerki nie powinny otrzymywać "becikowego", a jeśli nawet obecnie im przysługuje (co nie jest równoznaczne z tym, że je odbierają), to nie jest to wielki problem. Ileż w końcu mamy w Polsce tych milionerek ? Nie proponuję, by wspierać dzietność kosztem środków na przedszkola (co zresztą jest rownież jedną z form jego wspierania). Są inne wydatki, które byłbym skłonny ograniczyć: na zbrojenia, na kolejne militarne, zamorskie wyprawy. Te wydatki ograniczyłbym do zera. Nagle w budżecie znalazłyby się brakujące miliardy.
rozbudowana polityka pronatalistyczna?
A pieniądze do przedszkoli oczywiście powinny trafić. Ale żeby były przedszkola najpierw muszą być dzieci. A w mojej miejscowości właśnie zamknęli przedszkole bo dzieci jest za mało.
Mądry komentarz
Jako "mądry" oceniam komentarz numer 1.
Uwaga: wsparcie, w pierwszym rzędzie, należy się chyba dzieciom. Pośrednio mogą z niego korzystać osoby wychowujące dzieci, niezależnie od swojej płci.
Dodajmy, że społeczeństwo ludzi starych nie będzie w stanie wypracować środków na politykę socjalną. Dlatego też troska o (nieszczęśliwy skądinąd termin) dzietność jest w interesie nas wszystkich. Obojętne, czy mamy poglądy prawo- czy lewoskrętne.
??
W zeszłym roku myślałem podobnie o becikowym jak Waldek Chamala, ale teraz już to przemyślałem :) Lewica nie może "promować dzietności", w ogóle namawiać do posiadania dzieci! To indywidualna decyzja matki (i ojca) i nikt nie może w to ingerować- nie tylko państwo, ale i rodzina. Z pewnością wielu i tak zdecyduje się na dzieci. Państwo powinno natomiast wspierać tych, którzy się zdecydują na dzieci. Nie tylko z zasady sprawiedliwości społecznej (dziecko jest członkiem całego społeczeństwa a nie tylko rodziny, dziecko będzie pracować potem na starsze pokolenia więc niech to całe pokolenie je wspiera przy wychowaniu, itd), ale w ogóle tej zasady ze lewica powinna "wspierać indywidualne dążenia i aspiracje życiowe jednostki". W tej sprawie jest analogia do wojny w Iraku- LPR ma zupełnie inne motywacje, niż lewica.
??
Ratunku!
bo dziecko to IV filar systemu emerytalnego, a jednym z celów lewicy jest zmuszanie do uczestnictwa w programach emerytalnych.
I zmusza pod groźbą grzywny (i.e braku zwrotu części podatku idącej na becikowe) - vide PiS.
Żadne becikowe nie jest potrzebne, bo ono sprzyja rozrostowi rodzin patologicznych - zrobie dziecko i sobie popije za 2000zł.
Normalna, niepatologiczna rodzina ma dostac becikowe na zachęte aby posiadac dziecko - ok. Ale co potem? 2000zł na początek aby odprawić chrzciny jeżeli ktoś chrześcijanin a potem co? już nikt nie da nic na wychowanie dziecka. To chybiony pomysł.
Jeżeli wzrosną płace i ludzie nie będą wykorzystywani w pracy, nie będą siedzieć po godzinach to populacja wzrośnie. Tak jest! Wtedy pieniądze będą na wychowanie dziecka, ale w obecnych realiach to sprzyja tylko rozrostowi patologii. Wiem o tym ponieważ to zaobserwowałem w mojej miejscowości.
Jesteśmy w takiej sytuacji ze takie formy mogą być pomocne, choć jest to tylko mały kroczek, ale kroczek w dobrym kierunku. Zgadzam się z Chamałą, a tyk, którzy piszą o "autorytaryźmie"-przecież posiadanie dzieci nie jest obowiązkowe, a za jakiś czas moze być. Po za tym posiadanie dzieci jest społecznie pożądane.
Ależ posiadanie dzieci jest obowiązkowe. Bezdzietność jest karana grzywną - każdy płaci zaliczkę pod postacią PIT, VAT, akcyzy i paru innych instrumentów. Ci, którzy dziecko zrobią, zawracając z przestępczej drogi bezdzietności, dostają zwrot tej zaliczki pod postacią becikowego.
