powodu protestów. 130 euro - to mniej niż 100 zlotych. Czy to tak dużo? Czy zloty alterglobalistów oraz imprezy w emancypacyjnych klubach są bezpłatne?
CZyli: jak ludzie spotykają się na balu w operze, trzeba przeciwko temu protestować. A jak alterglobalistyczni snobi urządzaja sobie imprę promocyjna, to walcza o wyzwolenie proletariatu. Znowu hipokryzja do sześcianu.
P.S. Drogie dragi są środkami wyzwolenia od "hegemonicznego systemu panowania", ktore klasa robotnicza konsumuje za pośrednictwem swoich alterglobalistycznych przedstawicieli.
Sorewicz, do liczby złotych wyżej dodać jedno zero.
I grzecznie zapytać liderów środowiska alterglobal, ile oni wydają na wyzwalanie się przez zabawę od "kolonialnego dyskursu panowania".
Swoją drogą - warto docenić głębokie, acz chyba mimowolne przesłanie humanizmu, jaki wiąże się ze spuszczaniem łomotu policjantom i przypadkowym przechodniom pod hasłem "Dajcie nam piękne życie". Do kogo właściwie to hasło? Do Angeli Merkel? Do przypadkowych przychodniów? Do elitarnych balowiczów? A może do MFW i WWF?
Alfabet nie wyglupiaj sie, a jak juz musisz sie wyglupiac to rob to sprawniej i sensowniej. Przeciez tym ludziom nie chodzi o instytucje opery, tylko hipokryzje charytatywnych imprez dla jak widac naprawde grubych ryb. W Krakowie to samo (protest, nie bal) organizowal przez wiele lat anarchol Kurzyniec (takze wtedy, gdy liderami balu byli jego dawni koledzy z "Wolnosci i Pokoju").
w kontekscie manifestacji, to albo insynuacja albo... bo ja wiem, jakas obsesja? Glodnemu zawsze chleb na mysli...
Przeciez to jasne - przypakdowi przechodnie to OFIARY interwencji policji, ktora paluje gdzie popadnie (w sumie nawet trudno sie dziwic). Celem takich akcji jest zaklocanie balow hipokryzji a nie nawalanka dla nawalanki - ale, jak to mawial klasyk, bez rozbicia jajek jajecznicy nie zrobisz, ha!
zwroć uwagę na idiotyzm hasła: Dajcie nam piekne życie. Czy to nie apel do charytatywy?
Połączony z chytrawą kalkulacją: teraz rzadzi hegemoniczny dyskurs prawicy, więc nam nie dają. Ale gdyby do wladzy dobrał sie inny dyskurs? Na przyklad emancypacyjny? A, to wtedy by dali. Warto o to walczyć.
I nie wstawiaj farmazonów, Michałku, że demo nie mialo zwiazku z operą. A skąd niby wzmianka o pięknie w uzywanym haśle? Epigoni lewactwa zwyxczajowo nienawidzą kultury artystycznej i gdzie mogą, tam ją atakują.
Nie słyszałem o ich demo pod willami Micka Jaggera albo na lotniskach, gdzie jednym ze swych czterech samolotów ląduje Harrison Ford. A wiesz czemu? Bo według epigonów lewactwa Ford i Jagger są lewicowi.
chociaz mnie kojarzy sie bardziej z taka fourierowsko-sytuacjonistyczna retoryka ("Wasze przyjacie sa wystawne, Wasze kolacje sa proszone - a my odkrywamy dla siebie plaze pod brukiem ulicy" itd. itp.)
Rekiny spotykaja sie w operze, to tam sie im dowala, he he. Jakby to byl Waldord Astoria, tym bylby pod hotelem.
"Epigoni lewactwa zwyczajowo nienawidzą kultury artystycznej" - rozumiem, ze tak do siebie gadasz, generujac swoje projekcje?
A nie pomyslales, ze "Bale w operze" nie maja nic wspolnego ze sztuka operowa? Ze w ogole zadnych przedstawien sie do tego nie daje, bo grube ryby same dla siebie sa scena, widownia, loza i klaka? Wpadlbys na to?
A w ogole to idealem bylo by zabrac skurczybykom teren do rautow, by sluzyl sztuce dostepnej dla szarego czlowieka, nie aspirujacego do elitki z biletami za tysiaka.
(Cholera, przypomnialy mi sie dymy z '88 i '89 roku - Solid. Walczaca, KPN, anarchisci, czasami PPS - kazda ekipa dobra, zeby napie...lac... Mlodosc :-)))
Zacznijmy od tego, że oburzanie sie na ceny biletów na bal jest demagogia. Ja chcialbym, zeby kapitalizmu, cywilizacji konsumpcyjnej i nierówności dochodów w ogóle nie było. Ale tych ładnych celów nie osiągnie się głupiutkimi demo.
Póki co, w Niemczech (jak na dzisiejszy świat dość egalitarnych) są ludzie, ktorzy zarabiają trochę więcej. Niektorzy z nich - choćby ze snobizmu - chca być na balu w Alte Oper. Przy okazji, pewnie zasponsorują tę operę. I znowu: chciałbym, żeby sztuka nie zalezala od sponsorów. Ale... patrz wyżej.
Jeżeli Alte Oper nie będzie roznymi środkami pozyskiwać sponsorów, to zbankrutuje. Wtedy nie bedziemy mieli doskonalych nagrań oper barokowych, w których jej artyści sie specjalizuja. Komu to potrzebne? - zapytasz. Myślę, ze jednak wiekszej liczbie ludzi niz na goszystowskie gadki o dyskursach mniejszości wiktymizowanych, które są zreszta bardzo obficie sponsorowane, na ogół z pieniędzy WSZYSTKICH podatników.
Zaręczam ci, Michałku, ze Domingo jeszcze w swym obecnym wieku mógłby zaspiewać lepiej "Imagine" niż to kiedykolwiek potrafił Lennon. Byłaby to sztuka dla szarego człowieka wedlug twoich wymagań. Myślę jednak, ze lepiej, aby Domingo realizował on swój talent zgodnie z powołaniem, czyli w ramach opery.
Niestety, w takim świecie jak nasz pewne dobra (intelektualne czy estetyczne) muszą być troche - oby jak najmniej - elitarne. Dlaczego, Michale, nie czerpiesz swojej wiedzy o świecie z Zetki? Szary czlowiek słucha tego radyjka.
Powtarzam, ze nie slyszałem, aby demonstranci goszystowscy zakłócali spotkania biznesowych grubych ryb, w ktorych biorą udział Jagger czy Ford, nie mowiąc już o ich bożku Eltonie Johnie.
Turystyka alterglobalizacyjna jest droższa niż bal w Alte Oper.
