Przyznaję, że wzrok mam już słabiuteńki, aliści nawet przez okulary po dziadku nie potrafię doszukać się w tekście Przewodniczacego Boguslawa Ziętka zadnych programowych czy chociażby taktycznych konkretów.
Może kto mnie oświeci?
A tam, świeżych idei byś chciał. Przewodniczący Ziętek sponsoruje "Trybunę Robotniczą", więc redaktor Zalega ma obowiązek mu to wydrukować. Gdyby Przewodniczący napisał o hodowli jedwabników, to pewnie też by poszło do druku.
Zaniepokoiła mnie pewna myśl. Autor twierdzi, że za rządów liberalnych (SLD, UW itp.) mieliśmy więcej demokracji niż teraz. Otóż przez cały ten okres kilkunastu lat pracownicy zostali sprowadzeni do roli niewolników. Pomiatano nimi, łamano ich prawa, nie wypłacano pensji, z reguły nie oferowano stałych umów o pracę. W tej sytuacji nie bardzo wiem w czym autor, lider związkowy i partyjny w jednej osobie upatruje owej demokracji. Dla pracowbników jej przecież nie było. Fałsz polega na przyjęciu prawicowego mitu przeciwstawiającego wolność równości. Ludzie najedzeni do syta chętniej i łatwiej sięgają po swe prawa. Im więcej równości tym więcej wolności. Kaczory oczywiście niczego nie zmieniły w stosunkach pracy i raczej ograniczają się do szumnych zapowiedzi. Jednak coś drgnęło, a to w wyniku otwarcia zachodnich rynków pracy. Migracja zarobkowa, mniejsze bezrobocie sprawiły, że pracodawcy muszą dziś odrobinę bardziej liczyć się z pracownikami. Widać to szczególnie w budownictwie.
Tekst pana Ziętka jest jedną wielką polemiką. Ciekawe kogo ma na myśli pisząc: "mówi się", "twierdzi się", uważa się".
Tak mniej więcej rozumię ostatnie zdanie Tow. Ziętka" Musi w działaniu pokazać, że potrafi twardo i konsekwentnie przeciwstawić się każdej formie wyzysku, dyskryminacji i wykluczenia." Bo programów udających lewicowe- SLD/neolibaralna/ wydawała na pęczaki. A praktycznie robiła odwrotnie. państwo ze świeckiego robiło suię wyznaniowe./z aborcją włącznie/ Radziłbym Tow. Ziętkowi wyłuskać lewicowców z SLD do PPP lubdo KPP. a od neoliberałow odciąć się raz na zawsze /Kwachów.Milerow i Olejniczakow/ Ale i tak z tego co robi Tow. Ziętek byłby dumny komunista generał , wojewoda śląski Tow Ziętek. A wracając do programow to ich nie realizowanie jest chorobą kolejnych partii Polskich. poczynając od UW poprzez Centrum .liberałow .PO . AWS. PIS i SLD. Tak ten naród przez 17 lat dawał się kiwać.Apelowal bym też o dbanie o dobór kadr PPP /bo niektórzy to karierowicze również neoliberalni/
"Platforma jest nieco kulturalniejsza" od PiS? Może dla Ziętka, bo już dla jego związkowców z Sierpnia?80" - z pewnością nie.
ten teks o tym, że PiS realizuje politykę "ludzkiej władzy". Nie rozumiem zupełnie dlaczego Ziętek się czepia. Przecież władza powinna być "ludzka" - taka ludzka, że i kolegę ministra odwiezie policyjnym radiowozem po całodobowej popijawie, tudzież użyje służb mundurowych aby żadnemu (ważnemu) obywatelowi nie dokuczał głód w pociągu ;-). Takie gesty wielopańskiech rządzących przecież jako żywo promują przemyślaną kampanię "władza bliżej ludzi" (a na pewno bliżej swoich ludzi) :-)))
Oczywiście, budżet, wzrost gospodarczy, środki z Unii - po co nam to? Lepiej, żeby wszyscy mieli g****, jak na Kubie, ale za to po równo.
