No cóż anarchokolektywizm i jego nurty nie wpisują się w ruch wolnościowy tak kochany przez "lewice" le madame,dla nich porzytecznymi są rozmaici "anarcho"kapitaliści,popłuczyny po anglosaskim libertarianiźmie czy sytuacjoniści i inne znudzone dzieciaki.
może i będzie nosiła tytuł "w obronie życia kobiet", ale zapewne będą na niej skandowane hasła w obronie kapitalistycznej konstytucji. O to chodziło Ciszewskiemu, droga Katarzyno.
Niektóre nurty anarchizmu coraz bardziej kroczą w stronę liberalizmu, jednak sam anarchizm jest jak najbardziej lewicowy, rewolucyjny, antysystemowy i prospołeczny. Tzw. anarchokapitaliści to nie anarchiści, lecz liberałowie sprzeciwiający się istnieniu porządku prawnego.
To ona mówiła o pikiecie "w obronie konstytucji". Skądinad słuszną ideę walki z całkowitym zakazem aborcji (jeśli chodzi o mój poglad jestem przeciw całkowitemu zakazowi, ale też przeciwko aborcji na zyczenie) podaje się w ten sposób w bardzo niestrawnej otoczce. Zwłaszcza że demo to było od początku ustawione pod polityczne gwiazdy zbijające kapitał wyborczy. Nie widze w takim układzie miejsca dla ruchów radykalnych (zresztą co było widać ich obecność była nikła)
...jeżeli ruchy radykalne mają wyglądać tak jak red. Ciszewski, to wolę chyba już powrócić do moich dawnych burżujskiech pogladów...
(tak, jeszcze kilka lat temu byłem zatwardziałym prawicowcem, ale po jakimś czasie przeszedłem na czerwoną stronę ;))
Widzisz, Pawle, jesteś odmieńcem, który wszakże potwierdza regułę, że ewolucja rrradykałów przebiega wręcz odwrotnie.
neoliberałowie chcą minimalny podatek pogłówny na absolutnie minimalistyczne państwo, anarchiści idą dalej- nie chcą ani podatków, ani państwa. Myślę że dogadaliby się z Korwinem, który może zgodzić się żeby i ochrona policyjno-wojskowo-prawna była indywidualną sprawą (ew. współpracy międzyludzkiej, np. między bogatymi, czego przecież neoliberałowie nie wykluczają a wręcz promują jako formę zastępującą państwo).
Skoro zakładasz np. regulowanie przez państwo prawa do aborcji- biednym pozwalać, bogatym nie pozwalać. Rozumiem że stworzysz też aparat administracyjny oceniający zamożność obywatela i w związku z tym zakres jego swobód? Ja myślałem że anarchia jest wtedy jak państwa nie ma i nikt się nie wtrąca w to co robisz... Czyli to czego pragną neoliberałowie.
Bez przesady, naprawdę, ktoś kto to wymyślił, zorganizował i zaprosił tę osobę z teleturnieju tylko się ośmieszył. Przecież ona nie ma o tym żadnego pojęcia. Nie jestem anarchistą, ale pewnie bym lepiej poprowadził to spotkanie niż Szczuka:)
Ze zrozumieniem ideologii to masz jednak kłopoty. Polecam porównanie historyczne obu nurtów i nieco lektur (między innymi "Szkiców"). Anarchizm wprawdzie jest za zniesieniem państwa, ale przy jednoczesnym zniesieniu kapitalizmu. Czyli prawie tak jak neoliberalizm (a jak wiadomo prawie robi ogromną różnicę). Sam neoliberalizm nie zakłada zresztą wcale całkowitego zniesienia państwa, ale stworzenie państwa na usługach najbogatszych z całym potrzebnym aparatem przymusu. To że jestem anarchistą nie oznacza też, że jestem za zniesieniem państwa już teraz. Najpierw musi powstać oddolna organizacja mogąca je zastapić (anarchia nie oznacza braku struktur ani norm, tylko inne podejście do ich tworzenia). Dlatego tymczasowo opowiadam się za niektórymi regulacjami, a przeciwko innym, tak jak w sprawie aborcji. Anarchizm to dla mnie przede wszystkim niewiara w to, że możemy liczyć na dobrą wolę rządzących, czy klik zwanych partiami politycznymi, nawet tych mieniących się "lewicą" oraz że realne zmiany mogą być efektem udziału w kapitalistycznych wyborach i przestrzegania konstytucji. Anarchizm to również brak dogmatów, które są najwyraźniej hobby części lewicowców (zarówno socjaldemokratów, jak i radykałó)
Podejście Ciszy jest kuriozalne. Krytykuje on feministki za to, że są za obroną obecnego prawa, co nie jest prawdą, ponieważ chcą one liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Potem okazuje się, że to właśnie on broni istniejącego status quo i w sprawie aborcji sytuuje się daleko na prawo od "burżuazyjnych feministek" (dla Ciszy każda feministka jest burżuazyjna). Ostatecznie wychodzi na to, że autor newsa krytykuje głównie ambicje Szczuki (co w nich złego?), czyli jego krytyka ma charakter czysto personalny.