Czuje sie jak ten koles z przedwojennej karykatury o inflacji: "dostalem za duza wyplate, zeby uniesc bilon i zaniesc go do domu, a za mala, zeby zaplacic za przejazd..."
To nie chodzi o to, ze bilety na charytatywke maja byc tansze. Po prostu urzadzanie sobie raz na jakis czas szopki przez najwieksze spekulacyjno-biznesowe kanalie jest hipokryzja, podtrzymujaca status quo tego chorego swiat(k)a a nic nie naprawiajaca - i dlatego odkad istnieja srodowiska radykalne, utrudniaja balujacym elitkom zabawe.
Specjalnie dla Ciebie powtorze kluczowe zdanie z njusa:
"odbyła się demonstracja przeciwko elitarnemu balowi w operze Alte Oper"
1) Pytanie o podmiot: co? Demonstracja.
2) przeciwko czemu? Elitarnemu balowi.
3) pytanie o miejsce: gdzie? w poblizu balu, ktory z kolei odbywal sie w operze. (zwroc uwage: mowa jest o przypadkowych przechodniach w roli ofiar - czy ludzie ci napatoczyli sie w operze czy raczej na ulicy?)
No i teraz jeszcze raz do ABCD: naprawde nic nie poradze na to, ze reagujesz jak pies Pawlowa i jak tylko zobaczysz w tekscie jakies slowo szczegolnie nacechowane dla Ciebie emocjonalnie, zrywa ci sie kontakt nawet z reszta komunikatu (o rzeczywistosci juz nie wspominajac). W tekscie mowa o operze (czytaj w tym przypadku: miejscu, ktore zostalo instrumentalnie wykorzystane przez balowiczow a w efekcie POD NIM urzadzono demonstracje), no to lu po tych, co osmiela sie chodnik pod swiatynia skalac transparentem.
Podobnie jak w dyskusji o poborowych i emigracji, z ktorej dales noge: totalnie olales podstawowa informacje o stanowisku rzecznikow armii. Wystarczylo, ze jakis lewicowiec osmielil sie zauwazyc... po czesci to samo co ty (ale jednoczesnie dodac, ze to smutne zjawisko). Wytoczyles dziala przeciwko totalitarnej lewicy, chociaz w swietle tekstu 100 razy wiekszym totalitarnyzmem wykazali sie wojskowi (zainteresowani tylko ICH wlasnymi statystykami, komentarz odredakcyjny wskazywal na jakies dobro spoleczne zwiazane z migracjami).
Cala reszte Twojego wpisu chyba sobie odpuszcze, bo to jakis spietrzony absurd. Nic nie wskazuje na to, by w tym czasie ktokolwiek we frankfurckiej operze spiewal (po prostu wynajeli sobie sale na wlasna impre), wiec obrona sztuki operowej w tym kontekscie jest niepotrzebna. Mecenat nad instytucjami kulturalnymi to skomplikowany system, laczacy zrodla unijne, publiczne, samorzadowe i prywatne - to jakies novum, zeby glownym zrodlem dochodu dla tychze byly bale charytatywne (z definicji maja one sluzyc zebraniu srodkow dla biednych, chorych itd. bedacych beneficjentami "pomocy", ktora zreszta na ogol przezeraja fundacje i im podobni "zawodowi pomagierzy").
Albo przedstawisz mi jakies dane (ze np. dochody z imprez charytatywnych stanowia taki a taki procent wplywow do budzetu takiej a takiej placowki - ciezar dowodu spoczywa na autorze argumentu, he he), albo uznam tamten Twoj argument za klasyczne internetowe "ble ble ble".
A o zwyklych, szarych ludziach wspomnialem dlatego, ze wlasnie takie nadete szopki tylko oddalaja ich (materialnie i mentalnosciowo) od wyzszej kultury, ktorej niby takim obronca jestes. Wierz albo nie, ale z dostepnych ogolnie mediow to summa summarum najbardziej trawie radiowa "Dwojke" (chociaz slysze czasami na dyzurze w pracy przeglady prasy w porannych pasmach albo zwiastuny nagrod Kisiela dla red. Mlodkowskiego to przekrecam galke, bo malo mnie nie zemdli).
Jeszcze jedno - Bono, Elton John i inni gwiazdorzy od pomocy humanitarnej byli w alternatywnych mediach wysmiewani juz od 1986 r. i szopki pt. Live Aid.
erysto, Michale, twierdzisz tak:
- demo nie miało nic wspólnego z operą
- bale elitarne nie powinny odbywać się w operze, bo to zniechęca "szarych ludzi" do "wyższej kultury", czyli (w domyśle zwiazek między balem a operą jednak istniał)
Ile balów dla ludzi względnie zamożnych odbywa sie w Niemczech? Dlaczego akurat ten jest tępiony?
Zeby radiowc Dwójka miała co nadawać musza odbywac się przedstawienia w takich miejscach jak Alte Oper. A to z kolei wymaga zbierania pieniędzy przez Alte oper z różnych źródel i różnymi srodkami.
Gdyby ludzie bogaci nie robili nic gorszego oprócz spotykania się na balach z biletami za 130 euro, to nie byłoby sensu ich się czepiać.
Nie odpowiadasz na cykl moich uwag o związku pomiedzy majątkowym i konsumpcyjnym elitaryzmem oraz alternatywką. Czy bilety na zloty alterglobalistyczne są tańsze niż na ten nieiecki bal?
Co daja demo polegające na krzyczeniu i naparzaniu się? Przychodzą na to subkulturowe kolweżki szukające awantury. A ideologię robią goście, dla których 130 euro za swoje imprezy - to pryszcz.
Az z tego wszystkiego nie wytrzymalem i przeszperalem to i owo w sieci. No i fajnie sie pare reeczy wyklarowalo, he he.
Pierwsze primo: zastanawiajace nas haslo manifestacji bylo po prostu PRZEROBKA HASLA BALU ("Zycie jest piekne - niech zyje zycie"). Dajcie NAM piekne zycie a nie zamykajcie w Waszych enklawach - teraz to sie uklada w calosc (nie jest to jakis genialny manifest, zgoda - ale haslo nie ma byc traktatem politologicznym tylko wezwaniem do dzialania).
Drugie primo: zarowno bal jak i kontrbal odbywaja sie w miescie nad Menem cyklicznie co roku. Imprezy jednego jak i drugiego typu zdarzaja sie w roznych miastach i miejscach (przywoluje jeszcze raz krakowski magistrat). Twoja uwaga ma taki sam sens, jak belkot staruszka Edelmana, ze pikietujacy ambasade Izraela to hipokryci i/lub antysemici, bo powinni pojsc pod turecka (za Kurdow) - robia to, nieraz nawet ci sami, ale wszystkich demonstracji w jednej sekundzie nie da sie zrobic. Co wiecej, nie slyszalem nic o zadnych zniszczeniach budynku a tylko zadymach z gliniarzami na ulicy, przez co dostaje sie czasem pieszym.
