że protest robotników a nawet działaczy lewicy był bezsensowną awanturą, która i tak nie mogła przywrócić do życia zakładu który okazał się niepotrzebny. Produkcję po prostu przeniesiono do innych zakładów. Zamiast protestować- trzeba było zbierać pieniążki i wykupić zakład od właściciela. Na szczęście nie obowiązuje "socjalistyczna ekonomia" polegająca m.in. na niezamykaniu nawet najgorszych i najbardziej niepotrzebnych zakładów.
SKANDAL = PRECZ Z ZASMARKANA INTELIGENCJA
Dunin niedobra, bo rozprawia o deterytorializacji. A czy naczelnemu le Monde się to nie zdarza? Czy jest on robotnikiem?
Przykład debaty dziennika, o której pisze autor pokazuje,iżnawet radykalni przedstawiciele lewicy też do końca nie odkryli jeszcze swojej tożsamości. Czy możliwy jest powrót do korzeni? Mam nadzieję,że tak. Alke za M.S. Lipsetem przypominam: brak kanałów komunikacji, duże rozproszenie, niewielkie poczucie możliwościzmiany i duży tradycjonalzim społeczeństwa uniemożliwia wykształcenie się tendencji lewicowych. Czas odrobić pracę domową.
i
można rzeczywiście załamać się moralnie, czytając opis występu Kingi Dunin, tym bardziej, że miałem ją za jedną z nadziei polskiej lewicy.
Oj, nie wiem jak się z tego dziewczyna wytłumaczy.
GEJE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁACZCIE SIĘ-podpisano Sł.S,taką lewicowość nawet LiD zaakceptuje
Wielgosz contra Dunin czyli przyganiał kocioł garnkowi
i środowisko KiP dostali milion szans, żeby zafunkcjonowac na liberalnych salonach. GW zadrukowała recenzjami z Lewa Nogą chyba mniej więcej tyle kolumn, ile ten tyuł ma czytelników. Koledzy Nie wygrali tych szans.
Teraz pozostaje im tylko smętna rola sióstr Kopciuszka. A dlaczego? Przeczytajcie bajkę, to sie dowiecie!
A czym się Wielgosz różni na plus od Dunin poza lepszym opanowaniem "słusznego" języka lewicowego? Ta burżujka nie udaje, że myśli inaczej niż myśli - Wielgosz lepiej opanował sztukę mimikry i rozlicza z tego swoją bardziej szczerą koleżankę. I tyle, kłótnia w rodzinie.
Luke pomstuje tu na protesty roboli przeciw zamykaniu "najgorszych i najbardziej niepotrzebnych" zakładów. O ile mnie pamięć nie myli okoliczności bankructwa Ożarowa wyglądały tak, że francuska firma, która wykupiła polską telefonię, zaprzestała się zaopatrywać w kable w polskich zakładach bo wolała je sprowadzać z Francji. Czy na pewno decydował tu rachunek ekonomiczny?
Dunin się chyba trochę pokajała ostatnio w GW. Przeczytaj sobie i zastanów się trochę nad sobą :)
z patriarchalną poradą
sal paradise
To tylko dowód, że PODZIAŁY IDĄ W POPRZEK takich środowisk, jak środowisko "Książki i Prasy" (Anastazja reprezentuje przecież pismo "Bez Dogmatu", Wielgosz zaś wyraźnie sympatyzuje z pismem dla OKP, z "Walką Trwa") i takich spółek, jak KiP - "Krytyka Polityczna".
Oczywiście, że lewica nie bierze się z ducha pogardy ale taka "feministyczna publicystka" jest niczym innym jak burzuazyjną, obca klasowo i mentalnie prawdziwej lewicy. Jej zaprzeczeniem, karykaturą Członkini tzw salonu, warszawki, która nie ma pojecia o zyciu. Przeintelektualizowana babka, która bawi się intelektualnie w nową lewicę. Co to jest nowa lewica?! Stara była o wiele lepsza. Do jakich wzorców sie odwołuje do starego PPS? NPR? nie do intelektualistów zachodnioeuropejskich i ruchów zwiazanych z tzw mniejszościami. Zielonym najmniej zalezy tez na ekologii ale to odrębny temat.
Tak to jest, że dzisiejsz tzw lewica, nowa lewica ma charakter typowo burżuazyjny, jest oderwana od swiata i ludzi pracy, preeintelektualizowana i walczy nie o to o co prawdziwa lewica powinna walczyć.
Nie rozumiem tej porady, może dlatego, że patriarchalna i że nie czytałam Dunin w GW, choć słyszałam, ze raczej tam brnie, co zreszta nie ma znaczenia jeśli chodzi o podejmowanie przez Wielgosza antyinteligenckiej modnej retoryki (jej dobry pastisz tu to posty socjalisty patryjoty; brawo, naprawdę śmieszne). W ogóle mniej czytam gazet niż ty i dobrze radzę, poczytaj zamiast nich Butler.
Do BB. Nie reprezentuję nikogo. Nie jestem alegorią. Nie jestem też frakcją. W ogole świat nie dzieli się na frakcje. Jesteście niby materialistami a na wszystko patrzycie w sposób szalenie abstrakcyjny, jak na jakąś grę strategiczno-militarną.
przekręcić słowa Dunin i powiedzieć: Polska skrzywdzona ekonomicznie, nawet jeżeli konserwatywna, jest naszym [lewicy] sprzymierzeńcem.
ABCD: KiP, jeżeli miało jakieś szanse, to odrzucało je zapewne dlatego, by nie popaść w komerchę, nie uzależnić się od kapitału etc. gdyż mogłoby się to skończyć złagodzeniem ich krytyki neoliberalizmu.
Anastazjo- nie chodzi o to, czy Wielgosz jest robotnikiem (osobiście nie wiem, czy wykonuje jakiś inny zawód). Jednak w przeciwieństwie do uważającej sie za lewicową Kingi Dunin jest wrażliwy na krzywdy społeczne i to nie tylko gejów i lesbijek, ale także biednych i robotników, nawet jeżeli są oni konserwatywni.
