Moja opinia jest dokładnie odwrotna niż autora. Ruch antyglobalistyczny miał w 1999 r. ogromny potencjał bo potrafił złączyć w konkretnej sprawie bardzo różne sektory społeczeństwa. Niestety, został zawłaszczony przez jedną frakcję, która wprowadziła go w koleiny "lewicowego" wariantu ideologii TINA (There Is No Alternative) - właśnie w alterglobalizm. Samozwańczy przywódcy ruchu mówią dziś: OK, jasne, nie ma alternatywy dla globalizacji, zróbmy to jednak trochę inaczej, tak żeby mniej bolało. A Żiżek i Wójcik powtarzają to samo, tyle że w bardziej radykalnej wersji.
Antyimperializm = antyglobalizm.
Wójcik pisze, że potrzebna jest nam partia, czy też międzynarodówka alterglobalistyczna. Proszę mi jednak powiedzieć, kto zrobił więcej: włoska partia Rifondazione Communista, czołowy przedstawiciel ruchu alterglobalizacyjnego wśród partii politycznych, czy nieufni wobec jakichkolwiek partii Zapatyści? Ci pierwsi siedzą w liberalnym rządzie Prodiego (czasami buntując się przeciwko najgorszym reformom), ci drudzy stworzyli prawdziwe samorządy pracownicze, dosłownie, a nie tylko na papierze oddali władzę w rękę ludu i zrobili wiele innych pożytecznych rzeczy. Wniosek nasuwa się sam.
Jakkolwiek poglady Žižka i postulowanie przez niego utworzenia jednolitej "partii anty/alter globalistow" wydaja mi sie dosc nierealne (zarowno jesli sie wezmie pod uwage charakter samego ruchu, jak i obiektywna sytuacje), artykul dosc ciekawy.
Wydaje mi sie jednak, ze tego typu rozwazania bylyby na miejscu jakies 3-4 lata temu. Dzis juz niemal kazde dziecko wie, ze antyglobalizm jako podstawa dla utworzenia masowego ruchu nie wypalil. Nie zgadzam sie z Wojcikiem, ze impas zrodzil sie juz po Seattle - ten karanawal protestu trwal jednak troche dluzej. Tym niemniej juz w dobie protestow przeciwko walce w Iraku ruch alterglobalistyczny dogasal. Dobrze jest wracac do doswiadczen z tamtego okresu, analizowac przyczyny tej porazki. Alterglobalizm jest jednak w tej chwili juz w wiekszej mierze martwy i nie widze sensu dla rozwazan, co powinno sie na jego fundamentach wybudowac. Mozna jedynie uczyc sie na bledach i myslec, co zrobic by nie popelnic ich, gdy przyjdzie czas na jakis nowy ruch kontestacyjny.
było europejskie forum społeczne w Paryżu. Pisałem o tym tutaj:
http://lewica.pl/index.php?id=9608 a tu postawiłem krzyzyk na alterglobalizmie w dotychczasowym kształcie: http://lewica.pl/index.php?id=9657
Artykuł na poziomie gorzej niż przedszkolnym. Trochę pokory wobec dyskusji, która się już na te tematy, również w Polsce, od kilku lat toczy (wcale nie tylko w wątkach podanych powyżej), by się przydało. Ogólna rada: najpierw dużo czytać, potem (EWENTUALNIE) mało pisać, nigdy odwrotnie.
A za czytanie dają granty? Nie słyszałem o fundacji, która by to robiła.
Artykuł ciekawy, chociaż wpisuje się, niestety, w kanon "przekonywania przekonanych". Doradziłbym zwiększenie w tekście elementów typowo publicystycznych i pisanie mniej hermetycznym jeżykiem, żeby pan Józio, który nie miał szczęścia przeczytać Zizka, "skumał" cały przekaz
Do cholery mniej o tej heterogeniczności, a więcej życia!