Trzecie primo: ale siadz wygodnie, bo to bedzie straszliwy cios. Otoz bal mial program artystyczny, ktore stanowily... wystepy piosenkarzy pop Kim Wilde oraz Ala Martino. O ariach operowych agencyjne depesze nie wspominaa, czyli albo ich nie bylo, albo mialy (dla uczestnikow) znaczenie drugorzedne.
Wychodzi na to, ze demonstranci dzialali jako obroncy swiatyni muzyki przed popowo-biznesowa profanacja :-)))
Co calkiem mozliwe, bo chyba wsrod nich fanow klasyki. Marek Kurzyniec jest np. znany szeroko jako fan Bacha.
Czwarte primo: nie dotarlem jeszcze do danych dot. budzetu Alte Oper, bo nie mialem czasu. Jednak szczatkowe informacje o finansowaniu teatrow i oper w Niemczech sa dosc jednoznaczne: grunt to fundusze landow, samorzadow miejskich i UE.
Piate primo: caly dochod z balu ma isc na konto fundacji zalozonej przez zmarla zone Helmuta Kohla. Zajrzalen na ich witryne. http://www.hannelore-kohl-stiftung.de
Wszystko po niemiecku, ale z tego, co zrozumialem, zajmuja sie glownie pomoca i rehabilitacja dla osob ze schorzeniami ukladu nerwowego. O sponsoringu kultury nie znalazlem nic, moze Tobie uda sie wiecej.
A tu link do poszerzonego njusa o kontr-balu:
http://wiadomosci.onet.pl/1492648,12,item.html
Pierwsze slysze o jakimkolwiek przeplywie pieniedzy w zwiazku z manifestacjami (dotychczas oskarzano, ze pieniadze biora a nie ze daja :-). Jesli natomiast chodzi o Fora Spoleczne to po prostu nie wiem, bo na zadnym nie bylem i sie nie orientuje - w sieci powinno sie dac cos znalezc, w kazdym razie nie wiem skad przyjeta a priori teza, ze bilet kosztowal ponad tysiac zlotych (slyszalem za to o sporym dofinansowaniu forow w Paryzu i Londynie ze strony wladz municypalnych, ale to akurat nie przemawia za drozyzna biletow).
"na cykl uwag o zwiazku pomiedzy majatkowym i konsumpcyjnym elitaryzmem oraz alternatywka" nie odpowiadalem, bo trudno dyskutowac luznymi dywagacjami opartymi na ogolnikach.
Osobiscie przelotnie zetknalem sie z jednym weteranem zadym przeciw MFW, WTO i BS - facet o nazwisku Rachwalski, prowadzi lokalna prywatna firme transportowa i zarzadza instytutem popularyzujacym transport szynowy. To zle? a jakby byl rekinem kapitalu i rozbijal sie po lumpen-elitarnych balach to nagle OK?
Ufff... Jak sie wkurze, to powklejam pare wersow z "Balu w operze" nieodpowiedzialnego, lewackiego wichrzyciela Tuwima.
nie udawaj Greka. Do alterglobalistów przystąpiła IV Międzxynarodówka. A o niej juz 50 lat temu wiedziano, ze adresow jej dzialaczy nie trzeba znać, bo wystarczy pójść do najbardziej luksusowej dzielnicy, a tam już co krok, to trok.
Tak sie powołujesz na szarych ludzi, a ja nie wiem czy każdego z nich byłoby stać, aby latac po świecie i monitorować swoim okiem położenie proletariuszy zatrudnionych w stołecznych klubach Ameryki Pld. A kto zna chociażby polski swiatek alterglobal, ten wie, że takie tam są zwyczaje. Oczywiscie, nie wszyscy jezdza za swoje, bo poniektorzy za granty, ale w sumie jak to towarzycho powołuje się na proletariat to się pięść zaciska.
Kiedy Tuwim pisal Bal w operze, stosunki społeczne i kulturowe były zasadniczo inne niż teraz.
Elitarny snobizm w dawnym stylu jeszcze przetrwał tu i ówdzie, lecz aktualnie jest zjawiskiem stosunkowo mało groźnym. Walka z nim to trochę epigonizm. A czasem coś gorzego, o czym później.
A na co to ma wspolnego z IV Miedzynarodowka (ktora chyba nawet jest ostro podzielona)? To ma byc argument? Za czym? czy jesli na demonstracje antywojenna przyjdzie Samoobrona, to bedziesz rozliczal wszystkich manifestantow z dlugow poslow tej partii?
I co to za przedziwny chwyt polemiczny - przywolujesz FORA SPOLECZNE (z definicji miedzynarodowe) zeby "obalic" sens MANIFESTACJI ANTYBALOWEJ (ktora - na logike) gromadzi miejscowe pospolite ruszenie). A co ma piernik do wiatraka? Czy jesli biskupi za pieniadze swoich diecezji jada na synod, to kazda pielgrzymke do lokalnego sanktuarium mozna wysmiewac jaka impreze fioletowych pasibrzuchow?
Czy ja mowie, ze na fora czy manifestacje ida miliony zwyklych ludzi? Nie. Czy szly na manifestacje antywojenne? Tez nie. Czy to znaczy, ze garstka dzieciakow z bogatych domow wymyslila sobie sprzeciw wobec amerykanskiej agresji? (demagoagia jak w sprawie Rospudy). A reszcie ludzi co proponujesz? Pojscie na bal charytatywny z piosenkarkami, na ktory ich zreszta nie wpuszcza?
Wyraznie wycofujesz sie w blablanie o wszystkim i o niczym (btw byloby mi milo, gdybys jednak podjal rekawice w watkach afganskim i poborowym). Szkoda. A moze po prostu nie czytasz njusow, ktore z takim zacieciem "komentujesz"? Sorki, ale nie po to specjalnie dla Ciebie wygrzebywalem informacje o balu, zeby teraz wyczytywac w kolo Macieju te same frazy, nie wiadomo, do kogo i czego pijace. Konkrety, konkrety prosze (ten i ten, za tyle i za tyle, oplacany przez tego i tego, placacy za tego, dokumenty itd.).
Gdybys bronil drogich, ale tresciwych przedstawien operowych czy koncertow symfonicznych, to trzymaloby sie to calosci (i malbys mocne argumenty "za"!). Ale nikt tutaj nie walczyl z opera (mowie o demonstracji kontrbalowej, bo za to, co sie Tobie "na motywach" pomyslalo i przywidzialo nie odpowiadam). Too byl, do cholery, koncert pop-gwiazdeczek w ramach skundlonej charytatywy? To juz splendor dla samego splendoru jest wart obrony przed wszechobecnym i wszechmocnym lewactwem? Tak mozna nawet Busha bronic ("realny polityk z decyzjonizmem i wola rzadzenia a nie niszowi lewacy czepiajacy sie jego nogawek"). Krecisz sie w kolko i uprawiasz radosna tworczosc.