Tak się składa, że konserwatyzm robotników jest spowodowany ich trudno sytuacją życiową. Tymczasem wszędzie tam, gdzie robotnikom wiedzie się lepiej, są oni postępowi w kwestiach obyczajowych (patrzy przykład Francji i Włoch, gdzie robotnicy głosują zazwyczaj na popierających legalizację związków homoseksualnych socjalistów lub komunistów). W Polsce wielu obecnych emerytów z niezbyt wysokim wykształceniem, którzy za czasów PRL-u uzyskali awans społeczny, to dzisiaj zacięci antyklerykałowie i czytelnicy tygodnika "NIE".
Opozycja jest w ogóle sztuczna. Wiadomo, że lewica jest po stronie proletariatu, ale to nie oznacza bycia po stronie ideologicznej papki, jaką mu się serwuje. Nie ma co udawać, że nie istnieje filtr ideologiczny, przez jaki przepuszczane jest realne doświadczenie opresji. Pracownicy są w Polsce naprawdę konserwatywni, a ten konserwatyzm naprawde wchodzi na miejsce bardziej adekwatnych poglądów, do których nie mają dostępu lub wobec których - jak wobec feminizmu - stosowany jest czarny PR.
Czymś bardzo złym jest jednak podejmować antyinteligencką kliszę, spopularyzowaną przez prawicę w służbie jej hegemonii, którą "zawdzięczamy" prawicowej inteligencji, a nie żadnym "prostym ludziom". Jest ona na tyle sprytna, ze rozdziela lewicy, pokazuje wrogów, z którymi właśnie na niej należy walczyć itd. Wrogami robotników i robotnic nie jest queer theory, tylko antypracownicza polityka, wspierana swojskim homofobicznym patriarchatem (patryjarchatem :)). Tych rzeczy w Polsce nie da się rozdzielić i nie ma co rozdzielać.
ideologia tzw. Nowej Lewicy to przeciez naprawdę
roszczeniowa ideologia rozkapryszonej i permisywnej klasy średniej, która oderwała się od ludu i ma za nic jego problemy.
Żadne zaklinanie rzeczywistosci przez pana Wielgosza tego nie zmieni. Współczesni lewicowcy przypominaja sobie o postulatach spoleczno-ekonomicznych dopiero przed wyborami - wiadomo: bywalcy klubów i kawiarni warszawskich nie zapewnią odpowiedniej ilosci głosów.
Miałam na myśli inny tekst Dunin, nie ten o podatkach.
chociaż co do meritum się zgadzam to jednak,
pani Dunin mogła odpowiedzieć cokolwiek i byłoby to zapewne lepsze od tego co powiedziała. Wygląda na to, że nie będzie to polska Sahra Wagenknecht chociaż jeszcze
nic nie jest przesądzone.
Po drugie, protest ten miał o tyle sens, że pokazywał jak traktuje się w kapitalizmie robotników, załogę i dalej pracowników najemnych. Setki takich protestów odbywało się w Europie zachodniej i będą się odbywały nadal i to dobrze, bo to jest właśnie składnik ogólnego lewicowego kontekstu, który teraz jakby się kurczył przy zacieraniu rąk neoliberalnej hierarchii.
> Zamiast protestować- trzeba było zbierać pieniążki i wykupić zakład od właściciela.
- Ciekawa propozycja, tylko pytanie, dlaczego przy prywatyzacji tego zakładu nie pomyślano
o wykupieniu przez załogę. Ciągle używa się określenia
> inwestor strategiczny
Drogi Rrradykale - we Francji, zamożnej i postępowej, partią najbardziej "robotniczą", tj. uzyskującą w wyborach największe poparcie elektoratu robotniczego, jest... Front Narodowy. Jakim cudem ci postępowi i obyczajowo wyzwoleni robotnicy głosują na nacjonalizm, obyczajowy konserwatyzm i anachroniczną wersję katolicyzmu, bo takie wartości prezentuje FN?
Jak czytam o tym nie postępowym, złym > patryjarchacie
to śmiech mnie ogarnia.
Stale ktoś wymyśla jakieś fetysze i kieruje dyskurs publiczny na boczne tory.
W Angli za Margaret Thatcher antypracownicza polityka nie potrzebowała wsparcia >swojskiego homofobicznego patryjarchatu
więc proszę nie mieszać gruszki z pietruszką.
Bo już myślałem, że Ci się nawet Kingi Dunin nie chce czytać - Butler only. Mogę poczytać Butler, w sumie coś tam juz czytałem, ale tylko pod warunkiem, że Ty na jakiś czas przestaniesz i poicztasz coś zupełnie innego, z dala od queer. Idziesz na taki układ?
Ja przede wszystkim nie bardzo rozumiem na jakiej podstwawie rożscisz sobie pretensję do rozstrzygania o tym, kto poddaje się hegemonii prawicy, a kto nie, kto jest lewicowy, a kto nie itp. Z prostego powodu: Ty po prostu jesteś liberałką. Po pierwwsze dlatego, że konserwatyzm wydaje Ci się głównym problemem społecznym w Polsce, po drugie - bo Twój bezkrytyczny stosunek do neoliberalizmu świadczy o takim samym skolonizowaniu przez prawicę jak konserwatyzm. Wyobrażasz sobie, że w świecie pracy alternatywa przebiega między tłumem męskich konserwatytwnych robotników, a "mobilnymi kobietami", co jest juiż zupełną karykaturą lewicowości i feminizmu za jednym zamachem. Nie wiem, znam kilka działaczek feministycznych i dla nich rozdział miedzy feminizmem liberalnym i lewicowym już dawno zaistniał i jest dość oczywisty. To nie lata 90e.
