W pełni solidaryzuję się z biednymi londyńczykami. Niestety, droga do podniesienia minimalnej płacy długa, wąska i stromo pod górę, czy jakie urwisko biegnąca. Pan Livingstone słuszny postulat zgłasza, ale czy On to przeprowadzi na żywym ciele businessu prywatnego, to ja wątpię. Dlatego ja apeluję do londyńskiej biedy: Towarzysze i Towarówki! Nic tu po Was. Zamiast biedę niesłychaną w tym Londynie cierpieć, nogami zagłosujcie. Wielka, świetlana przyszłość i dobrobyt nie do pisania za Wielką Atlantycką Wodą na Was czeka. Emigrujcie na Cubę, do Bolivii i Venezueli. Że już o Korei Północnej i Zimbabwe nie wspomnę! Tam prości ludzie pracy żyją dostanio, godnie i honorowo. Wszystkiego skolko ugodno! Tylko londyńczyków biednych nie chwatit!
Biedaki z Londynu. Umieram ze śmiechu:-)
No nie mogę!
A co w tym zabawnego?
Wiesz ile kosztuje wynajecie mieszkania w Londynie? Ktos kto pracuje za 5,35 funta nie ma na to najmniejszych szans.
Akurat wiem.
Studio-flat L560 + 150 rachunki (mieszkanie dla dwojga) London Gatwick.
Zarobki na rękę:
ok L750 + L750
L100 - L200 zasiłek credit tax
L100 - zsiłek do drogiego mieskania.
I jakieś L50 - zasiłek dla małozarabiających.
Oraz naturalnie zwrot podatku na koniec roku: ok L40/osobę w rozliczeniu miesięcznym.
Na życie zostaje: jakieś L1200 dla dwojga.
Jakiś problem?
Jeśli jestes singlem to też nie jest problem: wystarczy, że jestes gotów złożyć się z dwoma kumplami na dom: three bedroom za jakieś 800 - 900 + rachunki. Dobierasz sobie dwóch kumli i mieszkanie nie kosztuje Cię wiecej niż 450. A Twój income to przecież ok 1000.
Wydaj na żarcie, bilety, drobne rozrywki i ciuchy następne 300.
No i co miesiąc oszczędzasz sobie L250. Czyli tyle ile u nas zarabia się brutto na niskim stanowisku menadżerskim.
O czy Ty do mnie rozmawiasz? Bieda chłopie to jest w Bangladeszu. A przejmować się londyńskimi biedakami to naprawdę przegiecie jest.
Pozdrawiam
KS
Rightmove - renomowana agencja pośrednictwa. Oferta:
http://www.rightmove.co.uk/viewdetails-7068720.rsp?pa_n=1&tr_t=rent
Available Now
Available 1/4/07 - Pretty Cottage backing on to South Norwood Park, 2 double bed, Gas CH, garden, period features, easy parking, 10 mins walk Norwood Junction BR. Needs some TLC but BARGAIN at £161 a week, CALL NOW!!
If you have other questions about this property, please telephone 0845 337 9558(Low call rate).
----------------------------------------------------
Znaczy się L700 za całość. Double bedroom oznacza, że mogę w nim mieszkać dwie pary. No to w ogóle nie ma sprawy. Ale nawet jeśli mieszkacie tylko we dwóch to i tak koszt wszystkiego nie powinien przekroczyć L500 na łeb.
No to zostaje Ci L500.
Bieda to jest?
przy założeniu, ze nie masz żadnych kwalifikacji, nic, nawet z angielskim może nie byc najlepiej.
Bo jesli masz jakies kwalifikacje, szkołę, cokolwiek to na pewno dostaniesz minimum L6/godzinę (Co oczywiscie nie przekłada sie w 100% na zwiększenie przychodu bo zmniejszą Ci zasiłki).
Natomiast jeśli masz fach w ręku (ot np spawać umiesz) to dostaniesz L7- L10 plus nadgodziny.