że charytatywa nie rozwiazuje problemow spolecznych. Alwe infantylne demo nie rozwiazuje ich tym bardziej.
Zauważ, Michale, ze ten bal służył mniej więcej temu samemu, co orkiestra Owsiaka.
Wyobraź sobie, ze ktoś zaatakowałby Owsiakową orkiestrę (czego bym nie poparł). Ile by było szumu, że to faszyzm. Więc nie stosujmy podwojnej miary.
W dalszy ciągu nie rozumiem, dlaczego bogaci alterglobaliści mają prawo się bawić, a biznesmeni bez ideolo czy z ideolo chadeckim - nie. W tym zło biznesu, ze jakąś malą czastke legalnych dochodow w jego kręgu wydaje się na bale? Kto to wymyślił? Proudhon, Marks, Lenin?
Jedno i drugie imprezowanie mi się nie podoba. Ale w rozróbach przeciw żadnemu z nich nie uczestniczę i do tego nie namawiam.
orkiestra Owsiaka byla przez krytyczne spolecznie srodowiska atakowana bardzo czesto. Roznica polega na tym, ze ostrze kierowalo sie w Owsiaka i stojace za tym interesem koncerny a nie publicznosc, ktora skladala sie z otumanionych ludzi z nizszych czesto klas spolecznych.
Na bale przychodzi "smietanka", czyli szumowiny z polswiatka spekulantow finansowych, wlascicieli wielkiego i zarzoadcow miedzynaroodowego biznesu, polityki i mass-mediow. Dla mnie te srodowiska sa w znacznej mierze spolecznie i indywidualnie odpowiedzialne za to, co robia - na tyle przynajmniej, zeby im to "powiedziec" i "przypomniec" (bo przeciez nikt ich tutaj nie "zabija"), kiedy te szuje imprezuja za zagrabione milionom pieniadze.
Zwlaszcza, ze bawia sie pod szyldem charytatywy.
Zaklocanie bali postrzegam jako cos tak samo zrozumialego, jak np. przeszkadzanie w oficjalnych wizytach Busha (no dobra, jeszcze nostalgia za ajpiekniejszym okrese m w zyciu, jaki spotkal mnie za rakowszczyzny i mazowiecczyzny przeze mnie przemawia :-)
Nie wszyscy alter- i antyglobalisci sa bogaci, sadze, ze sposrod uczciwych dzialaczy i intelektualistow nawet niewielu, a czesto z rzetelnej i pozytywnej spolecznie pracy jak czlowiek przywolany przeze mnie wczesniej.
W miedzynarodowych spotkaniach przeciwnikow globalizacji nie widze nic zlego, zakladajac ze wiaza sie przynajmniej w czesci z merytoryczna praca i wymiana doswiadczen (jak jest nie wiem, bo nie bylem, ale Ty przeciez tez nie).
Demonstracje moga byc lepsze lub gorsze. Wsyzstko zalezy od organizacji i pomyslow. Ale na pewno nie szkodza, a przynajmniej podnosza powazne problemy. W przypadku charytatywnej szopki jest dokladnie na odwrot (zawsze mozna demontowac specjalistyczna opieke medyczna, bo "przeciez fundacja sp. Kohlowej sie tym zajmie"!).
Jak Ci już pisałem, lubisz udawać Greka. Jesteś na tyle oblatany w literaturze przedmiotu, że na pewno wiesz, iż demo z Frankfurtu było realizacją tradycyjnych wizji skrajnie lewicowych: pasożyci, pasibrzuchy i spekulanci spotykają się w swoim przybytku, operze, a więc trzeba im przylożyć. Nieprzypadkowo goszyzm potępiał intelektualną i artystyczną kulurę wyzszą, uważając ją za wyróżnik przywilejow spolecznych i klasowych. Znasz pewnie Althussera, Foucault, Bourdieu, wiec co ja ci to bedę klarował.
Reanimowanie przedpotopowego hasła: precz z elityzmem!, uważam za szkodliwe, ponieważ - w dzisiejszych realiach - sprzyja ono dominacji rozrywkowej popkultury.
Może i kapitalizm opiera sie na przemocy i oszustwie, ale krzyczeć bezrefleksyjnie, że wszyscy biznesmeni to oszuści i zlodzieje - trąci marksizmem uliczno-barowym. W czym biznesmeni z naszego balu sa gorsi od swoich kolegów po fachu, popierających socjaldemokrację, od których Schroeder nauczył sie palić drogie cygara? Albo od nadzianych gości z urodzin Eltona Johna? A przeciw tamtym goszyści jakoś nie demonstrują. Dziwne? O ho ho ho, wcale nie takie dziwne! Dla goszysty, możesz mieć i wyspekulowany miliard baksów, byles nie chodzil do reakcyjnej opery.
ty chyba w ogole nie czytales, tego, co pisalem tu od 2 dni.
"wszyscy biznesmeni to oszuści i zlodzieje" - to Twoj wymysl, a nie moje haslo. Mowilem o TOPIE, czolowce, "elicie" biznesu 9czesto ponadnarodowego, a nie drobnych przedsiebiorcach, ktorzy moga dzialac nawet bardzo pozytywnie, tak jak anarchizujacy antyglobalista Rachwalski.
Foucault jest dla mnie za bardzo rozwodniony, wole juz Tourniera. Althussera nie znosilem nigdy, facet zrobil sobie z marksizmu oderwana od realu spekulatywna maszynke.
Reszty nie ma co komentowac. Jesli dla Ciebie nawet koncert wokalistki pop jest bastionem wyzszej kultury przeciwko masowce, tuylko dlatego, ze dzieje sie w budynku opery, to chyba mieszaja ci sie wymiary realny z jakims symbolicznym.
A teraz maly eksperyment myslowy. W teatrach, operach i filharmoniach calej Europy (albo przynajmniej jednego osrodka, Wiednia albo wlasnie Franfurtu dajmy na to) wybuchaja strajki przeciw planom totalnej prywatyzacji tego sektora dzialalnosci kulturalnej. Srodowiska dziennikarzy radiowych sie z nimi w jakis sposob solidaryzuja. Nie ma przedstawien. Nie ma koncertow. Bilety maja wartosc makulatury. Strajk sie przedluza, wytwornie nie nagrywaja nowych plyt.
