Nowi Labourzyści Blaira na pewno nie byli partią "klas pracujących". Ale lewica kawiarniana lewica obyczajowa ma tym klasom do zaoferowania ma do zaoferowania 1000 razy mniej.
Komentarz red. Majmurka to jakies szalenstwo. Bilans rzadow Blaira negatywny? Na milosc Boga, kiedy Blair obejmowal rzady 3 miliony ludzi byly bez pracy, a dzis bezrobocie zostalo praktycznie zlikwidowane! Jakosc zycia mieszkancow radykalnie wzrosla w trakcie tych 14 lat! Co mowie 14- jescze 5 lat temu placa minimalna wynosila 156 funtow tygodniowo, a dzis wynosi 195, co nawet uwzgledniajac inflacje (bardzo niska) jest wzrostem nienotowanym chyba nigdzie w Europie. Mozna Blaira krytykowac za wojne, ale nie za uratowanie brytyjskiej gospodarki!
co to za rewelacja 195 funtów? Taka suma wystarcza w UK na ubożuchną wegetację
Biorac pod uwage punkt startu blaira- przypomne, ponad 3 milionowe bezrobocie- jest to zajebi*cie duzo.
A jesli uwazasz ze 195 funtow oznacza ubozuchna wegetacje, to musisz miec spore wymagania konsumpcyjne. Poza londynem za polowe tej kwoty wynajmiesz mieszkanie, za 40 funtow sie wyzywisz, i wciaz zostaje 50 funtow na lody. Chcialbym takiej placy minimalnej w Polsce.
A poza tym mowimy o placy MINIMALNEJ- zdecydowana wiekszosc Anglikow zarabia przeciez wiecej.
Dlaczego filiżanka kawy w Londynie jest 2 razy droższa niż taka sama kawa w NYC? Bo w Londynie nalewaczowi trzeba płacić 5 funtów za godzinę, a w NYC wystarczy 5 dolarów.
Pewnie, że nalewacz woli dostać więcej, ale jednak większość z nas nie jest nalewaczami - płaca minimalna "dotyka" nie więcej niż 10% społeczeństwa i przeważnie jest to stan przejściowy (młodzi, bez doświadczenia).
To teraz nam geniuszu endodynamiku wyjasnij dlaczego filizanka kawy w Swansea kosztuje 1/3 tego co w Londynie, mimo ze w Swansea tez trzeba zaplacic nalewaczowi 5,35 za godzine :D Moze wtedy zrozumiesz ze prawda na temat londynskich cen jest nieco bardziej zlozona :)
Nie liczysz ceny dojazdów spoza Londynu do pracy w Londynie.
Warto by też ustalić, na ile wystarczy "50 funtów na lody" tygodniowo. 1 (słownie: jedna) książka potrafi kosztować niewiele mniej. A ile obiadów się da radę zjeść za tę sumę?
Skoro uwazasz ze placa minimalna to ''osiagniecie'' to jestes totalnym glupcem. Sledze polityke Blair'a od dluzszego czasu. Wytarczy byc troszke oczytanym aby wiedziec ze ceny produktow w UK podrozaly nawet o 200% od w ciagu dwoch lat. ''Benefits'' (Zasilki) sa wieksze niz placa minimalna (za co? za to ze siedzi sie w tym kraju). Blair rozdaje pieniadze na lewo i prawo dla ludzi ktorzy nie chca pracowac (w sumie nie musza skoro moga zyc z zasilkow lepiej niz ludzie ktorzy pracuja). Uwazasz ze to jest dobra polityka? Gordon Brown nie jest lepszy... NA czele z Kenem L. (Mayor of London) wyciagaja pieniadze od ludzi pracujacych i rozdaja je imigrantom z krajow 3ciego swiata. Buduja ''council flats'' zaraz obok drogich posiadlosci co obiniza wartosc tych drugich. Kazdy kto mieszka w Londynie wie ze wszedzie gdzie sa Council flats jest i patologia, przestepstwa, kradzieze, morderstwa..itd..