Odradzam teksty tego pana. Osoba, która twierdzi, że Samoobrona to partia socjalliberalna zasługuje tylko i wyłącznie na miano idioty.
wiesz że nie chodzi o to że wzrost gospodarczy czy środki z UE są nieważne. Są ważne i to samo mówi prawica i neoliberałowie. Lewica musi natomiast mówić i robić wszystko, żeby rozwój gospodarczy służył całemu społeczeństwu, czyli żeby owoce wzrostu były sprawiedliwe dzielone- najpierw najbardziej potrzebującym, potem najbardziej zasłużonym dla rozwoju, itp... Generalnei służy temu system podatkowy i płacy minimalnej oraz sprawiedliwe świadczenia społeczne. Nit o tym i w ten sposób nie mówi, a to należy do lewicy (jeśli powstanie, mam nadzieję że PPP nią jest). A co do Samoobrony to oczywiście że to nie jest partia socjalliberalna, tylko neoliberalna, odkąd Lepper w peanach wypowiada się o Gilowskiej, czyli "Balcerowiczowi w spódnicy"... Ostatnio pokazała- jak zablokowała podwyżkę emerytur i rent (dzisiaj pisze o tym Trybuna) albo jak chciała obciąć wynagrodzenia urzędnikom skarbowym (wiem- wszyscy ich w Polsce nienawidzą, to efekt neoliberalnej nagonki na państwo jako takie, "bo pożera nasze podatki").
A o przyszlosci prawicy z ktora niedawno sie bratal Przewodniczący nic nie napisze? Wczoraj Le Pen, dzis ZMK - to lepsze niz Monty Python :)
Znowu jakaś szuja neoliberalna z SLD albo z PIS du, włazi szantrapa na lewicowe forum - won do Giertychow czy małpy z brzytwą.
Ziętek napisał : "Jeśli lewica chce być rzeczywistą alternatywą dla liberalnych programów kolejnych rządów, musi mieć program, w którym przed rozwojem będzie stawiała człowieka, przed wzrostem gospodarczym - pracę, przed swobodą działalności gospodarczej - prawa pracownicze i swobody związkowe, a przed troską o budżet państwa - troskę o zaspokajanie podstawowych potrzeb społecznych."
To mnie cieszy. To oznacza, że poglądy Ziętka są zbieżne z programem SLD. W końcu w Konstytucji Programowej SLD jest napisane już we wstępie :
"JESTEŚMY LEWICĄ. Dlatego stawiamy realne dobro społeczne i realne dobro jednostki ponad wszelkie abstrakcyjne mechanizmy rynku i państwa. W konflikcie między kapitałem i pracą zawsze opowiadamy się po stronie pracy. Dążymy do stworzenia oraz egzekwowania zasad i praktycznych możliwości godnego zatrudnienia i rozwoju każdego człowieka."
Żeby zweryfikować autentyczność tych słów (zarówno Ziętka jak i tych z dokumentu SLD) potrzeba oczywiście mandatu od społeczeństwa do rządzenia Polską. Póki co jednak ta wspomniana zbieżność programowa nastraja optymistycznie w aspekcie jednoczenia lewicy.
Kiedyś PPS postawiła SLD bardzo ostre waunki programowe przed wspólnym startem wyborczym. Negocjujący wówczas i odpowiedzialny za program Krzysztof Janik przyjął te radykalne postulaty bez jakiejkolwiek dyskusji we własnych szeregach. Powielono je w milionach egzemplarzy, bo dla nich program nic nie znaczy, a rządzą tak jak inni - neoliberalnie. Wprowadzili m.in. ustawę o eksmisjach na bruk (lex Blida), ale program wyborczy mieli zajebisty.
