dlaczego nie ma pieniędzy na edukację czy służbę zdrowia. Uprzejmie odpowiadam: bo trafiły one do "górniczej braci". A przy okazji: co jest takiego wyjątkowego w górnictwie, ze nie może byc sprywatyzowane? Dlaczego domy są prywatne, żywnośc jest prywatna, woda jest prywatna, samochody są prywatne, gazety są prywatne itd, a górnictwo nie jest?
część górnictwa już sprywatyzowano.
Prywatyzacja kopalń oznacza zwolnienie wielu pracowników, zmniejszenie płac i bezpieczeństwa górników, co jest wynikiem tego, że właściciel(e) sprywatyzowanych firm kieruje się chęcią wielkiego zysku, a pracownicy są dla niego ciężarem.
Prywatne domy też są złe, tym bardziej wtedy, gdy właściciel wynajmuje go komuś. Wtedy, nie dość, że mieszkanie i tak jest bardzo drogie, właściciel może zwiększać czynsz co kilka miesięcy, jeżeli lokatorzy nie wyrabiają się z jego opłacaniem może im odcinać wodę, gaz, elektryczność, w końcu może ich wyrzucić na bruk (bo u nas bardzo często dochodzi do łamania prawa) lub przenieść do mieszkania, które nie spełnia podstawowych warunków.
Jeżeli chodzi o prywatną żywność, wodę i prywatny samochód, to jest różnica między własnością kupioną w sklepie a własnością gospodarczą, chociażby taka, że w tej drugiej pracują ludzie. Takie porównania są typowe dla dzieci, które nie rozumieją istoty gospodarki (w tym publicznej).
No chyba, że chodzi ci o prywatną wodę, ale której właścicielem jest korporacja, która albo dostarcza wodę do domów albo produkuje z niej napoje. Jest to także zjawisko negatywne, gdyż oznacza to bardzo wysokie ceny za wodę. Natomiast przy produkcji marnuje się wiele cennej wody (aby wyprodukować 1 litr coca-coli potrzebne są 3 litry wody!).
Pod apelem poparcia dla górników, zamieszczonym na stronie internetowej Trybuny Robotniczej, znajdujemy m.in. podpisy przedstawicieli warszawskiej lewicy klubowo-kawiarnianej, słynących głównie z tego, że nigdzie nie pracują, tylko - jak sami się chwalą - "wyzwalają się od systemu przez zabawę".
Szokującym skandalem jest tym bardziej przyłączenie się do sygnatariuszy tego apelu ni mniej ni więcej, tylko Kazimiery Szczuki: osobistości znanej z wyszydzania osób niepełnosprawnych i gorzej sytuowanych w tandentnych, komercyjnych programach Kuby Wojewódzkiego oraz własnym, autorskim pt. Najsłabsze ogniwo.
Są ludzie, których poparcie może być tylko zniewagą.
Energetyka w USA jest prywatna. Wlasciciele tamtejszej infrastrukury maksymalizujac zysk krotkoterminowy doprowadzili do niedoinwestowania skutkiem czego bylo kilka spektakularnych awarii. To raz. A co do finansowania "braci gorniczej" to zgadzam sie: nie powinno to sie odbywac kosztem reszty spoleczenstwa. Tyle tylko, ze znowu nie chodzi o sam fakt, ze owa "brac" jest w panstwowych kopalniach, tylko o sam fakt, ze jest finansowana z publicznych pieniedzy i ,ze jest wyjatkowo pazerna. Tylko czy ma to zwiazek z "panswowym"? Nie. Amerykanskie firmy nafowe i zbrojeniowe, choc prywatne, to tez sa dofinansowywane kosztem edukacji, sluzby zdrowia itp. Nawet kosztowne wojny dla nich sie wszcyzna.
"aby wyprodukować 1 litr coca-coli potrzebne są 3 litry wody!"...
To dowod ze zostal nam jeszcze instynkt samozachowawczy sory a ja myslalem ze spoleczenstwo przestalo myslec Z wielka przyjemnoscia Przepraszam
To co podałem jest prawdą. Możesz to sprawdzić w sierpniowym Le Monde Diplomatique, artykuł "Kapitalistyczny kryzys wody czy kryzys kapitalizmu" Macieja Wiśniewskiego.
i mają odpowiednie kwalifikacje. Reszta powinna dostawać Minimalny Dochód Gwarantowany, finansowany z podatków płaconych przez tych co lubią pracować no i rzecz jasna z zysków przedsiębiorców/kapitalistów.
Twoja wiedza na temat kryzysu energetycznego w USA jest niepełna i dlatego wyciągasz wnioski niezgodne z faktami. Poznaj zatem fakty. Pierwszym i najważniejszym z nich jest to, ze żeny energii w usa są regulowane, ustalone są ceny maksymalne. I to właśnie, ta regulacja spowodowała przytoczone przez ciebie awarie. A było to tak, ze koszty wyprodukowania jednostki energii zaczęły roznąć (wzrost, cen ropy) niestety ceny energii ze względu na regulacje nie mogły rosnąć. Doprowadziło to do tego, ze ludzie płacili za energie mniej niż wynosiły koszty jej produkcji. Taka sytuacja trwała przez lata. Uniemozliwiało to jakiekolwiek działania na rzecz modernizacji sieci i w konsekwencji spowodowała spektakularne awarie. Tak więc, to nie rynek, ale jego brak spowodował perturbacje nergetyczne w usa. Gdyby ceny energii nie byłyby regulowane to wzrost kosztów wywoływałby wzrost cen, a ten z kolei powodowałby zwiększenie działań prooszczędnościowych i możliwość inwestycji w sieć energetyczną. Ale niestety urzędnicy na to nie pozwolili.