Rzeczywiście feministki chcą zmiany ustawy. Ale jednocześnie chcą, by nie zmieniać konstytucji (bo jak inaczej nazwać skandowanie hasła "łapy precz od konstytucji"?), czyli chcą de facto bronić obecne prawo - nie ustawę aborcyjną, lecz kapitalistyczną konstytucję. O to cały czas chodzi...
Odpowiadając na Twoje pytanie "co jest złego w ambicjach Szczuki" i sugestii, że chodzi tylko o kwestie personalne, odpowiadam - Kazia jest dziennikarką TVN - korporacyjnego centrum neoliberalnej propagandy wśród mediów telewizyjnych. Ma też "ambicje" polityczne - czyli chce wprowadzić neoliberalne reformy (no, może czasami przeciwstawi sie np. dyrektywie Bolkesteina, bo jej koledzy z Zielonych nakażą, chyba że naciski TVN-u będą silniejsze). Mówi tylko o aborcji i gejach, bo, po pierwsze, tylko na tym sie dobrze zna, po drugie - nie chce odstraszać lewicy, bo ta potrzebna jej jest na protestach.
Co do obrony obecnego "status quo" przez Ciszę - jakiś czas temu Ciszewski napisał, że chce dopisania do obecnej ustawy prawa do aborcji z przyczyn ekonomicznych. Obrona status quo?
Luke
Są nurty w anarchizmie, które chcą zniesienia podatków. Tak jest m.in. w Federacji Anarchistycznej i w przypadku anarchokapitalizmu. Co do tych drugich, to są to pseudoanarchiści. Co do FA - no cóż, polska scena polityczno- społeczna jest daleko w tyle w porównaniu z zachodnioeuropejską - wśród prawdziwych anarchistów z zachodu Europy nie znajdziesz zwolennika zniesienia podatków.
Anarchizmu nie można nazwać skrajnym neoliberalizmem z co najmniej 2 powodów: 1. Anarchiści chcą oddania fabryk w ręce robotników (nie do pomyślenia w kręgach neoliberalnych) 2. Anarchiści nienawidzą elit, być może nawet bardziej niż komuniści.
Ad1
Dlaczego anarchiści chcą budować swój system na bazie zdobyczy kapitalizmu? Kapitaliści stworzyli gospodarkę (jakby nie było, powstała ona w kapitalistycznym systemie), a teraz chcą oni ją tak po prostu przejąć za friko? Załóżmy teraz że nie mamy nic, żadnej gospodarki, tylko ludzi- to wtedy anarchia nie różni się niczym od skrajnego neoliberalizmu. Neoliberałowie nie zabraniają robotnikom mieć fabryk- nawet ich zachęcają do tego ("zakładajcie swoje fabryki, jak wam się nie podoba praca u kapitalisty"). Zresztą jest wiele przykładów przejęcia fabryk przez załogi w 100%, do pomyślenia w kapitaliźmie- nie do pomyślenia np. w komuniźmie.
Ad2
Neoliberałowie też nienawidzą elit, nie chcą płacić podatków na elity ("zlikwidować sejm, biurokratów"), itd itp
Wreszcie jeśli są tylko te 2 wątpliwe różnice między neoliberałami i anarchistami, to naprawdę niewiele.
w zasadzie rrradykał dał pełne wyjasnienie mojego stanowiska w/s "obrony konstytucji" i jej obrończyni Szczuki. Mozna zresztą to było wyczytać z moich wypowiedzi, więc jesli ktoś pisze że jestem za status quo to albo niedokładnie czyta, albo dzieli swiat na zgadzających się z nim i wrogów (ale to już jego problem).
Co do podatków, to w FA też już nie ma takiego pędu antypodatkowego. W niektórych środowiskach walka z podatkami jest jescze popularna, ale na szczęście większość anarchistów (w tym FA) opowiada się za anarchizmem społecznym i za najważniejsze uznaje działanie w zw zaw, akcje solidarności z pracownikami, demokracji bezposredniej, budżetu uczestniczącego itp.