Już?
który można zastąpić nowym produketem z taśm fabrycznych. Człowiek musi mieć dzieci, by zastąpić siebie w przyszłości. A skoro musi mieć dzieci, to musi na nie zarobić. Przy tych stawkach to jest niemożliwe, choć gospodarkę UK na to stać. Problem polega na czymś innym. Na tym, że od lat 70. gdy wkroczyli liberałowie na scenę, siła nabywcza płac grup zarabiających poniżej średniej spada. To jest prawdziwy problem. UK podąża tą drogą, którą przeszła Polska w latach 90. gdy zarobki spadły do takiego poziomu, iż pojedyncza osoba o średnich kwalifikacjach (tzn. technik elektronik) nie jest w stanie się utrzymać.
Dwie osoby na płacy m i n i m a l n e j są tu w stanie spokojnie utrzymać siebie co najmniej jedno dziecko i jeszcze odłożyć na wakacje.
Płaca minimalna - jak nazwa wskazuje - jest minimalna i generalnie otzrymują ją ludzie bez żadnych kwalifikacji. Masz ochotę założyc rodzinę i mieć więcej niż jedno dziecko? Zrób sobie jakiś dwu/trzyletni kurs i ognia. Naucz się czegokolwiek. Czegokolwiek.
W Londynie za drogo? Nie ma sprawy. W takim np Birmingham (Nie żadna wiocha - większe niż Warszawa) mieszkania są o 30%tańsze.
Bieda Thorze nie polega na tym, ze wybierasz sobie gdzie spędzisz wakacje tylko na tym, że nie masz co do garnka włożyć.
Angole o tym zapomnieli. Po prostu w d.... się poprzewracało od tego bogactwa i tyle.
Opieprzyłbym Cię ale cenzura mi tego nie puści...
Wyliczenia nie pochodzą od Livingstone'a tylko od całego zespołu ludzi, którzy w większości naprawdę wiedzą co mówią. Zamiast pieprzyć bez sensu, ruszu d*** i zajrzyj do tego raportu, który tak kwestionujesz:
http://www.london.gov.uk/mayor/economic_unit/docs/a_fairer_london.pdf
Ja nie mogę... kiedy w końcu kapitalści i neoliberalne dupki przestaną dyskutować z liczbami i zaczną używać matematyki?
tu masz mój adres mailowy:-)
keyser_sose@gazeta.pl
Ja nie mogę... kiedy w końcu komuniści i lewackie dupki przestaną dyskutować z rzeczywistością i uzywac statystyk do fałszowania rzeczywistości...
Odpowiada Ci taki styl dyskusji?
Mi nie bardzo.
I na jakiej podstawie przypisujesz mi poglądy? Czemu mnie etykietujesz? Nie uwazam, żeby p. Livingstone i jego ekipa miała rację, uwazam, że nadużywają słowa bieda i ubliżają tym samym ludzim naprawdę biednym.
Ja tu sobie w Anglii zyje już drugi rok, wkrótce zakładam rodzinę i W I E M jak jest.
To, że przeczytam w jakimś raporcie, ze to niemożliwe nie zmienia nic. Właśnie wynająłem z przyjacielem dom: 3bed house, żenię się latem i sprowadzam żonę tutaj - będziemy mieszkać razem (zapewne na początku bedziemy wynajmować zbędny pokój jakiemus czwartemu). Zarabiam minimalkę.
Moi dobrzy znajomi - Hindusi dla odmiany - pół roku temu przenieśli się do London Gatwick. Wynajmują studio flat. On jest bagażowym w hotelu ona pracuje jako telefonistka. Jedną pensję oddają na mieszkanie, rachunki i jedzenie. Z drugiej normalnie żyją i oszczędzają. Zarabiają m i n i m a l k ę - choć on dostaje też napiwki).