Powiem tak; obawiam sie, ze w imie "ladu i porzadku" poparlbys zlamanie strajku, byle tylko wszystko wrocilo do "normalnego" biegu. To, ze po zduszeniu strajku gros z muzykow i ich "obslugi" stracilby prace a ceny uslug tych, co zostali, wywindowalyby sie w gore, to drobiazg. Wazne, zeby w operze i radio byl spokoj i transmisja przebiegala bez zaklocen, chocby po trupach. Ja, jak chyba sie domyslasz, dokladnie na odwrot - wolalbym przejsciowo stracic, niz zeby miano ograniczyc publiczna dystrybucje dobr kultury dla innych na trwale.
Udowodnilem wczesniej, ze wbrew Twoim fantazjom i poboznym zyczeniom, bal w operze nie mial NIC wspolnego z mecenatem dla placowek kulturalnych ani sama muzyka klasyczna nawet. Ciebie to nie zraza.
Z Twojego tokowania wynika, ze nawet zamkniety koncert PIOSENKARZY POP jest jakas swietoscia, tylko z racji odbycia sie w BUDYNKU opery. Duchy z dawnych przedstawien sie oburza? A moze jednak bal oszustow z muzyczka do kotleta bardziej je drazni?
Gdyby ktos o Twojej "logice myslenia" byl wyzszym oficerem w armii Andersa, to pewnie zrezygnowano by ze szturmu na Monte Cassino, by nie naruszac klasztornego spokoju.
Chyba juz pisalem, ale co tam... otoz bardzo czesto zaklocano OBRADY tej bandy w salach konferencyjnych, hotelach... Czyli nie tylko przed opera.
Powtarzam; z punktu widzenia akustycznego, demonstracja byla probla zaklocenia koncertu wokalistow muzyki pop, w dodatku profanujacych swiete miejsce opery, wiec jako wrog popkultury i obconra swietosci sztuki wyzszej powinienes to poprzec :-)))
A ja cię pytam, Michale, o prostą rzecz. Czy lewactwo nie wzywało do zniszczenia kultury "elitystycznej"? Czy w roku 1968 wielu wykładowcom nie groził lincz za to, że probowali oni uczyć o "seksiście" i "rasiście" Platonie zamiast śpiewać ze swymi naćpanymi studentami "Hey, Jude!"?
Czy Bourdieu nie udowodniał "socjologicznie" tego, o czym Althusser i Foucault bełkotali "filozoficznie", że "elitystyczna" kultura jest instrumentem podziału klasowego?
Czy podczas rewolucji kulturalnej w Chinach, ukochanej przez goszystów, ludzi znajacych literaturę nie wyrzucano z okien (dobierając piętra na tyle wysokie, by nie mieli sznsy przeżyć, i na tyle niskie, by długo konali)?
Czy wychowanek goszystów Pol Pot nie dokonał postulowanego przez nich "rewolucyjno-dialektycznego" zniesienia "kultury elitystycznej" na ryżowych polach smierci"
Proste pytania, proste odpowiedzi.
Wiekszosc organizatorow kontrbali to anarchisci, ktorzy cytowanych autorow nie cenia, bo maja swoich (Bookchine'a, czy Deborda na przyklad). Nigdy w zyciu nie spotkalem sie w alternatywnych serwisach spoleczno-politycznych, zeby przytoczeni przez Ciebie byli jakims sacrum czy w ogole nawet szerszym punktem odniesienia dla przeciwnikow globalizacji.
Rownie dobrze moglbym cytowac przemowienia LBJ-a o Wietnamie w dyskusji ze wspolczesnym dziennikarzem prawicowym na temat Iraku. Albo ktos inny - ze krytyka kapitalizmu prowadzi do stalinowskiego lagru. A mowienie o uczuciach narodowych - do faszyzmu. Nonsens, "polemika prasowa" na poziomie Springera.
Po prostu - jestes zakochany w formach, rytualach i symbolach a nie w tresci. No i masz "pawlowowskie" rodzaje reakcji na pewne slowa.
Najbogatsi urzadzaja koncert wokalistki pop w gmachu opery - moze byc.
"Lewacy" (a naprawde - anarchisci, socjalisci "starej szkoly, ekolodzy, antyglobalisci) protestuja przeciw charytatywnej szopce pod opera - lewactwo atakuje klasyke muzyczna i wsyluguje sie popkulturze (wiem, ze to sie kupy nie trzyma, ale tak pisales).
MON chce by Polacy na emigracji zarobkowej wrocili, zeby pognac ich w kamasze - milczymy.
Lewicowy autor osmiesza zadecie w sobie wojskowych urzedasow (a jedoczesnie tlumaczy, dlaczego ludzie sa do takich wyborow ZMUSZENI) - precz z lewica, ktora chce ograniczyc rynek pracy.
Dobrze chociaz, ze nie upierasz sie przy falszu, jakoby to bal sluzyl dofinansowaniu opery (a nie - jak w rzeczywistosci - prywatnej fundacji opieki neurologicznej, czyli takiemu chadeckiemu Owsiakowi).
Demo malutkie, bo i sens jego wątpliwy. Ze malutkie, to jedno, co mi sie w nim podoba.
Rozrobami, na ktorych traca przechodnie - i policjanci ktorzy rodowodem klasowym wiecej mają wspólnego z proletariatem niżź anarchole - systemu się nie obali.
Najpierw niemalze zbrodnia zaklocania balu elit przez lewackich denegeratow, teraz "malutkie demo z watpliwym sensem". Jest progresja, nie powiem.
Predzej zlodziej przyzna sie do kradziezy niz ABCD do walniecia babola faktograficznego (jak ta "madrosc" o dofinansowaniu opery z balu, ktory z budzetem placowki nie mial nic wspolnego, tylko z podpiecznymi pani Kohl :-))), radosnego podcinania galezi na ktorej sie w danej polemice siedzi (ciezkie dziala obrony wysokiej kultury - czyli koncertu pop - przed zalewem... popu :-) i totalnego przewalenia w dyskusji na argumenty (np. wzietego z sufitu zalozenia, ze niepodwazalnym przewodnikiem wspolczesnej alternatywy jest belkotliwy Althusser, ktory poza nudna jak flaki z olejem "Lewa Noga" bodajze, jeszcze slabszym "Recyclingiem Idei" i Studenckim Kolem Filozofii Marksistowskiej nie byl przez zadne zblizone srodowisko publikowany).
Widzisz, przy brutalnie pacyfikowanych demonstracjach problem jest taki, ze... przechodnie obrywaja od policji. A klasowo to rzeczywiscie wyglada tak, ze "bogaci wysylaja biednych i oglupionych w mundurach, zeby bili madrych, umiejacych nazwac system tych bogatych po imieniu". Tylko prosze, nie pograzaj sie jeszcze bardziej i nie wmawiaj, ze w ramach solidarnosci klasowej radykalowie powinni trzymac razem z policja przeciwko sobie :-)))
wyczytałeś na onecie, że na balu w operze występowali również piosenkarze pop. A skąd wiesz, jaki był cały program? Może redzaktorów onet tylko wymienione przez nich nazwiska interesowały? Wczoraj szukalem programu po niemiecku, ale - przyznam - niewiele znalazłem.