Przecież nie zdążyli go zrealizować (do spółki z SDPL)? Częściowo owszem zrealizowali- m.in. obcięcie waloryzacji rent i emerytur. A kto jak nie SLD ryczało na Teresę Lubińską, że "naraziła się rynkom finansowym i trzeba ją odwołać", po tym jak ośmieliła się powiedzieć że należy zachować w budżecie wydatki socjalne? To tak wygląda w praktyce realizacja haseł wyborczych przez SLD- przypominam że w 2001 roku mieli bardzo socjalne hasła... A jak w ogóle pogodzić nawet same hasła z programem demokratów- partii Balcerowicza, Hausnera i Bochniarz? Bochniarz zgodzi się żeby "interes pracownika był przed interesem pracodawcy"? Ha ha ha, na szczęście i tak już nie wierzy w to bajdurzenie SLD, udawanie że są socjalni!
że lewica jest od tego, by walczyc o równosc szans, ograniczac rozwarstwienie, eliminowac ubóstwo itd. Ja to przecież popieram. Ale to wszystko można czynic tylko i wyłącznie w warunkach silnej gospodarki rynkowej. Tymczasem pomysły pana Ziętka, gdyby zostały zrealizowane, doprowadziłyby do gigantycznego wzrostu bezrobocia, wysokiej inflacji, zachamowania inwestycji, ruiny finansów publicznych - innymi słowami, gospodarka byłaby całkowicie zniszczona. A po tym przyszedłby wymarzony przez UPRowców polski Pinochet. Ja tego nie chcę, nie wiem jak inni. Co do Samoobrony - to nie są neoliberałowie. To są najgorszego rodzaju populiści, i na dodatek kryminaliści - a to, co jest najbardziej fatalne, jest to, że robią to pod szyldem lewicy.
Jeszcze kilka lat temu SLD było duża, zarozumiałą nieco partią. Dziś jest jednym z członów koalicji, sygnalizuje otwarcie na nowe, lewicowe środowiska, a to co jest dziś zapisane w Konstytucji Programowej to nie są czcze hasła tylko pewien ideowy drogowskaz dla polityków lewicy. Wciąż trwają dyskusje programowej, na stronie SLD jest dostępny stenogram z posiedzenia Rady Strategii Programowej. SLD oczywiście chce korzystać także z wiedzy ludzi zrzeszonych w rozmaitych organizacjach lewicowych i współpracować z nimi jeśli nie formalnie to przynajmniej na zasadach programowych konsultacji.
To, że parlamentarna reprezentacja SLD jest dziś niemrawa i mało aktywna, a w aktywności z kolei mało skuteczna nie oznacza, że SLD się wyrzeka lewicowego programu, chociaż można oczywiście odnieść takie wrażenie. Posłowie SLD mają po prostu problemy z werbalizacją swoich dążeń i przekonań. Ale przecież aktywność jeśli chodzi o współpracę ze związkowcami z OPZZ czy ZNP pokazuje, że SLD nie jest oderwane od lewicowości i jest autentycznym wyrazicielem potrzeb ludzi pracy na forum parlamentarnym. Właściwie to jest jedynym parlamentarnym ich wyrazicielem. I warto o tym pamiętać i uszanować decyzję OPZZ o pozostaniu w ścisłej współpracy z SLD. Związkowcy wybrali tę lewicową formację.
Argument jakoby koalicja z PD była przeszkodą w realizowaniu lewicowego programu jest chybiony. Formacja węgierskiego premiera Gyurcsanya rządziła z liberałami i realizowała socjalny program. Włoskie Drzewo Oliwne to też formacja szerokiej lewicy od komunistów do socjalliberałów. A siłę partii politycznej mierzy się jej społecznym zaufaniem. Dziś ludzie głosujący na LiD powierzają swe zaufanie głównie SLD i to jest wyraźny głos za lewicą. PD jest pomniejszym aczkolwiek szanowanym partnerem i na pewno w sprawach polityki zagranicznej, sprawa europejskich i swiatopogladowych obie te partie będą mówić jednym głosem. Natomiast różnice programowe w innych kwestiach oczywiście są i to na jakie ustępstwa można pójść określa Konstytucja Programowa, która jest pewnym minimum z którego SLD, mam nadzieję nie ustąpi.
