zastanawiam sie po co lewica ( jakakolwiek nawet taka domniemana jak demokraci ) laduje sie w takie dizlania jak legalizacja zwiazkow homoseksualnych - wszak dzieci i tak z tego nie bedzie biologicznych - chyba ze chca owi homoseksualisci adoptowac cudze.. pytam wiec czemu nie pozwolic osobom samotnym ( jesli sa do tego zdolne ) na adopcje i w ten sposob pozwolic nie mogacym ich miec ( z roznych wzgledow ) na zaspokojenie swych macierzynskich instynktow? odpadlo by wtedy mnostwo posadzen o sprzyjanie 'pedalstwu' - a samym homoseksualistom 'malzenstwo' nie byloby potrzebne.. bo do czego? przeciez majatek moga zapisac komu chca!
wiec po co wkraczac w drazliwe tereny semantyczne i tworzyc pojeciowe neologizmy w postaci 'rodzin homoseksualnych'
to nie sa i nie beda nigdy rodziny sensu stricte!
ersatz zawsze! czemu wiec tracic poparcie ludzi prostych i nastawionych w tradycyjny sposob do rodziny?
zeby zyskac ulamek procenta poparcia wsrod homoseksualistow?
wszak nie sa oni dyskryminowani.. o ile nie obnosza sie ze swoja odmienna preferencja.
nieprawdaz?
związków bpartnerskich zostało zawartych w stanach, które je zalegalizowały?
polecam tekst Sz. Niemca w dziale publicystycznym, zeby zrozumiec "po co homoseksualistom malzenstwa"