Tzw. cross over, czyli mieszanie klasyki z popem, lansuje kulturalna lewica. Miej więc o jego stosowanie pretensje do swoich.
Budynek opery został na bal wynajety, zapewne za spore pieniądze. W tym sensie opera na nim skorzystała.
Gaduła z ciebie wielki, ale faktograf słabszy.
Na zarzut hipokryzji do sześcianu odpowiadasz dość wykrętnie. Co uprawia papież alterglobalistów, Bonovox, jeżeli nie charytatywę? Gdzie byly demo anarcholi-alterglobalsów przeciw Bonovoxowi, pytam ja się dobrodzieja?
Ludzie, ktorych - Bogu dzięki - jest obecnie mało, potrafia byc niebezpieczni ze względu na ich poglady. Tyle o rzekomej sprzecznosci w moich postach, która raczyles, Michale, napiętnować.
Pomogę, choc ja po niemiecku ani w zab. Wchodzisz na strone Alte Oper i wyszukujesz program na luty. http://www.alteoper.de/php2/content_detail2.php?id=158395368.0000
U samego dolu znajdujesz informacje o "Balu w Operze" z linkiem do strony tego wysoce wartosciowego przedsiewziecia.
http://www.deutscher-opernball.de/programm/programm.html
No i widzisz, jakie cymesy oferuje "duza sala": bigbandowa orkiestra (cos jak Kukla Band z festiwali piosenki SopotOpola), Boney M.. To juz rejony naprawde bliskie Sal-Paradise'owego Kraftwerku.
""cross over lansuje kulturalna lewica"
??? Pierwsze slysze. Adorno to nawet jazz w stanie czystym potepial (w przeciwienstwie do powiesciowego Harry'ego Hallera - gwaltu, rety, moze to goszysta??? Cale szczescie, ze byl postacia fikcyjna, uff...Chociaz... jesli to porte-parole autora?
Ja w kazdym razie jakiegokolwiek eklektyzmu w muzyce nie lubie, podobnie jak przegryzania sie napoi :-) Latem na dzialke w weekend biore albo ruskie winyle z symfoniami Beethovena i Szostakowicza (slyszales Mrawinskiego? albo Samosuda? nagrywal "Lohengrina" po rosyjsku, miodzio) albo chanson francaise z kolekcji zony. Jedno z dwojga.
"Budynek opery został na bal wynajety, zapewne za spore pieniądze.W tym sensie opera na nim skorzystała."
Na witrynie opery sa wymienieni sponsorzy, plus jeszcze glowne fundusze publiczne (landu i miasta) oraz unijne. Sama opera tez idzie chyba na kompromis, bo w programie znalazlem np. muzyke rodem z filmow Bollywood, czyli hinduski popkicz do n-tej potegi, albo etnograficzno-kulturowa ciekawostka, jak kto woli. Nie wciskaj, ze zmuszona byla ratowac sie wynajmem sali na impreze, czyli forsa z celow statutowych fundacji "pomagajacej chorym dzieciom" (jak charytatywa, to charytatywa, nie wpada wyciagac od nich pieniedzy...).
Pisalem chyba ze 3 razy, powtorze: Bono jak i Bob Geldof - gwiazdy koncertow "pomocy dla Trzeciego Swiata" - byli setki razy wysmiewani przez krytycznych spolecznie publicystow i pisma, juz od 1986 r., czyli pierwszego Live Aid.
że skrytykowanie Bonovxa w niszowy psemku dla 3 czytelników nie zmienia faktu, że był on papieżem alterglobalistow, ze pelgrzymował on po ich zlotach i że w ich imieniu debatował z Blairem I Bushem. Czepiali sie go głównie ci alerglobalsi, którzy mieli ochotę na więcej nawalanki. A tymczasem Bonovox głosil, że walić w policjantow nie warto, bo on Z Blairem już sie dogadał, a Busha lada chwila przekona. I rzeczywiście, autorstwa Bonovoxa są takiego hasla ruchu alterglobal, jak nędza w Afryce do muzeum. Myślę, że Bonovox ustalił z Blairem, że wezwie do amnestii dla dłużników w Afryce, od których i tak nic się nie da ściągnąć. Tony i George W. się z nim zgodzili. Oni poprawili sobie PR. A zwolennicy Bonovoxa z alterglobal teraz już są pewni, że on jest king.
Cross over robi nie tylko Alte Oper, ale nawet Deutsche Gramophon, ktory wydał ostatnio płyte Anne Sophie von Otter z piosenkami Abby. Mnie się to nie podoba. Ale taka jest rzeczywistość. Dopóki Alte Oper i von Otter robia zarazem coś wartościowego, sytuacja jest zła ale nie beznadziejna.
To, między inymi, twoi kumple, Michale, spod Alte Oper, wieszczą, ze opera jest przybytkiem pasoZytow i pasibrzuchów. A za to kapela od "radioactivity", Bono, Elton John i rap są głosami "grup wiktymizowanych". Jak sobie takich kumpli wybrałeś, to potem nie narzekaj na cross over, w który opery czy powazne firmy nagraniowe musza się ładować, żeby przetrwać.
Polecam felietony Normalna Lebrechta o wspołczesnym rynku muzycznym,. Ale to z Daili Telegraph,pisma konserwy, więc pewnie nie będziesz chciał wziąć do ręki.
Bono nie byl "papiezem", liderem ani nawet dzialaczem zadnej organizacji alternatywnej czy radykalnej (co najwyzej "dobroczynnej", czyli pasowalby do balowiczow). NIE bral tez udzialu w zlotach przeciwnikow neoliberalnej globalizacji.
NATOMIAST zgadza sie, ze byl parokrotnie uczestnikiem bardzo medialnych "rokowan" na szczytach gospodarczych, gdzie SAMOZWANCZO uchodzil za rzecznika pokrzywdzonych. Chetnie poznam tych wielbiacych go i jego dokonania "alter/antyglobalsow".
Nawet przedstawiciele kilkudziesieciotysiecznej Oxfam (organizacji bedacej programowo dosc "posrodku": nierewolucyjnej bynajmniej, ale np. zwiazanej z organizacja manifestacji antywojennych w kilku krajach) zdystansowali sie od efektow szczytu w Szkocji. Co do stosunku radykalow - wiadomo (bynajmniej nie z powodu zadym - po prostu sprzeciwiali sie charytatywnemu mydleniu oczu, z wymienianymi juz wczesniej argumentami). "Dobroczynne" zadecie (i jego propagandowy wylacznie sens) Bono wysmiewali publicysci Z-Magazine. Jesli periodyk Chomsky'iego, Bluma i Wallersteina to dla Ciebie kilkuosobowa nisza (a z kolei wydawcy "Ksiazki i Prasy" to zapewne potegi globalnej lewicy) - nic juz nie poradze.