Ja rozumiem, że konsensus liberalno-konserwatywny w Polsce jest tak silny, że na portalu lewicowym mało lewicowców, a za to przyciąga on różne zbłąkane dusze. A to "wrażliwych społecznie" konserwatystów dla których istniejący w Polsce konserwatyzm jest zbyt liberalny gospodarczao, a to złąkane liberałki, dla których Polski liberalizm jest zbyt konserwatywny obyczajowo. Co ciekawe - właśnie tacy ludzie dziwnym trafem uważają, że wiedzą najlepiej na czym polega istota lewicowości. Jak nie "walka z patriarchatem", to "powrót do tradycyjnej wspólnoty". pewnie dlatego nikt z nikim nie może się dogadać no i mamy cyrk...:)
Wrogami robotników i robotnic nie jest swojski homofobiczny patriarchat, tylko antypracownicza polityka, wspierana queer theory.
Czy masz coś wspólnego z Frontem Narodowo-Robotniczym, którego reprezentant Sztorm 68 bywał ongi na tym forum?
Pierwszą partią robotniczą we Francji (w tym sensie, że najwięcej robotników na nią głosuje) jest Front Narodowy. Na drugim miejscu są komuniści. Socjaliści natomiast to w zasadzie partia klas średnich.
Dodam jeszcze, że naszą poprzednią dyskusję uważam za mocno niesymetryczną. Demonstruję na różne sposoby że podzielem szereg Twoich poglądów, a nie zadowala mnie sposób w jaki je artykułujesz, a Ty mnie głównie pouczasz, że nie wiem o co "tan naprawdę" chodzi, bo jedynie Ty masz dostęp do "ukrytej istoty" patriarchatu jako "klucza do tajemnicy"(magiczne zaklęcie brzmi: "Butler"). Taka gierka pod kapitał symboliczny. Gdyby to odwrócić, to wyglądałoby to tak: Ty musiałabyś mi na rózne sposoby tłumaczyć, że interes kobiet nie zagraża postawom krytycznym wobec kapitalizmu, a ja bym odpowiadał "nic z tego, nie wierze, baby muszą do garów".
Ja nie uważam siebie za wyraziciela "istoty lewicowości". Raczej za powód do dumy mam, że moje poglądy wymykają się doktrynalnym schematom. Jestem empirystą i aposteriorystą.
Przy okazji pozwolisz, że odpowiem na pytanie, które mi kiedyś tam zadałeś a ja nie zdążyłem ci odpowiedzieć - o sprzeczności między różnymi "narodowymi oddziałami" klasy robotniczej. Napisałeś, że trzeba je uznać za szkodliwe. No dobra, ale co z tego wynika? Przecież te sprzeczności mają charakter obiektywny. Masz np. sytuację, w której zarząd koncernu decyduje przenieść produkcję z Belgii do Brazylii. Tracący pracę robotnicy belgijscy tracą, otrzymujący pracę robotnicy brazylijscy zyskują. Jak powinny zachować się związki zawodowe? Czy belgijskie mają się zgodzić na zamykanie zakładu w imię solidarności z towarzyszami z krajów zacofanych? A może brazylijskie powinny zaprotestować przeciw tworzeniu miejsc pracy w Brazylii? Moim zdaniem każdy związek zawodowy powinien bronić interesów swoich członków. Tylko to jest konkretem i realnością, wszystko inne to ideologiczne abstrakcje.
PS. Dlaczego słowa "społecznie wrażliwy" wziąłeś w cudzysłów. Uważasz, że ja udaję?
nigdzie tego nie sprawdzałem, więc mogłem się pomylić. Chociaż wolałbym dostać jakiegoś linka (po polsku lub angielsku) nt. preferencji robotników w ostanich wyborach.
Rzeczywiście jest to możliwe, ponieważ PS odchodzi ostatnio coraz bardziej w kierunku socjaldemokracji, więc robotnicy oddają głosy albo na nacjonalistów (bo mają proste wytłumaczenie bezrobocia; "winni są imigranci") albo właśnie na postępowych komunistów.
Ale co do Włoch to chyba sie nie pomyliłem... Chodzi mi o ostatnie wybory, wątpię, by robotnicy głosowali na idący ramię w ramię z ultraliberalnym Berlusconim Sojusz Narodowy.
nie uważam. Po prostu taka maniera u mnei
Tja. Sama bym okresliła swoje poglady ekonomiczne jako mocno lewicowe, ale skoro ty wiesz lepiej...
Spróbujmy jednak zastosować po raz enty tę "niesymetryczną" metodę dyskusji i zastanowić się, DLACZEGO tak myślisz. może dlatego, że jak feministka krytykuje patriarchalnych radykałów, nie tylko te śmiechu warte stwory od homofobicznego socjalu, tylko tę "prawdziwą" lewicę, która co krok to uznaje Lyżwińskiego za ofiarę klasową Krawczyk, na panele nie zaprasza od lat żadnej kobiety, uważa, że pracę wykonują tylko mężczyźni, a kobiety chce wyzwalać najlepiej wynosząc nieprzytomne z neoliberalnego pożaru - taka feministka choćby nie wiem co, będzie się wydawać "liberalna" i takiej Dunin nic nie pomoże, a nawet zaszkodzi, że jest np. biegła w lewicowym dyskursie, nie daj bóg bieglejsza - bo wówczas "obraża" starych wyjadaczy, którzy dla pań głosu nie przewidzieli. To ci zarzucałam na samym początku, to ci zarzucam teraz. Wydaje ci się, że zajmujesz jakąś uniwersalną pozycję, ba, nawet nie uniwersalną, ty po prostu jesteś feministą, no i stamtąd widzisz te wymiary opresji, które są warte widzenia, a nie te, które widzą "przesadne" feministki. I wychodzi, że kobiety są represjonowane w Somalii, a w Polsce to gdyby aborcja byla dopuszczalna byłoby gites. Nie byłoby, a najlepszy dowód to mizoginia na polskiej lewicy.
