A ci to co z fujary sie urwali..???
To gdzie towarzysze byli , jak siedzielu u koryta(czytaj władzy)?
Przecież nikt tak nie dopierniczył ludziom pracy, jak wasza wszechmożna ultraliberalna banda rodem z KCPZPR!!
Rzygac mi się chce , jak czytam te wasze wieczne kłamstwa.
Wy TOWARZYSZE już nawet wstydu nie macie!!!
TFU!!!
W Polsce jest bardzo duże obciążenie podatkami i składkami najgorzej zarabiających. Dlatego prawdziwa lewica powinna - wzorem UPR czy PO - iść do wyborów z hasłem "Obniżymy podatki!". Tyle że w przeciwieństwie do URP czy PO, obniżyć podatki biedakom, a nie "kulczykom".
Można by nawet rzucić wyzwanie Tuskowi hasłem: "Niższe podatki dla Ciebie, a nie PO-oligarchii. My naprawdę obniżymy podatki!". ;)
"Nie wybieraj pana Tuska
Bo skarbowy cię wyłuska!"
"Jak wprowadzą podatek liniowy
To złoi cię urząd skarbowy!"
:)
To nieporozumienie, niestety pokutujące w społeczeństwie i powodujące usprawiedliwienie dla postulatów neoliberałów... Neoliberałowie wmawiają społeczeństwu, że ci co najwięcej zarabiają to ludzie najpracowitsi- a to nieprawda! Przecież prezes firmy zarabiający 100x więcej niż sprzątaczka nie pracuje 100x więcej! Obniżenie podatków dla najbogatszych to nie premia za pracowitość, tylko zwykła niesprawiedliwosć społeczna, poparcie dla społecznego wyzysku! Bogaty korzysta ze społeczeństwa- z pracy innych, z infrastruktury i edukacji, a płaci nieproporcjonalnie mniej podatków niż jego korzyści!
Ale za to tylko 4 na 10 techników wszelkiego rodzaju zarabia mniej niż 3 średniej krajowej.
ma być "niż pół średniej krajowej"
Ostatni akapit jest miodzio. Uwielbiam statystyczne manipulacje. Lewactwo ubóstwia je prowadzić. Ale do rzeczy. Towarzysz Ciborowski uważa, że walutą w Polsce jest procent i że za wszystko płaci się w procentach. Że idziemy do sklepu i np. za chleb płacimy 4% dochodu. Śmiesznie to brzmi, ale taka jest właśnie logika lwactwa - ponoc uważanego za inteligencję. Niestety panie Ciborowski obowiązującą waluta w polsce jest złoty i cent też są w złtych. Nie wiem czy chciałby Pan dostać 80% z 1000zł, czy 10% ze 100.000 zł. Ja wolę skorzystać z drugiego wariantu. W pierwszym przypadku korzystamy z 200 zł, w drugim z 10.000. Przyjmując, ze przedstawiony powyżej przykład dotyczy składek ubezpieczeniowych, czy też podatku to widzimy jasno, ze więcej podatku (składki) płaci ten zarabiający 100.000 niz ten co zarabia 1000, mimo że płaci tylko 10%. Podatek służy finansowaniu potrzeb państwa. Powyższy przykład jasno pokazuje, ze więcej potrzeb można sfinansować za 10.000 niż za 200 zł. A więc większe podatki płaci ten, który odprowadza 10% ze 100.000 niż ten co 80% z 1000 zł. Analogiczną sytuację mamy w przypadku składek ubezpieczeniowych. Panie Ciborowski, mam nadziejęże już niewilu da się złapać na tak prostacką manipulację jaką Pan zastosował chcąc udowodnić, ze sładki ubezpieczeniowe od 1000 zł są większe niż od 100.000.
Nie rozumiejsz dwóch pojęć. Po pierwsze, nie rozróżniasz wielkości względnych od bezwględnych, czego uczą się dzieci w szkole podstawowej. Po drugie, nie rozumiesz zasad naliczania składek i podatków i idei odsetka.
Ad 1.
wielkości względne, zwane potocznie aczkolwiek niesłusznie procentowymi są to wielkości odniesione do innej wielkości. Np. kwota odsetek bankowych w wysokości 100 zł dla wkładu 1000 zł wyniesie 10%, ale ta sama kwota odsetek dla wkładu 10.000 zł wyniesie 1%. Wynika stąd, że choć kwoty te są w wielkościach bezwględnych takie same, to w wielkościach względnych odsetki w drugim wypadku są dziesięciokrotnie niższe, niż w przypadku pierwszym.