Wraz z urodzeniem pierwszego dziecka naprawdę trzeba ponieść spore wydatki: wózek, ubranka, pieluchy itp., tak więc jakaś pomoc na to jest wskazana. Tyle że powinna być wyznaczona granica, np. I grupa podatkowa, powyżej której już ta pomoc nie przysługuje, gdyż jest zbędna.
Państwo powinno ponad podziałami politycznymi, wraz z ekspertami, zastanowić się nad problemami demograficznymi.
Gdy coraz częściej pracę ludzi mogą zastąpić maszyny, nie jest powiedziane, że liczba ludności musi rosnąć. Ostatecznie na system emerytalny mogą być opodatkowane zyski przedsiębiorstw, które nie zatrudniaja ludzi (można by wyliczyć jakiś wskaźnik zatrudnionych do przychodu itp.). Można też opodatkować na ten cel dywidendy. Kto powiedział, że zyski z postepu technicznego mają trafiać tylko do przedsiębiorców, podczas gdy często przyczynia się do nich całe społeczeństwo,
Najważniejszym błędem jest doraźnośc w polityce demograficznej, brak perspektyw. Oczywiście, że jeżeli ktoś ma 8 dzieci, to jakoś trzeba pomóc, żeby te dzieci nie chodziły głodne. Ale w żadnym wypadku nie należy promować takiego modelu rodziny. Pomoc dla takich dzieci i tak nie będzie wystarczająca, te dzieci będą w gorszej sytuacji, natomiast pieniądze dla nich błdą pozyskane kosztem innych, którzy mogliby mieć np. dwoje dzieci, a mają tylko jedno, bo ich nie stać na więcej, gdyż państwo ich obciąża kosztami cudzych zaniedbanych dzieci.
sal paradise. Pan bosh dał dzieci, pan bosh da na dzieci. W Polsce. W Niemczech se poradzą inaczej.
o właśnie taka jest różnica że my uważamy. że jak laska się puści i zajdzie w ciąże to powinna wyciągnąć z tego jakieś wnioski a nie być utrzymywana za pieniądze pracowitych ludzi
się odezwał...
Zgadzam się raczej z drugim(K. Szumlewicz), niż pierwszym komentarzem. Faktem jest, że potrzebujemy odtwarzać populację, ale z drugiej strony ziemia jest przeludniona. Skoro w krajach tzw. trzeciego świata jest za dużo dzieci, a w Europie za mało, to należałoby raczej wspierać akcję na rzecz adocji biednych dzieci z krajów skrajnie ubogich. Obiektywnie rzecz ujmując w obecnych warunkach posiadanie przez rodzinę z północy własnego biologicznego dziecka jest dość egoistyczne, zważywszy, że ta rodzina mogłaby adoptować dziecko skazane na życie w slamsach Kinszasy, Sao Paulo, czy Dhakki.
to tobie nie chcący kiedyś dosrałem ?
hehehehehehehehehe dziecko jeszcze się mścisz. dobry jesteś
Skoro celem becikowego było "zachęcenie do posiadania dzieci", to bogatym trzeba dać więcej, żeby ich zachęcić. Dla rodziny która zarabia 20 tysięcy miesięcznie "na rękę" taką kwotą mogłoby być np. 2 mln zł :)
No i teraz dopiero dotarło do zidiociałych liberałków z POSLD, że LPR ma rację.
Warto też zuważyć, że debet w narodzie mamy ze sześć razy wiekszy niż Frycki.
Ale Sojusznicy Liberalnych Dupków najwyraźniej dalej tego nie kapuje.
No cóz jak Nawyższy kogos chce ukarać, to mu zawsze wpierwej rozum odbiera.
pełna zgoda! Podstawową wartością dla lewicy jest wolność jednostki, nie można narzucać nikomu czy ma mieć dzieci czy nie! Zwłaszcza że cwaniacy z LPR nie biorą potem za nie odpowiedzialności. Mam nadzieję że matki takich "becikowych" dzieci zgłoszą się do posłów którzy głosowali za tą ustawą po alimenty! Inna sprawa że gdyby były dobre świadczenia na dzieci ale przez całe ich dzieciństwo, do tego darmowe przedszkola i szkoły, to mielibyśmy znacznie lepsze efekty demograficzne niż dzięki temu nędznemu prostackiemu "bonusowi na wódkę za urodzenie dziecka" jakim jest becikowe.