W Polsce panuje patriarchat z czasw sir Roberta Filmera, a nie prześladowanie konserwatystów. Występuje opresja proletariatu i wtłaczanie mu do głów konserwatywnych bzdur o "elitach" marzących o ich emancypacji, zamiast o elitach, wciskających te bzdury. Tak samo było za Thatcher - ja nei wiem, czy wy sądzicie, że jak ktoś głosuje na kobietę, to musi z feminizmu? Chyba w ten sposob sami przyznajecie że retoryka wojny płci jest wam o wiele bliższa niż mi. Thatcher była patriarchalno-homofobiczna, of course, radzę pooglądać filmy Dereka Jarmana albo poczytać co robiła kobietom (np. obcinała świadczenia a siebie porównywała do gospodyni, jednocześnie fascynując się militaryzmem). Nie wiem, gdzie queer theory wspiera kapitalizm, chyba tylko w głowach pełnych projekcji. Owszem, czasem go nie zwalcza, tak jak literatura, malarstwo, muzyka i studia nad nimi. Zakażecie? Jak to zrobicie, będę "liberałką", jak wypada w takim wypadku każdej szanującej się lewicy, a nie lewicy spod ogona braci Kaczyńskich.
Nie wiem, czy już pisalam, że gdy opresja wydaje się uniwersalna, jej zaburzenie wydaje się nadużyciem. Tu tak mamy. Juz gdzies tlumaczylam, jak patriarchat dzis pacyfikuje robotników płci - właśnie - męskiej. Ty Salu oskaryłeś mnie wtedy, że chwalę "żeński", hegemoniczny sposób zarządzania. To jest właśnie rozumowanie, które prawicowi populiści z tego forum chcą zaszczepić i im się udaje. Najwyraźniej prawidłowości społeczne - iż kobiety trudniej "złamać" zlą sytuacją ekonomiczną - są reakcyjne, nie pasują bowiem do teorii, że najtrudniej złamać muskularnych robotników, którzy wszystkich innych wyzwolą, baby wara, nawet gdy np. lepiej wśród nas z wyksztalceniem, zwłaszcza tym wymagającym samozaparcia, studiowania pracując itp. No i każda(y) kto to zauważy, jest wrogiem tych wymyślonych muskularnych robotników, wszelkich robotników płci męskiej, wszelkich robotników. Ile można brnąć w tę bzdurę? Nie lepiej wybrać inny punkt wyjścia? Bardziej na lewo? Na owo "nienaturalne" lewo, którego nei przewidziała dla nas rządząc prawica, chociaż w nagonkach oczywiście nas tam sytuuje, jednocześniej żądając "rozsądku" w kupowaniu jej chodliwego towaru uprzedzeń, wielu z nich przyrządzonych zresztą naprędce?
Obeszło się bez Butler - symbolu neoliberalnego zła dla tych, którzy jej nie czytali i oczywiście nie zamierzają.
tym co zarzuciłam czy pochwaliłam - jak kto chce - w Wielgoszu nei było, że jest taki sam jak Dunin, tylko że w reakcji na jej wypowiedź użył klisz z tą wypowiedzią niezwiązanych, rozpowszechnianych przez prawice, a stosowanych ze szczególną lubością w stosunku do kobiet (patrz wyżej), którym się zazdrości np. popularności i okupowania pozycji "master".
Dunin podobnie jak konserwatyci uznała, że ideologia jest tożsamością, że konserwatywni robotnicy za istotę mają konserwatyzm, więc doszla do wniosków jak Angka Leu tu, mniej więcej. Dla mnei te wnioski to obosieczne kłamstwo, usadzające wszystkich na dualistycznie podzielonej scenie, podzielonej na PiS i Platformę, amen. Opisać położenie pracownic i pracowników, opisać pracę ideologii nad nimi, przechwycenie doświadczenia opresji w potrzask autorytarny - to jest rola lewicy, a nie stawanie po jakiejś z wyznaczonych przez prawicowa mapę stron czy ladowanie się jak Wielgosz w połajanki, że ktosia mówi bezprawnie o deterytorializacji (może tylko jemu wolno?) zwłaszcza gdy nie mówi a gdyby mówiła broniąc robotników to byłoby gites, bo jak prosty czowiek nie zna jakiegoś słowa, to nie znaczy że to słowo jest przeciwko temu człowiekowi i najlepszy przykład to "opresja płciowa", "opresja klasowa", "hegemoniczny dyskurs", "zawłaszczenie dyskursu", "przymusowa heteroseksualność" itede. Niezbyt to trudne - posługiwanie się słownikiem, co kto jak kto ale lewicowcy chcący innym posdzerzać horyzonty powinni umieć. To już nie do Sala, jasna sprawa.
tym co zarzuciłam czy pochwaliłam - jak kto chce - w Wielgoszu nei było, że jest taki sam jak Dunin, tylko że w reakcji na jej wypowiedź użył klisz z tą wypowiedzią niezwiązanych, rozpowszechnianych przez prawice, a stosowanych ze szczególną lubością w stosunku do kobiet (patrz wyżej), którym się zazdrości np. popularności i okupowania pozycji "master".
Dunin podobnie jak konserwatyci uznała, że ideologia jest tożsamością, że konserwatywni robotnicy za istotę mają konserwatyzm, więc doszla do wniosków jak Angka Leu tu, mniej więcej. Dla mnei te wnioski to obosieczne kłamstwo, usadzające wszystkich na dualistycznie podzielonej scenie, podzielonej na PiS i Platformę, amen. Opisać położenie pracownic i pracowników, opisać pracę ideologii nad nimi, przechwycenie doświadczenia opresji w potrzask autorytarny - to jest rola lewicy, a nie stawanie po jakiejś z wyznaczonych przez prawicowa mapę stron czy ladowanie się jak Wielgosz w połajanki, że ktosia mówi bezprawnie o deterytorializacji (może tylko jemu wolno?) zwłaszcza gdy nie mówi a gdyby mówiła broniąc robotników to byłoby gites, bo jak prosty czowiek nie zna jakiegoś słowa, to nie znaczy że to słowo jest przeciwko temu człowiekowi i najlepszy przykład to "opresja płciowa", "opresja klasowa", "hegemoniczny dyskurs", "zawłaszczenie dyskursu", "przymusowa heteroseksualność" itede. Niezbyt to trudne - posługiwanie się słownikiem, co kto jak kto ale lewicowcy chcący innym posdzerzać horyzonty powinni umieć. To już nie do Sala, jasna sprawa.
