...ale jestem za dalszą ściślejszą integracją Unii Europejskiej:
a)jedna waluta;
b)jedna konstytucja;
c)jeden język urzędowy;
d)jedna wspólna polityka międzynarodowa;
e)jedna armia.
Mamy się nie dać Chińczykom, Amerykanom i Rosjanom.
Józef Brzozowski Żory
chybaś postradał rozum z tym jednym językiem "urzędowym". Nie obrażaj się, nie mówię tego w złym sensie, ale jak wyobrażasz sobie ten jeden język? Nie mam na myśli wyłącznie tego, który to miałby być język. Skoro miałby to być język urzędowy, to jak wyobrażasz sobie Polaka rozmawiającego w polskim urzędzie z polskim urzędnikiem po angielsku (no, niech tam będzie już po angielsku, choć być może ty jako żoranin, a więc bądź co bądź mieszkaniec terenów o wpływach niemieckich, wolałbyś po niemiecku). Jak sobie to wyobrażasz? Nie mówię tu o względach nazywanych patriotycznymi, lecz o aspekcie czysto praktycznym. Ilu ludzi w Polsce, Włoszech, Hiszpanii, Węgrzech itd. zna na tyle język obcy, by swobodnie porozumiewać się nim w urzędzie, albo np. bronić swej racji w sądzie? Większość rodaków ma z tym problemy we własnym języku. Raczysz więc sobie z tym wspólnym językiem żartować (jak kiedyś z tą autonomią dla Górnego Śląska).