Majmurek bierze swoje wyobrażenia za rzeczywistość. Na lewicy proeuropejskość jest dogmatem, więc do niego Majmurek dostosowuje swoją wizję. Tymczasem takie złudzenia można było mieć w 2003 r. ale nie teraz. Obecnie nie ma już alternatywy między orientacją waszyngtońską a brukselską. Rzecz w tym, że w obu opcjach kluczowym elementem są Niemcy, które pod rządami Merkel wróciły do roli partnera numer jeden Stanów Zjednoczonych w Europie. Jeśli jeszcze wybory we Francji wygra neokonserwatysta Sarkozy to wasalizacja UE będzie pełna. Żaden Prodi czy Zapatero nie podskoczy.
A powiedz co takiego Polska mogłaby politycznie stracić przorientowując się na "Brukselę"?
bo przy USA nie mamy nic do powiedzenia, możemy tylko akceptować to co oni wymyślą, ew. wykonywać ich dyrektywy. W ramach UE moglibyśmy mieć więcej do powiedzenia, wpływając na politykę zagraniczną całej UE. Tekst jest bardzo dobry, w ogóle IV RP to III RP ze spotęgowanymi wadami i przytłumionymi zaletami.
Może i Niemcy są partnerem numer 1 dla USA w Europie ale nie prowadzą tak bezmyślnej polityki jak my i nie wchodzą w każdą wojnę jaką im zaproponują USmany. Jeśli Unia ma prowadzić samodzieleną politykę zagraniczną ( a do tego też zmierzają polskie postulaty, lecz kierują się one logiką "Rosja nam nie podskoczy"- ot cała logika naszych działań, będące zresztą w sprzeczności z resztą naszych postulatów. No i pamiętajmy o ambicjach bycia kierownikiem polityki wschodniej Unii. Jeśli miała by ona tak wyglądać jak nasza obecna to lepiej nie dawać nam przewodnictwa w komisji spraw zagranicznych- zbłaźnimy się) to musi się ona opierać na dwóch filarach- USA i Rosja jako najbliższych spokrewnionych kulturalnie, o podobnych doświadczeniach historycznych do naszych, jako tych państw z którymi UE ma największy obrót w chandlu i wreszcie państwami które mają decydujące głosy w radzie bezpieczeństwa ONZ. Postawienie tylko na jeden z tych elementeów prowadzi do tego co opisuje autor, a w niesprzyjających okolicznościach historycznych ( i geograficznych) może skończyć się jakąś formą wymuszonego sojuszu.
o powstanie lewicy w Polsce, bo nawet socjaldemokracji nie mamy, SLD to prawica tylko postkomunistyczna.
Ja nie mówię, co by mogła Polska stracić (jaki w ogóle sens ma zadawanie takiego pytania przez ojkofoba?), mówię czego nie może zyskać. Stwierdzam, że na dzień dzisiejszy nie ma żadnej alternatywy - wszystkie drogi prowadzą do Waszyngtonu, czy to przez Berlin, czy przez Londyn.
Czyż można jaśniej, zwięźlej, dosadniej??? Nie można!!!
Ten tekst może być "plagiatem" dla zdroworozsądkowców...
Jest jak balsam dla normalnych.....
Zadumałam się nad takstem smjego krajana. On ponoć z Chorzowa jest....
Panie Domański, miej pan ltość dla własnego ego......
Czasy są cięzkie, ale nie beznadziejne...
nie wyobrazam sobie budowania realnego pojednania z niemcami bez uregulowania podstawowej umowy ktora powinnismy podpisac po zjednoczeniu niemiec a mam na mysli TRAKTAT POKOJOWY. czytajac jednym tchnieniem o nato ue i podpisaniu swistka nazwanego pojednananiem jako o sukcesie polityki zagranicznej zaczynam powatpiewac w pojecie autora o temacie ktorego sie podjal