Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Protest środowisk homoseksualnych przeciw dezinformacji w mediach

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

A jak WHO i ONZ się myli

A jak WHO i ONZ się myli i homoseksualizm jest chorobą? Do 91 roku był, może w 2008 znowu będzie. Fakt pozostaje bezsprzeczny, ze homoseksualizm jest jakaś nienaturalnością, jest defektem. Faktem jest, ze wystepuje w naturze, ale w ok. 6% całej populacji. Wniosek może byc taki, ze częstrze występowanie homoseksualizmu może nie byc obojętne dla istnienia i rozwijania się rodzaju ludzkiego.

autor: kwak, data nadania: 2007-02-17 18:02:40, suma postów tego autora: 1207

kwaku, czasem lepiej być homoseksualistą,

niż płodzić kolejnych kwaków... Natura jest niezgłębiona w swej mądrości...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-02-17 20:01:39, suma postów tego autora: 5956

statystyka kryterium normalności?fuck!

90 % populacji świata się masturbuje.

fakt naukowy: 10 % tego nie robi.

należy coś z tym zrobić!

te nienormalne 10 % może być zagrożeniem dla ludzkości!!!

buziaki dla wszystkich normalnych!



autor: rote_fahne, data nadania: 2007-02-17 20:31:23, suma postów tego autora: 1805

Teraz tak szybko się zmienia....

wszystko. Nawet nieuleczalne wcześniej odmiany raka się leczy.
Skąd mogę mieć pewność, że odpowiednią stymulacją genowo-hormonalną nie można zmienić orientacji seksualnej?
Nie wiem~!
Czy jest to leczenie? Nie wiem!
Na pewno jest to ingerencja w sferę uczuć prywatnych.
Jeżeli tak, to jestem przeciw.
Ale jeżeli ktoś by chciał, to również popieram.

autor: Zirhan, data nadania: 2007-02-17 21:24:58, suma postów tego autora: 187

help!

anastazjo, ty słyszysz i nie grzmisz? :) ręce opadają....

autor: rote_fahne, data nadania: 2007-02-17 21:52:47, suma postów tego autora: 1805

Pun intended

Naszych członków nie opuścimy w biedzie.
PROLETARIUSZE SEKSUALNI

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 00:45:28, suma postów tego autora: 20871

Grzecznie pytam

Osobiście uważam, że w dziedzinie seksualnej niech każden jeden (!) sobie rzepkę skrobię. Aliści (!) jestem ciekawy, co zrobić z następującymi utworami, w których homoseksualizm uznaje się za chorobę (co ciekawe, ich autorami są geje):
P.Czajkowski, IV Symfonia
M. Proust, Czas odnaleziony
T. Mann, Śmierć w Wenecji, Doktor Faustus
L.Visconti, Zmierzch bogów
Spalić, zakazać, przerobić w duchu PC?

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 01:01:14, suma postów tego autora: 20871

Mann, Visconti, Proust

Gdzie ty ABCD widzisz medykalizacje homoerotycznej namiętności w utworach wyżej wymienionych, czy choćby przedstawiania jej jako patologii? U wszystkich trzech autorów(a także u Iwaszkiewicza, czy Wilde'a) mamy typowe dla europejskiego modernizmu przedstawianie homoseksualnego popędu jako bardziej wysublimowanego, "czystszego", bo nie determinowanego przez biologiczny imperatyw prokreacji, niż heteroseksualny. Homoseksualizm jest u nich wszystkich powiązany z estetyzmem, jest czystym kultem piękna, "nieskażonym" biologizmem naznaczającym(w dyskursie modernistcznym) heteroseksualne relacje. Owszem ten model ujmowania homoseksualności(i towarzyszący mu obraz heteroseksualności) może być dziś dość reakcyjny i naznaczony pewnym mizoginizmem. Ale nic wspólnego z przedstawianiem homoseksualności jako choroby nie ma.

P.S. A gdzie w muzyce(IV Symfonia), która nic poza samą sobą nie wyraża i nie niesie znaczeń dopatrzyłeś się diagnozy chorobliwości homoseksualizmu to już nie wiem.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-02-18 13:41:53, suma postów tego autora: 110