Bylem socjalista przed moim wyjazdem do UK lecz teraz watpie w idee socjializmu..
Pozdrawiam
x
Nie podaje kosztow dojazdu do pracy w Londynie bo mowie o mieszkaniu i pracy POZA Londynem. Nikt o zdrowych zmyslach nie dojezdza do pracy do Londynu spoza miasta, bo same dojazdy zajelyby mu pol dnia. W Londynie owszem- 5,35 to niewiele, jak slusznie podnosil Livingstone nalezaloby ja podniesc do ok 7 funtow, natomiast poza Londynem to przyzwoita stawka.
Co do obiadow- da sie ich zjesc nawet wiecej niz 10. Mieszkajac w Londynie jadalem w Mr. Wu's na Old Compton Street- 4,50 funta za obiad typu "all you can eat". Z piciem 5,50. Poza tym przypominam, ze 50 funtow zostaje juz PO uwzglednieniu wyzywienia, na ktore we wlasnym zakresie wystarczy 40 funtow w tygodniu.
Nie wiem jakie ksiazki kupowales w Londynie za 50 funtow. Za 'amazon.co.uk' - 'Kod da Vinci' kosztuje 3,99 funta, 'W strone Swanna' 7 funtow, 'Glamorama' 4,01 funta. Kilkadziesiat funtow kosztuja pozycje specjalistyczne, statystycznie ujmujac malo interesujace dla klasy robotniczej.
Reasumujac- czepiasz sie bez sensu, jak zreszta regularnie to czynisz w swoich zlosliwych zwykle komentarzach.
musi być tańszy niż McDonald!
Z moich obserwacji (oczywiście, pewnie cząstkowych i niekoniecznie w pełni reprezentatywnych) wynika, że w GB osoby wykonujące tzw. zawody inteligenckie (np. nauczyciela akademickiego) żyją i mieszkają skromnie, mimo iż zarabiają znacznie więcej niż wynosi płaca minimalna.
Ale, kto wie, może New Labour zbudowała (post)socjalistyczne Eldorado?
kosztuje wiekszość pozycji o charakterze lektury akademickiej, wydawanych w tzw. hardbacku. Niektóre z nich, cieszące się poczytnością, wracają na rynek w paperbacku - i wtedy kosztują mniej - zwykle kilkanaście funtów. Oczywiście, ludzie zarabiający w okolicach płacy minimalnej zzazwyczaj książek tego typu nie poszukują. Ale też informacja o cenach książek miała tylko dać pojęcie o (nikłej) sile nabywczej 50 funtów.
W Londynie jest kupa jadłodajni typu bufetowego, w których za 5-6 funtów możesz zjeść ile chcesz. I nie tylko są to odpowiedniki naszych budek z wietnamskim żarciem, ja np. obżerałem się regularnie w niezłej pizzerii przy Trafalgar Square.
OK. Tyle, że jedzenie w najtańszych jadłodajniach jest fajne, jeśli wyjeżdża się zarobkowo na stosunkowo krótko.
Ale, jeżeli - jak wielu Brytjczyków - musisz się pogodzić z zarabianiem w okolicach płacy mimimalnej, która na nic lepszego nie pozwala, w dłuższej perspektywie, to już trochę inaczej wygląda.
Gdyby Polska obrała taki kurs to nie miałbym nic przeciwko. Ludzie żyją spokojnie i dobrze. Jeśli CHCESZ pracować, to pracę znajdziesz - i to nie taką za marne funty.
ach Tony my socjaldemokraci i liberałkowie wysyłamy do tjebja wyrazy głębokiego żalu iż przestałeś pełnić obowiązki prezesa rady ministrów UK. Kochamy Cię, mamy tu w Polsze naszych twych naśladowców, blairystów np. Leszka co ma meszka albo Kwacha, mas pracujących wojaka, mamy Oleja co sie nie starzeja, mamy Napierała co Napier dalaja.