O ile sie orientuje, cross-over nie oznacza wymieszania dzwiekow i miejsca wykonania, tylko "krzyzowki" W OBREBIE samej muzyki lub w relacji miedzy wykonawca (ze swymi nawykami intepretacyjnymi) i repertuarem. Bronionego przez Ciebie "elitarnego balu" pod cross-over podczepic nie sposob, bo MUZYKI KLASYCZNEJ TAM NIE BYLO (chyba, ze zalozyles, iz charytatywni organizatorzy sprytnie ukryli operowe arie pomiedzy bigbandem i Boney M, by zmylic czujnosc biznesmenow, ktorzy po wieczorze balowym zostana juz wiernymi odbiorcami, sluchaczami i mecenasami wyzszej kultury).
Jak rozumiem, wycofujesz sie posrednio z oskarzenia, iz za cross-over i jej ekspansje na rynku fonograficznym odpowiada, i to w pierwszym rzedzie, wszechmocny, anarchosyndykalistyczno-maoistowski (czy co tam jeszcze da sie wrzucic dla postrachu) goszyzm.
Nie mam pretensji do dyrekcji opery (ktora od "dobroczynnej fundacji" za jej charytatywna impreze nie mogla wydebic wiecej niz symboliczna oplate, jesli w ogole - co innego, gdyby to byla zapoznawcza potancowka firmy z biurowca), ktorej prawdopodobnie nie wypadalo odmowic jej organizacji zalozonej przez niezyjaca juz kanclerzowa, ani do spiewaczki. Po raz kolejny wychodzi na to, ze protestujac przeciwko podwojnemu marnotrastwu pop-charytatywy w operze, demonstranci de facto zadzialali na korzysc wysokiej sztuki...
Za rade dziekuje. Choc z prasy brytyjskiej czytam glownie "Guardiana" i "Independent", merytorycznym tekstem pozapolitycznym nie pogardze. Czytywalem zreszta recenzjo-biogramy w rodzimych "Arcanach" - byly np. teksty o Kissinie i Szellu (choc znajomy wykazal w nich bledy faktograficzne).
Ktore sposrod nagran von Otter jakos szczegolnie polecasz? Znam ja glownie z romantycznego repertuaru romantycznego, zwl. Brahmsa i Griega. Niektorzy pod niebiosa wyslawiaja jej kreacje operowe, zwl. Mozartowskie, a nawet barokowe.
i w ogóle obecną sytuację kultury odpowiada w znacznym stopniu popularna wspólcześnie mieszanka liberalno-lewicowa. Jej rzecznikami w Polsce są np. K.Dunin, M.Sroda czy P.Najsztub.
Oto probki tej mieszanki: w felietonach Lebrechta (Norman Lebrecht Weekly Index) wyczytasz m.in. że wielu brytyjskim instytucjom kulturalnym grozi bankructwo, ponieważ minister finansów i prawdopodobny, bardziej lewicowy następca Blaira, Gordon Brown, postanowił skoncentrować nakłady finansowe na limpiadzie 2012. A jak się to uzasadnia? Czy nie tak, że szary człowiek łaknie olimpiady, a bez muzeów moze sie obejść, bo to instytucja dla snobów?
Ty, Michale, nie ustosunkowałeś się do mej diagnozy, że lewica nienawidzi spekulacyjnego bogactwa, jeśli może je skojarzyć z kulturowym "elityzmem".
Krezusi finansowi Bonovox, Elton John, Yoko Ono i Manu chao saq jej ulubieńcami. Że jeden periodyk coś zrZędzi, nic tu nie zxmienia.
Chyba przede wszystkim Haendel. Mozart też moze być.
Pieśni romantyczne i późniejsze (Mahler, Zemlinsky) - również do zaakceptowania.
do "diagnozy", bo jest na poziomie ogolnikow, takich samych jak rzekome przywodztwo Bono nad ruchami alter/anty-globalistycznymi. Podaj jakis przyklad (ze np. taka to a taka partia socjalistyczna czy zjadnoczona lewicowa, albo taki to a taki reprezentatywny magazyn zaakceptuje spekulacje kapitalowe, jesli pojda na dofinansowanie garazowych zespolow rockowych), to sie zgodze. Na razie, rozbawilo mnie zaliczenie Najsztuba do "lewicy": to facet, ktory "aresztowal" w studiu marksistowskich radykalow, a w czasie ataku na Irak wysmiewal Ikonowicza za jego doniesienie do prokuratury na Kwacha. Jak na razie, nie widze dowodu, by wspomniane przez Ciebie osoby narzucaly trendy w recepcji i wykonastwie muzyki.
No i upieram sie, ze pismo Chomsky'ego to nie jakis niszowy magazyn, tylko intelektualne laboratorium wspolczesnej lewicy. Znasz jakiekolwiek polskie pismo par excellence z lewica zwiazane, ktore go nie cytowalo/przedrukowywalo? A kto na swiatowej lewicy czyta takie kiepskie pisemka jak "Bez Dogmatu" czy "Rewolucja"? W "Lewej Nodze" bylo czasem cos o systemach-swiatach i dobre tlumaczenia niemieckiej mysli filozoficzno-spolecznej i literatury.
Olimpiada byla odkad pamietam krytykowana albo wrecz atakowana przez wszelkiej masci "alter-" (za komercjalizacje sportu, wpychanie sie koncernow i politykow do sportowej rywalizacji, tony smieci itd.). Zwlaszcza anarchisci celowali w tym dowalaniu Igrzyskom, ale nie tylko - podczas igrzysk w Atenach sporo tekstow o niewolniczej pracy przy produkcji wykorzystanych na olimpiadzie sportowych gadzetow powstawalo na stronach/w pismach srodowisk katolickich zaangazowanych w problematyke III Swiata.
Poza tym, czy PLANY brytyjskiego min-fina WYWOLALY ISTNIEJACY JUZ na rynku fonograficznym trend?
Byc moze niektorzy lewicowcy lubia tych wykonawcow z powodow "sensualnych" (choc ja zauwazam wiecej fanow jazzu czy szeroko pojetej muzyki etnicznej, ale nie roszcze sobie praw do reprezentatywnosci).
Ja z kolei zauwazylem cos innego. W sieci pojawil sie montaz jakiegos wystapienia Bushmena przed Kongresem spreparowany tak, aby poszczegolne wypowiadane przez niego gloski ukladaly sie w slowa starej piosenki zespolu Bono, U2 ("Sunday, Bloody, Sunday") z puszczonym w tle jej autentycznym podkladem. Jaka byla reakcja na prawicowych forach politycznych? Wyrazy oburzenia na "bezczelne lewactwo", ktore smialo... za jednym zamachem obrazic Imperatora Dzordza Debilju i sprofanwac taki fajny, "poruszajacy do glebi" kawalek znanej ze swego czadu i jednoczesnie antykomunizmu kapeli (taki jej portret pojawial sie w mediach przed koncertami U2 w Polsce w latach 90.).