Ale na razie nie dam rady. Odezwę się za jakieś 27 godzin najwcześniej :/
pisze P. Wielgosz, iż jej źrodlem byly zawsze "realne antagonizmy i walki społeczne, ukazujące sprzecznosci kapitalistycznej formy uspołecznienia".
Ufff... Język jak z Notatnika agitatora wydawanego przez nieodżalowany Wydzial Prasy nieboszczki Partii, ale powiedzmy, że coś tu jest na rzeczy.
Warto się wiec zastanowic, jak do wspomnianych antagonizmów odnosi się grupa lewicowa (?), w której imieniu próbuje występować nasz autor. Jeśli mu wierzyć, jest ona aktywnie i znacząco zaangażowana po stronie robotników. Broniła ozarowskiej fabryki kabli, zakładała Ogólnopolski Komitet Protestacyjny, obecnie wielu jej członków działa w tzw. Kapiorze. Pomijam już, ze poslugiwanie sie slowem "wielu" wobec tak nielicznej grupki graniczy ze smiesznoscią. Przypomnijmy za to kilka faktow.
Po wystąpieniach robotnikow w obronie swoich zakladów, czasem skutecznych (Stocznia Szczecińska), czasem nie (Ożarów) w pewnych kregach "anyestablishmentowych" uznano, że nadszedl czas na zorganizowanie szerszego ruchu protestu. Proby te niewiele miały wspolnego z lewicą - a juz na pewno ze środowiskiem "krytyków dyskursu" i "wyzwolicieli obyczajowych". Dośc przypomnieć, ze do liderów OKP należal Marian Jurczyk.
Oceny zalozycieli OKP byly nietrafne. Komitet roZpadł sie, nie zostawiając żadnych śladow swojej dzialalności. Kliku rozbików z niego przylgnęło do firmy Ksiażka i Prasa, gdzie
wydawalo pisemko Walka trwa. Pisemko to nie było bodaj nigdzie kolportowane,chyba nikt go nie odnotował.
Lewica reprezentowana przez P.Wielgosza, ze wzgledu na brak autorytetu, sił oraz mozliwości organizacyjnych nie byla w stanie bronic ozarowskich zakladów ani pomagać ich pracownikom. Co najwyżej, kilku jej dzialaczy pojechalo do Ożarowa - gdzie ich ani nie zapraszano ani mile nie widziano
- żeby "dymić".
Tzw. Kapior wyglada, na pierwszy rzut oka, na probe reanimacji OKP. W istocie byl on jednak narzedziem reklamowo-werbunkowym Polskiej Partii Pracy. Po jego
akcji z minionego roku, nagłosnionej w kilku niszowych pismach i portalach, działacze PPP zaczęli wysoko szacować swe szanse w wyborach samorzadowych. Z tej koniunktury probowala skorzystać pewna liczba aktywistów lewicy, w której imieniu przemawia P.Wielgosz.
PPP nie zdobyła jednak ani jednego mandatu radnego. Dzialalność tzw. Kapiora zamiera, ograniczając sie do coraz rzdnych i mniej licznych pikiet, które nie wywoluja zainteresowania mediow ani opinii publicznej.
Dodajmy, ze o lewicowościPPP, kontyunuacji marginalnego ugrupowania o profilu skrajnie prawicowym pod nazwą Alternatywa, dość trudno jest odpo
wiedzialnie mowić.
Sierpien 80 jest tworem lokalnym z Górnego Śląska, silnie zwiazanym z tamtejszymi spólkai i kopalniami węglowymi. On również wspołpracowal ze skrajna, nie tylko polską prawicą.
Nie ma więc mowy o reprezentowaniu pracownikow czy proletariatu przez - określajaca siebie jako "lewice radykalna" grupę P.Wielgosza. W ty perzypadku, mielismy do czynienia z nieudaną proba zakorzenienia sie w życiu politycznym i medialnym przez skrajnie wyalienowane środowisko, które - zachowując należne proporcje - można porównać do tzw. komandosów z epoki PRL.
Michael Minkenberg w The Journal of Politics, Vol. 59, No. 2 (May, 1997) napisał: For example, in various national elections in France since 1988, only workers were consistently overrepresented among Front National voters... Dokładniejsze dane możesz znaleźć np. http://www.elections2002.sciences-po.fr/Enjeux/pdf/FN%20-%20VD%202001.pdf i http://hsf.bgu.ac.il/europe/index.aspx?pgid=pg_127842650892058736 . O ewolucji programowej FN w ostatnim czasie zob. http://news.independent.co.uk/europe/article2305514.ece
na popieraniu tylko mniejszości to nie dziwne że w tym kraju prawdziwej dodał bym radykalnej lewicy w tej chwili niema. Otóż dla lewicy według mnie wyzwaniem powinno być przyciągnięcie szeroko rozumianej klasy pracowniczej (robotników, pracowników budżetowych jak i pracowników pracujących w prywatnych przedsiębiorstwach). Nie będzie się tego dało osiągnąć, jeżeli oficjalna "lewica" będzie bawić się w jedynie obrońców mniejszości. Oczywiście nie ujmuje ważności kwestii poszanowania dla odmienności, lecz ta sprawa jest jak dla mnie jest drugorzędna. Zresztą socjaldemokracja nie jest też w pełni dziś przekonana światopoglądowo często trzymając za pan brat z instytucją kościoła, jej liberalna nie lewicową częścią. Nasuwa się tylko takie stwierdzenie że tzw. "lewica", dzisiejsza socjaldemokracja niema nic do zaproponowania zwykłym ludziom, szaremu pracownikowi i godzi się na liberalny "kompromis". Wydaje mi się nawet że jest na rękę dzisiejszej (ogólnoświatowej) socjaldemokracji i jej propagatorów że ludzie pracy często padają w sidła bądź konserwy lub skrajnej prawicy(faszystów). Dziś socjaldemokracja jest wrogo nastawiona do socjalistycznej Wenezueli bardziej niż do nic nie mających wspólnego z komunizmem Chinach bo praktykowany jest tam kapitalizm, a więc dla oficjalnej "lewicy" wyznacznik demokracji. Tak samo sd pozbyła się całkowicie z dorobku lewicowej myśli społecznej i politycznej Karola Marksa którego co najwyżej pewnie uważa za niepoprawnego romantyka. Socjaldemokracja wstydzi się człowieka pracy i daje temu wyraz w swoich działaniach na każdej szerokości geograficznej czy to w UK, Polsce, Włoszech, Francji.Można uznać że główna siła lewicowa w europie a więc dzisiejsza sd sama czuje się w warstwie gospodarczego programu przegrana i nic oprócz zaoferowania obrony praw mniejszości niema. Jedyną szansą na odbudowę lewicy w skali światowej jest jakiś duży przełom, intelektualna rewolucja w sposobie myślenia na lewicy. Odwołanie się do źródeł prawdziwej lewicowości w szczególności dorobku intelektualnego ale także historycznego dorobku w sposobie działania, organizowania ludzi tak aby ich celem była socjalistyczna przebudowa świata gdzie będą respektowane prawa robotnika/człowieka pracy jak i praw mniejszości.