...i hipokryzji. Ten wywód "wLewoZwrot" na temat SLD i jej lewicowości. Wyrazy podziwu. Sięgasz dna zakłamania.
To w takim wypadku najbardziej "lewicową" partią jest UPR, bo oni nie tylko dążą do ruiny polskiej oświaty - jak to czyni ZNP wspierane przez "lewicowe" SLD - lecz chcą całkowitej prywatyzacji szkolnictwa.
Ciarki po plecach mnie przechodzą, gdy "lewicowcy" wspierają organizacje typu ZNP, które jak żaden minister - nawet wliczając w to Giertycha - rujnują publiczny system edukacyjny. Brawo panowie lewicowcy, w ten sposób wspieracie szkoły prywatne, do których trafiają dzieci z bogatszych rodzin, a te z biednych muszą się męczyc w publicznym bagnie, bo ktoś sobie wymyślił, że szkoła ma byc dla nauczycieli, a nie dla uczniów.
ZNP działa na szkodę oświaty hamując wszystkie te reformy, które zwiększają podmiotowość uczniów. Jak wygląda współpraca SLD z ZNP? Trochę se pokonferencjują, trochę pochleją, po czem Dyduch stwierdzi, że współpraca jest bardzo owocna.
Bogus Nie odpuszczaj My ludzie lewicy jestesmy z Toba
Widzę Towarzysze, że postanowiliście wyłożyć karty na stół. I bezpośrednio znieważacie już ruch pracowniczy, ruch związkowy zrzeszony w ZNP. Zapewne tylko z tego powodu, iż ten widzi w SLD politycznego partnera w dbałości o interesy nauczycieli. To smutne, ale przynajmniej pokazuje wasz prawdziwy obraz. Dopóki jakakolwiek organizacja wiąże się z absolutnie marginalnymi i nic nie znaczącymi w życiu publicznym partiami skrajnej lewicy to wszystko jest w porządku, to można mówić o autentyczności i ideowości. Natomiast organizacje współpracujące z SLD są w waszych oczach deprecjonowane. Swoją drogą dziwna taktyka, w końcu niedawno sam Ziętek łasił się do OPZZ i namawiał związkowców do porzucenia SLD.
ABCD na Czerska do Wybiurczej tam Twoje miejsce
Z SLD i ZNP może i tak jest, jak pisze Paweł Kończyk.
Ale problemem polskich szkół nie jest dziś brak "podmiotowości" uczniów, tylko brak elementarnej dyscypliny. Stąd pobicia, poniżenia, a nawet gwałty, które stają się chlebem powszednim.
Uważamy, że dziś kwestia organizacji (partii) ma zasadnicze znaczenie. Nawet największe autorytety nie wystarczą do usankcjonowania danej formy organizacyjnej – to jasne. Należy zastosować probierz rzeczywistości. Z naszej krytycznej analizy współczesnych ruchów, tzw. nowych ruchów społecznych i taktyki nowej radykalnej lewicy wyciągamy wniosek o konieczności organizowania się lewicy rewolucyjnej w partię typu leninowskiego.
Nie chodzi tu o narzucanie takiej formy organizacji środowiskom szerokiej i jeszcze szerszej lewicy, ani, tym bardziej, o stwarzanie pozorów, że lewica rewolucyjna odpuszcza sobie tworzenie organizacji awangardowej i że roztapia się w szerokich mobilizacjach społecznych.
Nasze przekonanie nie wynika bezpośrednio z przełożenia dyskusji między Leninem a socjaldemokracją niemiecką (i Różą Luksemburg) w kwestiach organizacyjnych, ale z obserwacji niemocy lewicy rewolucyjnej poddanej naciskowi powszechnej tendencji zawierającej się w modnym ruchu NO GLOBAL.