Popytaj potem, prosze, tych samych proamerykanskich prawicowcow o stosunek do tarczy rakietowej i obwodnicy w dolinie Rospudy (jak rowniez ruchach antywojennych i ekologicznych). Znajdziesz wszystkie oszczerstwa, jakie przez lata produkowal TVN, "Wybiorcza" i koncern Springera. I to jest, cholera, granda, bo ci odmozdzency to elektorat glownych partii rzadu i opozycji!!! A jak wladze Polskiego Radia traktuja program Drugi i orkiestre radiowa?!!! Czy TO nie sa wieksze problemy od tego, ze komus zadyma anarcholi pod rautem kojarzy sie luzno ze zmumifikowanym umyslowo milosnikiem Mao?
Tradycyjnie juz poprosze, tylko teraz a propos nagran von Otter: rzuc moze konkretniej tytulami, dyrygentami itd.?
jest zwolennikiem aborcji na życzenie i kampanii przeciw homofobii. Poluje na Kaczory i Giertycha. W Polsce to go automatycznie zalicza do lewicy.
I na odwrót, osoby sceptyczne wobec wyżej wymienionych hasel i inicjatyw są przez lewicę klasyfikowane jako "homofobowie" i "faszyści", a nawet "naziści" (to ostatnie - w oslawionej publikacji Nowego Robotnika pióra P.Wielgosza). Choćby ich stanowisko wobec polityki Busha, wojny w Iraku czy tarczy było jednoznacznie na "nie".
O związkach New Left - czy New Labour - z wealką z elityzmem i promocją subkultur, również muzycznych, takiemu erudycie jak ty, Michale, nie będę dawal lików ani tytułów, bo sprawa jest oczywista. Ja już apelowalem, nie udawaj Greka.
Ale Ty nie piszesz o wiarygodnej, rzetelnej lewicy - ani z Polski ani ze swiata!
Tylko albo lewicujacy liberalowie z polskich mediow, albo socliberalni politycy Labour Party albo jakis felietonista z biuletynu skrajnie prawicowego zwiazku zawodowego (nie wiem, czemu nazywasz jego tekst "oslawionym" - poza lewica.pl i "Lewa Noga" z zadnym materialem tego giganta publicystyki sie nie spotkalem' ergo: lewicowy czytelnik w Polsce prawdopodobnie zyje w niewiedzy co do tego "piora").
To jakies odpadki, w dodatku albo z zerowym rezonansem spolecznym albo modne i pokupne, ale nie majace nic wspolnego z lewicowa polityka i krytyka spoleczna. Wiesz, zyja w Polsce ludzie, dla ktorych Mazowiecki to "lewactwo"...
Lewica prawdziwa to Chavez, Morales, Laguiller, Chevenement, Szkocka Partia Socjalistyczna, Wallerstein, Chomsky, Zjednoczona Lewica (GUE/NGL), szwedzka Partia Lewicy, w Polsce: p. Andrzej Gwiazda, Ikonowicz, Bugaj, prof. Kabaj, Pawel Soroka, Andrzej Smosarski, prof. Marek Waldenberg, prof. Ludwik Hass, dalbym Kurzynca ale nie wiem czy jemu by to pasowalo (haslo anarcholi: "ani lewica, ani prawica" - ale Kurzy jest anarchosyndykalista, wiec jednak lewica). Lewica zamiast rewolucyjnego rapu (???) pisze genialne, interdyscyplinarne prace naukowe nt. miedzynarodowego narkobiznesu - skutku ubocznego systemu swiatoego handlu ("Boom kokainowy w Ameryce Lacinskiej. Casus Boliwii" - polecam!). Sprzeciwia sie amerykanskiemu militaryzmowi, "wolnemu handlowi" i zawlaszczaniu sfery publicznej przez koncerny, prywatyzacji i lamaniu prac pracowniczych (Bogdanka, FSO). By byla jasnosc - przeciwko antyrynkowym konserwatystom, chadekom itd. nie mam nic przeciwko. Ale gdzie oni sa w tej walce (politycznej i intelektualnej)??? Jak na razie, zajmuja sie w najlepszym razie poboznoscia (swoja i cudza).
W gorszym - grzebaniem w cudzej "prawdziwej polskosci" i szczuciem na lewicowcow i spolecznikow (ze ruscy agenci, deprawatorzy nieletnich, ekolodzy-oszusci wyludzajacy pieniadze od biznesmenow inwestorow..) To ci nie przeszkadza??? Chromolic tarcze i autostrade w srodku unikatowej doliny, gorsze, ze jakis (jaki?) lewicowiec osmiela sie dymic pod rautem-koncertem Boney M w operze???
Prosze o rozwiniecie watku plytowego - duzo tego wyszperalem, np. w "Cosi Fan Tutte" spiewala chyba ze 3 roznymi dyrygentami, a Solti i Gardiner to chyba istotna roznica. Czy ona spiewala tez moze cos z II szkoly wiedenskiej, bo na to mam ostatnio chrapke?
Piszesz o całym swiecie, więc dla ułatwienia zajmijmy się Polską. Z ludzi, których wymienileś, nie się sklecić nawet kanapy, bo się pożrą zanim na niej usiadą. Jedni będa pomstować na agentów, drudzy na komuchów, trzeci na infiltrację itp.
Chyba niezły z Ciebie chłopak, więc dam dobra radę. Urządź raz na miecha imprę przy grillu. Pospiewasz sobie z kumotrami "Bandera Rossa", popijecie i zapalicie malo wiele. Będzie git.
Ale w alteratywkę się nie laduj, bo tam diabli wiedzą czego więcej: odlotu czy łobuzerii.
P.S. Otter.
Haendel z Minkowski, Mozart z Soltim, Mahler z Boulezem, Zemlinsky z Abbado.
To ma byc recenzja?! Suche zestawienie nazwisk wykonawcow i kompozytorow? Raz jeszcze, prosze o rzetelna ANALIZE POROWNAWCZA tych wykonan na tle innych, temp, intepretacyjnych strategii, zarowno orkiestracyjno-dyrygenckich jak i wokalnych. Uratowaloby to moze reszte, rownie absurdalnych poki co, wywodow, jakoby to tworcy niezaleznych zwiazkow zawodowych w totalitarnym panstwie, liderzy 10-milionowego ruchu spolecznego i jego dzialacze, rozmowcy Hugo Chaveza czy autorzy nagradzanych i szeroko komentowanych prac naukowych i popularnonaukowych byli "kanapowa nisza".