Jak się zgodzą to mogę Ci nawet adres podać i się przekonasz czy to mozliwe.
Mało w życiu spotkałeś bzdurnych raportów?
Mało razy spotkałeś się z manipulowaniem liczbami?
Jeżeli ten raport twierdzi, że moi londyńscy znajomi osuwają się w nędzę, to jest wart mniej niż pamięć na której jest przechowywany. Oni mają się dobrze, coraz lepiej: oszczędzają, latają sobie na wakacje do Indii...
Pozdrawiam serdecznie
KS
Zobaczmy co w moim pisaniu tak Cię rozwścieczyło i co znalazło się w raporcie
Założenia raportu:
The initial FBU basic living costs (also called the LCA budget) estimates were based on
two model families: a two adult household with two children aged ten and four and a
one adult household with two children aged ten and four.
Keyser_Sose:
Dwie osoby na płacy m i n i m a l n e j są tu w stanie spokojnie utrzymać siebie co najmniej jedno dziecko i jeszcze odłożyć na wakacje.
Płaca minimalna - jak nazwa wskazuje - jest minimalna i generalnie otzrymują ją ludzie bez żadnych kwalifikacji. Masz ochotę założyc rodzinę i mieć więcej niż jedno dziecko? Zrób sobie jakiś dwu/trzyletni kurs i ognia. Naucz się czegokolwiek. Czegokolwiek.
-----------------------------------------------------------
Może tej sprzeczności nie ma, co?
Piszę wyraźnie: jedno dziecko. Chcesz mieć więcej, a nic nie umiesz robić, ani nie chcesz się niczego nauczyć? Wyprowadź się do Birmingham - będzie cię stać na dwójkę.
Albo naucz się czegokolwiek i miej dwójkę w Londynie.
Takie dylematy mają Angole. Powtórzę: im się poprzewracało od tego dobrobytu.
Pozdrawiam serdecznie
KS
Jak już ustaliliśmy minimalna pensja dla rodziny 2+1 wystarcza w zupełności.
Wyobraźmy sobie zatem, że mamy taką parę, która żyje sobie skromnie (jak na tubylcze warunki), ale niebiednie. Obydwoje zarabiają minimalkę:5.35. Chcą jednak mieć drugie dziecko co - według raportu - oznacza, że aby nieosuwać się w nędzę i zaspokoić tę chęć powinni zarabiac (po uwzglednieniu zasiłków) 5.90.
Co robić?
Przecież to proste jest jak but: wszyskie wyliczenia są uczynione dla 39h tygodnia pracy. Wystarczy wziąć 4 (c z t e r y) dodatkowe godziny w tygodniu (10%).
Biedni Londyńczycy, żeby ich było stać na drugie dziecko musza się zacharowywać 43 godziny tygodniowo. Serce pęka.
Coś się nie zgadza? Jak chcę sobie kupić ekstra komputer na który mnie normalnie nie stać to też biorę nadgodziny. W czym problem?
Pozdrawiam serdecznie
KS
A pod spodem masz raport z którego wziąłem dane:
"A ‘living wage’ in London has been calculated in two tages. First a ‘poverty threshold wage’ has been calculated. This has been done by two methods. The Basic Living Costs approach yields a figure of £5.70 per hour for London. The level defined by the Income Distribution approach takes 60 per cent of median income as defining a poverty level wage – for London this yields a figure of £5.90. The poverty threshold wage used in this report is the average of the two figures, £5.80. This figure however is a poverty threshold wage. A ‘living wage’ must yield a secure margin ensuring that the person involved does not fall to the level of poverty wages. To achieve this a figure of 15 per cent has been added to the poverty level wage. This yields a figure of £6.70 per hour as a living wage for London."
próbuje udowodnić, że obecna placa minimalna wystarcza na utrzymanie NORMALNEJ rodziny. Otóż, rzecz w tym że nie wystarcza. A te banialuki o kwalifikacjach to można wsadzić w cztery litery.