Stowarzyszenie samo rozpowszechnia mity

W 1991 roku wraz z wejściem kolejnej edycji klasyfikacji DSM i ICD homoseksualizm ROZDZIELONO na odrębne jednostki nozologiczne. W obecnej 10 wydaniu ICD homoseksualizm jest ujęty jako zaburzenie, tyle że dotyczy to tzw. homoseksualizmu egodystonicznego (egodystonic sexual disorder). Podobnie rozdzielenie na odrębne jednostki klasyfikacyjne spotkało np. nerwicę histeryczną, która nie ma osobonego jednego numerka w klasyfikacji. Ktoś więc mógłby napisać, że nerwice w klasyfikacji chorób nie istnieją, a tymczasem jest to nieprawda. One są, tylko że ujęte pod innymi zazwami. Tak jak nie ma już kretynizmu, debilizmu na określenie niedorozwojów umysłowych, tak nie ma dewiacji i zboczeń (teraz są parafilie). Ten sam los spotkał zjawisko homoseksualizmu, które zostało rozbite na kilka jednostek nozologicznych.

autor: Thor, data nadania: 2007-02-18 13:56:01, suma postów tego autora: 990

Tulse,

Czemu twierdzisz, że muzyka symfoniczna - czy szerzej, instrumentalna - nic poza sobą nie wyraża?
Jest na odwrót. Istnieje specyficzny "język muzyki", w którym doskonale można opowiać historie czy wyrażać ogólniejsze idee. Badacz tego języka, Harnoncourt, twierdzi z mocnymi argumentami, że na przykład fortepianowa sonata a-moll Mozarta jest "operą seria", mimo iż nie ma w niej słów.
W przypadku IV Syfonii Czajkowskiego, sytuacja jest tym bardziej oczywista, ze mamy jej program napisany przez samego kompozytora (w liście do Nadieżdy von Meck).
Otwierający ją motyw - wyznaje Czajkowski - przedstawia dotykającą Czajkowskiego klątwę losu czy przeznaczenia. Późniejszy rozwój tej symfonii odpowiada, z kolei, czasem daremnej, czasem budzącej pewne nadzieje, walce z tym przekleństwem.
Oczywiście, Czajkowski nawet w prywatnym liście do przyjaciółki nie postawil kropki nad "i". Ale co on miał na myśli, jeśli nie homoseksualizm, który m.in. rozbił jego malżeństwo? I zmusił do prowadzenia swego rodzaju "życia podwójnego"?
Czajkowski żeczywiście (sic!) uważał sie za czlowieka przeklętego. Czy - gdyby było inaczej - tak łatwo poddałby się wyrokowi sądu koleżeńskiego, który zalecił mu samobójstwo (jako karę za uwiedzenie ucznia petersburskiej szkoły elitarnej).
Gdyby uważał, że ma specyficzną preferencję, ktora jest w sumie OK, drapnąłby zapewne do Ameryki, gdzie go uwielbiano. I tyle sąd koleżeński by go widział.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 14:17:02, suma postów tego autora: 20871

A w Doktorze Faustusie

wskazany zostaje ścisły związek między homoseksualizmem bohatera oraz jego prawdziwym czy też urojonym paktem z diabłem. Adrian uznaje siebie za sprawcę śmierci swego kochanka Rudiego, a to dlatego, że - parafrazując jego wyznanie - "zbliżył się do niego jako przeklęty, w mocy diabelskiej pozostający".
Mało tego. Można przypuścić, że diabeł niszczy osoby bliskie Adrianowi z zazdrości o swego ziemskiego kochanka. Wystarczy, aby Adrian spojrzał z podziwem na pięknego chłopca Nepomuka, a diabeł zabija to "urocze dzieciątko", przyprawiając je o zapalenie mózgu.
Potem wybucha jedyna w swoim rodzaju kłótnia kochanków: człowieka i szatana.
"Weź jego ciało, zasrańcze (!) - woła Adrian nad trupem Nepomuka - "ale duszę jego będziesz musiał wypuścić z pazurów i w tym nędza i nicość twoja, z której szydził będę przez całe eony!"
Jak widzisz, Tulse, wielka literatura niewiele ma wspólnego z papką PC.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 14:29:54, suma postów tego autora: 20871