Ad 2.
Pobór podatku w postaci kwoty odsetkowej a nie kwoty bezwględnej istnieje w Euopie od co najmniej tak długo jak istnieją pieniądze.
W średniowieczu znaleziono religijne uzasadnienie dla czerpania korzyści z "procentu". Uzasadnienie to jest następujące. Właśniciel albo dysponent własności odstępuje ją dzierżawcy/użytkownikowi. W zamian za to, że właściciel nie może korzystać z swej własnoci i czerpać w tym czasie korzyści, umawia się on z dzierżawcą, że ten drugi będzie mu płacił pewien procent od przychodów. W taki sposób na dobrach kościelnych czy ziemskich wnosili dziesięcinę chłopi, a więc dziesiątą część plonów, które sami wypracowali, oddawali "górze". Wraz z nastaniem kapitalizmu, podobną formułę przyjął stosunek pracy najemnej. Kapitalista a więc dysponent kapitału udzielał go przedsiębiorcy i/lub pracownikom, a ci z wypracowanych przychodów płacili jemu określony odsetek.
Wg teorii Korwina Mikke najsprawiedliwszy podatek to podatek pogłówny, czyli kwota taka sama płacone niezależnie od osiągniętych przychodów i dochodów. Wpisuje się to w koncepcję Kwaka bezwględnego wymiaru podatku. Tyle, że w takich warunkach należałoby oprocentowywać kapitał wg takiej samej reguły. Czyli kapitalista, niezależnie od wielkości wyłożonego kapitału otrzymywałby stałą niewielką kwotę. Jestem ciekaw jak wtedy długo pożyłby kapitalizm neoliberalny.
A idea podatku odsetkowego wiąze się z tym, że obywatele winni łożyć na społeczność PROPORCJONALNIE do środków ile zarabiają. Proporcjonalnie oznacza, że ten kto zarabia 10000 płaci co najmniej 10x więcej w wielkości bezwględnej od tego kto zarabia 1000 zł. Co najmniej ponieważ ten co zarabia 10.000 ma dochód rozporządzalny (tzn. po odliczeniu elementarnych kosztów utrzymania) dużo większy, niż ten co ma 1000 zł. Stąd też i idea podatku progresywnego, czyli wzrastającego z wielkoścą zarobków.
Proporcjonalność wynagradzania od wkładu pracy, tak jak proporcjonalność obciążeń na rzecz społeczeńśtwa jest fundamentem cywilizacji istot zamieszkujących planetę Ziemia.
Próba jej zmiany na zasadę, niezależnie od wkładu pracy dostajesz tyle samo, niezależnie ile zarabiasz, płacisz taką samą kwotę bezwględną bardzo szybko doprowadziłaby do rozprzężenia życia gospodarczego i społecznego.
Chcesz wprowadzić te idee w życie. Proszę bardzo. Znajdź sobie jakąś zamieszkaną planetę, na której obowiązują inne, tzn. twoje zasady sprawiedliwości.
Luke, widze, że masz tendencję do posługiwania się bardzo niejednoznacznymi pojęciami. Ja naprawdę nie mam zielonego pojęcia jak mierzyć pracowitość. I jak porównać pracowitość sprzątaczki i np. informatyka? Czy 100m2 sprzątniętej powierzchni jest równe np. trzem linijkom kodu? Jak jesteś wstanie porównywać pracowitość to daj znać, bo jestem bardzo ciekawy. Luke liberałowie nie używają praktycznie takiej kategorii jak pracowitość, tak więc zarzucanie im, ze wmawiają cos społeczeństwu jest po prostu kłamstwem, bądź zwykłym ignoranctwem. Poza tym popełniasz ten sam błąd, co autor komentowanego tekstu, wysokość podatków porównuje porównując procenty. Ale przecież za procenty się nie kupuje, procentów się nie wpłaca do urzędów skarbowych i państwo od ciebie w formie podatków nie chce procentów, chce pieniądze, chce gotowiznę. Jakbyś był poborcą podatkowych to wolałbyś skasować 10% ze 100.000, czy 80% z 1000? Luke, o jakim wyzysku piszesz? Luke jest totalnie odwrotnie. Bogaty płacą duże większe podatki korzysta dużo mniej z nich niż biedni. Bogaci bardzo często wysyłają dzieci doi szkół prywatnych płacą za edukacje publiczną, korzystają z prywatnej służby zdrowia płacąc jednocześnie na utrzymanie państwowej, mają swoich ochroniarzy płacą jednocześnie na Policję itd., itd. Ba, samochody bogatych niszczą infrastrukturę o wiele mniej niż rzęchy biednych.