Po pierwsze, jakim prawem skazujesz ludzi o mniejszym niż uniwersytecki potencjale intelektualnym na jedno dziecko?
Po drugie, w Polsce też przeżyliśmy tą gatkę z kwalifikacjami. Dziś efekt jest taki, że nie wystarcza nawet doktorat z fizyki by się utrzymać na polskim "rynku pracy". UK od czasów liberałów wydaje się zbliżać do ścieżki polskiej.
Po trzecie, zapewne jesteś młodym szczylem, który dopiero co stanął na nogi w swoim życiu zawodowym. Zarabiasz klilanaście razy więcej niż Polacy w kraju i przez to wydaje ci się, że jesteś kimś lepszym, że złapałeś szczęście za nogi. Otóż mylisz się, a życie nie raz jeszcze kopnie cię w dupę i wtedy być może nabierzesz trochę mądrości życiowej. Choć sądząc po twoich wypowiedziach należy przyjąć, że wyznajesz filozofię pępka; "skoro ja mogę to inni też."
Cóż widać że to ty nie zważasz na oczywiste argumenty podane już tutaj na forum. Niema też jak powyzywać sobie oponentów od dupków w imię obrony kapitalizmu. Brońmy kapitalizmu i jego mechanizmów jak niepodległości. Przecież to my "przedsiębiorcze" silne jednostki jesteśmy dla tego systemu stworzone. Reszta to "dupki" mijająca się z faktami. Jasne...;)
Nikogo nie skazywałem na jedno dziecko. Napisałem wyraźnie: żeby utrzymać drugie dziecko na poziomie opisanym w raporcie trzeba wziąć 4 nadgodziny tygodniowo.
Cze: chciałeś pracować na liczbach - to pracuj.
Ale panowie Thor i Cze zamiast odpowiedzieć na argumenty zabierają się zargumenty ad personam: młody, bubek, ma sie za lepszego, jeszcze go życie kopnie...
Na jakiej podstawie to napisaliście i jak to się odnosi do merytorycznej argumentacji? Obrażałem Was? Napisałem coś osobistego?
Mało razy Was tak traktowano? Niczego się nie nauczyliście?
Powtarzam: wg raportu do którego podałeś mi linka CZE (przy okazji: dzięki) żeby utrzymać tę rodzinę na postulowanym poziomie wystarczy wziącz 4 nadgodziny na osobę.
Wyzywanie mnie nic Wam nie pomoże. Podobnie jak gołosłowne twierdzenie "nie wystarcza i już" A że z raportu na który sie powołujecie wynika, że wystarcza wziąć parę nadgodzin? Tym gorzej dla raportu, co?
Kolego, zanim zaczniesz się bardziej obruszać, spójrz co napisałeś wyżej w swojej wypowiedzi.
Ale do rzeczy. Twój problem podstawowy wynika, że ty nie szanujesz ludzi. Brakuje środków z harówki całomiesięcznej no to niech sobie weźmie w co drugi dzień godzinkę nadliczbową. Ale ciebie nie obchodzi to, że może taki ktoś dojeżdżać dziennie 2 godziny w jedną stronę. W efekcie jego dniówka robocza nie wynosi 7 czy 8 godzin ale 12. Takie myślenie jak twoje prowadzi do nikąd. Już ci to pokazywałem w oparciu o realia polskie. Bo teraz jest to godzinka co drugi dzień, a za chwilę będzie drugi etat co dzień, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto powie: no jaki problem, przecież może wziąć drugą pracę, a jak go nie stać to nie musi przecież pracować, może się utopić.
Nie po to jest medycyna pracy, która ustala fizjologiczne normy pracy mające w długiej perspektywie pozwolić zachować zdrowie fizyczne i psychincze.