Nie będę się spierał czy Margaret Thatcher była postacią patriarchatu, z pewnością tak, była przecież konserwatystką, poza tym wszyscy jesteśmy w jakiś sposób związani z tym specyficznie rozumianym przez niektórych patriarchatem, a będzie tak zapewne do czasu aż kobiety uwolnią się od obowiązku rodzenia dzieci (co ta Natura z nami wyprawia).
Jednak to nie patriarchalizm kazał Żelaznej Damie zdusić prawa pracowników i złamać opór związków zawodowych tylko neoliberalny dogmatyzm angloamerykański, a neoliberalizmu patriarchatu jak się wydaje nie da się udowodnić.
Lewica zawsze była pluralistyczna i dzisiaj jest nią także. Różnorodność jest tak wielka,
że istnieje obawa o nadmierne rozmnożenie się farbowanych lisów na których ciągle trwa okres ochronny. Odstrzał lisów to inny temat.
W rozpoznaniu lewicy pomogą główne jej cechy.
Lewica wyrasta na gruncie niesprawiedliwości społecznej, wyzysku, pogardy i poniżenia i w efekcie wykluczenia. Ludzie o poglądach lewicowych, starają się te zjawiska opisywać, piętnować i usuwać z życia społecznego.
Zjawiska te dotyczą jednak głównie biednej warstwy ludności tzw. plebsu. Chociaż dzisiaj coraz mniej robotników i chłopów to jednak nie ubywa plebsu z którego większość ludzi lewicy się przecież wywodzi. Plebs jest taki jaki jest, można nad nim pracować, ale trzeba go lubić a nawet kochać będąc lewicowcem.
Tutaj następuje pewne niezrozumienie roli lewicy gdy zaczadzone feminizmem osoby
prezentują typowo damski typ mentalności ( tego nie chcę bo ubiera się niemodnie, nie czytał Poppera, ma za długie uszy, zalatuje czosnkiem ). To lewica musi zabiegać o plebs a nie odwrotnie.
W przeciwnym wypadku pozostaną lewicy jedynie obszary niszowe jak feminizm, obrona praw kochających inaczej, obrona praw zwierząt (precz z dyskryminacją zwierząt – pełna micha dla psów i kotów ).
Dlatego rację ma Wielgosz mówiąc, że lewica nie może odrywać się od bazy. W przeciwnym wypadku będzie to lewica
de nomine, niszowa, kawiorowa, kawiarniana, salonowa, czy jeszcze tam jaka.
Lewica ma być gotowa do poświęceń i pracy na rzecz plebsu
( mas) czego dzisiaj jak widać brakuje. Efektem tego stanu będzie jej alienacja i zmarginalizowanie.
Z Frontem nie mam nic wspólnego a Sztorm 68 bardzo lubię. Tak na marginesie do pozostałych uczestników dyskusji. Piszecie tak ładnie o mysli politycznej i filozofii ale co to da. Współczesna "postępowa" lewica mysli, że porwie masy gadaniem o wolności, równości i braterstwie z mniejszościami. Feminizm zdaniem niektórych ma porwać do walki klasowej kobiety pracujące? Czy robotnicy inteligencja ma się skusić na dyskusję o prawach zwierzat, homoseksualistów czy walke z ksenofobią i innymi takiego rodzaju marudzeniami. Tacy przedstawiciele tw lewicy jak Dunin są wyworem klasy sredniej na potrzeby klasy średniej, nowej burżuazji, która nie mam nic wspólnego ze swiatem pracy a zyje z profitów z funduszy inwestycyjnych i jest całkowicie oderwana od rzeczywistiości. Nie wspominając już o liberalnym Sojuszu Lewych Dochodów. Jak "lewica" na takich tematach się bedzie skupoiała to pociągnie za soba jedynie garstkę studentów i znudzonej klasy sredniej a nie masy. Prawdziwe ale wcale nie smutne. Różowe ideologi zawsze były wrogie Narodowi i Ojczyźnie.
Maggie Thatcher była zwolenniczką aborcji - na pewno polskie wyzwolone lewicowe babki by się z nią dogadały w kwestii wolnego wyboru. Wolny wybór, co za cudowna sprawa, można usunąć płód, można wywalić pracownika, wszystko można.
ależ Anastazjo. A kto mówi, że Butler ma coś wspólnego z neoliberalizmem? To tylko Ty projektujesz teorie tożsamości na realia rynkowe i wychodzi Ci z tego czyściutka ideologia neoliberalna. Typowy mechanizm: osoba wykształcona należąca do wyższych klas każe innym (w tym wypadku kobietom) postrzegać ich własną sytuację w tym samych kategoriach co ona. Tymczasem cały pic polega właśnie na tej "drobnej" różnicy startu, która odsłania fałszywoość Twojej pozycji, jej "klasową nieneutralność" delikatnie mówiąc. Neoliberalizm jest owszem dobry dla kobiet - ale raczej z wypasionym CV, stażem w banku i dwoma językami. Oczywiście zaraz powiesz, że każda kobieta "teoretycznie" może coś porownywalnego osiągnąc. Jednak właśnie to jest śmiechu warte. Mówisz, że "kobiety trudniej "złamać" zlą sytuacją ekonomiczną". Czyli co: sugerujesz, że możliwość totalnego zeszmacenia pracownika(czki) jest jego "zaletą", którą należy promować? A jeżeli protestuje (jak pielęgniarki) to kopiuje fałszywe wzorce patriarchalne?