Muzyka i dr Faustus

1. Wiem, że są dwie szkoły podchodzenia do muzyki, jedna ją traktuje jako język, druga nie. Ja jestem zwolennikiem tej drugiej, na tym wspaniałość muzyki polega, że nic nie musi znaczyć, do niczego się odnosić, po prostu jest. Owszem muzycy mogą ponazywać sobie utwory w różny sposób i napisać do nich programy, ale słuchacz wcale nie musi ich tak odbierać. Pamiętam jak w podstawówce na lekcjach muzyki puszczano nam różne utwory i kazano pisać "co sobie wyobrażamy" jak ich słuchamy i jak się w pastoralnej nie widziało krówek, łąk i pół usianych żytem, a w Locie trzmiela żadnego lotu, to się dostawało niskie stopnie. Strasznie mnie uraziło do końca życia na wszelkie koncepcje przypisywania treści do muzyki, w braku treści jest jej siła i specyfika jako sztuki.
2. A od czego się zaczął pakt Adriana z diabłem? Nie od wizyty(w jak najbardziej heteroseksualnym) burdelu, gdzie zaraża się syfilisem, który w swoim szaleństwie widzi jako "źródło" geniuszu? I czy to nie wskazuje, że Mann pokazuje demoniczny wymiar nie tyle homoseksualizmu, co modernistycznych koncepcji demonizujących pożądanie? Zwłaszcza że sam narrator powieści przyjmuje do niego "klasyczną", afirmacyjną postawę widząc pożądanie jako część natury, nie grę demonicznych, destrukcyjnych chuci.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-02-18 14:42:36, suma postów tego autora: 110

Żeczywiscie (!)

Tulse, prymitywne interpretacje treściowe (Konrad Wallenrod w balladzie g-moll Fryderyka Franciszka itp.) mogą zniechęcić do muzyki. Ale czy komentarz Harnoncourta do symfonii paryskich Haydna, odnajdujący w nich historie fabularne, xczasem o śmierci, czasem o polowaniu, może przeszkadzać w ich słuchaniu? Nie sądzę. Szczerze radzę poprobowac od czasu do czasu, dla odmiany, podejścia treściowego.
Tak czy owak, można się chyba zgodzić, ze Czajkowski - równiez jako człowiek - demonizował swój homoseksualizm.
En passant: gdyby Mann był wyznawcą formalistycznej poetyki Igora S., to nie mielibyśmy - treściowych przecież - opisów muzyki Adriana.
Zauważmy, że Adrian jest "piekłu przeznaczony". Zarażenie się od hetery Esmeraldy jest tylko dopełnieniem jego predestynacji. Czy homoseksualizm Adriana nie ma związku z tą predestynacją? A dlaczego "normals" Zeitblom rozumie piekielną muzykę Adriana? Czy nie dlatego, ze jego przywiązanie do przyjaciela, zdecydowanie wykraczające poza miarę zwykłej przyjaźni, trochę go spokrewnia z piekłem?
A jeśli potraktujemy powaznie demonologiczny wątek fabuły, to hetera Esmeralda była "naprawdę" córą piekieł o imieniu Hypatia.
Zwroć uwagę, Tulse, że diabeł, aby zapłodnić czarownicę, musiał posłużyć się wykradzionym specjalnie w tym celu nasieniem męskim.
Przez analogię: żeby Adrian mógl się do niego zbliżyć, diabeł użył Hypatii, podstawiając ją za pośredniczkę.
Czy więc homoseksualizm wg T. M. nie jest ociupinkę demoniczny?


autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 15:06:45, suma postów tego autora: 20871

Proust

Artystyczno-filozoficzną apologię homoseksualizmu przedstawia baron de Charlus w Zakwitających dziewczętach. Ale po co? Żeby zdobyć naiwnego Marcela. A kim się potem okazuje nasz baron? W Le temps retrouve widzimy go w scenach przypominających 120 dni Sodomy.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 15:19:46, suma postów tego autora: 20871

proust i mann

1. Czy Adrian "przeznaczony jest piekłu" przez swój homoseksualizm. Czy dlatego, że jest on u Manna figurą symbolizującą niemiecką kulturę, której zwieńczeniem był obłęd faszyzmu? Adrian zaczyna od teologii, potem zostaje muzykiem, w końcu szaleńcem. W ten sposób stąpa to ścieżką co Niemcy, które zaistniały dla historii przez Lutra, wyraziły się w Bachu i doszły do obłędu uosabianego przez Hitlera.
2. Czy w "Czasie odnalezionym"(który jest demistyfikacją wszystkich iluzji Marcela, całego świata, w którym żył dotąd, nie tylko barona de Charlus)Proust przedstawia immanentną demoniczność homoseksualnego popędu, czy pokazuje do czego sprowadzić go musi określony system społeczny niepozwalający mu swobodnie się wyrazić? Charlus jest zresztą od początku cyklu przedstawiany jako poniekąd ofiara świata, który go wychował, jego ograniczeń i uprzedzeń.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-02-18 15:43:32, suma postów tego autora: 110