Niestety dożyliśmy czasów, gdy pracowników wyciska się jak cytrynę, niszcząc doszczętnie (w ramach standardowych godzin pracy) im zdrowie, rodzinę. A ty chcesz jeszcze posyłać taką osobę na dodatkową harówkę. Gratuluję! Całe szczęście, że przedsiębiorcy na tzw. Zachodzie nie myślą jak polscy liberałowie.
Thor:
>Brakuje środków z harówki całomiesięcznej no to niech sobie weźmie w co drugi dzień godzinkę nadliczbową. Ale ciebie nie obchodzi to, że może taki ktoś dojeżdżać dziennie 2 godziny w jedną stronę. W efekcie jego dniówka robocza nie wynosi 7 czy 8 godzin ale 12.
KS:
Owszem takie przypadki sie zdarzają, ale w pracach wysokopłatnych (ewentualnie na poczatku pobytu, kiedy weźmiesz cokolwiek byle sie zaczepić) - białym kołnierzykom opłaca się spędzić 4 godziny w trasie do City. Ludzie na pensji minimalnej nie maja takiej potrzeby bowiem w Anglii praca za taka płacę jest wszedzie - wystarczy się schylić. Hotel, restauracja, zmywak, sprzątanie... do wyboru do koloru. Jedyne kwalifikacje: jako taki jezyk angielski i chęc do pracy.
Po prostu. Pracownik za płacę minimalna nie spędza 4 godzin autobusie. Albo znajduje sobie pracę bliżej, albo się przeprowadza bliżej zakładu pracy.
Thor:
>Takie myślenie jak twoje prowadzi do nikąd. Już ci to pokazywałem w oparciu o realia polskie. Bo teraz jest to godzinka co drugi dzień, a za chwilę będzie drugi etat co dzień, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto powie: no jaki problem, przecież może wziąć drugą pracę, a jak go nie stać to nie musi przecież pracować, może się utopić.
KS:
Tu juz przegiąłeś. Raport wskazuje wyraźnie: masz rodzinę 2+1 - utrzymasz ją spokojnie z dwóch pensji minimalnych. Jeśli chcesz miec rodzinę liczniejszą musisz wziąć 4 nadgodziny tygodniowo. Nie ma mowy o drugim etacie. Owszem, gdybys planował rodzinę 8-10 osobową to może i kolejny etat byłby konieczny. Ale przymysu posiadania ośmiorga dzieci nie ma.
Jesli to jest bieda, to co jest w Polsce? A w Bangladeszu?
Kiedy mieszkałem w Polsce moimi koleżankami w pracy były sprzataczki zatrudnione na płacę minimalną (A tak, byłem "konserwatorem powierzchni poziomych" - proletariuszem znaczy się, nie?). Chętnie porozmawiam z Tobą o biedzie.
Thor
>Nie po to jest medycyna pracy, która ustala fizjologiczne normy pracy mające w długiej perspektywie pozwolić zachować zdrowie fizyczne i psychincze.
Jasne, 44 godziny tygodniowo rujnują fizycznie i psychicznie.
Thor
>Niestety dożyliśmy czasów, gdy pracowników wyciska się jak cytrynę, niszcząc doszczętnie (w ramach standardowych godzin pracy) im zdrowie, rodzinę.
Jasne, w Anglii :-)
Thor
>A ty chcesz jeszcze posyłać taką osobę na dodatkową harówkę. Gratuluję!
KS
Jeszcze raz: ja chcę, żeby człowiek który chce mieć więcej niż jedno dziecko popracował 40 minut dziennie dłużej. Nie chce pracować dłużej? Niech nie robi następnego dziecka. Co w tym trudnego?
I już na sam koniec:
Twoja wizja angielskiego robotnika, który "haruje cały miesiąc", jest "wyciskany jak cytryna" i na dodatek niszczą mu zdrowie jest z jakiejś bajki.
Angole na pensji minimalnej się opieprzają. Chcesz sie nauczyć leserowania? Zapraszamy do Anglii.
Pozdrawiam
KS