Jeśli chodzi o historię, to nie wydaje nam się słuszne powszechne przekonanie o tym, że koncepcja Lenina wyrastała wyłącznie z jego doświadczeń z działalności w kraju reakcyjnym i antydemokratycznym i została niesłusznie i mechanicznie przeniesiona na grunt innych krajów, w tym cieszących się rozwiniętymi formami demokracji. „Kółkowość”, czy „środowiskowość” jako podstawowe formy organizacyjne szerokiego ruchu prowadzą dziś, paradoksalnie, nie do rozwijania dyskusji, ale do jej ograniczania, gdyż zamiast skupiania się wokół wyrazistych opcji mogących ową dyskusję ożywiać, „środowiska” dopiero konkurują o członków. Największe emocje budzą więc spory personalne lub „partyjniackie”, które nie mogą być nawet namiastką takich dyskusji. Dobrze więc, że Piotr Ikonowicz postawił wreszcie na wokandzie kwestie dyskusji ideowej – fakt, że z pozycji „partii pluralistycznej”.
W konsekwencji, rzeczywiste spory, choćby to bolało „radykałów”, sprowadzają się zawsze do zasadniczego sporu między tendencją dominującą, czyli socjaldemokratyczną, a lewicą niekoncesjonowaną. Bo tylko ten spór odzwierciedla rzeczywisty układ sił wbrew ponawianym przez „radykałów” nawoływaniom do wyrzucenia SLD poza nawias lewicy jako takiej. Brak wyrazistej alternatywy wobec SLD na lewicy radykalnej sprawia też, że wszystkie próby realnego zaistnienia sprowadzają się do promowania opcji socjaldemokratycznej, może tylko w jej wersji „prawdziwej” czy „uczciwej”.
Zasadnicza odmienność programowa nie może być zaledwie elementem ożywienia polemik i dyskusji, czyli utrzymywania fermentu intelektualnego. Udział w szerokiej dyskusji z pozycji organizacyjnej powoduje, że koncepcje i twory nie wytrzymujące konfrontacji z rzeczywistością ulatniają się, jak dym. Dyskusja powinna być realna, a nie – niezobowiązująca. Chyba, że faktycznie gada się o zmianach tylko po to, aby wszystko pozostało bez zmian.
Anonimowy „--,” mówi o partii jako o zapleczu intelektualnym, zaś kwestie organizacyjne mają rozstrzygać się na szczeblu konkretnej działalności praktycznej – w zakładach, na szczeblu bezpośrednich działaczy, na poziomie klasy robotniczej.
Jeżeli jako „partię” rozumie się organizacje kółkowe, skupione wokół środowisk wydających pisma, to owa „partia” nie może wyglądać inaczej. Problem w tym, że tak naprawdę to właśnie partią jest owa organizacja, którą „--,”izoluje w rozsądnym odruchu od „partii-kółka wzajemnej adoracji”. Zagadnienie „politycznej” strony partii w odróżnieniu od jej strony „teoretyczno-intelektualnej” stawia kwestię hierarchii istotności obu stron. Jednak zagadnienie to jest pozorne, albowiem nie sposób obu stron izolować całkowicie. Efektywność działania politycznego nakazuje wyciąganie wniosków z dyskusji teoretycznych, traktowanie ich jako narzędzia, a nie jako celu samego w sobie, jako dogmatu. Również nie wolno ulegać prostackiemu poglądowi, że bezpośrednia skuteczność jest jedynym probierzem rzeczywistości. Weryfikacja jest również procesem intelektualnym. Dlatego nie da się ochronić „robotników” przed „intelektualistami” i odwrotnie.
