"Dziesięć największych amerykańskich firm farmaceutycznych zarabia w sumie więcej niż wszystkie pozostałe zaliczane do pierwszej pięćsetki magazynu Fortune."- jeśli autorka przez "zarabia" rozumie zysk netto (ang. "earnings") to jest to nieprawda, jest wiele firm bardziej zyskownych od największych firm farmaceutycznych nie mówiąc o pięćsetce gdzie suma zysków jest wielokrotnie wyższa od zysków firm farmeceutycznych.
"Wskaźnik zysku tak zwanej „big farma” jest kilka razy większy niż firm z innych branż należących do czołówki najlepiej zarabiających"- o co chodzi z tym "wskaźnikiem zysku"? Nie ma takiego pojęcia "wskaźnik zysku", nie wiadomo o co chodzi... Mam nadzieję że chodzi o "profit margin" czyli o rentowność sprzedaży- która w przypadku firm farmaceutycznych wynosi ok. 20% ale np. taki Microsoft ma Microsoft- 28%, Google ma 25%, tyle samo co Pfizer- największa firma farmaceutyczna.
Reszta artykułu to też przerost ideologii nad faktami... Praca nad nowymi lekami to kosztowny i długotrwały proces, tylko 1 na 10 się udaje, więc te które się udały muszą pokrywać koszty nieudanych projektów. Oczywiście zysk i tak jest, ale na poziomie 25%, co oznacza że możnaby zmniejszyć cenę sprzedaży tylko o te 25%, co i tak by oznaczało wysokie ceny leków, a śmiem wątpić czy państwowe firmy rezygnujące z zysku miałyby taką samą innowacyjność jak prywatne firmy farmaceutyczne... Problem nie jest w cenach leków, ale sposobie ich finansowania- jakoś na zachodzie sobei radzą, w neoliberalnej Polsce nie, bo nie ma sprawiedliwe redystrybucji dochodu narodowego a tylko wtedy byłyby pieniądze na nowoczesne leki. W tym sensie neoliberałowie i "lewica antykapitalisytczna" znowu są zbieżni w swoich poglądach- antykapitaliści uważają że albo obalimy kapitalizm, albo będzie źle. Neoliberałowie też przyznają żę kapitalizm jest może i zły, ale alternatywą jest tylko komunizm który jest równie zły (ćwiczyliśmy go w bloku wschodnim). Ja uważam że można mieć kompromisowy system jak w skandynawii- tam nie chcą likwidować koncernów farmaceutycznych, bo leki są zbyt drogie- tylko mają dobry system ich finansowania a poza tym sami rozwijają swoje firmy biotechnologiczne.
amerykańskie patenty i 20-letni okres ochrony leków przed konkurencją. I słusznie. W globalnej gospodarce nie ma miejsca dla "praw własności intelektualnej" wyssanych z palca.
Mylisz się. W Polsce jest jak najbardziej po socjalistycznemu rozwiązana kwestia leków. A mianowicie. Każdy z obywateli tego kraju płaci składkę zrowotną (prcent od dochodu). Z tej składki kupowane sa leki. Biedny korzysta z takich samych leków co bogaty. Ba, to bogaty sponsoruje leki dla biednych. Czyż to nie jest prawdziwy socjalizm: wspólny wór, z którego wszyscy korzystają. Z pozostała krytyka przedmiotowego tekstu zgdzam się w 100%. Od siebie dodam, że przepisy , którymi obwarowane sa badania kliniczne powoduję, ze koszty wprowadzenia leku do obrotu rosna diametralnie, a i koszty ludzkie sa ogromne. Szacuje sie, ze od pomysłu do apteki droga wynosi ok. 20 lat. Większość tego czasu to biurokracja.
A taka PRL tysiąc razy sprawdzała czy warto takie gówno wpuścić na swój/nasz rynek - taaaaaaaa...to była zamordystka !
Pewnie panie Kwak, gdyby nie socjalizm, to szczepionke przeciwko HIV wynaleziono by zanim odkryto ten wirus...
Kiedyś czytałem badania, które wskazują, ze obostrzenia związane z badanimi klinicznymi powodują, że kilka tysięcy osób umiera zanim biurokraci dopuszczą lek do sprzedaży.
a gdyby nie te badania to miliony by umierały źle leczone albo z powodu skutków ubocznych... W ogóle raczej nie byłoby rynku skutecznych leków, bo wystarczyłoby odpowiednio reklamować placebo jako "super skuteczny lek na raka". Badania nad lekiem mają na celu po pierwsze sprawdzenie że nie jest szkodliwy (co się okazuje czasem dopiero po kilku latach stosowania, np. przykład kobiet w Szwecji które rodziły dzieci z wadami genetycznymi, bo źle był przetestowany lek uspokajający), a po drugie- skuteczności (co też wymaga czasu i dużej próby). Przydałoby się żeby Wprost napisał o tym bardziej dogłębny tekst, zamiast karmić ludzi bajkami że biurokracja blokuje rozwój farmaceutyki, no ale rozumiem że teraz 90% objętości zajmuje im lustracja.
... złe, niedobre, be.
Chyba, że produkują preparaty antykoncepcyjne - wtedy są cacy, nie? I trzeba je dotować...
A ekologiczne metody kontrolowania narodzin to ciemnogród.
Ok. Wszystko jasne.
tylko mówi że jest źle, a nie pokazuje żadnej realnej alternatywy... Nikt nie mówi że jest idealnie, ale jaki mamy wybór- państwowe koncerny farmaceutyczne które oznaczałyby znacznie wolniejszy rozwój farmacji? Przecież to pogoń za zyskiem powoduje, że jest mnóstwo prywatnych małych firm farmeceutycznych, o których nikt nie wie, a które pracują dla dużych, znienawidzonych korporacji.
Polecam dla znających język angielski: http://www.ruwart.com/Healing/chap6.html