Natomiast jeśli chodzi o reszte: słyszałaś taką tezę, że myśli klasy panującej są myślami panującymi? To bardzo mądra teza. Chodzi o to, że zainwestowany kapitał finansowy owocuje symbolicznym: większym darem przekonywania, głębią, wyrafinowniem i atrakcyjnością kulturową. Takie cechy nie biorą się znikąd, nie są wynikiem przypadkowych, subiektywnych talentów jednostek. W Polsce zainwestowano z jednej strony dużo w konserwę, z drugiej - w liberałów. Dlatego inteligencja zwykle patrzy na siebie oczami jednych albo drugich. No i mamy "hegemonię", jak to się fachowo nazywa. Efekt jest taki, że tacy jak Ty mogą postrzegać lewacką bidę w kategoriach smaku, bawić się w panseksualizm, irytować się prostactwem i nieznajomością niuansów queer, a nawet zabawiać się formalnymi "wyjaśnieniami", że "Wielgosz zazdrości Dunin obsadzania pozycji Master". Powiedz - Ty na prawdę wierzysz, że takie wyjaśnienie zapewnia jakiekolwiek poznanie zjawiska o którym mowa w tekście? Prosze o odpowiedź na to jedno pytanie.
że gwiazdka lewicowo-wyborkowych salonów chyba nawet nie wie, ze Wielgosz wychylił się z piaskownicy, żeby pogrozić jej lopatką, a płotka Anastazja, egzystująca na marginesie "lewicowego" środowiska, rzuciła się jej bronić. Taki to los niszowych wojenek Napoleona Klubonaparte z generałem Draguzowem-Zieleniszczewem. Cicho o nich i głucho. A z wreszcie mijają bez śladu.
Nie jestem strategiem polit., i nie znam się na tym. Powiem tak: oczywiście, że nie należy uklegać ideologii globalizacji i oddawać miejsc pracy w imie "solidarności" z zagranicznymi pracownikami. To prowdzi donikąd. Sprawa jest po prostu bardziej skomplikowana. Są co najmniej dwie możliwości: albo reprezentacja związkowa w ogóle nie wystarcza i trzeba szukać czegoś innego (np. pomiędzy narodowymi związkami a ruchem alterglobalistycznym - Zizek); albo - jest to kwestia międzynarodowej współpracy na poziomie związkowym, czyli np. oddziaływania na prawodawstwo (np. unijne). Myślenie w kategoriach partykularyzmu narodowego, jeżeli je domyśleć w jego konekwencjach, po pierwsze uprzywilejowuje pracowników bogatych krajów, po drugie - jest prostą drogą do wojny gospodarczej, a w dalszym planie nie tylko ekonomicznej.
Natomiast jeśli chodzi o empiryzm: zapewne jako postawa życiowa jest on więcej wart niż iedologiczne abstrakcje. Co do tego zgoda. Tyle że w momencie, gdy staje się teorią, to szybko przemienia się w fetyszyzm faktów, które zawsze są postrzegane wybiórczo. Dotyczy to choćby rzekomego koserwatyzmu Polaków, który w dużym stopniu jest wciąż powtarzanym mitem, czymś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni i który usiłuje się wszystkim za wszelką cenę wpoić (i na lewicy i na prawicy). Podobnie tzw. "kryzys świata pracy" - też nie jest jakąś trwałą kondycją - "nieuchronną kosekwencją globalizacji" etc, tylko czyms przypadkowym, otwartym na równe możliwośc rozwiązań. I tak dalej. Bez myślenia choć odrobine utopijnego, będziemy się z dnia na dzień budzili w coraz bardziej smutnym świecie. Zrsztą w Polsce nie trzeba nawet myśleć utopijnie. Wystarczy pojechać w jakieś bardziej "socjalne" miejsce na zachodzie, pomieszkać tam trochę, zobaczyć jak się ludzie zachowują i przekonać się ile wart jest dostosowawczy "realizm" naszych "trzeźwo myślących" kkonserwatystów.
To komuś przez myśl przeszło, że ktoś związany z "Gazetą Wyborczą" ma coś wspólnego z lewicą?
Liberalizm - to przecież prawica!
Gdzie ja napisalam, że ktoś się źle ubiera? To jest chyba projekcja po prostu.
Wielgosz jest takim samym intelektualista jak Dunin, tyle że Dunin zaszła wyżej. Nie jest uczciwe wypomina jej wykształcenia.
A jak już się bawimy w personalkę - czy uważasz Salu że robotnicy posługują się dyskursem takim jak ty na tym forum? Nie podejrzewałam cię o populizm, a ty mu ulegasz. Twoj kapital jest przezroczysty, ale gdy sie ktosia zajmuje przymusową heteroseksualnością, lub szerzej feminizmem (obie rzeczy dotyczą wszystkich ludzi i są uniwersalne), to oczywiscie robi to by zadrzeć nosa. Żiżek zaś jest przejrzysty dla robotników w dokach, tudzież Kojeve, ktorego miałkość za tobą latwo dostrzegają.
Jeśli chodzi o neoliberalizm i kobiety. Widze e chcesz dostrzec w kobietach wyłącznie ofiary i jako takich ich ofiarnie bronić. Przypomnij sobie że Marks nie wychwalał robotników za bycie ofiarami. To jest gadka kościoła katolickiego.