Z tego wynika, że Leninowska formuła partyjności zachowuje swoją przewagę nad „kółkowością”. RZECZ W TYM, ŻE NIE NALEŻY CAŁEJ, RÓŻNORODNEJ W SENSIE POLITYCZNYM DYSKUSJI SKUPIAĆ W JEDNEJ ORGANIZACJI PARTYJNEJ (NAWET PLURALISTYCZNEJ). NALEŻY PROMOWAĆ DYSKUSJĘ SZEROKĄ, ALE WIELOPODMIOTOWĄ, TZN. Z PODMIOTAMI RÓŻNIĄCYMI SIĘ ISTOTNIE MIĘDZY SOBĄ, ODPOWIEDZIALNYMI ZA SWOJE POGLĄDY, PONIEWAŻ TE POGLĄDY MOGĄ BYĆ PODSTAWĄ DO ZMIAN RZECZYWISTOŚCI. W tej postaci, w jakiej mamy dziś do czynienia z dyskusją, są to tylko bezpłodne przepychanki personalne, które nikomu już nie odpowiadają, na co wskazuje choćby przykład przejmowania członków innych organizacji przez PPP i KPiORP, które „z braku laku” robią za oś polaryzacji na tzw. radykalnej lewicy.
Jednocześnie, punktem odniesienia dla PPP i KPiORP jest układ realny, czyli tzw. wielka polityka, a więc, będąc formacją eklektyczną i bynajmniej nie leninowską (spełniają postulat „kółkowości” i „towarzystwa wzajemnej adoracji”), radykałowie w niej zakotwiczeni przyczyniają się do odbudowywania formacji socjaldemokratycznej, tyle że konkurencyjnej wobec SLD.
Nasze podejście różni się od podejścia „spartakusowców”, którzy tylko pozornie są ortodoksyjnymi leninistami. W gruncie rzeczy, są takimi samymi przedstawicielami tzw. nowej radykalnej lewicy, którzy z klasyków wyciągają cytaty uzasadniające tylko ich pozytywne zaangażowanie w drobnomieszczańskie walki na rzecz swobód obywatelskich lub jałową krytykę zaangażowania innych w konkretną walkę polityczną. Z tym, że bezmyślna (a dokładniej posługująca się biurokratyczną protezą, a więc obarczona grzechem jednostronności) wrogość wobec „Solidarności” nie idzie w parze z umiejętnością ustosunkowania się do dzisiejszych wyzwań. Należy zaznaczyć, gwoli sprawiedliwości, że jałowość „spartakusowców” jest szczególnie rażąca w przypadku ich polskiej odnogi, ponieważ, np. niemieccy spartakusowcy całkiem ciekawie analizują krytycznie sytuację lewicy w swoim kraju. Jałowość polskich zwolenników MLK najlepiej obnażył ich ruch w trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej. Jakikolwiek ruch w rzeczywistości jest u nich torpedowany od wewnątrz, gdyż pozostanie na pozycji „krytyka z zewnątrz” wymaga od nich pozostania w sekciarskiej niszy, zaś wyjście z owej niszy może się dokonywać wyłącznie poprzez nowolewicowe wzorce (walki o prawa mniejszości czy kokietowanie anarchistów), trenowane na Zachodzie przy akompaniamencie dzikich wrzasków własnych „strażników Graala”. Polscy „spartakusowcy” nie są przygotowani do zerwania z własną czapą, która ich ogranicza poprzez wciąganie do swoich sporów, kiedy tak naprawdę ich związek z zachodnimi „pobratymcami” wisi na cienkim i przerdzewiałym drucie „obrony zdeformowanego państwa robotniczego”. Teoretycznie mogliby się zjednoczyć z grantowcami, ale planktonowe partyjniactwo im na to nie pozwala.
Wyrażając swoje otwarcie na dyskusję programową i ideową, pragniemy zaznaczyć, że w przeciwieństwie do środowisk optujących za „wielością i różnorodnością” podmiotów i zwolenników partii pluralistycznej, nie zamierzamy ograniczać dyskusji tylko do kwestii dyskutowanych w ruchu NO GLOBAL. Dlatego podkreślamy jedność dyskusji programowych i ideowych z kwestią organizacyjną.
