Jesli faktycznie zalegalizuja marihuane to mafia straci miliony, ergo moze byc ciekawie, ja jednak nie wierze w to, podniesie sie larum, posypia lapowki i nic z tego nie bedzie.
Tak jest, we Włoszech rosną nierówności społeczne, maleje socjal, zwiększa się liczba wykluczonych, ale za to będzie można się prowadzać za rąsię z osobnikiem tej samej płci, jarać blanty i walnąć samobója na życzenie. Oto lewica na miarę XXI wieku i jego wyzwań społecznych.
Nie wiedziałem, że już teraz można we Włoszech posiadać grama trafki - ciekawe czy to Prodi wprowadził czy jeszcze za Berlusconiego?? Heheheh - aż mi się przypomniał taki reportaż ,w którym mówiono iż w czasie ciągu jednego z programów telewizyjnych we Włoszech twórcy widowiska pobierali potajemnie próbki skóry i potu (w czasie make-up'u) od znanych polityków. Kiedy próbki oddali do laboratorium - wyszło, że prawie 70% posłów raczyło się nielegalnymi substancjami - i to nie koniecznie "miękkimi" ;-D To dobrze, że Włosi chcą zerwać z tą dwulicowością i obłudą w tej kwestii. Jestem za tym, żeby w Polsce też z nią kiedyś zerwano (najlepiej jak najszybciej - chociaż za rządów obecnych i pewnie następnych też - to raczej będzie niemożliwe, a szkoda :-( )
... wole taką pseudolewicę, która przynajmniej potrafi pokazać, że jest odważna w sferze obyczajowej (a nie zapominajmy, że większość koalicji obecnie rządzącej we Włoszech jest "pochodzenia Chrześcijańskiego" - więc te ich decyzje też są pod pewnymi względami symptomatyczne - symptomatyczne o tyle, że pokazują iż chrześcijańska lewica wcale nie musi być ciemnogrodem i Kościół to nie tylko klechy i ich poplecznicy) niż parapseudolewicę polską, która albo nie potrafi się zmobilizować - w przypadku pozaparlamentarnej - albo jak już jest w sejmie, to jest tak niemożliwie tchórzliwa, że nie potrafi robić nic innego, ja tylko bezmyślnie małpować pseudoliberalną Platfuśnicę. Obyśmy kiedyś doczekali takiej "pseudolewicy", jaka się Włochom trafiła!!!
realizuje swoje światopoglądowe reformy, by przykryć to, że nie realizuje swoich obietnic gospodarczych i socjalnych, np. planuje (o ile już tego nie zrobił) obniżyć podatki. Mam nadzieję, że jeżeli sytuacja dalej będzie tak wyglądała, to w następnych wyborach Comunista Rifondazione i Partia Włoskich Komunistów wystartują we wspólnym bolku, ale poza centrolewem.
I znowu niektórzy wygrywają emancypację ekonomiczną przeciw obyczajowej, by dowalić nie lubianym przez siebie środowiską. Obie emancypacje są równie ważne, nie można ich rozdzielać, ekonomicznie włoska lewica na razie nie zachwyca, ale zmiany obyczajowe, które chce wprowadzić cieszą. Dobre i to.
Ale to chyba nie Durango przeciwstawia emancypację światopoglądową społecznej tylko robią to - skutecznie - Prodi i Zapatero. Gdyby było inaczej to realizowaliby zarówno reformy ekonomiczne jak i obyczajowe a tymczasem oni, jak zawsze, ograniczają się do tych drugich. Dlaczego? Bo bezpieczniejsze, bo z ich powodu rynki finansowe nie obalą rządu.
A co jest też ważne - reformy obyczajowe stanowią swego rodzaju opium dla (lewicowego) ludu. Sprawiają, że rozmaici prostoduszni lewicowcy mówią, że dobre i to. I dzięki temu potem bronią takiego kapitalistycznego rządu jako mniejszego zła.
Jak Durango pisze o ref. obyczajowych :"ale za to będzie można się prowadzać za rąsię z osobnikiem tej samej płci, jarać blanty i walnąć samobója na życzenie", to wnioskuje, że uważa je za niepotrzebne fanaberie.
Włoski przykład jest specyficzny, są w tej koalicji siły bardzo sympatyczne(Partia Odrodzenie Komunistycznego) i zupełnie mdłe. Ale na pewno jest to mniejsze zło niż Berlusconi, Fini i reszta ich ekipy.
Gdyby Prodi przeprowadzał jakieś reformy ekonomiczne (choćby w stylu socjaldemokracji sprzed 30 lat) to Durango nie mógłby go krytykować z lewicowych pozycji. Bez Prodiego nie byłoby Durango. A twój wpis potwierdza to co pisałem: skuteczność, z jaką lewe skrzydło establishmentu kanalizuje potencjalny protest wykorzystując problemy z zakresu nadbudowy.
Owszem, drogi Tulse, jaranie blantów uważam za fanaberię, a wręcz za zjawisko szkodliwe społecznie. Zbyt wielu moich znajomych od tego zidiociało, bym promowanie takiego zjawiska mógł uznać za lewicowe czy po prostu sensowne. Owszem, zakazy nie rozwiązują problemu, ale legalizacja sankcjonuje pewne szkodliwe praktyki i wprowadza je w społeczno-kulturowy krwiobieg. A w kwestii lewicowości, owszem, uważam, że socjal jest tysiąc razy ważniejszy niż marihuana, geje i eutanazja - i że zajmowanie się takimi duperelami służy odwróceniu uwagi od tego, co istotne. A gadanie, że należy i można na raz zajmować się tym, tamtym i jeszcze owamtym, ma taki sam sens jak twierdzenie, że człowiek może mieć dowolną liczbę dzieci i wszystkie je dobrze wychować.
Bo ile procent społeczeństwa mogą stanowić homoseksualiści albo ludzie, którzy chcą eutanazji? No nie więcej niż 20 proc. społeczeństwa! A kwestie opieki socjalnej, praw pracowniczych, powstrzymanie prywatyzacji oraz inne tego typu postulaty dotyczą całej siły roboczej oraz biednych i bezrobotnych w państwie!
Żeby nie było: popieram legalizację związków homo, eutanazji, narkotyków miękkich także, ale opartą na ścisłych przepisach, jestem za przyznaniem gejom prawa do adopcji, ale tylko wtedy, jeżeli pierwszeństwo będzie miała rodzina hetero oraz gdy społeczeństwo zaakceptuje taki pomysł. Pamiętajcie, że część liberałów także popiera te postulaty. Czy z tego powodu będziecie na nich głosować? No chyba NIE!!!