P.Kuncewicza,choć nie zawsze się z Nim zgadzałam.To, co mi się nie podoba w tym tekście,to że autor pisze o Kuncewiczu jak o ofierze PRLu.Jakby miał on trudniej w młodym życiu niż inni na świecie ( w "demokracjach"?).Dodatkowo razi mnie u Polaków fałsz i ignorancja;większość modli się do Boga, wierzy ponoć w Niego, ale śmierć to opłakują jak coś okropnego.Tymczasem śmierć należy do życia jak powietrze do oddychania.Tak Stwórca to wymyślił i należy to akceptować, szczególnie jako osoba wierząca- w obojętnie jakiego Boga.Zamiast cieszyć się, że Autor miał okazję obcować z P. Kuncewiczem, wzbogacać swój intelekt Jego przemyśleniami, to w momencie śmierci sam człowiek jako taki przestaje się jakby liczyć, a zaczyna panować wszechwładne biadolenie. Nikt z nas nie będzie żył wiecznie. Istotne jest, że żyjemy, czy żyliśmy. A nie to, że już nas nie ma czy nie będzie.