w społeczeństwie informacyjnym dotyczy szereg encyklik Jana Pawła II (m.in. Laborem excercens, Centesimus annus) oraz jego publikacji książkowych (np. Przekroczyć próg nadziei).
Do poglądów zmarłego papieża odwoływało się wielu badaczy problematyki społecznej o bardzo zróżnicowanych poglądach. Warto przypomnieć obszerną wymianę myśli między jednym z najblizszych współpracowników Jana Pawła II, kardynałem Ratzingerem, raz niemieckim neomarksistą, Juergenem Habermasem.
Oczywiście, jedni mogą uważać Jana Pawła II i jego opinie za cenny układ odniesienia, inni - nie. Dlaczego jednak z góry uznawać powoływanie się na papieża za niewłaściwe czy wręcz kompromitujące?
wydanie książki napisanej z punktu widzenia katolickiego przez wydawnictwo naukowe jest, zdaniem autora, niewłaściwe.
Dlaczego? Nawet w programowo ateistycznej PRL, katolicy mieli prawo do prowadzenia pracy naukowej i publicznego udostępniania jej wyników.
A może, zdaniem autora, naukowiec w ogóle nie powinien się utożsamiać z określoną opcją światopoglądową? W naukach społecznych, taka neutralność nie jest chyba możliwa.
I wreszcie, warto zapytać, co sądzić o przypadku dotowania przez - krytykowany w recenzji - PWN nowolewicowej Krytyki Politycznej (pisma popieranego i prenumerowanego przez SLD)?
Albo o korzystaniu - za rządów SLD - z dotacji Ministerstwa Kultury przez antyklerykalny kwartalnik Bez dogmatu? Czy wreszcie o finansowej pomocy Urzędu d/s Równości Płci - działającego w gabinetach Millera i Belki - dla skrajnego politycznie wydawnictwa Książka i Prasa?
Skoro P. Szumlewicz może robić za publicystę zajmującego się wieloma tematami, za działacza politycznego, za filozofa i doktoranta, to doprawdy nie wiem, czemu Jan Paweł II nie mógł być uznawany za człowieka wielu talentów i umiejętności. Skoro państwowe wydawnictwa naukowe publikują pełne błędów rozprawki niejakiego Pankowskiego, który w "pracach naukowych" potrafi "przedłużyć" opisywanej postaci życie o - bagatela - 18 lat (o lewackiej tendencyjności owych wypocin nie wspominając), to doprawdy nie wiem, czemu miałyby one nie publikować prac p. Szewczyk, cokolwiek by one nie zawierały. Tak to już jest - przesada rodzi przesadę, promocja miernot skłania do promocji innych miernot. A że miernoty nowolewicowe są obecnie mniej sprawne w poszerzaniu wpływów niż miernoty prawicowe? C'est la vie.
Niedawno, w wydawnictwie naukowym (!) Scholar ukazała się zredagowana przez Piotra Żuka - książka Media i władza.
Redator tomu - wbrew wymaganiom stawianym tego typu publikacjom - nie jest samodzielnym pracownikiem naukowym.
Stopnie naukowe ma, jeśli się nie mylę, tylko dwóch z kilkunastu autorów tomu. A przypomnijmy, że Jan Paweł II, niezależnie od swojej roli w Kościele, był uczonym o bogatym dorobku w zakresie filozofii i etyki.
Prawie wszyscy autorzy odwołują się bezkrytycznie do ideologii skrajnej lewicy.
Wspomniana książka została w tej rubryce zrecenzowana wysoce pochlebnie.
Dlaczego wówczas i w związku z nią nie uderzono na alarm?
W Mediach i władzy, jako czołowy autorytet naukowy występuje pewien dziennikarz epoki PRL, który jako naukowiec był i jest zupełnie nieznany, ale za to zasłynął ostatnio jako ujawniony agent SB w środowisku dziennikarskim (TW "Senator"). Nie wiem jak inni, ale ja od tej figury już wolę papieża.
PWN już dawno zszedł na psy. Lata temu opublikował pracę R. Pankowskiego, która była bodajże jego pracą semestralną ze szkoły średniej. Była to co prawda jakaś elitarna szkoła angielska ale jednak publikowanie prac maturzystów przez wydawnictwo naukowe to chyba jakieś przegięcie.
chodził do szkoły elitarnej!? A niby czego się tam nauczył!?
Przecież uczniom szkół elitarnych wbija się do głowy, że nie wolno skarżyć.
Proponowane przez autorkę,za papieżem recepty i analizy rzeczywistości społecznej są po prostu "dziećmi" przestarzałego światopoglądu. Przestarzałego dlatego, że po prostu nie działają (nie przynoszą nawet specjalnej ulgi moralnej)w postindustrialnym i zrelatywizowanym światopoglądowo świecie, którego mechanizmy są zbyt złożone w sensie zarówno ekonomicznym, jak i psychologicznym aby panaceum jednowymiarowej odnowy duchowej, czy moralnej mogło tu być sensowne. Autorka więc albo nie rozumie otaczającego ją świata albo uprawia jakiś rodzaj propagandy, tak czy inaczej jakie PWN ??? ...........śmiechu warte