To zacznijmy

od drugiej strony. Dzieło Adriana nie jest przecież "oblędem faszyzmu", tylko artystycznie trafną prezentacją świata, w ktorym ten obłęd wybuchł. I jeszcze - gestem utopijnego wskazania poza ten swiat (wiolonczela na strunie G w zakonczeniu "Lamentu" doktora Fausta).
Ale Adrian, żeby dać takie dzieło, musi uczestniczyć w obłędzie swiata na planie swojego życia (co symbolizuje figura jego opętania).
Co to oznacza dla wyjściowego wątku naszej dyskusji? Może to, że człowiek nie powinien stać się powierzchownie zadowolonym cyborgiem z (anty)utopii PC. A raczej - dojść do ładu z demoniczną stroną natury, jaką jeden moze odkryć przez homoseksualizm, a drugi - przez zupełnie coś innego. Czyli: zintegrować "cień", a nie indolentnie egzorcyzmować go przez magiczny zakaz mówienia o nim.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 15:59:30, suma postów tego autora: 20871

Utopia PC

Nie chodzi o to by zamienić ludzi w cyborgi, ale by wyzwolić człowieka od Cienia, ale nie egzorcyzmując go przez religię, metafizykę, czy nawet sztukę. Homoseksualizm(i seksualność w ogóle) jest źródłem tego co demoniczne, mroczne etc. tylko w kulturze, która je ukrywa w mroku. Wolę kulturę, która wyzwala człowieka z tragiczności(jakiekolwiek by nie było jej źródło)niż taką, która go w nią "wpycha". Tak jest kultura, której archetypem jest Faust i wszystkie jego wcielenia, od tego u Marlowe'a, poprzez Goethego do Manna. Choć postulat Marcusego by zastąpić Fausta Narcyzem-Orfeuszem został wykorzystany przez współczesny przemysł kulturowy bynajmniej nie po to by znieść represyjność naszej kultury, to jest on wart przypomnienia i ponownego rozpatrzenia. Wolę kulturę, która tworzy ludzi szczęśliwych(więc też takich, którzy swoich pragnień seksualnych, do kogo skierowane by one nie były, nie postrzegali jako tragedii), nawet jeżeli ceną szczęścia będzie to, że estetycznie nie będzie ona dorównywała kulturom bardziej opresyjnym, od kultury umieszczającej podmiot wewnątrz napięć psychicznych, które są może i twórcze, ale za które płaci się dużą cenę.

autor: Tulse Luper, data nadania: 2007-02-18 16:15:54, suma postów tego autora: 110

Faust

jest warunkiem Narcyza-Orfeusza bo gdyby środkami diabelskimi nie podbił natury, to Narcyz-Orfeusz móglby istnieć tylko w ramach dworu cesarskiego.
Może to świadczy o immanentnym tragizmie samej rzeczywistości - a nie tylko pewnych kultur.
Oczywiście, szczęście innych jest atrakcyjnym celem. Obawiam się jednak, że bez integracji traGizmu sobie nie poradzimy, bo jeśli nawet usunełoby się jego społeczne źródła, to zacznie nas nękać negatywna strona natury, ze śmiercią i różnymi takimi.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 16:27:09, suma postów tego autora: 20871

Wiem,

że w kaczej telewizji opowiada się dyrdymały o homoseksualistach (Jaś Pośpieszalski). Wiem, że jeden z kaczych prezesów jest "parafilny" bez zdiagnozowania go odpowiednią jednostką nozologiczną. Ale wpadnę chyba w nerwicę histeryczną, jeżeli nie odczepicie się od PC!!! To już historia rozwłóczona na drutach telegraficznych. Teraz mamy PiS z całym jej kretynizmem i debilizmem zbaczającymi na dewiacje polityczne. Do diabła z Proustem i innymi Mannami, którzy nie mieli telewizji więc znęcali się nad swoimi "jednostkami chorobowymi" wciągając w to znudzonych snobów. Jak by te snoby miały internet, to by surfowały po stronach pornograficznych, a nie ględziły na lewica.pl... Nieprawdaż, kwaku?

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-02-18 16:52:58, suma postów tego autora: 5956

A nie ględziły na kartach swych tasiemców...

miało być, kwaku...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-02-18 16:56:26, suma postów tego autora: 5956

Pewnie jeszcze nie wiesz,

Hyjdlo, że Kaczor co nocy zakrada się do "Pod orzechem" i robi tam straszne rzeczy. Potrafi nawet narobić do piwa! Krzyczmy razem "Precz!" Może się wystraszy?

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-18 17:09:46, suma postów tego autora: 20871

Nic podobnego, alfabeciku.

"Orzechowy" kaczor nie musi zakradać się nocą do knajpy Józka. On tam codziennie czyści haźle i aszynbechry. Do kufli nie jest dopuszczany, bo jeszcze by któryś stłukł, a większość należy do klientów. Józek ma dobre serce więc zatrudnia kaczego niedojdę, ale od bardziej skomplikowanych czynności - wara! A już za bar i na zaplecze - absolutnie!