Co to znaczy, że anarchiści "nienawidzą elit"? mógłbyś sprecyzować? Mi się to kojarzy raczej z faszystami.
A co do aborcji "z przyczyn ekonomicznych". To jednak jest obrona status quo, po pierwsze, bo z tego implicite wynika, że "bogaci mają się rozmnażać bardziej, a biedni mniej", co pachmie darwinizmem; pod dugie - jest bezsensowny strategicznie - na tle sposobu stawiania sprawy przez prawice ("wartość życia"). wychodzi z tego samego założenia - że ludzie, ktorzy chcą przerywac ciąże są "źli", pomijając ubogich, dla ktorych łaskawie robi sie "wyjątek".
wy tu sobie pokrzyczcie, pospierajcie sie troche, najlepiej niech kazdy zalozy wlasna partie polityczna. walczace 10osobowe grupy rewolucyjne i takie tam.
kazdy pozjadal wszystkie rozumy i jest najmadrzejszy. w taki sposob nigdy nie zbudujemy prawdziwej lewicy, ale widocznie wystarcza wam kanapowe partie.
kloccie sie dalej, wszystko krytykujcie i powodzenia!
Aborcja ze względów ekonomicznych pachnie bublem.
Raz, że stałaby w sprzeczności z zasadą równości wobec prawa.
Dwa, że co to są te "względy ekonomiczne"? Kto ma to ocenić? Musiałaby być jakaś komisja, albo sprawa musiałaby przejść przez sąd. A jak te komisje czy sądy uparcie twierdziłyby, że w przypadku samotnej kobiety z minimalną pensją i już np. jednym dzieckiem na utrzymaniu nie są jednak spełnione te "względy ekonomiczne"?
Trzy, czy bogata kobieta w niechcianej ciąży miałaby w ogóle prawo do legalnego usunięcia ciąży? Czy w publicznym szpitalu? Czy może tak jak teraz - gdzieś pokątnie? Bo jeśli w szpitalu, to zakwestionowalibyśmy obecną formułę publicznej służby zdrowia.
Ja rozumiem intencje takiego stawiania sprawy. Ale mam wrażenie, że prowadzą one na manowce.
o elitach miałem na myśli nie tyle parlamentarzystów, co burżujów, bogaczy, salonowców, korporacyjnych dziennikarzy etc. Czyż neoliberałowie nie chcą, by budżet płacił na rzecz "inwestycji", czyli właśnie pracodawców, zamiast na zasiłki dla bezrobotnych?
Luke: ależ anarchiści nie mają nic przeciwko budowaniu fabryk i zakładów pracy już w nowym systemie.
Poza tym, Twoja logika "wytworzone w kapitalizmie" jest kretyńska - anarchizm też powstał w kapitalizmie.
Zła w fabrykach wybudowanych w ustroju kapitalistycznym jest nie sama fabryka, lecz stosunki w niej panujące. I to chcą zmienić anarchiści.
Skoro aborcja ze względów ekonomicznych jest sprzeczna z równością wobec prawa, w takim razie zasiłki dla biednych też są wg Ciebie nierównością?
Równość oznacza nie takie same przepisy i zasady we wszystkich dziedzinach, ale pomoc słabszym.
Nie mieszajmy dwu rzeczy - pomocy społecznej i prawa do aborcji. W przypadku aborcji pytałem, czy bogata kobieta nie miałaby w ogóle możliwości legalnie usunąć ciąży. Bo jeśli tak, to mamy nierówność obywateli wobec prawa; prawo nie byłoby powszechne (w przypadku pomocy społecznej nie - bo każdy obywatel ma prawo oczekiwać pomocy, o ile znajdzie się w określonej sytuacji życiowej; prawo jest tu powszechne, a jedynie świadczenie warunkowe). Jeśli zaś bogata kobieta też miałaby prawo do usunięcia ciąży, to o co chodzi w takim razie w tej koncepcji (i tu patrz moja trzecia uwaga z poprzedniego posta).
prawo do wolności powinno być równe, a wolnością jest prawo do aborcji. Inna sprawa czy powinna być darmowa dla bogatych, bo jeśli chodzi o świadczenia to tutaj mogą być one zróżnicowane oczywiście w zależności od potrzeb, tj. statusu materialnego. Wtedy te świadczenia de facto zmierzają właśnie do wyrównywania statusu materialnego, a więc do równości.