A ten minimalny dochód gwarantowany na co powinien wystarczyć? Czy oprócz jedzenia, ubrania powinien wystarczyc na kulturę (kino książki - ile wyjść do kina i na ile książek) i np. na wypoczynek (wyjazd na wakacje) i czy na kształcenie dzieci (komputer itd). Bo jeśli tak, to jaki jest sens pracowania? Można też pobierać zasiłek i pracować na czarno. Twój pomysł jest oczywiście znakomity dla wszystkich, którzy nie mają zamiaru pracować tylko pić i się lenić. Luke musisz mieć świadomosć, zę każdy z ludzi woli miec czas wolny niż pracować. Gdyby było na odwrót to nie za pracę by się płaciło, ale za wypoczynek. Tak więc rzesza nic nie robiących stale by się zwiększała, powodując, ze na ich utrzmanie należałoby ciągle zwiększać podatki. To z kolei by spowodowało, ze różnica w zasobach pracujących i niepracujących stale by się zmniejszała, aż w końcu różnica byłaby tak mało atrakcyjna, ze ci pracujący przeszliby na dochód gwarantowany. Tylko, kto wtedy płaciłby podatki?
Ten dochód powinien zapewniać minimum socjalne. Praca rzecz jasna dawałaby dużo wyższe dochody, więc motywacja byłaby podwójna- żeby mieć lepszy poziom życia oraz żeby w ogóle coś robić, jeśli nie ma się nic innego do roboty. Większość z tych "bezrobotnych" będzie aktywna w tzw. III sektorze- wychowywanie dzieci, różnoraki wolontariat, działalność polityczna, itd itp... więc to nie do końca są "pieniądze za nic". Rzecz jasna im mniej osób by pracowało albo inaczej- im mniejszy PKB wytwarzaliby ci "bezrobotni" tym mniejsze byłyby wpływy podatkowe, a tym samym mniejsze minimum gwarantowane przez co bardziej opłacałoby się iść do pracy. System więc sam by się regulował. Ten system uważam że jest lepszy niz "pełne zatrudnienie" bo coraz więcej ludzi po prostu nie nadaje się i nie chce pracować, nie ma co ich do tego zmuszać, uszanować ich "wolną wolę" i wolność.
I absolutnie wszyscy powinni płacić podatki.Od każdego dochodu.Od zysków z hodowli kotów perskich również.Oczywiście bez przesady.Za hodowanie jednej kotki domowej Brunhildy można być zwolnionym od opłat.Pod jednym warunkiem-jeżeli łapie myszy.-:)
To co proponujesz mieliśmy przecież z grubsza przez cały PRL, czyli systemu gdzie czy się stoi czy się leży tysiąc złotych się należy. Innymi słowy, pracują tylko frajerzy, propaganda pracuje pełną parą żeby było ich jak najwięcej (300, 400, 500 procent normy itp bzdety), ale ludzie nie są głupi, coraz mniej jest pracujących, więc społeczeństwo robi się coraz bardziej biedne, czasami aż do granicy śmierci głodowej jak w Korei Północnej. Także nie bardzo widzę sens żeby to powtarzać.
Większość ludzi to ekonomiczni ignoranci i nie zdaje sobie sprawy z tego że zaniechanie prywatyzacji oznacza dalsze dotowanie tej branży z ich podatków. Pytanie powinno więc brzmieć, "czy prywatyzacja powinna być wstrzymana nawet jeżeli będziesz musiał/a oddać górnikom tyle i tyle własnych pieniędzy w przyszłych latach".
Naiwny jesteś, bardzo naiwny. Piszesz jakbyś nie znał ludzkiej natury. Już teraz ci co żyją bardzo biednie, nie mają zamiaru iść do pracy. Bo do jakiej pracy pójdzie ten co np. przez 15 lat nic nie robił tylko w telewizor patrzył. Kto go przyjmie do roboty? Nikt. Poza tym człowiek do dobrego się przyzwyczaja, jeśli nie musział pracować, to zrobi wszystko aby dalej się tak stało. Już widzę te protesty, demonstaracje, stowarzyszenia bezrobotnych itd. Już widzę jak ci "bezrobotni" zaczynają kraść. Luke opracowany przez ciebie mechanizm sam się reguluje, on powoduje totalną degręgoladę. Przeciez podobnie było i jeszcze jest w szwecji. Tam aby zepewnić socjal, podatki są koszmarnie wysokie i w konsekwencji różnica między zasiłkiem a płacą jest coraz mniesza. W konsekwencji ci co na prawdę chcą coś osiągnąć wyjeżdżają ze szwecji, bo ich własny kraj im to uniemożliwia.
Szwecja - nie dla Kwaka. On woli Burkina Fasa.
Zamiast rzucac haselka o tym,ze Szwecje opuszczaja tabuny najbardziej przedsiebiorczych,moze podalbys jakies dane.
Wiec madralo,ze do Szwecji przyjezdza pracowac coraz wiecej Niemcow i Amerykanow.Wiekszosc wyjezdzajacych ze Szwecji mieszkancow jako kraj docelowy wybiera...centrolewicowa Norwegie.
Gdybys chociaz troche wiedzial jak wyglada PRAWDZIWE zycie w Polsce to bys wiedzial dzieciaku,ze duza czesc naszych bezrobotnych pracuje albo na czarno,albo wyjezdza pracowac sezonowo np. w Niemczech.Gdyby warunki pracy byly bardziej zachecajace,czy tez zarobki wyzsze to - zapewniam cie - i bezrobocie zaczelo by naprawde spadac.