Thor, jak chcesz liczyć wkład pracy? Podam poraz kolejny przykład, spróbuj policzyć wkład pracy i wyliczyć sprawiedliwą, (co to jest?) pensję.. Jaki jest wkład pracy człowieka, który wykopał rów o głębokości 1 m i długości 1 m. Przeczytaj jaka jest definicja podaków. Podatek służy do tego, aby zapewnić funkcjonowanie państwu. W podatkach płacimy za edukację, ochronę zdrowia itd. Dlaczego za edukację jeden ma płacić więcej a inny mniej. Nie oburzasz się, kiedy wchodzisz do sklepu i widzisz, ze chleb kosztuje 2 zł niezależnie od tego, kto go kupuje czy biedny czy bogaty. Bo przecież cena chleba nie zależy od tego, kto ile zarabia. Dokładnie tak samo jest z usługami świadczonymi przez państwo. Cena usługi edukacyjnej nie zależy od tego, kto jest bogaty, a kto biedny. Wykształcenie dziecka bogatego rodzica kosztuje tyle samo, co biednego. Wypieczenie chleba dla bogatego, kosztuje tyle samo, co wypieczenie dla biednego. Thor, argument, ze coś jest ok., bo występuje od lat nie jest żadnym argumentem potwierdzającym, ze to coś jest prawdziwe.
wzrost gospodarczy jest niższy niż w UE? Jeszcze niedawno czytaliśmy we Wprost, że gospodarka europejska jest rachityczna, nie stać jej na wzrost taki jak w USA, itd itp...
jednej podstawowej kwestii. Płacąc podatki NIE KUPUJESZ usług od państwa! Ponieważ usługi te są zapewniane niezależnie czy ktoś wniósł podatek czy nie; czy ma dochody czy ich nie ma. Owszem, współczesne systemy, dzięki liberałom, to hybrydy, w których związano możliwość korzystania z usług z wniesioną odpłatnością (tak jest np. z służbą zdrowia), ale nadal nie ma tu mowy o trasakcji kupna-sprzedaży. Co najwyżej można mówić o sbonamencie i to też nie jest dobre porównanie. Dlatego też twoje argumenty i pytania są nieadekwatne.
Twoje argumenty są zupełnie oderwane od rzeczywistości albo skutecznie chwieją jej podstawami. Czym innym jak nie kompensacją "wkładu pracy" jest pensja, którą otrzymuje pracownik. Porozumienie w tej sferze jest (powinno być)fundamentem stosunku pracy.
Natomiast sam "wkład pracy" nie jest wartością bezwzględną i nie da się go zdefiniować, porównując dwie różne czynności.
Czym według Ciebie jest wynagrodzenie i na jakiej podstawie się je wylicza?
Zastrzegam, że nie znam się na ekonomii, ale mam nadzieję, że trzyma się to kupy. Jak nie, to pewnie Thor wszystko wyklaruje:)
Ktoś to powinien zebrać w zgrabny zbiorek.
Będzie i śmieszno i straszno.
było przez 50 lat kiedy w praktyce realizowano lewe pomysły tzw. sprawiedliwości społecznej, śmieszno i straszno jest w skansenach wciąż te pomysły realizujących...
O czym debata? O realnym progresywnym systemie podatkowym (realnym tzn. nie takim, w którym 95 proc. społeczeństwa płaci tę samą stawkę), dającej możliwość samodzielnego utrzymania się pensji minimalnej itp.
Gdzie to się realizuje? W różnym stonpiu w prawie całej Europie, USA, Australii, Kanadzie.
Śmieszno, straszno i "skansenowato"?
Ocet? Nawet jak były teoretycznie wyższe pensje według cen w sklepach, skoro w PRLu te sklepy nie miały towarów dla tych cen? Żeby kupić głupi papier toaletowy trzeba było mieć porządne znajomości albo stać w kilometrowych kolejkach.