7 stycznia 2007 r.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
Do Jakuba Szeli Nie PIS tylko PO czyli Porozumiwnie Oszustow To jest wlasciwa nazwa
Zgadzam się z krytyką ZNP ponieważ jest faktem , ze w okresie rządow SLD. Nauczyciele mieli zdecydowaną większość w sejmienie licząc innych nauczycieli z innych opcji i co pstro. Zlikwidowano kartę nauczyciela ,która broniła socjalu nauczycieli . Wprowadzono poronioną reformę pani Radziwił . ZNP jest anty nauczycielski albo takie beznadzine ma władze. Władze SLD manipulowały nim jak chciały zresztą podobnie jak związkiem emerytów . UP czy innymi podmiotami.
BB są frakcją dwuosobową, zaś ich śmiertelnych wrogów, spartakusowców, jest trzech.
Od lat te potężne ugrupowania toczą ze sobą heroikomiczne boje w "alternatywnym" internecie. Cokolwiek to przypomina heroikomiczny poemat Pseudo-Homera o wojnie żab z myszami.
Przykro mi, ale nie znajduję niczego wartościowego w działaniach ZNP z ostatnich 15 lat. Często gęsto natomiast związkowcy ci zapominali, że szkoła powinna służyć nie tylko nauczycielom, ale również uczniom i ich rodzicom. Swego czasu sam mogłem się o tym przekonać jako uczeń.
Z partią Ziętka i jego działalnością polityczną nie mam nic wspólnego.
Wszystko ładnie. Ale z postego i Salomon .... . Więc jeśli chodzi o budżet, to trzeba mniej hasłowo go traktować. Żeby choć co 5 lat dziurę wyrównać. Co nie jest łatwe. Inaczej po nas choćby potop?
Kto bowiem kupuje obligacje? Instytucje finansowe, za pieniądze glównie bogatych. Kto spłaca odsetki od obligacji? Podatnicy, a w neoliberalnym kraju najwieksze podatki płaci klasa pracownicza, a nie kapitaliści.
Dzięki temu że podatki dla bogatych są wysokie. Cięcia podatków dla bogatych (co robiło SLD i zapowiada także PiS, trochę już zrealizowali)=wyższy deficyt.
U nas też wystarczy zeby bogaci placili podatek a zwlaszcza oszuści zagraniczni , którzy machlaczą tak by zysku nie było i podatku nie płacą.
Naiwna, a wręcz głupia jest wiara w to, że lewicowa polityka to z definicji taka, która pobiera od bogaczy duży haracz. Nie ma takich pieniędzy, których nie można z budżetu wydać głupio, np. na 100 nowych F-16. Oczywiście uważam, że bogaci powinni płacić do budżetu sporo, ale bardziej lewicowość definiuje nie to, ile bogaci płacą, lecz na co budżet te środki WYDAJE.
Zatrzymanie prywatyzacji, głosowanie PiS za 50% stawką PIT, rozrost biurokracji. Czyż to nie jest zgodne z ideałami lewicy?
Chcialem sie zapisac do NL czy ktos moze mi podac adres siedziby w Warszawie
jEZE NIKT W POLSCE NIE POTRAFI PODAC ADRESU SIEDZIBY NL TO JAK MOZE POLACZYC SIE Z NIA PPP
My też cię kochamy! Nowa Lewica.
socjalistyczna może być też prawica (narodowy socjalizm- czyli np. PiS,LPR,Samoobrona). Lewica=socjalizm dla wszystkich ludzi i dla dobra człowieka, prawica=socjalizm dla prawdziwych Polaków, nie dla dobra człowieka ale dla dobra narodu, w szczególności żebys się szybko rozmnażał (np. becikowe).
Poruszony haryzma Ikonowicz niepoprawny w swojej naiwnosci Chcac zasilic wasze szeregi uprzejmie prosze o podanie adresu waszej siedziby Oczekujacy w nadziej MM