Nie to co w polskiej rzeczywistości, gdzie "przypadkowe społeczeństwo" dopuszcza do rządzenia dwóch nie zdiagnozowanych furiatów, którzy zabrali się do czyszczenia polskiej "knajpy" od szczania gdzie popadnie...
Chociaż nie..., co trzeźwiejsi klienci jednego z nich podejrzewają o tzw. egodystonic sexual disorder lub jakąś inną rozbitą jednostką nozologiczną, natomiast drugiego o syndrom tego pierwszego oraz "maryśki", która ma wszystko na oku i w reklamówce...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-02-18 19:10:26, suma postów tego autora: 5956

ABCD, kwak i inni

Świat idzie z postępem, poszerza się nasza wiedza. Tak, jak dawno nie wierzymy w czary i przestaliśmy palić czarownice na stosie, tak zmienił się pogląd na problem homoseksualizmu.

Nie ma podstaw pomysł, że homoseksualiści, niezależnie ile ich jest (2-6 proc., a może wiecej?) mogą komukolwiek zagrażać. Mili heteroseksualni, wyobrażcie sobie siebie w związku homoseksualnym, na pewno przejdzie was dreszcz niechęci, tak jak mnie np., gdy oglądam czasem film z paniami w miłosnym uścisku. Sam organizm nam podpowiada, że to nie dla nas. Wydaje mi się, że właśnie z tego dreszczu niechęci, emocji, jeżeli nie zostanie następnie zracjonalizowana rozumowo, bierze się ogólnie niechęć do homoseksualistów. W naszym odczuciu robią coś obrzydliwego, a więc lepiej tego zakazać. Jeżeli jednak zaprzęgniemy rozum, to dojdziemy do oczywistego wniosku, że dla nich to, co my robimy, jest obrzydliwe, natomiast ich miłość jest piękna. Nie wolno dla własnych negatywnych odczuć pozbawiać innych ich naturalnych praw.

Oczywiście są osoby biseksualne i te w jakimś sensie mają możliwość wyboru orientacji, w czym może pomóc terapia, jeżeli sobie tego życzą.

W programach Pospieszalskiego usłyszałam coś o wiele groźniejszego. Mianowicie, twierdzono, że winę za orientację seksualną ponosi nadopiekuńcza, despotyczna matka i nieobecny w domu ojciec. Jak nowe badania pokazują, homoseksualizm jest uwarunkowany biologicznie, a tu naznacza się winnych. Przecież to może w rodzinie stworzyć zupełnie niepotrzebne piekło. Wszyscy nawzajem będą się obwiniać. Ktoś może kogoś zamordować w poczuciu krzywdy. I co, ty, ABCD, lub ty, Kwak, weźmiesz na swoje sumienie taką odpowiedzialność?

autor: Miła Iwonka, data nadania: 2007-02-19 03:19:33, suma postów tego autora: 291

Iwonko,

Pospieszalski powtarza tylko znane tezy Freuda, w końcu klasyka.
A ja, Boże uchowaj, nie mam niechęci do homoseksualistów. Przeciwnie, z moich ulubionych tworców pewnie więcej niż polowa miala tę skłonność. Myślę tylko, że są ważniejsze problemy polityczne niż obyczajówka.

autor: ABCD, data nadania: 2007-02-19 12:09:51, suma postów tego autora: 20871

są ważniejsze sprawy w Polsce

Mamy w końcu wolność słowa.
Istnieją media o różnej "orientacji" ideowej:) Nie można nakazać komuś pisać na dany temat tak jak dane środowisko chce. Wydaje mi się, że zaczynamy mieć do czynienia z totalitarnym dyktatem mniejszości na podstawowe sprawy w imię źle rozumianej wolności. Już nie wymaga się tolerancji tylko akceptację a to dwie różnbe sprawy. Niestety całe lewactwo nie ma większych zmartwień na głowie tylko popiera takie szopki. Czyżby wolność słowa i demokracjatylko dla wybranych??? Mamy różową liberalną gospodarkę, różowe media i różową pseudolewicę czyzby nadszedł czas na zróżowienie całej naszej Ojczyzny i Narodu???? Tylko rządy prawdziwej, patryjotycznej, narodowej lewicy, która zajmie się poważnymi problemamiu socjalnymi a nie utyskiwaniem jakiejś mniejszości są w stanie coś zmienić!!!

autor: socjalista-patryjota, data nadania: 2007-02-21 18:03:29, suma postów tego autora: 272

Dodaj komentarz