PS. Przejrzałam dane na temat depresji i jednak wyszło, że zapadają na nią w Polsce jednak przede wszystkim kobiety. Muszę więc wycofać się ze swojego "neoliberalnego" zdania. Pozostaje to, że kobiety z klas niższych czują się bardziej odpowiedzialne za innych, dłużej walczą w sytuacjach beznadziejnych (np. zgłaszają się do opieki społecznej; mężczyźni się bardziej wstydza), częściej się kształcą i dokztałcają, żadziej popełniają samobójstwachoć częściej cierpią biedę. Naprawdę sądzisz, że są to cechy bezwartościowe lub świadczące o większej integracji z neoliberalizmem? Mi się nic takiego nie narzuca, nawet po wszystkich twoich argumentach, że kobiety mają być świętymi katolicko-socjalistycznymi, co niby nie jest funkcjonalne dla neoliberalizmu. A męski feudalny honor niby jest, tylko że dziwnym trafem to się realizuje w piciu, konsumpcji meskich rozrywek (nawet gdy dla dzieci kasy brak), marzeniach o byciu Kulczykiem i rywalizowaniu z innymi facetami. Jak wiadomo rywalizacja jest zaprzeczeniem wyścigu szczurów, a umiejętność współpracy go wspiera.
i dla czytelników niekoniecznie wykształconych, że "towarzysz Prze" wypomniał Dunin nie tyle "wykształcenie", co posługiwanie się równie modnym, co pustym żargonem.
Niemniej, wypada przyznać, że Dunin, na tle swych akolitek, żeczywiście (!) posiada nieocenioną zaletę. Żadko (!) wali ortograficzne byczury.
Oczywista, to pewnie znaczy, ze nie dość radykalnie walczy z normami patriarchatu, chłe, chłe, chłe
Przenieś się w innego tracka kabaretowy Goebbelsie :P
weź nie przesadzaj. Przede wsyztkim nie rób z siebie świętej krowy - mówienie, że moja zarzuty mają podtekst szowinistyczny jest chwytem poniżej pasa, równie łatwym, co demagogicznym. To jest właśnie "populizm". Bo jeśli chodzi o mój "populizm" to ok: może i jestem populistą, jeżeli populizmem nazywasz branie poprawki na własną pozycję klasową. Z katolickim świętymi to już totalnie pojechałaś: przecież mówiłem o proteście, zrzeszaniu się, układzie zbiorowym, a nie wczuwaniu się w rolę ofiary. Zresztą na takiej zasadzie we wsyztkim można się doszukać katolicyzmu.
Powtarzam: mój zarzut dotyczy tego,że Twoja optyka jest funkcjonalna wobec neoliberalnego wyzysku. To się wręcz rzuca w oczy. Być może byłaby neutralna w warunkch niemieckich albo frankuskich, gdzie głównym problemem jest wyzowolenie muzułmanek od tatusiów i braciszków w normalnych warunkach pracy. Tam się mogą doszkalać, albo przeżyć z pracy w kiosku.
Albo jeszcze inaczej: dowartościowanie kobiecego stosunku do pracy i postaw to jedno - a romocja postaw konformistycznych i uległych to drugie. Jeżeli uważasz się z osobę o poglądach feministycznych i chcesz teorie (np.Butler) używać do analizy rzeczywistości, to rób to tak, żeby to cokolwiek wyjaśniało. Bo robienie z wszystkoiego tożsamości kulturowej prowadzi do śmiesznych uproszczeń i absurdów. Na takiej zasadzie należałoby np. poprzeć amerykańsko-izraelską politykę na bliskim wschodzie. Przecież w świecie zachodu kobiety mają lepiej. Co byś powiedziała, gdybyś miała do wyobru "za" albo"przeciw"?
do kogo się zwracasz, salu.
Ja tylko zwróciłem uwagę, że opinie na temat np. heterormatywności, formułowane w tekstach z błędami ortograficznymi, trudno uważać za wiarygodne.
Od czerwca roku 1989, w Polsce istnieje coś takiego, jak wolność słowa i swoboda dyskusji. Rownież ty z nich korzystasz. Wychwalasz, na przykład, ideologów stalinowskiego i maoistowskiego totalitaryzmu (takich jak Louis Althusser). Nikt, nawet stowarzyszenie Nigdy Więcej, które właściwie jest powołane do walki z ideologiami ekstremistycznymi, ci w tym nie przeszkadza. Tak więc nie odbieraj swobody wypowiadania się innym.
trudno mi ocenić czy moja perspektywa jest "uniwersalna". Wydaje mi się, że ja przynajmniej próbuję myśleć tak, żeby łączyć kilka różnych rodzajów roszczeń (np. prawa reprodukcyjne plus ekonomiczne). A Ty nawet chyba nie widzisz, że inne problemy i perspektywy poza queer mają w ogóle jakiś godny uwagi sens. Uniwersalność to nie tylko myślenie "o wsyztkich ludziach" lecz także elementarna zdolnośc do uwzględnienia innych perspektyw.
narzucasz się, aż się niedobrze robi. nie widzisz tego? przecież nikt tu z tobą nie dyskutuje. kultury trochę
wydaje mi się, że nieco się mylisz.
Jeżeli zajrzysz do traków np. o tekście Avneriego czy demo w Kopenhadze, to zauważysz, że posty ABCD nie narzekają na brak odniesień i polemik.
Jak już ci kiedyś wspomniałem, korzystam z przysługującego wszystkim uczestnikom demokratycznych struktur debaty publicznej do zabierania głosu, gdzie i o czym chcę.
Od ciebie natomiast oczekuję, że - jeśli próbujesz zwracać sie do mnie czy tym bardziej mnie napominać (czego nie lubię), to:
- wydrukujesz choć notatke w papierowych mediach twoich towarzyszy z wiadomego wydawnictwa, ewentualnie w Nigdy Więcej (en passant: czemu ludzie, za ktorymi tak gardłujesz, nigdy nie skorzystali z probek twego pióra?)
- opanujesz sztuke poprawnego posługiwania się polszczyzną (nie pisze się np. "przenieś sie w" tylko przenieś się do")
- poznasz języki obce na wyższym poziomie niż internetowe wersje piosenek techno.
Z góry dziękuję,