pod przykrywką jakich frazesów dokona się we Francji zjednoczenie lewicy z liberalnym centrum: feminizm, prawa gejów, obrona demokracji przed "faszyzmem". A co będzie w Polsce? Kropka w kropkę to samo.
Społeczeństwo nie chce tych, którzy mają tylko pomysł na to jak najwięcej wydawać publicznych pieniędzy, bez patrzenia na społeczno-gospodarczą efektywność takich wydatków. Ideałem na dzień dzisiejszy jest model skandynawski, szczególnie duński, do którego zmierza myśląca lewica na zachodzie (na czele z brytyjską Labour Party). Tam są najwyśze podatki w Europie, ale dobrze wydawane, tzn. w sposób który zapewnia najlepszy efekt dla społeczeństwa i gospodarki (pojmowanych jako współzależne od siebie). Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę że centrum w Europie Zachodniej to nie są neoliberałowie, tak jak to jest w Polsce. Ale my na szczęście nie wyznaczamy standardów...
W pewnym sensie masz rację, rzeczywiście, ze sceny politycznej schodzi CAŁA LEWICA. Główny konflikt już dziś rozgrywa się na osi: konserwatywna prawica i wszelkiej maści populiści. To efekt odstąpienia lewicy od reprezentowania interesów klasy robotniczej na rzecz ogółu ludzi pracy ("klasy pracowniczej", "klasy pracującej" itd.), a w rzeczy samej tzw. nowych ruchów społecznych i nowych warstw średnich.
Teoretycznie to cała francuska scena polityczna jest przesunięta na lewo w porównaniu do polskiej sceny. Ale jak na warunki europejskie czy francuskie z lat 80., to większość - od centrum po umiarkowaną lewicę - to w gruncie rzeczy neoliberałowie.
No comment.