W Rosji dają 250 tys. rubli dopiero za drugie dziecko, ale i tak wychodzi 12,5 tys. złotych na jedno, a już przy trzecim dziecku dysproporcje są znaczne. Polka dostanie do tej pory trzy tysiące złotych, a Rosjanka w przeliczeniu 50 tys. złotych.
nie dosrałeś, raczej rozbawiłeś, bo uwielbiam studenciaków mówiących o sobie "my ciężko pracujący" albo o "naszych pieniądzach". Wiem, wiem za Twoją ciężką włożoną w naukę pracę należy się ogólny szacunek i poważanie, w końcu "z jaskini wychodzisz" po oświaty kaganek, żeby go później do ludu zanieść. Tylko ja sobie tak myślę, żeby Ci kiedyś ten lud, co za jego podatki się uczysz, w mordę nie dał.
nie bojmy sie slowa autorytaryzm, ale mysle, ze K. Szumlewicz byla zbyt lagodna. Polityka prorodzinna to jawny TOTALITARYZM i kazdy lewicowiedc wiedziec o tym powinien.
Totalitaryzmu nie ma tylko tam, gdzie nie ma polityki.
Ale totalitaryzm musi być, bo ludzie mają różne potrzeby - jedni chcą wolności, inni chcą bata nad sobą.
Liberałki są za obligatoryjną aborcją, i przeciwko becikowemu.
Olewają tez tęgim siurem masową słuzbe zdrowia i oswiatę.
Dlatego proponuje im już dziś nowe hasło wyborcze.
Precz z polskimi bachorami!!!
I spoko!
Niwolników do folwarków przywieziemy sobie z ksiezyca (bo z Afryki do takich dziadów nikt już nie chce przyjechać)!!!
TFU!!!
:/
Tulse Luper:
1. Czyli jeśli ja chcę mieć jedno, no dwoje dzieci to jest biologiczny egoizm, ale jeśli jakiś Azjata chce mieć ich dziesięcioro to jest jego niezbywalne prawo?
2. Jak wyobrażasz sobie import i dystrybucję dzieci z Południa do krajów zamożnych?
Luke:
1. Jeśli wolność jednostki jest centralną wartością lewicy to czyją wartością jest równość? Liberałów?
2. Naprawdę nie odróżniasz ZACHĘCANIA od nakazywania?
widzę że dalej nie czytasz tego co komentujesz.daleko zajdziesz. napisałem pracowitych a nie moich.
ignorant
1. Angka Leu napisałem tylko, ze pewnego rodzaju egoizmem jest posiadanie biologicznego dziecka przez śrendiozamożną parę z bogatej Północy, w sytuacji gdy istniałaby możliwość adaptacji przez taką parę dziecka zyjącego w faweli.
2. Jak najbardziej jestem takze za programami kontroli urodzin na Południu.
3. Pomysł z "importem dzieci" miał być trochę prowokacją, ale nie da się ukryć że mimo wszystkich techn. trudności i społecznych zagrozeń(utowarowienie dziecie) jest to rozwiązanie pod wieloma względami korzystne, przede wszystkim dla dzieci.
4. Oczywiście ostatecznym celem lewicy ma być egalitarny świat, bez dychotomii centra-peryferia, gdzie kązdy będzie mógł żyć względnie dostatnio tam gdzie się urodził, czy gdzie sobie wybrał że żyć będzie(do urzeczywsitnienia możliwości takiego wyboru także konieczne są określone warunki ekonomiczno-społeczne, których nie da się stworzyć we współ. kapitalizmie).
Na politykę prokobiecą, tak samo jak na promęską, nie dam ani grosza.
Gotowy jestem natomiast dawać pieniądze na społeczne dobro wspólne.
Basta!
Albo określasz się jako endodynamik dla kawału i zmyłki, albo też żartujesz sobie z nas, że marzy ci się anarchia.
Powinno się pomagać ubogim ludziom z małymi dziećmi. Nie tylko kobietom. Czy samotny mężczyzna wychowujący dziecko, po śmierci jego matki jest kimś gorszym? I tu już nie chodzi o to, by było nas więcej, lecz by nie było nas z roku na rok coraz mniej, bo to grozi w przyszłości wręcz wyludnieniem. Zarzut popierania przeze mnie "nacjonalistycznej inżynierii społecznej" jest kuriozalny. Czyżbyś sugerowała, że UE została opanowana przez pronatalistyczny spisek nacjonalistów? Czy we Francji i Szwecji, gdzie beneficjentami takiej pomocy są głównie rodziny imigranckie, realizuje się politykę nacjonalistyczną?